> XXI <

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jin POV

Wiele osób płakało nad moim stanem i losem. Moi rodzice, członkowie zespołu, Jackson gdy mu wszystko opowiedziałam, nawet menadżer uronił łezkę, ale żadne z tych łez mnie tak nie wzruszyły, jak łzy Wiktorii. Mogłem poczuć jej szczerość. Nie płakała dlatego, że wypadało, bo sytuacja była smutna. Ona naprawdę przejęła się moim losem. Jestem dla niej kompletnie obcą osobą, a tak się mną przejmuje.

Uwaga z jaką przeglądała moje badania, pokazywała jej zaangażowanie w sprawę.

Radość jaka przepełniała jej uśmiech na wieść o rehabilitacji i możliwym moim powrocie do zdrowia i ta zaciętość w słowach „Moja w tym głowa, żebyś zrobił szybkie postępy.", napawały mnie chęcią do ćwiczeń i nadzieją, że faktycznie może być dobrze.

Nie wiem czemu, ale czuję że z Wiktorią przy boku mogę całkowicie stanąć na nogi i wrócić do dawnego siebie.

Ta dziewczyna jej jak moje prywatne słońce, anioł stróż, ciocia dobra rada, podpora, opoko, ostoja. Mógłbym tak wymieniać bez końca. Jak ja bez niej wytrzymałem ten ostatni rok?

Na początku chciałem utrzymać od niej dystans, ale nie dało się, ta dziewczyna była wszędzie. Gdy spała wtedy w szpitalu z rozciętą ręką, dużo myślałem. Rozważałem naszą sytuację na wszystkie strony. Szukałem plusów i minusów tej znajomości. Jednak słowa chłopaków, że wszystko co robiła Wiktoria wynikało z troski o mnie i ich zachwalań jaka to jest wspaniała, dokonało dzieła. Postanowiłem zaryzykować i zbliżyć się do niej. Nie żałuję. Mieć tak wspaniałą przyjaciółkę po swojej stronie, to prawdziwe szczęście. Dowodem na to że się na nią otworzyłem i jak jej ufam jest chociażby to że pokazałem jej moje badania, czego nie zrobiłem dla Jackson'a.

Powoli chyba zaczynam rozumiem co miała na myśli Wiktoria, gdy mówiła że nie możemy pozwolić sobie na głębsze uczucia. Za późno! Ja już darzę ją głębokim uczuciem, którego na razie po imieniu nie nazwę.

**********

- Dobrze Jin. Tak trzymaj. Wytrzymaj jeszcze trochę. – kibicował mi mój rehabilitant.

Dzisiaj, po długiej przerwie wznowiłem ćwiczenia. I chyba zaraz tu padnę. Gościu daje mi wycisk. Ćwiczymy bez przerwy już jakąś godzinę. Pot leje się ze mnie strumieniami. Jestem zmęczony i cały obolały. Jutro się chyba nie ruszę.

- I koniec. – mówi facet i puszcza moją nogę – Bardzo dobrze się spisałeś.

- Dziękuję. Staram się jak mogę.

Zszedłem z leżanki, na której leżałem. Strasznie niewygodna była. Trochę mnie boli gdy staję na połamaną niegdyś nogę, dlatego się chwieję. Rehabilitant pomaga mi dojść do szatni, gdzie czeka na mnie już Jackson. Żegnamy się i zostaję sam z przyjacielem.

- Jak było? – pyta Jackson.

- Ciężko. – opadam bez sił na ławkę.

Jackson wygrzebuje z mojego plecaka butelkę wody i mi ją podaje.

- Dzięki.

Gdy się umyłem i ubrałem wyszliśmy ze szpitala. Jest piątek, po osiemnastej. Pogoda jest przyjemna, czuć że coraz bliżej lato.

- Co zamierzasz dzisiaj robić? – pyta mój przyjaciel.

- Chyba już nic.

- Mogę cię odprowadzić i chwilę zostać? Ostatnio nie mamy dla siebie czasu.

- Jasne. – mówię uśmiechnięty.

Ma rację. Ostatnio więcej czasu spędzam z Wiktorią niż z nim. Musi czuć się zaniedbywany. O właśnie! Muszę jej napisać smsa, że jestem już po. Ale to jak dojdę do domu.

Wchodzimy do mojego mieszkania, w którym panuje oszałamiająca cisza.

- Chłopaki pewnie wyjechali na weekend do domu. – stwierdzam.

Standardowo idziemy do mojego pokoju. Padam jak długi na łóżko. Jackson wychodzi na trochę do kuchni. Ja w tym czasie wyciągam telefon i piszę do Wiktorii.

'Jestem już w domu. Mega zmęczony i obolały. Starałem się bardzo ciężko. Możesz być ze mnie dumna. :)'

Jackson wraca ze szklankami i sokiem pomarańczowym.

- Jak tam sprawy z Wiktorią się mają? – pyta usadzając się krześle naprzeciwko biurka.

- Jest dobrze. To świetna dziewczyna. Bardzo mnie wspiera.

- Czuję się zagrożony. – puszcza do mnie oczko. – Jeszcze mnie wygryzie ze stanowiska przyjaciela.

- Spokojnie zawsze będziesz moim przyjacielem numer jeden. – zapewniam go. – A jak tam ty i Kaja?

- Zgodziła się zostać moja dziewczyną. – mówi cały uradowany.

- To super! Czemu nic nie powiedziałeś?

- Bo została nią wczoraj wieczorem.

- Aaaa...

Siedzieliśmy i gadaliśmy o głupotach do późnej nocy, przez co Jackson został u mnie i zasnęliśmy obaj na moim małym niewygodnym łóżku.

Wiktoria POV

Właśnie idę do mojej koleżanki z liceum - Elizy, która studiuje fizjoterapię. Jin zaczął dzisiaj rehabilitacje i chcąc mu pomagać tak jak obiecała, musze zasięgnąć jej rady.

Jestem już pod jej blokiem gdy czuję wibracje komórki w kieszeni spodni. To sms od Jin'a.

'Jestem już w domu. Mega zmęczony i obolały. Starałem się bardzo ciężko. Możesz być ze mnie dumna. :)'

Uśmiecham się jak głupia do telefonu.

'Moje biedactwo. Ciepła kąpiel i będziesz jak nowy. Jestem z cb dumna i zawsze będę. Wierzę w cb. :)"

Szybko mu odpisuję, chowam telefon i dzwonię domofonem.

Czemu ona musi mieszkać na piątym piętrze? Boję się wind, więc wspinam się schodami. Jeszcze tylko jedno piętro.

Gdy staję przed jej drzwiami jestem cała zasapana.

- Czemu nie pojechałaś windą? – pyta w progu.

Patrzę na nią wzrokiem pod tytułem 'serio nie wiesz?' i wchodzę do mieszkania.

- To opowiadaj. Tak dawno się nie widziałyśmy. – mówi Eliza stawiając herbatę i ciastka na stoliku.

- Nie wiele się zmieniło. Muszę cię zapytać o coś z twojej profesji.

- Z mojej profesji? – spogląda na mnie pytająco – Słucham. Mam nadzieję, że będę mogła pomóc.

Tak więc przez kolejną godzinę rozmawiałyśmy o nodze Jin'a. Eliza najpierw dała mi wykład z anatomii i fizjologii kończyny dolnej. Jakbym tego nie wiedziałam. Potem pokazała zestawy ćwiczeń i wyjaśniła jak po kolei wszystko wykonywać.

- Mówiłaś, że w przeszłości dużo tańczył. Taniec też będzie dobrą formą rehabilitacji. – powiedziała na koniec – Nie jakiś szybki i trudny układ. Ale taki na przykład w zwolnionym tempie. Jakbyś się dopiero uczyła kroków. Każdy ruch pobudza nasze mięśnie do pracy.

- Taniec powiadasz? – zamyślona postukałam sięw brodę. Chyba mam plan.    

******************************************************************************************
Witam z kolejnym rozdziałem :) Już 1k jupi!!!! kamsamnida wszystkim czytającym :*

Jak się podobał dzisiejszy?
nie wiem co więcej mogę napisać... więc tylko....

read, vote, comment!
Enjoy! :*


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro