Rozdział 26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Skończyła się letnia przerwa i Reki musiał wrócić do szkoły. Z Langą wyłącznie raz porozmawiał o swoich przemyśleniach dotyczących ich związku oraz o tym czego dowiedział się od Haru. Obaj doszli do wspólnego wniosku, iż będą cieszyć się tym co mieli obecnie. Gdy jednak wampir wyznał nastolatkowi, że zawsze będzie na niego czekał to już żadne słowa nie były potrzebne. Reki ufał swojemu chłopakowi. Wiedział, że ten nie miał powodów, aby go okłamywać. Prawda to jedyne czym się mogli dzielić i budować ten już i tak zbyt trudny związek. Wyzwania będą się pojawiać z każdym kolejnym rokiem, więc wyłącznie rozmowy oraz chęć przeciwstawianiu się światu ramię w ramię przyniesie im korzyści i szczęście.

- Langa - odezwał się Reki.

Odpoczywali właśnie po kolejnej z nocnych jazd na desce. Nastolatek oparty plecami o te wampira wpatrywał się w rozgwieżdżone niebo. Było czyste, piękne i odległe. Wpatrując się w gwiazdy widział w nich swoich podopiecznych, których emocje tliły się w jego sercu. Lekcje z Haru przyniosły już tak duże efekty, że bez problemu radził sobie z oddzielaniem jednych głosów od drugich. Pomoc tym zagubionym, pogrążonym w szaleństwie dalej była niełatwa, ale nie miał zamiaru się poddawać. Czuł, że pozostawiając ich samych sobie nasilały się w nim obawy oraz strach. Pokochał te istoty. Czerpał radość z ich szczęścia. Na początku przypisywał to swojej pozycji, ale z czasem pojął, że pochodziło to z jego serca. Zawsze kochał pomagać innym, być potrzebnym i w końcu mógł się spełniać nie tylko względem rodziny oraz przyjaciół, ale innych potrzebujących uwagi oraz zrozumienia.

- Tak?

- Moja mama znowu zaprasza cię do nas - powiedział nastolatek przypominając sobie zatrzymującą go przed wyjściem kobietę, która bardzo polubiła jego partnera.

- Miło.

- Nom - mruknął chłopak na chwilę się wahając co do dalszej części rozmowy - Langa?

- Tak.

- Myślisz, że uda nam się tak na zawsze ukrywać przed nią i dziewczynkami prawdę?

- Nie myślałem o tym - odpowiedział mu szczerze wampir, a Reki wyłącznie ciężko westchnął. 

Niekiedy denerwowało go takie bezproblemowe podejście do życia. Czasami zdawało mu się, jakby Langa dosłownie niczym się nie przejmował. Nastolatek podejrzewał, iż wynikało to z jego natury i pewnie dawno zapomniał jak to było być człowiekiem. Sam jednak nie potrafił tak po prostu przestać się przejmować. Zawsze znajdował jakiś nowy powód na miejsce innego, z którym się uporał lub ten sam się rozwiązał. Analizował zbyt mocno i niekiedy za często, ale wolał być gotowy na każdą ewentualność.

- To o czym myślisz? - fuknął lekko zły.

- O tobie.

Chłodne ręce owinęły się wokół jego tali. Reki poczuł na swojej odsłoniętej szyi delikatne pocałunki, które można było porównać do lekkiego powiewu wiatru. Niemal nieodczuwalne, ale i tak sprawiające wielką przyjemność. Serce chłopaka zaczęło szybciej bić. Oczekiwał momentu, a kiedy on nadszedł zasłonił dłonią usta, aby powstrzymać jęk próbujący się z pomiędzy nich wyrwać. Spotkali się dzisiaj, aby Langa mógł się nasilić. Robił to jednak zawsze w najmniej oczekiwanych momentach, aż w końcu te zamieniły się w niezwykle intymne chwilę, które dzielili wyłącznie ze sobą. Reki czuł całym jak opuszczająca go energia łączy się z zwiększającym się pragnieniem bycia jeszcze bliżej wampira. Tak jak Langa był spragniony krwi tak on dotyku tych chłodnych dłoni, spróbowaniu własnej posoki pozostawionej na ustach ukochanego. Upiciu się tym natłokiem emocji, które zdawały mu się nieskończone.

- Langa - westchnął czując lekkie zawroty głowy.

- Jesteś tak słodki - wymruczał mu do ucha wampir i zlizał z jego szyi ostatnie krople powstałe w miejscu ugryzienia - Kocham twój smak.

- Przestań - fuknął zakrywając twarz zbyt zawstydzony słowami, które padły z ust jego chłopaka. Za każdym razem, gdy zwracał się do niego tym szeptem wydawało mu się jakby już na zawsze mógł się zatopić w tym stanie.

- Nie mogę.

- Możesz, tylko robisz mi na złość.

- Wcale nie - zaśmiał się delikatnie wsuwając chłodną dłoń pod bluzę partnera.

- Gdzie z tymi zimnymi rękami? - próbował się odsunąć, ale zaborcze ręce wampira nie pozwoliły mu uciec. 

Ta słabość względem silniejszego osobnika w jakiś sposób sprawiała, że Reki jeszcze bardziej pragnął się przekonać na jak wiele mógł sobie pozwolić względem Langi. Czasami ponownie chciał zobaczyć w jego spojrzeniu głód wynikający z czystego pożądania. Nie mówił jednak o tym na głos, ponieważ dla niego samego było to zbyt zawstydzające. Wiedział, że wampir przyjąłby to jak normalne stwierdzenie, ale sam przed sobą nie potrafiłby ponownie spojrzeć na własną twarz spokojnie.

- Robią się już cieplejsze od twojej krwi.

- Co nie zmienia faktu, że nie powinny tam być.

- Lubię jak się wstydzisz.

- Nikt się nie wstydzi! - oburzył się chłopak - I tak w ogóle to my chyba o czymś ważnym mówiliśmy! Nie zmieniaj tematu!

Reki zwrócił się w stronę partnera. Widząc na jego twarzy niewielki uśmiech nie potrafił się zbyt długo na denerwować. Uważał, że uśmiechnięty Langa wyglądał jeszcze piękniej. Chciałby już zawsze wiedzieć na jego obliczu radość, a w oczach miłość. Z jednej strony potrzeba ta wynikała z pozycji jaką zajmował w świecie, ale z drugiej jako jego partner pragnął dla niego wszystkiego co najlepsze. Był gotów na wszystko, aby czas który razem spędzali był wyjątkowy. 

- Jeśli chodzi o ujawnienie prawdy - zaczął spokojnie Langa - To zrobię to co ty będziesz uważał za słuszne.

- Ale ta decyzja nie dotyczy wyłącznie mnie - oburzył się lekko Reki i znów można było dostrzec różnice w ich charakterach. Wampir był spokojny niczym obserwujący ich z góry księżyc. Nastolatek z drugiej strony swym blaskiem oraz mocą oślepiał jak słońce - Tak naprawdę w większości odnosi się do ciebie.

- Tylko, że ja ci ufam.

- Tu nie chodzi o zaufanie - jęknął chłopak - Nie chcę jako jedyny podejmować decyzji w tym związku. Nie po to jest nas dwójka, aby tylko jeden działał.

- Tylko ja nie myślę o wszystkim tak bardzo jak ty - spoglądali sobie w oczy, a nocy wiatr poruszał delikatnie kosmykami ich włosów. Langa uniósł dłoń i ułożył ją na rozgrzanym policzku nastolatka, który nie chciał poddać się czarowi jaki emanował od wampira - Naprawdę zgodzę się na każdą decyzję jaką podejmiesz, ponieważ najważniejsze dla mnie jest być przy tobie. Jeśli uznasz, że warto aby twoja rodzina wiedziała o mnie to się ujawnię. Nie widzę problemu.

- Jesteś pewien?

- Tak.

- A jak z reakcją innych? Cherry nie będzie raczej...nie on na pewno nie będzie zadowolony. 

- Nie skrzywdzi jednak członków rodziny Panny Wyklętych. Zbyt mocno ceni pozycję jaką zajmujesz. Poza tym zawsze masz Joe po swojej stronie. Wstawi się za twoją mamą oraz siostrami i wszystko będzie w porządku.

- Joe nie może za każdym razem ratować nam skóry - uśmiechnął się delikatnie Reki - ale jeśli ty nie masz z tym żadnych problemów...chciałbym im powiedzieć. Chcę być z tobą do końca własnego życia, a one w końcu zauważą, że się w ogóle nie zmieniasz. Nie chcę, żeby było za późno na wyznanie prawdy. Zresztą nigdy nie miałem przed nimi tajemnic. Kocham je. Są dla mnie tak samo ważne jak ty.

- Podejrzewasz jak mogą zareagować?

- Może jak ja na początku? - mruknął próbując wyobrazić sobie reakcję mamy i najstarszej z sióstr, bo młodsze były zbyt dużymi gadułami, aby je o czymkolwiek na razie informować - Nie mam bladego pojęcia. Myślałem, że moja orientacja wywoła jakieś emocje, coś negatywnego, a tu wyszło dość normalnie. Jejku, dlaczego wszystko musi być tak skomplikowane?

- Wybacz.

- No, ale nie masz za co przepraszać - uśmiechnął się do niego promiennie Reki. Dał wampirowi szybki pocałunek w usta, aby odpędzić z jego twarzy smutek oraz poczucie winy - Gdybyś się nie pojawił raczej nigdy bym nikogo nie znalazł. Byłbym dalej tym nastolatkiem, który po prostu jeździ na desce, choć pewnie później i tak na mojej drodze stanąłby Haru, ale on nie wypełniłby tej pustki, którą ty zapełniłeś. Dziękuję, że jesteś. Naprawdę bardzo mocno.

- Zawsze będę przy tobie.

- Twoje zawsze i moje tak strasznie się różnią.

- Są takie same - uśmiechnął się Langa - Ponieważ nawet jeśli odejdziesz to będę czekał na dzień, kiedy się ponownie pojawisz. Nasze pożegnanie będzie nowym powitaniem.

Kolejny pocałunek był równie słodki co poprzednie. Obietnica wiecznej miłości, bo o taką walczyli. Reki nigdy nie był typem romantyka. Takie historie nie były dla niego na tyle realne, aby przykładać do nich jakąkolwiek wagę. Nie wyśmiewał ich jednak. Żył z samymi kobietami, więc oglądając filmy czy seriale, gdzie dochodziło do pompatycznych wyznań brał to jako całkowitą fikcję i komentował wyłącznie grę aktorską. Widział jednak często łzy wzruszenia w oczach mamy i zastanawiał się, czy jakby się urodził jako ktoś inny to podobnie by to odbierał. 

Teraz jednak sam czuł się jak taki bohater. Wplatając szczupłe palce w jasnoniebieskie pasma włosów całował mężczyznę, którego poznał przez przypadek i pokochał, bo tak mu kazało serce. Zapragnął ten jeden raz być egoistą prosząc o wieczne uczucie, bo nie wyobrażał sobie już życia w samotności. Szczęście te jednak zapragnął dzielić z innymi i to był moment, kiedy karty powinny zostać odkryte przed najważniejszymi kobietami w jego życiu.

...

Reki jeszcze nigdy się tak bardzo nie stresował jak tego wieczoru, gdzie Langa miał przyjść na kolację organizowaną przez mamę nastolatka. Chłopak non stop coś upuszczał i tylko przypadek uchronił szklane przedmioty przed jego roztrzęsionymi rękoma. Nie mógł jednak nic na to poradzić. To tej nocy miał wyznać matce oraz siostrze największy skrywany sekret. Tysiące scenariuszy, reakcji tworzył w głowie i w większości były one negatywne, a jeden nawet kończył się zawałem. Dodatkowo pojawiły się wizje atakujących ich łowców i Cherry'ego ogłaszającego, że nie zgadza się na kolejnych ludzi do grona znających prawdę.

- Co się dzieję słońce? - spytała go mama, która ze zmartwionym wzorkiem obserwowała jak jej syn po raz kolejny upuszcza pałeczki, które miały im służyć przy dzisiejszej kolacji. 

Sama była bardzo podekscytowana, ponieważ lubiła przebywać w towarzystwie małomównego nastolatka. Wzrok, którym obdarzał jej dziecko świadczył o szczerym uczuciu. Dodatkowo Reki wydawał się przy nim naprawdę szczęśliwy, a to było dla niej najważniejsze. Dla dzieci pragnęła wyłącznie tego, aby nigdy nie cierpiały przez drugą osobę tak jak ona musiała. Kochała je ponad wszystko i chciała chronić jednocześnie dając im wolność wyboru, ponieważ w jej ocenie nie było nic gorszego, niż podcinanie młodym skrzydeł. Oczywiście często matczyne instynkty chciały brać górę, ale nie chciała im się w pełni oddawać.

- Nic takiego - zaśmiał się nerwowo wiedząc, że kobieta i tak mu nie uwierzy, ale nie chciał czasem czegoś palnąć zbyt szybko. Musiał z prawdą poczekać na odpowiedni moment oraz obecność Langi, który swoim stoickim spokojem mógł uratować nawet beznadziejną sytuację.

- Nie denerwuj się tak - położyła synowi dłoń na ramieniu - Postaramy się nie przynieść ci wstydu przed chłopakiem.

- To nie o to chodzi! - od razu zaprzeczył - Jak ci mogło przyjść coś takiego do głowy?! Nigdy bym was się nie wstydził.

- Dziękuję kochanie - uśmiechnęła się w sposób inny od swojego syna, ale równie ciepły i miły.

Gdy wszystko udało im się przygotować cała trójka czekała na przybycie Langi. Bliźniaczki zostały wcześniej położone spać ze względu na ich młody wiek. Reki bardzo się cieszył z tego powodu, ale nie zmniejszyło to jego nerwowości. Jak tylko otworzył drzwi swojemu chłopakowi to od razu rzucił się w jego ramiona, aby choć trochę się zrelaksować. Chłód bijący od ciała wampira był tym razem niezwykle przyjemny, kojący, ale musieli się od siebie odsunąć, kiedy usłyszał za plecami chichot swojej młodszej siostry.

- Papużki nierozłączki - zaśmiała się prowadząc ich do salonu, gdzie czekała już na nich kobieta z troskliwym uśmiechem.

- Cicho siedź - mruknął zawstydzony Reki.

- Reki się rumieni - parsknęła śmiechem.

- Wcale nie!

- Rumienisz się - potwierdził Langa, którego nastolatek szturchnął łokciem. 

- I ty przeciwko mnie - pokręcił rozczarowany głową.

Przy lekko rozluźnionej przekomarzaniami rodzeństwa atmosferze cała czwórka zasiadła na podłodze przy niskim stoliku. Reki niepewnie spoglądał na przygotowane potrawy zdając sobie sprawę, że jego chłopak nie będzie mógł skosztować nawet jednej z nich.  Ponownie uderzyły w niego nerwy i zerkał na Langę, który nie ukazując żadnych uczuć przyglądał się rozstawionym półmiskom wypełnionym różnego rodzaju przystawkami będącymi dodatkami do dalej gotującego się na wolnym ogniu gulaszu,

- Coś się stało, Reki? - spytała go mama i gwałtownie wyprostował się przy tym nerwowo śmiejąc. Po chwili poczuł na dłoni schowanej pod stolikiem drugą należącą do wampira.

- Tak, w sumie - zaczął niepewnie wciąż zerkając w stronę swojego chłopaka, który w końcu postawił spojrzeć w jego kierunku. Ofiarował mu wyłącznie jeden uśmiech, ale był warty tysiąca innych. Nastolatek wziął głęboki oddech, a następnie powoli wypuścił powietrze - To chyba zanim zaczniemy kolację to z Langą musimy wam coś powiedzieć.

Nie był pewien tego co chciał zrobić. Bał się okropnie. Dłonie mu drżały, a na czole zaczęły pojawiać się krople potu. Był pewien, że wampir wszystko to słyszał, ale nie miał zamiaru go pośpieszać. Tej cierpliwości chłopak również mu zazdrościł, ponieważ będąc w nerwach wiedział, że palnie coś nie tak i wszystkie ułożone wcześniej regułki wypadną mu z głowy. Już w tym momencie czuł jak słowa wypadają z jego myśli i pozostała wyłącznie pustka oraz wpatrzone w niego oczy kobiet. Otworzył usta, aby po chwili zamknąć je. Nie był pewien, ale nie chciał też okłamywać ich. Rozdarcie to powodowało, że coraz trudniej było złapać mu oddech. Jakby tonął w lodowatej wodzie. W końcu z tego stanu wybudził go dotyk dłoni mamy na ramieniu. Nawet nie dostrzegł, kiedy znalazła się w jego pobliżu.

- Kochanie, jeśli nie chcesz mówić to nie zmuszaj się. Wiedz jednak, że zawsze będę po twojej stronie.

- Ja tak samo! - zgłosiła się nastolatka, tak jakby była w sali lekcyjnej.

- Ale to co chcę powiedzieć...to nie jest normalne - opuścił wzrok - To nie jest...nie umiem nawet tego opisać.

- Mam powiedzieć? - wtrącił do tej pory milczący wampir.

- Zaczynasz mnie martwić synku - powiedziała kobieta.

- Nie Langa, to ja muszę przekazać - spojrzał na swojego chłopaka, a w końcu na mamę. Kobietę, którą kochał najmocniej na świecie. 

To była miłość inna niż ta do Langi, ale może nawet silniejsza. To ona dała mu życie, dom, schronienie, nauczyła szacunku oraz bycia sobą. Dała mu tak wiele, że niemożliwym było to przyrównać do czegokolwiek innego. Żadne drogocenne klejnoty nie był tak cenne jak łącząca ich więź. Tak naprawdę gdyby nie jej nauki to może nie byłby tym kim jest teraz. Gdy sobie to uświadomił nagle po jego policzkach zaczęły spływać łzy, a gdy spojrzał w twarz tej wyjątkowej kobiety zdał sobie sprawę, że oszukiwać ją to jak okłamywać własne serce.

- Reki - wyszeptała cicho.

- To co ci powiem jest dziwne. To jest tak mega dziwne, że bardziej mega dziwne nic na tym świecie nie istnieje. I nawet jeśli to przyjmiesz to będą jeszcze dziwniejsze rzeczy i w sumie to nie wiem już co będzie bardziej dziwne, a co mniej dziwne, ale na pewno będzie dziwnie, mega dziwnie...

- Jestem wampirem.

Reki spojrzał w szoku na swojego chłopaka, który powiedział to jakby mówił jaka dzisiaj była data, albo pogoda. Nastolatek ze strachem przeniósł wzrok na mamę, a po chwili kobieta wraz z jego siostrą roześmiały się. Chłopak brał taki scenariusz pod uwagę, ale nie spodziewał się, że tak szybko będzie tego światkiem. Westchnął ciężko, a kobiety nagle zamilkły. Jego siostra krzyknęła i zaskoczony spostrzegł, że oczy Langi zmieniły kolor na szkarłatny, kły wydłużyły się, podobnie jak paznokcie, które bardziej przypominały teraz szpony. Reki chciał już je zacząć uspokajać, ale nagle jego mama ujęła jego dłoń i z siłą, o którą ją nie podejrzewał odciągnęła go od wampira. Przy jego boku znalazła się również roztrzęsiona siostra. Jej strach nie minął nawet w momencie, kiedy Langa wrócił do swojego ludzkiego wyglądu.

- Potwór - usłyszał przy uchu szept mamy.

- To nie tak! - wyrwał się jej i własnym ciałem zasłonił swojego chłopaka, jakby obawiał się, że kobiety zaraz go zaatakują. Nie bał się o ich bezpieczeństwo, ponieważ znał wampira oraz istniejącą w nim dobroć - To miałem trochę inaczej przekazać, ale najważniejsze jest, że Langa nic wam nie zrobi!

- Reki, odsuń się od niego - wyciągnęła w jego stronę drżącą dłoń. Chłopak nie mógł jej przyjąć. Patrzył na ich wystraszone twarze, ale nie mógł odtrącić tego, który był zza jego plecami - Dziecko, proszę cię.

- Mamo, nie. Nie zrobię tego, ponieważ to jest Langa. To nie jest potwór. Te istoty nie są potworami.

- Jest ich więcej?! - krzyknęła nastolatka tuląc się do mamy, ale gdy pierwszy strach opadł teraz wyłącznie niepewnie spoglądała w stronę wampira. Więcej było w tym ciekawości, niż realnego strachu.

- Wszystko o czym czytamy w książkach jest prawdziwe - uśmiechnął się delikatnie, próbując tym uspokoić już głównie mamę - Istnieją wampiry, wilkołaki oraz kitsune. Jest ich jeszcze więcej, ale sam poznałem osobiście tylko te rasy. Są też łowcy, którzy na nich polują i używają do tego magii. Jest świat, o którego istnieniu większość sobie nie zdaje sprawy. Mitologiczne stworzenia są tak samo realne jak my tylko kryją się dla własnego bezpieczeństwa. Wiem, że to co mówię może się wydawać dziwne. Sam przez to przechodziłem, ale to jest prawda.

- Jeśli to jest prawda - zaczęła, a jej głos zadrżał jeszcze mocniej gdy znowu spojrzała na Langę i szybko opuściła spojrzenie tak jakby się bała, że przez sam kontakt wzrokowy zrobi jej krzywdę - Langa nie ma żadnej choroby...i on...nie je, bo...Reki, czy on...

- Langa piję krew...i tak jest ona moja - powiedział odchylając delikatnie bluzę, aby ukazać dwie niewielkie blizny - Nie robi tego jednak zbyt często, aby nie zrobić mi krzywdy. Zgodziłem się na to z własnej woli i nie robię tego dalej wbrew sobie. Wszystko jest w porządki.

- Jak możesz mówić, że wszystko jest w porządku?! - uniosła głos co nieczęsto się jej zdarzało.

- Ponieważ niewiele to zmienia. Langa dalej będzie moim chłopakiem. Chcę, żeby już zawsze nim był i dlatego postanowiłem was o tym poinformować, ponieważ on nie będzie się starzał tak jak my. Nie chciałbym do końca życia was oszukiwać. Samo to, że tak długo milczałem powodowało u mnie wyrzuty sumienia.

- Tak ciężko mi to zrozumieć - wyszeptała ukrywając twarz w dłoniach - Ja nie mogę. Na razie nie mogę.

- Rozumiem - powiedział, choć w sercu poczuł bolesne ukłucie - Potrzebujesz czasu i jak najbardziej to rozumiem. Sam potrzebowałem. Sam nazwałem też Langę potworem, ale wierz mi, że nie ma nikogo lepszego kto mógłby mnie tak uszczęśliwić jak on. Kocham go i kocham was, dlatego proszę nie wydajcie tajemnicy. Tylko o to proszę, ponieważ rozumiem, jeśli tego nie zaakceptujecie, jeśli się będziecie bać. To ludzka rzecz.

- Ty zaakceptowałeś - wtrąciła nastolatka, a Reki się wyłącznie uśmiechnął.

- To na inną rozmowę. Teraz najważniejsze czy kontynuujemy tą rozmowę, czy może powinniśmy wyjść?

- Przepraszam Reki - wyszeptała kobieta i nastolatek nie mógł jej winić.

Odwrócił się w stronę swojego chłopaka i wyciągnął dłoń w jego stronę. Uśmiechnął się starając zamaskować ból, ale jednak jego oczy mówiły prawdę za niego. Były szkliste odbijając wygląd jego duszy - rozdartej między rodziną a ukochanym. Ostatni raz spojrzał na kobietę, która otulała się ramionami. Jego siostra posłała mu wyłącznie niepewny uśmiech i kiwnęła głową. Dało to nastolatkowi lekką nadzieję, ale nawet jak wyszli na zewnątrz czuł ciężar na sercu, którego nie łagodził nawet łagodny dotyk dłoni jego chłopaka. Szli w milczeniu, dopóki Reki się nie zatrzymał i nagle nie rozpłakał. Langa po prostu przyciągnął go do siebie, a następnie pocałował w czubek głowy. Nawet ze swoim ograniczonym wachlarzem emocji potrafił pojąć jak wielki ból niósł teraz w sobie ten słoneczny chłopak.

- Cieszę się, że im to wyznaliśmy - łkał w koszulkę wampira - Wiedziałem, że tak zareagują. Każdy normalny by tak zareagował, ale dlaczego to boli?

- Nie wiem, przepraszam.

- To ja przepraszam. Pewnie ty się czujesz gorzej.

- Nie - Reki uniósł głowę i spojrzał w piękne szmaragdowe oczy, w których tliła się wyłącznie miłość - Boli mnie, bo płaczesz, ale nie to, że przestraszyły się mnie.

- Powinieneś. Gdy ja nazwałem cię potworem...

- Ale to ty - przerwał mu Langa i ułożył obie dłonie na policzkach pokrytych łzami - Jesteś jedynym, który się dla mnie liczy. Lubię twoją mamę i siostrę, ale ich opinia nic nie znaczy. Póki ty mnie kochasz, chcesz mnie. Jesteś mój Reki, a ja jestem twój. To jest prawda. To jest moje życie. Moje szczęście. 

- Też cię kocham - Reki po raz kolejny się rozpłakał, a Langa wykorzystał to, aby czule pocałować go w usta. Ta delikatna pieszczota pozwoliła powoli uspokoić się chłopakowi - Mogę dzisiaj zostać z tobą?

- Znasz odpowiedź - uśmiechnął się.

- Dziękuję.

...



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro