41.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Usiadłam na jego biurku  ten stanął trochę dalej przyglądają mi się.

-Jace na początku chciałam cię przeprosić- Ten spojrzał na mnie zaskoczony - Nie powinnam ukrywać przed tobą prawdy, chcesz się wyżyć proszę nawrzeszczy na mnie wykrzycz mi to w twarz

-Nie będę na ciebie krzyczeć na początku byłem zły ale... - Zmarszczyłam brwi przyglądając się mu- Chce tylko żebyś odpowiedziała mi szczerze na kilka pytań-Wyjaśnił

-Co chcesz wiedzieć? - Dopytałam

-Na prawdę nie jestem synem Valentina? - Spytał przejęty

-Tak nie jesteś, on cię tylko wychował-Wyjaśniłam

-Dlaczego mnie uratował? co we mnie takiego jest? - Spytał zamyślony

-Masz znikomą ilość anielskiej krwi chciał cię wychować bo Jonathan'a nie było - Kontynułowałam

-To dlaczego nie mam takich zdolności jak ty? - Spytała pokazując na mnie dłonią

-Clary ma zdolności tworzenia nowych run, twoje zdolności aktywują się pewnie w trakcje walki - Dodałam a w mojej dłoni pojawił się niebianski ogień

-Nie mam skrzydeł i... - Zaczął a ja zgasiłam płomień patrząc na niego krzywo

-Miałeś wstrzykiwaną krew ja z taką przyszłam na świat, jestem córką anioła a ty synem nocnych łowców- Wyjaśniłam wzdychając

-Czyli ja i clary nie jesteśmy rodzeństwem mimo anielskiej krwi?-Dopytał 

-Nie, jezu Jace kto cię genetyki uczył - Prychnełam

-Ukrywasz przed nami więcej informacji na temat sekretów Valentina? - Spytał podejrzliwie

Zawachałan się ale mniałma być szczera.

-Tak, dowiecie się wszystkiego po jego śmierci - Odpowiedziałam wzdychając

-Powinnaś powiedzieć prawde- Wyjaśniłam

-Nie zaryzykuje zdjęcia run, chcesz coś jeszcze wiedzieć? - Spytała lekko zdenerwowana

-Powiedz mi szczeże dlaczego pogrywasz tak z Alec'kiem widział cię z kimś innym a ty go odpychasz.. - Zaczął

-Nie pogrywam z nim, chce go od siebie odsunąć - Wyjaśniłam wkurzona jak on śmie mnie o coś takiego oskarżać

-Dlaczego? - Spytał - Zależy mu na tobie-Dodał po chwili ciszy

-Bo chce go chronić nie mogę powiedzieć więcej czuje coś do niego ale nie chce żeby potem cierpiał-Wyjaśniła przyglądając się swoim paznokcją

-Chodzi o wojnę tak? Skąd ty niby wiesz, że umrzesz? - Zaczął dociekać

-Nie jestem pewna czy umrę tym bardziej nie chce go mieszać ani żadnego z was. Wiem, że po tym co powiedziałam będzie to ciężkie ale sprubójmy udawać, że jest jak dawniej. Czuje, że zostało mi mało czasu a nie chce was ranić bardziej...

-On cie kocha - Mówiąc to walnął pięścią w ścianę

-No właśnie do cholerny kocha mnie i w tym problem. Może się załamać gdy zobaczy moje martwe ciało. A tak będzie myślał o mnie źle. Może mnie nawet nienawidzić ale niech nie cierpi - Wykrzyczałam

-Jesteś bardziej walnięta niż ja - Podniosłam się patrząc na niego ostro

-Nie musisz mi o tym przypominać dosłownie zawarłam pakt z diabłem żeby chronić wasze tyłki. A nie zrobiła bym nic gdyby mi na was nie zależało na Alec'u izzy tobie max'ie bądź clary-Powiedziałam spokojniej 

-Jaki pakt z diabłem? - Wywruciłam oczami miałam mówić prawdę no to ją dostał

-Nie mogę powiedzieć dowiecie się gdy zginę może przed moją śmiercią - Ten spojrzał na mnie poważnie

-Wiem, że nie powiesz o co dokładnie chodzi co się dzieje i tak dalej. powiedz dlaczego nie poprosiłaś nas o pomoc? - Zaczął łapiąc mnie za ramię

-Bo nie chce żeby osoby na których mi zależy ucierpiały, Jace jest mi przykro z powodu twoich rodziców cieszę się, że jest z tobą lepiej ale muszę już iść - Westchnęłam odwracając od niego wzrok

-Gdzie? - Dopytał

-Do siebie - Ten kiwnął głową puszczając moje ramię

-Dzięki za rozmowę - Uśmiechnęłam się smutno do blondyna

Wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Po moim policzku spłynęła łza okłamuje ich bo chce ich chronić. To idotyczne jestem idiotką narwaną idiotką zakochaną w mordercy.

-Rose!!! ktoś wszedł do twojego pokoju - Spojrzałam na maxa

-Pewnie ci się przywidziało młody - Starłam łzę patrząc na czarnowłosego patrzył na mnie jak na wzór

-Nie kłamie na prawdę coś widziałem
-Kucnęłam koło niego

-Pewnie jesteś zmęczony ja też widzę rużne rzeczy gdy padam po treningach - Wyjaśniłam uśmiechając się lekko

-Sprawdź pokój ja nie kłamie - Zaczął uparcie patrząc na drzwi

-Zrobimy tak ja sprawdzę pokój przebiorę się i zejdę do sali treningowej zgoda? Nauczę cię fajnych chwytów-Zaproponowałam

-A jak w pokoju jest ktoś zły i coś ci zrobi - Zaczął zmartwiony

-Nic mi nie będzie młody dam radę zdam ci raport za pięć minut w kuchni zgoda? - Spytałam

-No dobrze ale jeśli nie zejdziesz idę po izzy - Zaczął uparciuch

-Dobrze - Odpowiedziałam

Wstałam czochrając włosy chłopca i idąc w stronę pokoju. Weszłam do środka zamykając za sobą drzwi. Oczekiwałam w pokoju Sebastiana ale byłam w ogromnym błędzie. Koło mojego biurka stał jakiś facet.

-Zdejmiesz barierę inaczej jeden z Lightwood'ów zginie - Zagroził

-Zabije cię - Warknęłam 

-Zdejmij barierę! - Mówiąc to chwycił mnie za gradło

Zamknęłam oczy skupiając się na Valentin'ie. Pstryknęłam palcami a bariera znikła. Otworzyłam oczy a łowca stał przed mną. Otworzyłam drzwi wypychając go na korytarz.

Rozejrzałam się słyszałam kogoś wchodzącego po schodach.

Chwyciłam łowcę za fraki zrzucając ze schodów.

-Rose?! - Ktoś podbiegł do ciała zeszłam po schodach patrząc na Alec'a - Kto to jest? - Spytał

-Człowiek Valentina to on szwendał się w okuł domu max miał rację - Skłamałam ratując tym samym Jonathana

-Ty przeklenta diablico - Kopnełam go w twarz - Porozmawiasz sobie z Clave

-Rose jesteś blada - Zaczął Alec

Wyjęłam telefon dzwoniąc do konsul

-Halo? - Spytała

-Człowiek Valentina został schytany w posiadłości Lightwood'ów chciał mnie zabić z resztą przyślijcie tu kogoś po niego-Ten wstał Rozłączyłam się gotowa do walki ten wyciągnął sztylet.

-Nie! - Krzyknęłam wystawiając rękę przed siebie mężczyzna wyleciał przez drzwi jak pocisk.  Spojrzałam przestraszona na zaskoczonego Alec'a.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro