> XXXIX <

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jin POV

Wiki wyszła, a ja zostałem sam. Opadłem bez sił na łóżko. Teraz będzie już tylko lepiej? Mam taką nadzieję. Ponownie rozejrzałem się po pokoju. Ściany miał pomalowane na blado żółty, a przez środek każdej biegł kakaowy dekor. Wyposażenie było wystarczające do codziennego funkcjonowania: duża szafa, podwójne łózko, biurko i komoda z toaletką. No tak w końcu to pokój dziewczyny. Na panelowej podłodze leżał brązowy, mięciusi dywan. Duże okna wychodziły na ogród, który wyglądał prześlicznie. Bardzo chciałbym w nim posiedzieć, na huśtawce, która stała w samym środku.

Podniosłem się z łóżka, sięgnąłem po walizkę i wygrzebałem z niej piżamę. Zastanawiam się czy na miesiąc się w ogóle rozpakowywać. Mogę w sumie trzymać wszystko w walizce. Pomyślę o tym jeszcze jutro, dzisiaj jestem strasznie zmęczony. Wyszedłem na korytarz i zorientowałem się, że oprócz szczoteczki do zębów nie mam innych przyborów toaletowych. Jednak Wiki o wszystkim pomyślała. Na szafce w dużej łazience leżały ręczniki, nowa gąbka i nawet żel pod prysznic dla mężczyzn. Podprowadziła tacie? Uśmiechnąłem się na ten widok. Moja dziewczyna zawsze o wszystkim pamięta. Za to między innymi ją kocham – jej zaradność dobrze współgra z moją bezradnością.

Rozebrałem się i wszedłem pod ciepły strumień wody. To pomogło mi rozluźnić napięte przez cały dzień mięśnie. Czułem się strasznie zmęczony, więc nie przeciągałem kąpieli. Umyłem zęby i odświeżony wyszedłem z łazienki. Będąc na korytarzu spojrzałem w stronę pokoju Wiki. Miała uchylone drzwi, przez które widziałem słabe światło. Jak teraz o tym pomyślę, to nawet nie pokazała mi swojego pokoju. Powinienem do niej wpaść? Wypada? Odłożyłem brudne ciuchy w kąt pokoju i susząc nadal mokre włosy ręcznikiem, zajrzałem do Wiki. Przeżyłem szok. Jej pokój był niebieski! Cały dom jest wymalowany na ciepłe kolory, a tu co... niebieski. Dziewczyna leżała na łóżku z laptopem na kolanach i ze słuchawkami w uszach. Nie widziała mnie. Zapukałem z przyzwoitości, choć nie byłem pewny czy mnie usłyszy. Zauważyła mnie, wyjęła słuchawki i usiadła na łóżku.

Wiktoria POV

Po tym całym dzisiejszym stresie musiałam zrobić coś, żeby się rozluźnić. Udawałam silną i niewzruszoną dla Jin'a i rodziców. Ta sytuacja była trudna dla nas wszystkich, ale przetrwaliśmy to i nawet mogliśmy żartować. Jin'a zainstalowałam w pokoju, gdzie może trochę pobyć sam i być sobą, w końcu mógł odetchnąć pełną piersią. Wzięłam laptopa na kolana, położyłam się na łóżku i włączyłam kolejny odcinek 'Falling for innocence'. Umyć pójdę się później, bo teraz usłyszałam że mój chłopak poszedł do łazienki.

Obejrzałam jakieś pół odcinka, gdy usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Spojrzałam w kierunku wejścia i zobaczyłam Jin'a. Aż zachłysnęłam się powietrzem. Kiedy on się zrobił taki przystojny? Czy może na każdego tak działa kąpiel? Te mokre, opadające na czoło włosy. Ten podkoszulek bez rękawów, pokazujący zbyt(!) wiele wspaniałych mięśni ramion. Mięśnie nóg też są niczego sobie, a szorty za krótkie! Boże, dlaczego wystawiasz mnie na taką próbę?

Wyjęłam słuchawki z uszu i usiadłam na łóżku, odstawiając laptopa na bok. Uśmiechnęłam się do niego, tym samym dając mu nieme przyzwolenie żeby wszedł. Co też uczynił, lekkim krokiem.

- Nie możesz spać? - zapytałam.

- Tak jakby. Zobaczyłem światło u ciebie i doszedłem do wniosku, że nie pokazałaś mi swojego pokoju, więc przyszedłem.

- Nie ma w nim nic ciekawego. Jeszcze nie raz będziesz mógł go zobaczyć. Ale skoro już jesteś, to zapraszam.

Stał na środku pokoju i się rozglądał po pomieszczeniu. Było skromnie umeblowany. Miałam biurko, dużą szafę w zabudowie z dużym lustrem na jej drzwiach, regał z książkami i łóżko. Nic specjalnego, przynajmniej dla mnie. Jin zaś patrzył na wszystko z otwartą buzią.

- Twój pokój różni się od reszty domu. - stwierdził.

- W jaki sposób? - zapytałam zdziwiona.

- Jest niebieski. - rzucił lekko – Reszta domu jest pomalowana na ciepłe kolory.

- Ja po prostu lubię niebieski i rodzice to uszanowali, gdy robiliśmy malowanie. - wzruszyłam ramionami.

Jin skierował i utkwił swój wzrok nad moją głową.

- Naprawdę jesteś fanką BTS. - powiedział smutno.

Cholera jasna! Powinna była zdjąć ten plakat. Nie dlatego, że wstydzę się bycia ARMY, ale dlatego że Jin'owi pewnie jest w tym momencie przykro. W końcu patrzy na siebie samego szczęśliwego i ze świetlaną przyszłością, którą stracił w ułamku sekundy. Aish! Głupia ja!

- Zgadza się. Jestem WASZĄ fanką.

Wstałam z miejsca i do niego podeszłam. Stanęłam obok i wzięłam go za rękę, ściskając ją mocno. Jin spojrzał na mnie przymrużonymi oczami i się lekko uśmiechnął. Odwrócił się do mnie twarzą i chwycił za moją drugą rękę. Spojrzał mi głęboko w oczy i zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. Zamknęłam oczy i poddałam się chwili. Jego usta jak zawsze były miękkie i pasowały do moich. Byliśmy ze sobą od tygodnia i to był drugi prawdziwy pocałunek, dlatego nadal był delikatny i niewinny. Jego dłonie na moich policzkach były takie ciepłe. Te nowe mi doświadczenia przyprawiały mnie o zawroty głowy. Dawały mi tyle samo podekscytowania co i obaw. Zadawałam sobie takie pytania jak: Czy dobrze to robię? Czy nie robimy tego za szybko? Jakie to będzie miało skutki w przyszłości? Jak bardzo nas to zaboli? Pozwoliłam na zaistnienie tego związku nie będąc na niego do końca gotowa, ale staram się jak mogę. Nie chcę, żeby Jin czuł moją niepewność i odebrał mój brak umiejętności wyrażania uczuć, jako oziębłość w stosunku do niego. Oderwaliśmy się do siebie i przytuliliśmy się, uśmiechając szeroko.

- Tak się cieszę, że mogę być z tobą. - powiedział Jin.

- To ja się cieszę, że jesteś ze mną.

Ścisnęłam go jeszcze mocniej ramionami i wtuliłam policzek w zagłębienie jego szyi.

- Udusisz mnie. - szepnął mi prosto do ucha.

- Przepraszam.

Wyplątaliśmy się ze swoich objęć. Jin uśmiechał się od ucha do ucha. Uwielbiam ten uśmiech.

- Teraz mogę iść spać. - powiedział i puścił do mnie oczko.

- Dostałeś co chciałeś. - rzuciła lekko przez zęby, choć nie miałam mu niczego za złe.

- Widzimy się jutro. Kolorowych snów.

- Dobranoc.

Wyszedł z mojego pokoju, machając ręką na pożegnanie.

On może i się wyśpi, ja zaś przeczuwam bezsenną noc. Napun namjia! (zły facet!)

Witam ;)
Nie wiem cóż mogę napisać. Pożalę się tylko, że mój laptop się popsuł, nad czym bardzo ubolewam. Pół biedy, że ff jest na pendrivie i nic nie straciłam ;)

Co do słodkich scen - nie bardzo wychodzi mi opisywanie ich, łatwo też nie jest, ale staram sie jak mogę, żeby sprostać Waszym oczekiwaniom.

Mam nadzieję, że rozdział sie podobał.

Read, vote, comment!
Enjoy! ;*

P.S. Czyż Jin nie jest boski? Z dnia na dzień uwielbiam, go coraz bardziej ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro