Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Reki był pod wielkim wrażeniem apartamentu, który wynajął Cherry. Zaczęły się jego letnie wakacji i jak tylko powiadomił o tym swoich nadnaturalnych przyjaciół, tak wspólnie postanowili wyjechać gdzieś na parę dni. Nastolatek nie musiał zbyt długo przekonywać mamy, która znała już jego chłopaka i miała też w końcu przyjemność poznać wilkołaka, kiedy odwiedzili włoską restaurację. Całym planowaniem oraz organizacją zajął się najstarszy wampir łącznie z pokryciem wszystkich kosztów. Reki dowiedział się, że pracował on w sieci jako sławny artysta, a jego dzieła kaligrafii były sprzedawane za pieniądze, których nastolatek nigdy wcześniej nie widział na oczy.

– Ale ekstra – zachwycał się wnętrzem przechodząc z jednego pomieszczenia do kolejnego – Nie spodziewałem się, że będzie to coś w stylu zachodnim. Jak usłyszałem, że Cherry rezerwuje to pomyślałem o jakimś tradycyjnym domku, czy coś w tym stylu.

– Nawet ja lubię odrobinę nowoczesności – powiedział wampir rozsiadając się na kanapie wiedząc, że jego partner zajmie się wszystkimi bagażami – Pokoi jest trzy. Oczywiście każdy wie jak są podzielone, więc nie róbcie zbyt dużego hałasu.

Reki spojrzał nerwowo na swojego chłopaka, który oczywiście był spokojny jak zawsze. Nastolatek jednak nie potrafił tego podzielać. Na początku chcieli, aby byli oddzielnie. W końcu miało to wynikać z prowadzenia przez nich innego trybu, ale ze względu na to, iż zgodzili się na wspólną podróż to Reki postanowił dostosować się do wampirów, choć senność już zbierała się pod jego oczami. Nie wiedział jak Joe radził sobie z takim trybem, nie mówiąc o tym, że za dnia pracował w restauracji, a wieczorami spędzał czas ze swoim partnerem. Nastolatek jednak miał zamiar zrobić wszystko, aby wytrwać tą zmianę i nie umrzeć na zawał serca na myśl o bliskości z Langą. Niby dzielili już wspólnie łóżko, ale to było zupełnie co innego i wynikało z jego omdlenia po nakarmieniu wampira krwią.

– Mózg ci się przegrzewa – usłyszał za sobą głos Miyi i zwrócił się w stronę niższego chłopaka, który miał jak zawsze skwaszony wyraz twarzy. Reki jednak nauczył się, że to nie znaczyło nic złego, a wynikało to z problemów w wyrażaniu emocji przez wampira. Każdy z ich gatunku miał pewne wady w tej dziedzinie i tylko kontakt z innymi istotami łagodził wymieranie ich odczuć – O czym tak myślisz?

– Zupełnie o niczym – zaśmiał się nerwowo, wiedząc że był beznadziejnym kłamcą, ale dalej starał się robić dobrą minę do złej gry.

– Jesteś zmęczony? – usłyszał tym razem zmartwiony głos swojego chłopaka i nie mógł się nie uśmiechnąć czule, widząc jak ten przejął się nim. Uważał to za niezwykle słodkie oraz kochane. Wiedza, że była osoba, która się o ciebie zawsze troszczyła, poprawiała mu humor za każdym razem, kiedy miał gorszy dzień.

– Tylko trochę, ale szybko się przyzwyczaję. Już się nie mogę doczekać co będziemy robić.

– Nocnych atrakcji jest tu niewiele, ale przynajmniej cisza – powiedział Joe jak w końcu wniósł wszystkie walizki jakie zabrał ze sobą Kaoru. Nikt nie wiedział po co wampirowi było, aż tyle rzeczy, ale też nikt nie śmiał pytać. Obawiając się możliwego gniewu ze strony najstarszego.

– Oczywiście wy jak zbudzicie się wcześniej to powinniście korzystać – wtrącił Cherry – Tylko mam nadzieję, że nie zrobicie nic głupiego. Nie ufam do końca waszej dwójce i temu czy będziecie się umieli sobą zająć.

– Nie możesz powiedzieć, że się po prostu o nas martwisz? – uwiesił się na nim Joe za co niedelikatnie oberwał w dłoń i z lekkim skrzywieniem odsunął się od partnera.

– Nikt się o was nie martwi! Po prostu jeden jest głupi, a drugi głupszy i tylko od sytuacji zależy, który ma którą plakietkę! – warknął wampir.

Reki starał się z całych sił ukryć uśmiech, który cisnął mu się na usta. Od tych paru miesięcy od których się znają, przywykł do takiego zachowania ze strony przyjaciół. Ta złość Cherry'ego wynikająca z troski sprawiała, że czuł ciepło na sercu. Oznaczało, że został zaakceptowany i chyba nie było większego honoru. W końcu on był tylko zwykłym nastolatkiem lubiącym jeździć na desce, a oni niezwykłymi, wielowiekowymi istotami. Zdobyć zaufanie wampirów i wilkołaka, o których większość nawet nie wiedziała, że istnieją było chyba jedną z lepszych nagród..

– No już, już, bo złość piękności szkodzi – zaśmiał się Joe – Proponuję, że dla siebie i dla Rekiego zorganizuję jakieś jedzenie, a wy w tym czasie możecie się upewnić, póki macie siły, że na pewno wszystkie okna są szczelnie zasłonięte i tak dalej. Co jak co, ale nie lubię czuć zwęglonego mięsa o poranku.

– Idź i już nie denerwuj – warknął różowowłosy.

Reki pomógł najmłodszym z wampirów posprawdzać wszystkie pomieszczenia, a w szczególności te, które miały służyć im za sypialnie. Przez chwilę się zawiesił na widok dużego łóżka, które będzie dzielił ze swoim chłopakiem. Zdawał sobie sprawę, że do niczego nie dojedzie, ale też buzujące, nastoletnie myśli czasami pojawiały się i sprawiały, że czuł się bardziej zażenowany i niepewny niż zwykle. W końcu wiedział, że pary robiły niektóre rzeczy i zastanawiał się tak tylko czasami, czy wśród wampirów, również to tak działało i ogólnie jak to działało u ludzi, którzy byli z osobami tej samej płci. Niby był Internet, ale było mu głupio. Czasami słyszał jak koledzy z klasy wymieniają się pikantniejszymi stronami, ale to na pewno nie były takie, które byłyby przydatne dla Rekiego. W ostateczności porzucił na razie ten temat, bo o ile myśli się niekiedy pojawiały to nie były one jakieś bardzo intensywne. Najwidoczniej nastolatek sam zdawał sobie sprawę, że nie warto się było ze wszystkim śpieszyć i jeśli się będzie miało coś wydarzyć to dużo później, jak wszystko będzie bardziej stabilne.

I tu nie wiedział czy czasem nie próbował wmówić sobie kłamstwa. Był w związku z wampirem, więc o czymś trwałym nie było mowy, a przynajmniej w jego wstępnych myślach. On się będzie starzał i póki teraz tego nie było widać to za jakieś dziesięć, dwadzieścia lat ich związek będzie postrzegany jako coś może dziwniejszego, niż już było. W końcu w oczach innych będą wyglądać jak mężczyzna w kryzysie wieku średniego zarywający do małolata. Reki pokręcił głową, żeby znowu oddalić te myśli. Nie miał na to wszystko wpływu i był tego w pełni świadomy. Poza tym już parę dni temu obiecał sobie, że nieważne ile czasu spędzi z Langą ważne w jaki sposób.

– Nad czym się zastanawiasz? – usłyszał przy uchu głos swojego chłopaka i podskoczył lekko przestraszony. Spojrzał w te spokojne, szmaragdowe oczy, aby przywołać na twarzy uśmiech, bo kochał kiedy były roziskrzone, a nie przepełnione smutkiem.

– Kto po której stronie będzie spać – zwrócił się znowu w stronę łóżka – To niezwykle istotna kwestia.

– Dlaczego?

– No bo chodzi o to kto jak lubi spać! Na którym zazwyczaj śpisz boku?

– Nie wiem, a ty?

– W sumie też nie wiem – pokiwał głową nastolatek – Wybierz ty!

– Ale mi to obojętne – wzruszył ramionami wampir.

– No, ale nie może być ci to obojętne. To sprawa życia i śmierci. Wyspania się, czy nie wyspania!

– Mając świadomość, że będziesz obok mnie i będę mógł cię przytulać przez sen wystarczy mi do wyspania się.

Reki zawiesił się, ponieważ nie wiedział co powiedzieć. Jego policzki całe poryły się czerwienią i dłońmi zakrył twarzy, aby Langa nie musiał patrzyć na ten żałosny widok. Wampir jednak przewidział jego ruch, ujął nadgarstki odsunął od przerażonego nastolatka. Ze słodkim, pełnym satysfakcji uśmiechem nachylił się i pocałował czule nastolatka. Reki na początku obawiał się, że ktoś wejdzie, zobaczy ich, ale później już skupiał się wyłącznie na ustach ukochanego. Tym jak powoli i leniwie uspokajały go, że nieważne gdzie byli, ważne że razem oraz o tym jak mocno kochał go Langa.

– Jesteś okropny – fuknął Reki.

– A ty słodki – zaśmiał się czule wampir.

– Ile razy ci mam powtarzać, że nie jestem uroczy!

– Ile tylko zapragniesz. Lubię słuchać twojego głosu.

– Ty to robisz specjalnie – ułożył czoło na torsie swojego chłopaka, a ten objął go ramionami. Reki czuł się bezpiecznie, choć na początku przerażała go ta cisza i brak rytmicznych uderzeń serca – Nie drażnij się ze mną, bo ci się kiedyś odpłacę.

– Będę na to czekał – ucałował go w czubek głowy.

– Jestem śmiertelnie poważny!

– Oczywiście.

– Nie lubię cię – fuknął wtulając się mocniej.

– Kocham cię.

...

Reki pomimo tego, że położył się spać o godzinie czwartej to i tak wstał po dwunastej i jeszcze nie do końca rozespanym wzrokiem spojrzał na pogrążonego we śnie Langę. Z delikatnym uśmiechem dotknął dłonią chłodnego policzka i pogłaskał go. Przez jeszcze parę minut przyglądał się śpiącej twarzy chłopaka, ale wiedział, że pożałowałby zmarnowania dnia na leżenie wyłącznie w łóżku, dlatego postanowił się umyć i ubrać. Jak tylko z tym wszystkim skończył tak spokojnie wszedł do salonu, w którym zastał siedzącego na kanapie Joe, który przerzucał kanały w telewizorze.

– No witam młody! – przywitał się z wesołym uśmiechem nie kryjąc radości w głosie – Głodny?

– W sumie to trochę tak – usiadł obok wilkołaka – Długo już nie śpisz?

– Z godzinę.

– Myślałem, że będę spać do wieczora.

– Tak to nie działa. Niestety tylko oni mają tą przyjemność przespania całego dnia, a my się musimy męczyć, ale co ty na to, żeby wspaniale spędzić dzień i później zrobić im na złość ile ich ominęło?

– Dokuczanie strasznym wampirom, które jak się wściekną nie są zbyt przyjemne? No dla mnie bomba – zaśmiał się chłopak i po chwili zaburczało mu głośno w brzuchu.

– Ale najpierw coś zjemy, no nie?

– Oj zdecydowanie. Zjadłbym konia z kopytami.

– Nie polecam – skrzywił się wilkołak – Ciężko strawne.

– Chcę wiedzieć skąd to wiesz? – spytał podejrzliwie.

– Byłem młody i głupi – zaśmiał się Joe – Ale Cherry strasznie się zdenerwował, bo się po tym pochorowałem, więc już nie tykam.

– Cherry jest trochę jak taka mama.

– Dla mnie jest jak wszystko – powiedział wilkołak, a na jego ustach Reki ujrzał ciepły uśmiech przepełniony jakąś nostalgią – Znalazł mnie i choć mógł zabić to wziął ze sobą i wychował. Pomimo tego, że nie miał wiedzy jak to zrobić to jednak się starał ze wszystkich sił. Jest dla mnie rodziną i tylko przez te wszystkie wspólne lata ewoluowały uczucia w jaki sposób go odbierałem.

– Kiedy zorientowałeś się, że go...no ten...no wiesz... – zaczął nastolatek, ale rozmowy o uczuciach okazały się dla niego zbyt zawstydzające.

– Kocham? – spojrzał na niego, a Reki tylko pokiwał głową – Tak naprawdę to chyba jak go po raz pierwszy zobaczyłem to od razu go pokochałem. Ale jako szczeniak nie zdawałem sobie sprawy, że to „kocham" nie było tym jakie powinno się mieć do opiekuna. Ale koniec tych ckliwych historii. Cały dzień przed nami!

Po bardzo późnym śniadaniu Reki ruszył razem z Joe, aby obejrzeć miasto. Było ono niewielkie i raczej nie oblegane przez turystów, ale o taki klimat im chodziło. Nie chcieli się mocno rzucać w oczy, choć w to akurat nastolatek zaczął coraz bardziej powątpiewać, kiedy to wilkołak flirtował niemal z każdą ładniejszą napotkaną kobietą. Prężył swoje muskuł i Reki zastanawiał się co im się w tym podobało? Wierzył w to, że można uważać wilkołaka za przystojnego, ale jego typ był zupełnie inny, a raczej ograniczał się wyłącznie do jednej, konkretnej osoby.

Nastolatek wyciągnął telefon i zrobił wilkołakowi parę zdjęć w ramach zemsty za festiwal szkolny. Już był ciekawy tego co się wydarzy jak pokaże je Cherry'emu. Z uśmiechem na ustach skończył lody i zaczął się rozglądać, gdzie mógłby wyrzucić papierek po nich. Dopiero w oddali dostrzegł kosz. Podbiegł do niego, ale nie zauważył postaci również zmierzającej w tamtą stronę. Uderzył w większe ciało i upadł na chodnik, boleśnie obijając sobie kość ogonową. Spojrzał na osobę, na którą wpadł i lekko się przeraził. Mężczyzna patrzył na niego groźnie, a cała jego twarz pokryta była białą farbą, pomarańczowe włosy były postawione do góry, a skórzany ubiór nie pasował na taką pogodę jaka panowała o tej porze roku.

– Przepraszam – od razu powiedział chłopak, ale nieznajomy nic nie powiedział tylko bez żadnego problemu złapał go za koszulkę i szarpnął nim do góry. Brutalnie odchylił materiał dokładnie w miejscu, gdzie widniały jeszcze niewielkie ranki po tym jak dał swojemu chłopakowi krew.

– Sługa – warknął, a jego głos był przesycony nienawiścią. Reki czując tą chęć mordu emanującą od mężczyzny zaczął się desperacko rozglądać za wilkołakiem, jednak za nim zdążył wydać choćby jeden dźwięk, na jego ustach znalazła się duża dłoń – Więc pewnie gdzieś w okolicy wypoczywa teraz twój pan. Ciekawe czy zacznie cię szukać jak zda sobie sprawę, że cię nie ma? Zobaczymy, a jak nie to po prostu cię zabiję.

Reki zamarł i przestał się wyrywać. Mężczyzna to wykorzystał i chłopak poczuł ukłucie. Bezwładne ciało nastolatka opadło w muskularne ramiona. Nieznajomy rozejrzał się po okolicy, ale z satysfakcją zauważył, że nikt nie wyczuł jego obecności. Niewielka liczba zgromadzonych osób była przy lokalach i nikt nie zwrócił uwagi jak znika z nastolatkiem na rękach.

Joe poczuł, że nagle zapach Rekiego zniknął. Zaczął rozglądać się po okolicy, ale nigdzie nie mógł dostrzec czerwonej czupryny. Z nieskrywaną paniką zaczął pytać przechodniów pokazując na telefonie zdjęcie chłopaka, jednak wszyscy kręcili głową. Dopiero jakaś starsza pani wskazała drżącą dłonią miejsce, do którego zmierzał szukany nastolatek. Joe nawet sekundy nie zwlekał. Znalazł się przy koszu na śmieci i z uwagą zaczął rozglądać się po okolicy. Nie widział jednak nigdzie nastolatka, a telefon, na który próbował się dodzwonić dalej nie odpowiadał. Złe przeczucie nie chciało go opuścić. W końcu dostrzegł coś co zmroziło mu krew w żyłach. Przykucnął i zrobił zdjęcie porzuconemu, fioletowemu kwiatu, który był trujący dla wszystkich istot nadprzyrodzonych i zwiastował wyłącznie jedno...

– Łowca – warknął nie kontrolując swojej wilczej natury przez co jego oczy zalśniły złotem, a kły nieznacznie się wysunęły – Kurwa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro