> X <

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hello, widzę że z rozdziału na rozdział mniej osób czyta ff. bardzo mnie to smuci. ale wiem, że nie każdemu musi się podobać to co piszę. dziękuję osobom, które wytrwale czytają i gwiazdkują. bo do komentowania nie mogę Was skłonić ;) moje pytania pozostają bez odpowiedzi ;)

dzisiaj pytam, czy widzieliście nowe MV BTS? Drugą część do I NEED U? czyli wszyscy zginęli, a przeżył tylko Jin? tyle wywnioskowałam z ostatniej sceny jak Jin siedzi w samochodzie sam i patrzy na zdjęcie na którym powinien być  z Sugą. co wy na to? :)

read, vote, comment! :*

***************************************************************************************************

Wiktoria POV

Znowu mamy czwartek i zajęcia na kardiologii. Musze przyznać, że jestem nieco podekscytowana. Nie muszę mówić dlaczego, prawda? Perspektywa spotkania Jin'a podniosła mi poziom adrenaliny.

Jak zdążyłam się już zorientować, możemy przypadkiem spotkać się w środy, gdy idę na angielski lub w czwartek na kardiologii. Wyczekuję tych dni,jak kiedyś wyczekiwałam piątku i końca zajęć.

Powiedziałem też o wszystkim Kai. Gdy wróciłyśmy z Zuzią z galerii, moja współlokatorka wspomniała, że chłopcy kogoś jej przypominali.Powiedziałem, że nie wiem do kogo mogą być podobni Mark i Jekson, ale opowiedziałam o Jin'ie. Pokazałam jej nawet teledysk BTS do Boy In Luv i zdjęcia z debiutu. I nawet dla osoby nie znającej się na k-pop'ie, dla której wszyscy skośnoocy wyglądają tak samo,rozpoznała Jin'a w ułamku sekundy. Otworzyła wtedy szeroko oczy i nie wiedziała co powiedzieć. Po wysłuchaniu mojej historii z Biedronki i tego co zdarzyło się w Realu, zgodnie stwierdziłyśmy,że lepiej będzie jak będę udawać, iż wierzę w jego bycie No Min Woo i wcale nie jestem fanką. Jakby to było takie proste.

Wyszłam właśnie z łazienki i kieruje się korytarzem z powrotem na oddział. Nasza przerwa pewnie się już skończyła. Poczułam wibracje telefonu w kieszeni fartucha. Wyciągnęłam komórkę i zobaczyłam SMS-a. Oczywiście od operatora. Byłam zajęta usuwaniem wiadomości, gdy  na kogoś wpadłam. Telefon wypadł mi z ręki, a ja natychmiast powiedziałam przepraszam. Usłyszałam za to.

- I'm sorry.

Podniosłam głowę zaskoczona. Zobaczyłam Jin'a. w jednym momencie, gdy oboje uświadomiliśmy sobie kogo przed sobą widzimy, otworzyliśmy szeroko oczy i przynajmniej mi odjęło mowę. Stało się to na co czekałam w sumie dwa tygodnie.

- I'm sorry. –powiedziałam – Nie patrzyłam jak idę.

- Nic się nie stało.Przynajmniej jesteśmy kwita.

Przez moment nie wiedziałam o czym on mówi, dopiero po chwili dotarło do mnie, że nawiązuje do naszego pierwszego spotkania. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

- Zgadza się.

Schyliłam się po telefon. Okazało się, że na ziemi lezą dwa identyczne aparaty.Podniosłam oba i bez zastanowienia podałam mu ten, który leżał bliżej niego.

- Dziękuję. –powiedział, biorąc urządzenie ostrożnie z moich rąk, znowu.

Zauważyłam, że z końca korytarza macha do mnie koleżanka, dając znać, że już wchodzimy po przerwie na zajęcia. Mimo, że chciałam jeszcze zostać z Jin'em, powiedziałam, że muszę już iść. Pożegnałam się i ukłoniłam, i zniknęłam za drzwiami oddziału. Schowałam telefon do kieszeni, zapominając o usunięciu SMS-a reklamowego. Później to zrobię.


Jin POV

Stałem jeszcze chwilę osłupiały. Czułem jak moje serce szybko bije. Nie wiedziałem czy z szoku, czy z innych niezdefiniowanych uczuć. Jakich uczuć,głąbie? Czemu ciągle wpadam na te dziewczynę? Ze wszystkich ludzi na uczelni, czemu akurat ona? To jakieś dziwne zrządzenie losu. Przeznaczenie? – szepnęła mi podświadomość.Nie. – powiedziałem sobie zdecydowanie. Nic nie może mnie łączyć z tą dziewczyną.

Przyglądałem się też jak głupi, trzymanemu w ręce telefonowi. To już drugi raz gdy mi go podała. W czasie gdy ja starałem nie dotknąć jej dłoni,ciebie, mój drogi telefonie, dotknęła już dwa razy. Potrząsnąłem głową, żeby wyrzucić z niej głupie myśli.Schowałem aparat do kieszeni fartucha. Sekundę później pojawił się przy mnie Jackson.

- What's up, man? Coś taki zadumany? – klepnął mnie po ramieniu.

- Nic takiego.–odpowiedziałem wymijająco.

- Chodźmy na zajęcia.Zaraz się zaczną.

Kiwnąłem tylko głową.Jackson zawiesił się ręka na mojej szyi i weszliśmy na oddział.


Przez trzy godziny zajęć spędzonych na oddziale, widziałem Wiktorię ze trzy razy.Co prawda kardiologia nie jest taka duża, ale jakoś tak wychodziło,że kręciliśmy się po jej różnych częściach. Jeden raz zdawało mi się, że nasze spojrzenia się spotkały, ale nie jestem pewny.Nie wiem czy się cieszyć, czy smucić.

Ta dziewczyna wywołuje u mnie sprzeczne emocje. Z jednej strony boję się, że mnie rozpozna i stanie się namolną fanka. Z drugiej zaś ciekawi mnie i intryguje. Nie jest taka sama jak inne dziewczyny, które znam, i dalece inna od moich koleżanek z roku. Jest też jedyną Polką, z którą rozmawiałem po angielsku odkąd tu jestem.

Doktor oznajmił koniec zajęć i udaliśmy się do szatni. Jackson nawijał cały czas o mało istotnych rzeczach, takich jak swoje wczorajsze zakupy i zepsute mleko, przypalony garnek, i o dziewczynie, która do niego zarywa, a on nawet jej nie zna. W pewnym momencie wszedł na temat Kai.

- Pamiętasz współlokatorkę Wiktorii, Kaję. Wczoraj wieczorem pisaliśmy ze  sobą, przez smsy. – powiedział uradowany.

- Cieszę się razem z tobą. – powiedziałem mało zainteresowany.

Jeśli Jekson zacznie umawiać się z Kają, będę niebezpiecznie blisko Wiktorii. A nie jestem jeszcze na to gotowy.

- Okazałbyś trochę entuzjazmu. – skarcił mnie – Ta dziewczyna jest naprawdę super.Taka miła, wesoła i optymistycznie nastawiona do życia. Jest jak żeńskie wydanie mnie. – uśmiechnął się od ucha do ucha.

Wzięliśmy swoje torby i wyszliśmy z szatni. W krótkim czasie wyszliśmy na dwór. Mimo początku maja było rześko i chłodnawo. Nadal nosiłem skórzaną,wiosenną kurtkę. Odetchnąłem kilka razy głęboko. Po dusznym wnętrzu szpitala, to była przyjemna odmiana.

- Kaja wspominała, że rozmawiała o tobie z Wiktorią.

Na te słowa stanąłem jak wryty, na środku chodnika. Co takiego? O czym to mogły rozmawiać? O czymś konkretnym, czy tylko takie babskie pogaduchy: och jaki on przystojny! Jaki fajny!?

- Co konkretnie napisała? – spojrzałem na niego pytająco.

- W sumie tylko tyle,że mącisz Wiktorii w głowie i biedna dziewczyna nie może się na niczym skupić. – puścił do mnie oczko i uśmiechnął się łobuzersko.

Mące je w głowie?Dlaczego?

- Podobasz się jej pewnie, matołku. – powiedział, gdy dłuższą chwilę szedłem że spuszczoną głową, próbując przetrawić tą informację.

Spojrzałem na niego lekko rozgniewany, nie wiedząc dlaczego.

- Pomyślałbym raczej,że powoli domyśla się kim jestem.

- Dlaczego ty wszystko widzisz tylko w czarnych barwach i wymyślasz same złe scenariusze.

- Nie umiem kłamać. –zacząłem - Okłamuję tę dziewczynę z własnych egoistycznych pobudek. Źle mi z tym. – zaczerpnąłem tchu, a Jekson słuchał uważnie i nie przerywał – Dodatkowo coraz częściej na nią wpadam i boję się jak sprawy się potoczą.

Jackson kiwał ze zrozumieniem głową.

- Wszystko rozumiem. –zaczął powoli – Ale mimo wszystko nie przejmowałbym się i nie martwił na zapas. Dziewczyna wygląda mi na rozsądną osobę.

- Przecież jej nie znasz. – powiedziałem szorstko.

Skąd taka analiza osobowości osoby, którą widziało się dwa razy na oczy? Wiem, że Jekson może i zna się na ludziach, i ostrożnie wybiera sobie przyjaciół, ale ja mam złe przeczucia co do niej.

- To fakt, ale kiedyś wspomnisz moje słowa. Wiktoria nie jest taka zła.

Nie skomentowałem tego. W głowie miałem kompletny mętlik.

Doszliśmy do budynku,w którym mieliśmy kolejne zajęcia. Czas zająć się poważnymi sprawami.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro