8.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Alec mi się przyglądał ze zdziwieniem

-Zabierz ją! Idźcie już!-Krzyknęłam a szatyn klęknął przy mnie

-Czekamy przed wyjściem-Wstał i pociągnął Isabell

-Oszalałeś? ona jest ranna!-Warknęła na niego po czym wyszli z budynku

Wokół mnie zrobiła się jasna auta krzyknęłam z bólu a pokój przepełnił się światłem. Zamknęłam oczy gdy je otworzyłam całe pomieszczenie było zrujnowane a szyby powybijane. Wstałam powolnie łapiąc się za tył bluzki rana zniknęła tak samo jak poświata. Zabrałam miecz, opuszczając budynek. Po moim wyjściu okna wróciły na swoje miejsce patrzyłam na to z lekkim strachem. Czułam w całym ciele mrowienie co było dziwnym uczuciem to  zjawisko przerwał Alec złapał mój nadgarstek, mrowienie ustało a dziwne uczucie zniknęło.

-Chodźmy stąd - Powiedział Alec

Spojrzałam na a niego poczułam ból w plecach sięgnęłam do nich wyciągając scyzoryk, upuściłam go na chodnik obróciłam się widząc ludzi Valentina

-Clary uciekaj!-Krzyknęłam Jace złapał jej rękę kierując się do instytutu

Kiwnęłam Izzy żeby biegła do Clary. Niebieskooki stał za mną napiął łuk i strzelił, stałam obok odsunęłam się od niego robiąc kilka kroków w przód.

Spojrzałam na facetów pomyślałam o mamie, poczułam w całym ciele ciepło. Krzyknęłam zła a z moich rąk wybuchło nie tylko światło ale jasny ogień. Po mężczyznach został tylko popiół, opadłam na kolana zamykając oczy czując jak ktoś mnie podnosi zemdlała.

Otworzyłam ciężkie powieki leżałam na łóżku w skrzydle szpitalnym. Obok na łóżku siedział Simon razem z przyjaciółką ta szkicował Jaca jako Anioła wstałam chwiejnie i przeszłam obok niech.

-Nocni łowcy zawsze tak szybko zdrowieją? - Spytał Simon poczułam od niego dziwną woń

-Nie zawszę pa wampirku

Ruszyłam  do kuchni gdzie, patrzyła na mnie grupka przyjaciół Alec, Izzy, Jace i o dziwo Magnus

-Co?-Spytałam zdziwiona

-Zemdlałaś-Powiedział Jace

-Możliwe -Odparłam spokojnie 

-Zbadałem twoją krew-Odezwał się Magnus

-I?-Dopytałam ciekawa

-Sama zobacz-Podał mi fiolkę ze złotą cieczą która była ciepła

-Mam złotą krew?-Spytałam zdziwiona

-Masz anielską krew-Poprawił mnie czarownik

-To nonsens - Powiedziała Izabel-Może wygląda jak anioł ale nie ma anielskiego charakteru

-Ona szybciej przypomina samego diabła - Skomentował  Jace

Widziałam jak Magnus karcąco patrzy na blondyna.

-Musimy im powiedzieć Rose- Odezwał się Alec, kiwnęłam głową 

Ten rzucił do mnie kamień zamknęłam oczy myśląc o aniołach i moim znaku. Gdy je otworzyłam kamień lewitował święcąc się najróżniejszymi kolorami w końcu upadł powolnie na blat.

Izzy i Jace patrzeli na mnie zdziwieni

-Używałaś niebiańskiego ognia?-spytał Magnus a ja spojrzałam na Aleca

-Chyba tak-Odparłam niepewnie

-Spróbuj teraz-Ponaglił mnie, a ja przypomniałam sobie  mamę, runy świeciły na złoto zmieniły się nagle na srebrne a w dłoniach miałam jasny płomień.

-Jak to teraz zgasić? -Spytał Jace

Przymknęłam powieki rozluźniając się gdy je otworzyłam ognia nie było.

-Trzeba powiadomić Clave - Powiedział Alec

-Chcesz mnie oddać na eksperymenty? Nigdy-Odpowiedziałam podniesionym głosem

-Clave i tak się dowie-Stwierdził Magnus-Nie zabiorą cię na badania zdam im raport z moich

Kiwnęłam głową a on razem z Aleciem poszli do Hodga zostałam z Isabell i blondynem patrzącymi na mnie z żalem.

-Nic mi nie powiedziałaś? - Żaliła się czarnowłosa-O Magnusie, o tym że jesteś aniołem, ufałam Ci!

-Nie miałam kiedy, z resztą nie byłam pewna kim jestem. Ty od zawsze wiedziałaś miałaś to czego ja nie mogłam i nie mogę mieć rodziny!-Izzy spoważniała

-Aleca też okłamujesz? Osób które cię kochają się nie okłamuje-Dodała z wyrzutem brązowooka

-Nocni łowcy są twoją rodziną-Odprł Jace

-Jesteś nocnym łowcą ja aniołem to popieprzone!

Minęłam ich wychodząc na zewnątrz trzasnęłam ogromnymi drzwiami. Po czym usiadłam na murze znajdującym się wokół instytutu spojrzałam w niebo pełne gwiazd.

-Nigdy nie byłam prawdziwa? Dlaczego nie zabrałeś mnie z idrisu?-Nikt mi nie odpowiedział poczułam straszny zawód 

Z resztą czego się spodziewałam zabrzmiało to śmiesznie. Przeszła mi złość zaczęłam myśleć pozytywnie. Co sprawiło że się uśmiechnęłam i zeskoczyłam z murku czułam jak promieniuję.

Wystawiłam ręce do góry zamknęłam oczy a na instytutem zaczął padać srebrny pył przypominający śnieg. Patrzyłam na swoje dzieło z podziwem. Skoro jestem aniołem mam ich moce, ręce opuściłam na dół. Z instytutu wyszedł Alec i Magnus patrząc na niesamowite zjawisko.

-Wszystko załatwione jak coś to dzwoń - Wskazał a niebo - Szybko się uczysz- Stworzył portal i zniknął spojrzałam na Aleca patrzącego w górę

-Chociaż to mi wyszło-Stwierdziłam a ten na mnie spojrzał

-Nie tylko to-Spojrzałam w jego oczy

-A co jeszcze?-Spytałam ciekawa jego odpowiedzi

-Jesteś oddana sprawie, myślisz o innych bardziej niż o sobie, ryzykujesz dla nas życiem a to my powinniśmy cię chronić-Na jego słowa moje kąciki ust uniosły się do góry tworząc uśmiech.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro