76.
Pojawiłam się na placu w Idrisie był przepełniony demonami. Na kostce brukowej dostrzegłam ciała i krew. Przede mną pojawił się demon jednak szybko rozpłynął się przez strzałę. Obróciłam się widząc Aleca.
-Niech wszystkich sojuszników nocnych łowców obejmie ochrona - Szepnęłam rzucając niebiańskim ogień na chodnik.
Demony rozpływały się przy zaledwie draśnięciach. A ja zniknęłam, pojawiając się nad jeziorem lin zobaczyłam ciało Jaca i płaczącą Clary.
W moich dłoniach pojawił się seraficki miecz skierowałam go w stronę Valentine'a.
-Zabije cię - Warknęłam rzucając się do potyczki po kilku minutach martwe ciało Morgenstern'a runęło na ziemi kucnęłam przy nim.
-Jonathan cię zniszczy on nie potrafi kochać-Po tych słowach zamknął oczy wstałam patrząc na Clary która trzymała kielich
-Razielu wzywam cię-Zaczęła ale anioł się nie pojawił, spojrzała na mnie przeszklonymi oczami - Dlaczego to nie działa?-Spytała załamana
-Ty jesteś jego krwią, ja go zabiłam życzenie spadło na nas obie - Położyłam dłonie na jej - Musimy powiedzieć to razem- Wyjaśniłam
-Razielu wzywamy cię-Nad jeziorem pojawiło się światło po czym anioł
-Jakie życzenie chcesz spełnić-Spytał patrząc zaskoczony na naszą dwójkę
-Chce żeby Jace wrócił - Zaczęła a anioł spojrzał na mnie
-Też tego chce - Dodałam a jezioro było całe w świetle, anioł zniknął a rudowłosy podbiegła do Jace'a który wziął głęboki wdech.
Opadłam na kolana lądując w wodzie.
-Jace jace! Kocham cię - Usłyszałam Clary
-Gdzie jest Rose?! Widzieliście ją? - Spytał męski głos
-Ona była... Rose! - Krzyknęła rudowłosa a ja zamknęłam oczy wypuszczając powietrze z płuc
Od płynęłam na chwilę widząc ojca.
-Witaj córko - Zaczął-Jestem z ciebie dumny kocham cię ale... - Obraz zaczął mi się zamazywać-To nie twój czas- Ten zniknął
Otworzyłam oczy przekręcając się na bok i wypluwając wodę. Zaczęłam kaszleć pozbywając się wody z płuc. Gdy było mi lepiej położyłam się na plecy zakrywając twarz dłonią.
-Oddycha? - Spytał znajomy głos zabrałam ręka patrząc na kucającego obok mnie Jace, Aleca oraz Magnusa stojącego trochę dalej przy Clary i Isabelle
-Jace! - Krzyknęłam obejmując go po czym się odsunęłam przyglądając mu - Nic ci nie jest? - Spytałam olewając resztę
-Oddycha - Odpowiedział rozbawiony Jace - Do tego dużo gada jak zwykle - Prychnął a ja podniosłam się z ziemi na równe nogi.
-Wygraliśmy? - Spytałam zerkając na niebieskookiego
-Tak demony odeszły a Valentine - Ten zerknął na ciało-Kto go zabił? - Spytał Alec
-No kto go zabił? - Powtórzył Jace patrząc na mnie
-No ja - Westchnęłam
-Wiesz, że będziesz przesłuchiwana? -Zaczął Alec
-To ja chce już do piekła - Prychnęłam a ci spojrzeli na mnie zaskoczeni-Nie ważne żartowałam - Jace się uśmiechnął-Wiem nie wyszło
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Po wojnie każdy opłakiwał poległych oraz świętował wygraną. A ja byłam przesłuchiwana może z dwa razy za to Clary męczyli niemiłosiernie. Więc dogadałam się z konsul by odpuścili jej choć trochę i tak miało się stać. Jace był jakiś inny dużo przeżył ale coś mi w nim nie pasowało. Z resztą Lilith chyba mi odpuściła. Co mnie cieszy natomiast minusem jest to, że wysyłają mnie do Los Angeles abym podszkoliła dzieciaków. Aktualnie siedzę i popijam szampana obok mnie siedzi Magnus a na przeciwko nas Raphael który został przywódcą klanu bo Kamila zginęła.
-Jak jest w piekle? - Spytał Santiago
-Nocami zimno a w dzień w miarę ciepło - Wyjaśniłam
-Lilith ci coś, zrobiła torturowała? - Dopytał Magnus
-Nie zbyt, chociaż sam pobyt w piekle to tortura dla mnie ta siarka w powietrzu uch i zero światła czerwone niebo nie to nie dla mnie- Wyjaśniłam kręcąc niezadowolona głową
-Anioły nie powinny umrzeć w piekle? - dopytał Raphael
-Powinny - Zaczęłam - Ale to długa historia- Wyjaśniłam
-Mamy czas - Odpowiedział Magnus a ja wypiłam zawartość kieliszka
-Raphael'u wiesz o mnie i Jonathanie prawda? - Dopytałam
-Tak- Odpowiedział przyglądając się mi
-Nie jestem pewna ale chyba działam na niego leczniczo odganiam jego demoniczną stronę - Wyjaśniłam wzdychając
-On nie żyje- Wtrącił Bane
-Ale przejęłam jej część Lilith uczyła mnie jak władać demonami, zaklęcia rytuały. Zatraciłam się w tym ale gdy pojawiłam się na ziemi oprzytomniałam. Mogłam prosić o ocalenie dla Jonathana ,gdy trzymałam kielich. To był ten trudny wybór o którym mówiły anioły wybrałam Jaca może będą tego konsekwencje może nie. Nie wiem ale Lilith i tak mi nie odpuści. Kiedyś znowu mnie wezwie i tym razem chyba na dobre ale nie chce o tym teraz myśleć...
KOLEJNY ROZDZIAŁ ZA 9 GWIAZDEK
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro