> XXV <

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jin POV

Umiejscowiliśmy się mniej więcej w połowie autobusu. Siedzieliśmy z Wiki po prawej stronie. Jackson i Kaja byli przed nami, a obok nich, po drugiej stronie przejścia Mark i Ewa. Wszystkie dziewczyn siedziały od strony okien. O ile zakochańce zrobili to z troski o swoje dziewczyny, żeby mogły spokojnie spać w trakcie podróży. My z Wiki stoczyliśmy o to wojnę, ponieważ chciała siedzieć od strony przejścia, a ja się na to nie godziłem, chcąc zgrywać rycerzyka. Poszliśmy na kompromis. W połowie drogi mamy się zamienić.

Jackson'a jak zawsze rozpierała energia. Gadał jak najęty i zaczął robić zdjęcia nam i sobie. Mark też był nad podziw aktywny. Może udzieliło mu się od Jackson'a. Zniknęła gdzieś ta jego aura niedostępności. Był jedynie 20-latkiem, który jedzie z przyjaciółmi na wakacje i zamierza się dobrze bawić. Dzięki temu nie czułem się tak nieswojo w jego towarzystwie.

- Gdybyś był głodny to daj znać. Mamy dużo kanapek. – powiedziała do mnie Wiki.

- Jasne. Dzięki.

To samo powiedziała Kaja do Jackson'a, Mark'a i Ewy.

Nasz autobus ruszył. Przed nami 8 godzin drogi. Żeby się nie nudzić wziąłem tableta.

- Obejrzymy może jakiś film? – zapytałem Wiki.

- Super pomysł. – uśmiechnęła się do mnie. Uwielbiam ten uśmiech. – Wynudzimy się tu przez ten kilka godzin.

- To co oglądamy? – zapytałem.

Poszperaliśmy na stronach z azjatyckimi filmami z anielskimi napisami. Zdecydowaliśmy się na 'Somewhere only we know' jakieś romansidło chińskiej produkcji. Rozłożyliśmy mój stolik, postawiliśmy sprzęt, podzieliliśmy się słuchawkami i zaczęliśmy oglądać.

Pierwsze 10 minut – nic ciekawego, ale nie szkodzi, zaraz się rozkręci.

Kolejne parę minut – czy tu się zacznie coś dziać?

Minęło 35 minut filmu...

Poczułem jakiś ciężar na ramieniu. Wiki zasnęła. Film był super ciekawy, że nawet ją uśpił. Jedną ręką wyłączyłem i schowałem do torby sprzęt. Rozejrzałem się dookoła i zauważyłem, że nasi towarzysze podróży także śpią w najlepsze. Nawet wulkan energii Jackson.

Przez chwilę gapiłem się bez sensu przed siebie, potem przeniosłem wzrok na śpiącą dziewczynę. Wyglądała ślicznie i tak spokojnie. Musiała być zmęczona, bo jak by nie było jest głową tej wycieczki. Musiała wszystko zaplanować i ogarnąć. Nigdy wcześniej nie przyglądałem się dokładnie jej twarzy. Miała jasną cerę niezamaskowaną makijażem, długie rzęsy i równiutkie brwi. Jest usta były kusząco różowe. Dlaczego mi ciągle uciekasz? Nie wiem jak długo dam radę się z tobą tylko przyjaźnić.

Jackson POV

Obudziłem się gdy szarpnęło autobusem. Okazało się, że mamy postój w mieście, którego nazwy nie znam. Część z pasażerów powoli wychodziła rozprostować nogi, inni spali jak my. Spojrzałem na Kaję. Spała z głową opartą o szybę, z moją bluzą jako poduszką. Moje kochanie. Jest taka malutka i drobniutka, że chcę ją chronić. Ale ma mocny charakter. Jest pewna siebie, uparta i dąży do celu. Nie wiedziałem czy ją obudzić, czy nie.

Spojrzałem w bok gdzie Ewa właśnie budziła Mark'a, który półprzytomnie wygramolił się z siedzenia. Odwróciłem się do tyłu, żeby sprawdzić co u Jin'a i Wiki. Także spali, ale w jaki sposób. Wiki opierała głowę na ramieniu Jin'a, zaś jego głowa spoczywała na czubku dziewczyny. Wyglądali tak słodko i beztrosko. Czy aby na pewno nie zmienili swojego status? Uśmiechnąłem się na ten widok. Po chwilowej niechęci do Wiki zmieniłem o niej zdanie. A także dlatego, że ochrzaniła mnie Kaja. Powiedziała, że nie może być z kimś, kto nie lubi i nie szanuje jej przyjaciółki. Zacząłem grzebać w kieszeni dżinsów, żeby wyciągnąć telefon. Postanowiłem zrobić im zdjęcie. Następnej okazji może nie być. W tym momencie obudziła się Kaja.

- Co robisz? – zapytała zaspana, pocierając oczy.

- Cii. Zobacz. – wskazałem do tyłu.

Kaja uklękała na swoim siedzeniu i spojrzała na naszych przyjaciół, a po chwili skierowała swój zaskoczony wzrok na mnie.

Oboje nie rozumieliśmy ich zachowania. Dobra po części rozumiałem tok myślenia Wiki. Nie chciała zranić ani Jin'a ani siebie. Ten związek nie miał szans przetrwania, wszyscy to wiedzieliśmy. Jednak pasowali do siebie. Na miejscu mojego kumpla cieszyłbym się chwilą, nawet będąc tylko przyjacielem.

- Zrobię im zdjęcie. Będzie ładna pamiątka. – uśmiechnąłem się chytrze do Kai.

Dziewczyna pokiwała głową i usiadła na swoim miejscu. Poprawiła włosy i wyciągnęła wodę i kanapki z plecaka.

Wiktoria POV

Obudził mnie dźwięk jakby flesza. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Kaja dale po głowie Jackson'owi.

- Było wyłączyć dźwięk, matołku.

Zrobili mi zdjęcie? Nam? Poczułam pod głową, że moja 'poduszka' się miarowo rusza, a na czubku głowy coś delikatnie spoczywa. Jin! Ja spała na jego ramieniu, a on na mojej głowie?! Standardowa scena z komedii romantycznych. Tylko czemu ja w niej gram. Nie chcę. Za wiele mnie to kosztuje.

- Co się dzieje? – zapytałam.

Parka spojrzała na mnie zaskoczona.

- Mamy postój. – odpowiedział chłopak.

- A. Ok. Jin obudź się. – dotknęłam lekko jego ręki.

Chcą wyjść musiałam go obudzić, to raz. Dwa gdybym zabrała teraz głową on swoja rąbnąłby o mój bark.

- Hm? – mruknął

Podniósł głowę, ale nie otworzył oczy.

- Jin, mamy postój. Chodźmy rozprostować nogi.

Otworzył oczy i spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc. Zajęło mu chwilę zanim załapał co do niego mówię. Kiwnął głową i wstał. Chwyciłam za plecak z jedzeniem, ale chłopak bez słowa mi go zabrał. Przepuścił w przejściu i wyszliśmy na zewnątrz.

Pogoda była śliczna. Dochodziła jedenasta i słońce powoli zaczynało prażyć. Wszyscy pozdejmowaliśmy bluzy. Założyłam okulary przeciwsłoneczne. Poszliśmy do łazienki. Gdy byliśmy w środku, Kaja zaczęła bardzo dziwną rozmowę.

- Bardzo ładnie z Jin'em razem wyglądacie.

- Nie rozumiem.

- Wiki, ja rozumiem wszystkie twoje argumenty i obawy, ale w ten sposób się tylko męczycie.

- Mów jaśniej.

- Przecież lubisz Jin'a. I nie mów, że tylko jako ulubionego idola, bo to nie prawda. Poznałaś go jako zwykłego człowiek. Wiesz jaki jest naprawdę.

- Kaja, ale to nie ma sensu. Przecież my nie możemy być razem.

- Dlaczego? Musicie tylko przygotować swoje serca na to co w przyszłości nastąpi. Ale nadal macie minimum trzy lata razem.

- Nie chcę nas ranić. Jin dopiero niedawno otworzył swoje serce na świat.

- Nie przejmuj się. On to przetrwa. Możecie na początek spróbować otwartego związku.

- Nawet nie wiem na czym miałby on polegać. Jest dobrze tak jak jest.

- Kaja ma rację. – usłyszałyśmy Ewę, która wyszła z kabiny – Długo w obecnej sytuacji to wy przyjaciółmi nie będziecie. Czy ty nie widzisz jak Jin na ciebie patrzy?

- Nie chcę tego widzieć. Za bardzo boli.

To powiedziawszy weszłam do tylko co zwolnionej kabiny.

*********************************************************************

Witajcie!
Kiedy człowiek ma do zrobienia coś co musi, a nie chce, znajduje sobie inne zajęcia. Dlatego wstawiam kolejny rozdział, bo zaraz zwariuję od tych wszystkich schorzeń wątroby ;/

U nas zima, a Wiki, Jin i ich paczka są coraz bliżej Morza i mają upalą pogodę. Jak się podobało? :)

Read, vote, comment!
Enjoy! :*


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro