> VIII <

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Annyong! :)

dodaję next'a w ostatni dzień wakacji aby osłodzić go tym, którzy jutro idą na rozpoczęcie nowego roku szkolnego. czasem dobrze być studentem :P życzę owocnej nauki!

read, vote, comment

enjoy! :)

**************************************************************************


Jackson POV

Jin'a długo nie było. Zjeździliśmy z Mark'iem cały supermarket i nigdzie go nie znaleźliśmy. Miałem już telefon w ręce, żeby do niego zadzwonić, gdy spostrzegłem jego postać przy informacji. Szturchnąłem Mark'a w bok i wskazałem brodą, w którym kierunku musimy iść. Będąc jakieś pięć metrów od niego zauważyłem, że nie jest sam. Był z dwoma dziewczynami. Jedna z nich trzymała małą dziewczynkę na rękach. Jej postura i włosy, gdyż stała do mnie tyłem, były bardzo znajome. Jin też wydawał się wiedzieć kim ona jest, dodatkowo miał jakoś przestraszoną minę.

- Jin co się dzieje? –powiedział Mark zanim zdążyłem do powstrzymać.

Oczy Jin'a mało nie wyszły z orbit. Zaczął nerwowo puszczać mi oczka i dawać jakieś dziwne znaki całym sobą. Wtedy dziewczyna z dzieckiem na rękach odwróciła się w naszą stronę. Teraz już rozumiem jego zachowanie. To ta sama dziewczyna z kardiologii. Zna Jin'a pod imieniem Min Woo, a Mark zawołał do niego „Jin". Dlatego jest taki przerażony.

- Sorry, chłopaki że zginałem na tak długo. Pewna mała dama potrzebowała pomocy. –wskazał na dziewczynkę, na rękach dziewczyny – Wiktorii, o ile dobrze pamiętam.

Mark otwierał już usta, żeby ponownie coś powiedzieć. Aby nie palnął czegoś co mogłoby zdemaskować Jin'a wkroczyłem ja.

- Cześć sweetheart. –zawołałem do małej.

Spojrzała się na mnie dziwnie. Dzieci! Przewróciłem oczami.

- Powiedz panu dzień dobry. – powiedziała do dziewczynki jej opiekunka.

- Dzień dobry. –zapiszczała, a potem... – Jin. Oppa. Name.

Przestraszyłem się. Ta mała powtarza imię mojego kolegi.

- Wiktorio, poznaj moich przyjaciół: Jekson'a i Mark'a. – wskazał na nas po kolei.

Podaliśmy sobie dłonie.

- Poznajcie moją współlokatorkę, Kaję. – wskazała na niewysoką dziewczynę stojącą obok niej.

Dziewczyna od razu wpadła mi w oko. Mogła mieć jakieś metr pięćdziesiąt wzrostu. Miała długie do ramion, jasno brązowe włosy i bardzo sympatyczną twarz.

- Miło mi poznać. Jestem Kaja. – powiedziała także nienaganną angielszczyzną.

Nastąpiło ponowne wymienianie uścisków dłoni.

- Idziemy do kasy, a potem wszyscy idziemy na kawę i ciacho. – powiedziała Kaja. –Musimy się odwdzięczyć za pomoc Zuzi. – spojrzała na dziewczynkę, a ta aż zapiszczała na dźwięk swojego imienia.

Mimo, że Jin protestował po uregulowaniu rachunków poszliśmy na słodkości.

Siedzimy właśnie w jakiejś przyjemnej kawiarence w galerii. Wiktoria zamówiła sok pomarańczowy i kawałek ciasta czekoladowego, Kaja kawę rozpuszczalną z mlekiem i cukrem i sernik na zimno. Ja i Mark wzięliśmy tylko czarną, niesłodzoną kawę, zaś Jin herbatę owocową.

- Dziękujemy za zaproszenie. – przerwałem ciążącą mi już ciszę. Ludzie nie musimy być niezręczni.

- Nie ma sprawy. Musiałyśmy się jakoś odwdzięczyć. – powiedziała Wiktoria, spoglądając na Jin'a.

Zauważyłem, że czuje się w tej sytuacji niekomfortowo. Nie rozumiem czemu tak się boi, że zostanie rozpoznany przez tą dziewczynę. Na naszym roku jest sto pięćdziesiąt osób z czego trzy czwarte to dziewczyny i wszystkie znają go pod prawdziwym nazwiskiem. To, że Wiktoria zna jakieś słówka po koreańsku, nie znaczy, że od razu rozpozna Kim Seok Jin'a. A na nawet jeśli to co z tego? Nie łapie Jin'a.

- Czym się zajmujecie?– oho, zaczął się podryw Mark'a

- Studiujemy. –odpowiedziała wymijająco Kaja, gasząc tym samym naszego amanta.

- Na której uczelni studiujecie, w takim razie? – drążył dalej Mark.

- Uniwersytet medyczny.

- Wow. Co za przypadek. My też. – gdyby nie uszy miałby uśmiech dookoła głowy. Ach,ten Mark!

Spojrzałem na Jin'a. Trzymał kubek z herbatą w obu rękach. Oho! Zły znak! Jego twarz była blada i błądził oczami. Musi wziąć leki inaczej mi tu zaraz padnie. Co robić? Musze go odciągnąć od stołu.

- Wybaczą panie, ale muszę się wybrać do łazienki. – uśmiechnąłem się najszerzej jak potrafiłem. Kiwnąłem do Jin'a.

- Pójdę z tobą. –powiedział słabo. – Zaraz wracamy.

- Mark nie rozrabiaj.

Jin POV

Byliśmy w łazience. Jackson posadził mnie na klozecie. Gdy siedziałem jeszcze przy stole zaczęły trząść mi się ręce i poczułem ogólne otępienie. Wiedziałem, że muszę wziąć tabletki, ale nie chciałem tego robić w obecności tylu ludzi. Siedziałem i się nie ruszałem, bo bałem się, że sam nie dojdę do łazienki. Dzięki Bogu był tam Jackson.

- Dzięki Jackson.

Pomógł mi wyciągnąć tabletki z kieszeni, bo mnie za bardzo trzęsły się ręce.

- Nie ma za co. Zauważyłem, że coś się dzieje z tobą nie tak.

- Na ciebie zawsze mogę liczyć. – uśmiechnąłem się.

Jackson skorzystał z ubikacji i załatwił swoje potrzeby. Ja zaś siedziałem w kabinie, z głową opartą o jedną z jej ścian, z zamkniętymi oczami i głęboko oddychałem, aby przezwyciężyć kryzys.

Nie wiem jak długo byliśmy w wc, ale w pewnej chwili dołączył do nas Mark.

- Co ty tu robisz? –zapytał zdziwiony Jackson.

- Małej znudziło się siedzenie w miejscu i dziewczyny musiały już iść.

- Szkoda. Nawet się z nimi nie pożegnaliśmy.

- Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spotkać się ponownie. Mam ich numery. –mówiąc to pomachał przed nami, swoim telefonem i się wyszczerzył jak głupi.

- Co takiego? – tylko tyle zdołałem wyksztusić.

- Stary, w tym momencie mogę śmiało powiedzieć: uczeń przerósł mistrza. – Jackson poklepał Mark'a po ramieniu.

Oni myślą tylko o jednym. Uśmiechnąłem się.

Wstałem ostrożnie i zaproponowałem żebyśmy wracali. Chłopaki nadal nawijali o dziewczynach.

W samochodzie byli jeszcze głośniejsi i mówili coraz więcej. Jackson'owi spodobała się Kaja. Mark podzielił się jej numerem. Próbowali mnie wciągnąć w rozmowę, jednak nie miałem na to siły.

Droga do domu nie zajęła dużo czasu. Zanim się obejrzałem Mark już zaparkował na parkingu pod blokiem i wyciągali zakupy z bagażnika. Dołączyłem do nich i sięgałem po pozostałem torby.

- Ty nie niesiesz. –Jackson strzelił mnie po rękach.

- Huh? – zdziwiłem się – Jackson, nie przesadzaj. Mogę to wziąć.

- Nie.

Wyciągnął ostatnią siatkę i Mark zamknął kufer.

Serio?! Nie mogę nawet nieść swoich zakupów? Co ja jestem? Kobieta w ciąży? Nadopiekuńczość Jekson'a nie zna granic. Inni na moim miejscu by się cieszyli, że ktoś taszczy ich torby. Yyy... moment. Każda dziewczyna by się z takiej sytuacji cieszyła. Dla faceta sorry, ale to uwłaczające. Jakim niedołęgą muszę być, że kumple niosą moje zakupy.

Westchnąłem z frustracji.

Dotarliśmy do mieszkania. Szybko rozpakowaliśmy zakupy i poszliśmy do mojego pokoju.

Chłopaki usadowili się na moim łóżku z wcześniej kupionymi chipsami i Tymbarkami w rękach. Ja zająłem miejsce na krześle przy biurku.

Poczułem wibracje telefonu w kieszeni spodni. Wyciągnąłem urządzenie. Sms od Yoongi'ego.

Hyung, właśnie skończyliśmy nasz występ i jesteśmy w vanie. Słyszałem, że chłopaki wysłali ci meile. Ja jeden wyrodny się nie odezwałem.Sorki, spałem :) Jak się masz hyung? Wszystko ok? S."

Uśmiechnąłem się do ekranu. Yoongi śpi kiedy tylko może. Nie dziwi mnie to, że wybrał spanie od pisania do mnie. Nie przeszkadza mi to. Potrzebuje dużo energii na ich wszystkie zaplanowane aktywności. Dodatkowo przygotowują nowy album, w produkcji którego Yoongi bierze udział.Chłopaki się bardzo rozwinęli muzycznie przez ten rok.

Wszystko w porządku. Nudne życie studenta. Właśnie siedzę z kumplami z roku i słucham jak rozmawiają o dziewczynach. Trzymajcie się tam. Wysypiaj się dobrze :P"

Położyłem telefon na biurku. Czując się trochę lepiej. Wiedziałem, że się uśmiecham.

- Hej, Jin! – zawołałJackson – Co się tak do telefonu szczerzysz? O czymś nie wiemy? –puścił mi porozumiewawczo oczko.

- Nie myślę tylko ojednym, jak wy.
- Obrażasz mnie. – Mark zrobił urażoną minę– My nie hamujemy swoich męskich instynktów. Celibat jest do kitu.

Ach! Jak z nimi rozmawiać?

Siedzieli u mnie większą część dnia. Zrobiliśmy razem obiad. Mark wyskoczył w między czasie po piwo. Obejrzeliśmy dwa horrory. I około 21 poszli do domu.

Poczłapałem się do łazienki. Wziąłem prysznic i poszedłem spać. Zanim zasnąłem zobaczyłem obraz twarzy Wiktorii i odpłynąłem. Tej nocy spałem jak niemowlę.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro