> XXXV <

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Wiktoria POV

Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam twarz spokojnie śpiącego Jin'a. Po niezbyt długiej 'kłótni' o spanie, wypracowaliśmy kompromis. Zsunęliśmy nasze łóżka razem. Spaliśmy razem, a jednak osobno.

Miałam go na wyciągnięcie ręki. Jego śpiące oblicze jest takie urocze. Wygląda jak słodkie dziecko. Jego długa grzywka zasłaniała mu całe czoło i równiutkie brwi. Jego różowe i słodkie usta są hipnotyzujące. Chciałam go dotknąć. Pierwszy raz coś takiego czułam. Ja zagorzała singielka, zapałałam w końcu do kogoś uczuciem. I ten ktoś jest sławnym idolem. No dobra był idolem. W tym momencie cieszę się, że nie jest już częścią BTS. Choć jemu nigdy tego nie powiem. Gdyby fanki się o nas dowiedziały, rozerwałyby mnie na strzępy.

Mam nieodpartą ochotę go dotknąć. Odgarnąć włosy z czoła. Przeciągnąć palcem po zarysie szczęki. Wow, co się ze mną dzieje! Chyba faktycznie się zakochałam. Powoli się z tym pogodziłam, choć wciąż się boję. Będę szczera – to mój pierwszy poważny związek. Nie wiem jak się zachować, co robić.

Odłożyłam te pytania na bok i ponownie skupiłam wzrok na przystojnej twarzy Jin'a. Nieświadomie wyciągnęłam dłoń i delikatnie dotknęłam jego policzka. Miał gładką skórę, była w lepszej kondycji niż moja. Wstyd! Przesunąłem palcem po kości jarzmowej, prostym nosie i szczęce. Nawet nie drgnął. Jego gorączka spadła, ale nadal spał głęboko. Wzięłam go za rękę. Chciałam żeby poczuł moją dłoń w swojej jak się obudzi. W ten sposób udzielam mu też odpowiedzi.

Patrząc na niego, ponownie zasnęłam.

Obudziłam się gdy poczułam jak ktoś dotyka moich włosów. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz chłopaka.

- Hejka. – powiedział – Dziękuję. – ścisnął mocniej moją dłoń

Przysunął sią do mnie bliżej i otworzył swoje ramiona zapraszająco. Po chwilowym zawieszeniu, przytuliłam się do niego. Ach, jak miło. Mogłabym nie opuszczać jego ramion. Ścinałam go w pasie. Nie mogłam uwierzyć, że spotkało mnie takie szczęście. Jin także oplótł mnie jeszcze mocniej ramionami. Chyba zaraz zabraknie mi powietrza, ale nie chce opuszczać tego bezpiecznego miejsca.

- Co będziemy teraz robić? – zapytałam.

- Możemy zostać cały dzień w łóżku.

- Zdajesz sobie sprawę z tego jak dwuznacznie to zabrzmiało? – uśmiechnęłam się zalotnie.

Jin spojrzał na mnie nie rozumiejąc.

- Może przejdziemy się do altany i tam posiedzimy? Jest taka ładna pogoda. – zaproponowałam.

- Pewnie. Możemy.

Poleżeliśmy jeszcze chwilkę. Żadne z nas nie chciało przerwać uścisku. Potem poszliśmy najpierw ja, po mnie Jin do łazienki, żeby się odświeżyć. Wysuszyliśmy sobie nawzajem włosy. To było zbyt intymne i nowe doświadczenie. Takie rzeczy to ja oglądałam tylko w filmach. Ubraliśmy się w lekkie ubrania i opuściliśmy pokój.

Było parno, duszno i strasznie gorąco. Przewiduję burzę na wieczór. Usiedliśmy w altanie. Byliśmy sami, więc zajęliśmy całą ławkę. Jin usiadł w jednym brzegu, a ja położyłam się, umieszczając głowę na jego kolanach. Zaczęliśmy się zachowywać jak prawdziwa para. Powiedziałabym z dłuższym stażem, a nie kilku godzinnym.

Przez kilka chwil się nie odzywaliśmy. Gdy zwróciłam wzrok w kierunku chłopaka, patrzył zamyślony przed siebie.

- O czym teraz myślisz? – zapytałam.

- O tym jaki szczęśliwy jestem. – wziął mnie za rękę – Dzięki tobie nie tęsknię już tak za domem.

- Cieszę się, że mogłam pomóc.

- Wiki, jesteś lepsza niż jakikolwiek doktor czy lek.

Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć. 'Dziękuję' – zbyt banalne. 'Służę pomocą' – jakoś źle brzmi. Postanowiłam się tylko uśmiechnąć i chwycić jego dłoń.

- Wiki, jakie jest twoje największe marzenie? – zapytał nagle Jin.

- Sama nie wiem. Marzę o takich trywialnych rzeczach jak zdrowie i szczęście mojej rodziny, skończenie studiów i znalezienie pracy. Nic wielkiego. A ty?

- Ja część moich marzeń spełniłem. Zostałem piosenkarzem, teraz studiuję medycynę. Do pełni szczęścia potrzebuję tylko rodziny i przyjaciół blisko mnie.

- Czyli oboje nie chcemy za wiele od życia. Więc czemu to wszystko jest takie trudne?

- Dodałbym jeszcze jedną rzecz do mojej listy. – powiedział tajemniczo, patrząc mi głęboko w oczy.

- Co to takiego?

- Ciebie.

To powiedziawszy zaczął się nade mną nachylać. Po chwili nasze usta się spotkały. To było zupełnie co innego niż ten przypadkowy pocałunek. Było w nim tyle uczucia. Jego usta były miękkie i idealnie pasowały do moich. Jin nie był nachalny. To był nasz pierwszy pocałunek. Chcieliśmy powoli nacieszyć się cała jego niewinnością.

Gdy się w końcu rozdzieliliśmy, spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i uśmiechnęliśmy się do siebie. Jin dotknął swoją dłonią mojego policzka. Poczułam jego ciepło. Zapewne byłam czerwona jak burak, ale co tam, myślę że to zrozumie.

- Wiki, tak bardzo cię lubię. Dziękuję, że mogę być z tobą.

- Ja ciebie też, Jin.

******

Reszta naszego wypadu szybko minęła. Odwiedziliśmy Gdynie i Sopot. Zrobiliśmy sobie masę zdjęć. Opaliliśmy się, Jackson nawet na raczka, bo nie chciał się słuchać Kai. Ja i Jin zacieśniliśmy nasz zawiązek. Trzymanie się za ręce i przytulacie się stało się dla nas naturalne. Robiliśmy to nawet w obecności reszty. Jednak każdy, nawet przelotny buziak wywoływał u mnie wypieki na twarzy.

Pewnego dnia zadzwonili do nas chłopaki. Gdy usłyszeli, że zmieniliśmy nasz status bardzo głośno się ucieszyli. Składali nam gratulacje i powtarzali jak to chcą spotkać mnie na żywo. Nie mogłam im też wybić z głowy, żeby nie nazywali mnie 'noona'. Przecież nawet nie od wszystkich starsza. Głupio się czułam słysząc to np. od YoonGi.

W nawiązaniu do powyższego Jin często pytał mnie czemu ja nie nazywam go 'oppa'. Jakoś nie przechodziło mi to przez usta. Nawet w stosunku do moich ulubionych idoli tego nie używam. Zwracam się do nich z szacunkiem dodając –ssi. W ciągu tych kilku dni zdążył się już obrazić za to dwa razy. A ja mam ubaw z tej jego urażonej minki 'dziecka, któremu zabrano cukierka'.

Jestem w końcu szczęśliwa. Jednak czeka mnie teraz nie łatwe zadanie. Muszę o tym powiedzieć rodzicom.

Wracając z nad morza wysiadłam wcześniej, w mojej miejscowości, żeby wszystko przygotować na przyjazd Jin'a. Po dwóch dniach miałam wziąć samochód i pojechać do Białegostoku, żebyśmy na spokojnie mogli zapakować nasze rzeczy. Jin nie był zadowolony z faktu, że nie będzie mnie widział dwa dni i będę oddalona od niego o 120 km, ale musiał to jakoś przetrwać.

Tak więc, siedzę teraz z rodzicami w kuchni i przymierzam się do poważnej rozmowy.

- Muszę wam coś powiedzieć.

*******************************************************
Witajcie ;)
mam złe wieści ;/ nie mam już rozdziałów na zapasie. więc potrzebuję trochę czasu żeby wyprodukować coś fajnego. nie chcę wstawiać badziewia, które was rozczaruje...

Read, vote, comment.
Enjoy! ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro