13.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Magnus spojrzał na mnie jak na małe dziecko czego nienawidziłam

-No co?-Spytałam wzruszając ramionami 

-Chciała pozbawić cię run a ty jej jeszcze pyskowałaś?- Dopytał załamany moim zachowaniem

-Wyjaśniła z nią wszystko, z resztą dlaczego wpuściłeś Jaca i Aleca do siebie co?-Spytałam z pretensją w głosie 

-Zniknęłaś na dwie godziny może nawet więcej szukali cię przyszli przed tobą- Wyjaśnił przyglądając mi się 

-Dobra rozumiem-Odpowiedziałam krótko odwracając wzrok

-Dobrze się czujesz?-Spytał zmartwiony 

-Szczerze?, tak z resztą byłam w sprawach prywatnych dowiedziałam się czegoś o rodzinie, jeśli zostaniesz u nas na chwilę wszystko ci opowiem- Mężczyzna kiwnął głową

Ten po drodze do kuchni zaczął mnie rozśmieszać nikogo nie było więc usiedliśmy obok siebie. Nalałam nam wody i zaczęliśmy rozmawiać powiedziałam wszystko oprócz tego od kogo mam informację

-Dobrze nie musisz mówić muszę już iść- Powiedział podnosząc się z siedzenia 

-Pa mag-Pożegnałam się z nim 

-Pa- Po tych słowach zniknął a w tym samym czasie do kuchni wszedł Alec 

Zbliżała się osiemnasta więc miałam jeszcze trochę czasu na dokładniejsze spakowanie się chciałam wyjść z kuchni ale zatrzymał mnie szatyn.

-Co?-Spytałam przeglądając mu się 

-Powinniśmy porozmawiać-Stwierdził poważnym tonem 

-Nie będę z tobą rozmawiać, puść mnie- Ten wziął moją rękę bacznie jej się przyglądając, szukał zapewne blizn po skaleczeniu

-Narysowałam Iratze spokojnie- Ten puścił moją rękę

-Byłem wczoraj u Magnusa, czekałem na ciebie aż do rana gdzie byłaś?-Spytał mierząc mnie wzrokiem nie mam zamiaru mu się tłumaczyć 

-To już moja sprawa z resztą zajmij się Jace'm, Izzy, Clary czy też swoimi rodzicami nie mną nie potrzebuje litości, łaski czy ochrony-Odpowiedziałam patrząc na niego pogardliwie jestem aniołem radze sobie sam

-Powinnaś uważać na to co mówisz-Powiedział ostrzegawczo , a ja już wiedziałam, że wybuchnę 

-Czemu się na mnie uwziąłeś co? Nic ci nie zrobiłam, śledziłeś mnie kontrolujesz to jest chore!- Nawrzeszczałam na niego może trochę przegięłam ale trzeba przyznać to chore gdy śledzi cię brat przyjaciółki.

-Tego potrzebujesz? - bardziej spytał niż powiedział, patrząc na mnie jak na małe dziecko 

-Potrzebuje spokoju i nie chce na razie z tobą rozmawiać- Wyjaśniłam podniesionym głosem

-Wież, że...- Zaczął ale mu przerwałam 

-Nie wiem i mam to gdzieś- Odpowiedziałam odwracając od niego wzrok patrząc na drzwi wyjściowe

-Porozmawiajmy musimy sobie coś wyjaśnić-Kontynuował gładząc mój policzek przez co na niego spojrzałam. 

-Nie mamy czego wyjaśniać zrozum to wreszcie, nie mam na razie siły na dyskusje z wszech wiedzącym Alec'iem-Ten o dziwo mnie puścił

-Dobrze idź po użalaj się nad sobą-Spiorunowałam go wzrokiem po czym weszłam do siebie 

Spakowałam potrzebne rzeczy i pomalowałam usta bordową szminką. Wyglądałam ładnie nawet bardzo ruszyłam z walizką w stronę wyjścia. Minęłam się z Clary która przyśpieszyła kroku, nie śpiesząc się opuściłam instytut. Byłam już przy bramie kiedy usłyszałam za sobą czyjeś kroki.

-Gdzie idziesz?! - Spytał Jace, obróciłam się do niego

-Wyjeżdżam na tydzień załatwić kilka spraw-Ten prychnął

-Powinnaś porozmawiać z Alec'iem

-Niby o czym? Moim szczeniackim zachowaniu? Nie mam ochoty słuchać jego pieprzonych wykładów- Wyjaśniłam podniesionym głosem

-Dlatego uciekasz?- Zaczął z tym swoim sarkazmem 

-Nie denerwuj mnie, znając ciebie Alec już wie, że wychodzę od clary- Pociągnęłam walizkę za sobą idąc chodnikiem 

Zatrzymałam się w jednym z zaułków czekając na prawdopodobnie śledzącego mnie Alec'a. Miałam rację szedł chodnikiem nawet mnie nie zauważył co mnie ucieszyło. Było już ciemno, ruszyłam dłuższą drogą wsiadłam do metra i zatrzymałam się niedaleko domu Rafaela. Weszłam z walizką do domu i zajęłam jedną sypialnie.

-Seniorita- Przywitał się uśmiechnięty wampir ukazując kły

- Santiago nie wiem jak ty ale ja idę do klubu- Powiedziałam na wstępie musiałam się jakoś odstresować 

-Mam kilka spraw do załatwienia- Wyjaśnił- Ale mogę cię odprowadzić- Zaproponował 

-Jaki dżentelmen - Powiedziałam prześmiewczo - Ogarnę się i możemy wychodzić

Wyszedł z mojego pokoju a ja poprawiłam makijaż. Ubrałam krótkie spodenki resztę stylizacji zostawiłam nietkniętą zmieniłam tylko buty na czarne koturny. Włosy pofalowałam i wyszłam z pokoju.

Razem z Raphael'em wyszłam z pomieszczenia. Szliśmy do klubu po drodze mijając pijane osoby. Jeden facet mnie zaczepił przez co oberwał od wampira. Przed klubem pożegnaliśmy się i ustaliliśmy, że za dwie godziny po mnie do mnie dołączy.

Podeszłam do baru zamówiłam drinka popijając go zamyśliłam się. Alec się o mnie martwi ale jako kto? Przyjaciel? Może jestem dla niego kimś więcej? Nigdy nie okazywał uczuć a teraz?. Pewnie czuje się okropnie myśli że go odtrąciłam a ja nie wiem co mam zrobić jak wrócę do instytutu to z nim porozmawiam z resztą może jutro rano nie za tydzień tak.

-Zatańczysz?-Spojrzałam na przyziemnego chłopaka miał na sobie zwykłe dżinsy i białą obcisłą koszulkę  brązowe włosy i tego samego koloru oczy 

Wystawił w moim kierunku rękę którą chwyciłam poszliśmy razem na parkiet tańcząc przez co najmniej godzinę. Gdy usiadłam poczułam czyjś wzrok na sobie obróciłam się i zobaczyłam Simona wyszłam za nim z klubu. Szarpnęłam go do tyłu przez co ten się zatrzymał obracając w moim kierunku.

-Nie mów nikomu, że mnie widziałeś-Zaczęłam patrząc na niego ostro 

-Niby dlaczego?- Spytał przyglądając mi się 

-Bo chce odpocząć, wiesz jak mi jest ciężko z tym całym światem cieni?- Wyjaśniłam - Do tego jestem... Mam problemy którymi nie chce obarczać przyjaciół rozumiesz?-Dopytałam zmęczona tłumaczeniem się

-Rozumiem bycie wampirem jest naprawdę trudniejsze niż myślałem sam mam z tym kłopoty-Wyjaśnił co mnie zaskoczyło przecież Santiago miał mu pomagać

-Przecież od tego masz Raphael miał cię uczyć- Zaczęłam czekając na jego odpowiedź

-Uczy ale nie wiem jak długo ze mną wytrzyma- Wyjaśnił

-Do puki się nie nauczysz, z resztą co robisz tak późno w mieście?- Spytałam było to trochę podejrzane Simon nie jest typem imprezowicza więc ciekawiło mnie co robi tu o tak później porze.

-Clary prosiła mnie o przysługę?-Odwrócił wzrok teraz byłam pewna, że kłamie

-Nie kłam wampirze kto z tobą jest?- Spytałam złą

-Szukał cię chciałem pomóc- Zaczął się tłumaczyć

Z ciemnej uliczki wyszedł Alec spojrzałam wściekle na wampira.

-Lepiej uciekaj bo jak cię dorwę rozerwę na strzępy! - Warknęłam

Ten zniknął..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro