18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Alec

Oszukała mnie i zostawiła pierdolony anioł wróciłem do reszty oświecić ich informacjami od Rose

-I co z nią? - Zaczęła moja młodsza siostrzyczka

-Wjeżdża podobno panowała to od dawna z jakimś chłopakiem- Jace chwycił mnie za ramię a ja poczułem, że mam dosyć tej całej sytuacji

-Idę do siebie-Oznajmiłem zły 

-Alec... - Zaczęła Isabelle

-Dobranoc-Powiedziałem zmęczony

Poszedłem do pokoju wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Gapiąc się jak ostatni kretyn w sufit i rozmyślając o pięknej anielicy.

Rose

Gdy moja noga przekroczyła statek przede mną stanęło kilku mężczyzn. Spośród nich wyłonił się Valentine.

-Wypuścisz Simona przyszłam-Ten się uśmiechnął

-Jako anioł nie powinnaś tak ryzykować-Powiedział bacznie mi się przyglądając 

-Oddaj Simona Luisa albo wydam cię clave-Odparłam pełna powagi mierząc mężczyznę wzrokiem

-Nie znosisz ich tak samo jak ja- Zaczął swoją grę typowe ale nie przekabaci mnie na swoją stronę 

-Ale mam chociaż szacunek do podziemia ale ty tego nie masz-Wyjaśniłam zła

-Zaprowadźcie ją do chłopaka-Poszłam za dwoma napakowanymi mężczyznami jeden z nich mnie złapał i przyłożył coś do buzi poczułam się senna i odpłynęłam.

Miesiąc później

Od kilku tygodni siedzę w obskurnym pomieszczeniu razem z Simonem. Valentin mnie uwięził co jakiś czas dawał mi jedzenie żebym moja krew była w dobrym stanie. Ponieważ mi ją pobierał dwa razy w tygodniu. Dzisiaj planuje ucieczkę pierwszy krok to nakarmić Simona moją krwią i to już zrobiłam kolejny uciekamy na jedno z pięter i wychodzimy małym okienkiem.

Drzwi się otworzyły a w nich stanął człowiek z jedzeniem. Gdy mi je podawał znokautowałam go biegnąc na wyznaczone piętro. Rozwaliłam okno przebijają się przez barierę, ale coś było nie tak Simon nie wyskoczył usłyszałam krzyki.

-Ratuj się jesteś cenniejsza!!!-Wąchałam się dosłownie kilka sekund 

Po czym podpłynęłam do schodków i zaczęłam biec jak walnięta. Wsiadłam do metra które jechało dobre kilka godzin. Gdy się zatrzymało wysiadłam kilometr od instytutu zaczęłam biec. Tęskniłam za moimi przyjaciółmi a tortury jakie znosiłam były bolesne ,bicie mnie wyzywanie i tym podobne. Wbiegłam na plac instytutu jak szalona, weszłam do środka zatrzaskując za sobą drzwi. W korytarzu stała Isabelle nie mogąca już wytrzymać wbiegłam do toalety i zwymiotowałam krwią, dziewczyną poszła za mną.

-Co się stało mam gdzieś dlaczego uciekłaś z Simonem i co robiliście, ale co się z tobą dzieje jesteś chora? Alec miał bóle nadgarstka przez tą twoją gwiazdę prawie miesiąc-Spuściłam wodę ,opadając na podłogę

Obudziłam się w czasie kiedy ktoś odkładał mnie na łóżku. Usiadłam powoli patrząc na zgromadzone osoby rudowłosa trzymała się Isabelle a Jace stała przy bracie obok też pojawił się Magnus.

-Zacznę od początku dostałam od Valentina list, że ma Simona i gdzie jest. Kazał mi się z wami pokłócić więc wymyśliłam bajeczkę i chłopaku. Poszłam po Simona ale coś mi podali byłam z nim w celi od naszego ostatniego spotkania. Simon mówił, że minął miesiąc ale pewna nie jestem. Mieliśmy plan ucieczki Lewis się podłożył. Musimy po niego iść jest na statku wiem, że jest noc ale trzeba go odbić. Dzisiaj Valentine chce wezwać demony na podziemie- Wzięłam głęboki wdech-Są na statku w porcie, ale  jest on zakryty barierą

Wstałam chwiejnie biorąc broń z szafki, skierowałam się do wyjścia chwiejnym krokiem zatrzymał mnie Magnus.

-Odpocznij nie jesteś w stanie walczyć-Powiedział zmartwiony

-Mam gdzieś mój stan nie odpuszczę Morgenstern'owi on nie tylko ma Simona ma też Fairchild-Wyjaśniłam zła na siebie

-Skąd możesz  to wiedzieć? - Spytała głupio rudowłosa

-Więzili mnie tam miesiąc z resztą Lewis wszystko słyszał-Wyjaśniłam

-Nie jadł cały miesiąc....-Zaczęła zmartwiona Clary

-Dajcie mi stele? - Izabel mi ją rzuciła a ja nakreśliłam sobie runę uzdrawiającą czułam się lepiej-Trzeba powiadomić podziemie, Luke'a, Camille, ty już wiesz Magnusie- Spojrzałam na resztę jak na ostatnich kretynów

-Valentin ma kielich znamy jego położenie ruszcie się!-Krzyknęłam zła obracając w dłoni scyzoryk

-Uspokój się - Zaczął spokojnie Magnus  obróciłam się do niego - Ja powiadomię podziemie i clave a wy idźcie już zanim Morgenstern ucieknie

-Dasz radę stworzyć portal? - Spytałam patrząc poważnie na Magnusa 

-Tak za dwie minuty będzie gotowy na placu-Kiwnęłam głową kierując się do zbrojowni

Zabrałam miecz chowając go za pas oraz stele. Obok mnie  zobaczyłam innych zbierających sprzęt pobiegłam na plac portal był gotowy. Weszłam do środka a za mną reszta razem wylądowaliśmy na wybrzeżu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro