Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Reki czuł się źle. Nie umiał dokładnie określić do czego to się odnosiło. Nie miał gorączki, nie bolało go gardło, ani nie miał kataru. Wszystko z jego ciałem było w porządku, a jednak kiedy myślał o ostatniej nocy jego serce nagle zaczynało szybciej bić, oddychanie zdawało się być cięższe. To był pierwszy raz i nieważne ile poświęcał czasu na poszukiwania odpowiedniej diagnozy tak dalej stał w punkcie wyjścia. Zaczynał się w momencie, kiedy usta Langi spotkały się z jego skórą. To było inne niż picie krwi. Tamten akt chłopak potrafił sobie wyjaśnić, jednak tego w żaden logiczny sposób. Tylko jedno przychodziło mu do głowy. Nie myślał nigdy wcześniej o takich rzeczach, dlatego było to dla niego jeszcze trudniejsze do uwierzenia.

Związki oraz to kto mu się podobał nigdy nie było tematem jego przemyśleń. Nie patrzył na ludzi jako potencjalnych kandydatów do jakichkolwiek relacji. Jedyne czemu się oddawał była jazda na desce, konstruowanie ich. To zawsze było jego priorytetem. Choć wielu kolegów już miało dziewczyny, to on zawsze pozostawał wierny pasji. I wszystko pewnie by się tak dalej toczyło, póki nie nadszedł ostatni wieczór. Bycie blisko Langi stało się nagle przerażające. Możliwość poczucia tego samego co ostatnio powodowało duszności.

– Reki – usłyszał przy uchu zmartwiony głos i podskoczył, kiedy okazało się, że twarz wampira była niezwykle blisko jego. Jak zawsze po zmroku spotkali się w parku. Byli sami i wprawiało to w dyskomfort nastolatka. Po raz pierwszy to on starał się zachowywać dystans – Wydajesz się jakiś dziwny dzisiaj. Dobrze się czujesz?

– Tak, jasne – zaśmiał się nerwowo i wskoczył na deskę, aby choć trochę oddalić się od przyjaciela. Wciąż w głowie kłębiły mu się pytania, ale nie wiedział czy powinien je zadać. Czy było to coś odpowiedniego. Czuł na sobie uważne spojrzenie wampira, jednak nie potrafił spojrzeć wprost w te hipnotyzujące oczy. Czy do tej pory uznawał czyjeś spojrzenie za takie?

Reki zaczął analizować to w jaki sposób zawsze postrzegał ludzi. Im więcej o tym myślał tym coraz bardziej zaczynało go to napawać obawami. Tak naprawdę nigdy nie patrzył na czyjś wygląd w kategoriach czy ta osoba mu się podobała wizualnie, czy też nie. Dotyczyło to kobiet oraz mężczyzn. Gdyby ktoś przedstawił mu zdjęcia pewnie powiedziałby, że ktoś jest ładny, brzydki, ale zbyt długo by się nad tym nie zastanawiał i szybko by zapomniał twarze. Nie uważał tego za coś nienormalnego. Takie prowadził życie i odpowiadało mu to, nadeszła jednak tamta noc, Langa zbliżył się bardziej niż zwykle, a następnie coś w głowie Rekiego się przestawiło i nie potrafił wyjść z tego stanu.

– Jesteś dzisiaj milczący – powiedział wampir stając mu na drodze. Nastolatek w ostatniej chwili zahamował, ale to dalej było zbyt blisko. Wpatrywał się w zmartwione oczy i nie wiedział co powinien zrobić. Prawda, czy może zachować wszystko dla siebie? – Zrobiłem coś nie tak?

– Nie! – od razu zaprzeczył. Przygryzł nerwowo wargę i zaczął bawić się sznurkami od bluzy – Po prostu...dziwnie się czuję.

– Jesteś chory?

– Możliwe – mruknął i za nim zdążył cokolwiek dodać na jego czole znalazło się to chłodniejsze należące do wampira – Langa?

– Słyszałem, że tak ludzie sprawdzają sobie nawzajem czy mają gorączkę – powiedział z pełną powagą. Reki na początku nie wiedział co powiedzieć, ale w końcu roześmiał się i odsunął od zaskoczonego wampira. Langa wydawał się zdezorientowany jego zachowaniem. Nastolatek nie mógł go jednak o to winić w końcu on sam zdawał sobie sprawę, że był inny niż zwykle. Nie potrafił jednak zdobyć się na odwagę, aby o tym głośno powiedzieć – Może powinieneś wrócić do domu i odpocząć?

– Nie – uśmiechnął się czując ciepło na sercu. To zawsze on opiekował się innymi, a tym razem było zupełnie inaczej. Ktoś się o niego martwił, pytał jak się miewa. To było miłe i w jakiś sposób sprawiające, że chłopak naprawdę chciał takiego zapewnienia, że ktoś zawsze będzie po jego stronie, kiedy będzie czuł się gorzej – To po prostu moje rozmyślania, które nie mają większego sensu. Nic istotnego do mówienia na głos.

– Wszystko jest istotne co dotyczy ciebie. Chcę się nauczyć Rekiego na pamięć, abym umiał ci zawsze pomóc.

– Langa – nastolatek jęknął z zażenowania zasłaniając swoją twarz – Nie mów takich zawstydzających rzeczy.

– To nie jest zawstydzające. To prawda.

– Przysięgam, że cię walnę.

– Zaboli cię to – powiedział z delikatnym uśmiechem wampir przyglądając się uroczej postawie drobnego chłopaka.

– Trudno się mówi, przynajmniej będę miał satysfakcję – mruknął Reki.

– Więc powiesz mi co cię tak martwi? Nie zrozumiem, jeśli nie powiesz na głos. Nie będę potrafił pomóc, jeśli nie będę wiedział w czym.

Reki odjechał trochę od wampira. Zszedł z deski i usiadł na drewnianej ławce. Chaos myśli nie chciał zamilknąć. Z jednej strony zdawało mu się, że to wszystko wyolbrzymiał, ale z drugiej jeszcze nigdy nie myślał tak wiele o drugiej osobie. Odkąd tylko poznał Langę zawsze miał jego obraz gdzieś z tyłu głowy. Czasem był on wyraźniejszy, czasem mniej. Nie można jednak było zaprzeczyć temu, że każdy dzień był wypełniony wampirem.

W pracy zastanawiał się nad tym co będą razem robić, jakich trików uczyć. Gdy wymieniali wiadomości Reki starał się jak najwięcej zapamiętać informacji o nowym przyjacielu tak, żeby nie kończyły im się tematy do rozmów, ponieważ kochał je, niemal równie mocno jak jazdę. No i kiedy nadchodził już wieczór nie potrafił oderwać oczu od tego w jaki sposób poruszał się Langa, jak wspaniale wyglądał wykonując coraz to trudniejsze triki.

Czy to była dalej przyjaźń, a może już jakiś dziwny rodzaj zauroczenia? Podobali mu się mężczyźni? A może wyłącznie Langa? Czy coś takiego mogło się odnosić wyłącznie do konkretnej osoby? Ciężko było chłopakowi znaleźć odpowiedź na to pytanie. Gdyby choć raz skupił na kimś swoją uwagę chwilę dłużej to prościej byłoby mu porównać te dwie sytuacje. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że tylko przy wampirze czuł się tak szczęśliwy, wolny i ważny. Było to zupełnie inne niż, gdy był przy rodzinie lub znajomych ze szkoły.

– Słuchaj Langa – zaczął niepewnie, przyglądając się podchodzącemu w jego stronę wampirowi – Może to trochę głupie, ale tak jakby od wczoraj coś nie daje mi spokoju...i...no...i to wiąże się z tobą...ale...nie bierz mnie za kogoś dziwnego, ok?

– Jestem wampirem – uśmiechnął się czule ciesząc się, że Reki miał zamiar się na niego otworzyć – Raczej większego dziwadła niż ja w tym towarzystwie nie ma.

– Nie jesteś dziwadłem – od razu zaprzeczył chłopak – Jesteś sobą.

– Więc ty też będziesz nieważne co mi powiesz – wampir przykucnął i po chwili zawahania ułożył swoją dłoń na tej chłopaka. Tworzyły one piękny kontrast, ale dzięki temu razem stanowili całość. Idealną harmonię. Dziecko mroku i światła.

Reki przyglądał się ich splecionym dłoniom. Po raz kolejny jego serce zaczęło mocniej bić, a policzki robić się czerwone. Nie chciał jednak puszczać Langi. Jego bliskość dodawała mu w jakiś sposób odwagi i upewniała, że działo się z nim coś co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Wydawało mu się, iż wiedział czym było to coś dziwnego. Nie chciał jednak nazywać tego na głos. Jeszcze nie, kiedy tak bardzo był rozdarty między wieloma scenariuszami, które przez to mogłyby się wydarzyć.

– Obiecujesz się nie śmiać? – spytał przyglądając się przyjacielowi, który od razu pokiwał głową – Dobra...więc...Ja...

– Nie zmuszaj się do niczego.

– Po prostu to jest tak głupie, że nawet jak na mnie zbyt głupie.

– Niemożliwe, żebyś powiedział coś głupiego.

– No do najmądrzejszych to ja akurat nie należę – zaśmiał się chłopak, a kiedy spojrzał ponownie w oczy wampira z zaskoczeniem spostrzegł tlącą się w nich złość oraz niezadowolenie.

– Dlaczego wciąż się krytykujesz? – spytał zaciskając trochę mocniej dłoń na tej cieplejszej – Dlaczego z twoich ust nie wychodzi nic poza własną krytyką?

– To nie jest tak, że się wciąż krytykuję. Po prostu staram się być szczery sam ze sobą.

– To nie jest szczerość – powiedział Langa, a w jego głosie dało się wyczuć złość. Powstrzymywał ją, ponieważ nie chciał wystraszyć chłopaka – Szczerością nie jest ujmowanie sobie zalet. Czy potrafiłbyś teraz powiedzieć coś dobrego o sobie?

– Oczywiście, że tak!

– Więc powiedz mi.

Reki otworzył usta i nagle nastała pustka. Nic nie przychodziło mu do głowy, bo tak naprawdę nie wiedział co by mógł powiedzieć. W niczym nie był specjalnie dobry, jego wygląd też w żaden sposób nie powalał. Tak naprawdę jedyne co potrafił to pomagać innym i być pożytecznym. Kiedy tego nie robił nagle stawał i zastanawiał się po co tak naprawdę chodził po tym świecie.

Gdy to wszystko uderzyło w niego jak niespodziewany cios nagle zdał sobie sprawę, że był bardzo naiwny. Co z tego, że powiedziałby Landze o pojawiających się uczuciach jak i tak nie mogłyby one być w żaden sposób zaakceptowane – w końcu on sam sobą niewiele reprezentował.

– Chyba masz rację, że powinienem pójść do domu – wyplątał się z uścisku i wstał biorąc po drodze swoją deskę – Na razie Langa.

– Reki – wampir od razu znalazł się przy chłopaku i złapał go za dłoń, bo czuł, że to było właściwe. Nie podobała mu się nagła zmiana w zachowaniu chłopaka. Może i nie znał się na ludziach, ale był pewien, że nie raz widział taki wzrok jaki miał w tym momencie nastolatek. Wampiry, które napotykał z takim spojrzeniem już nie chodziły po tym świecie – Masz mi powiedzieć co się z tobą dzieje.

– Nic.

– Reki!

– Powiedziałem, że nic! – warknął chłopak patrząc ze złością na Langę.

– Przepraszam, ale nie pozostawiasz mi wyboru – wyszeptał niebieskowłosy układając chłodne dłonie na rozgrzanych policzkach nastolatka. Zmusił go do spojrzenia w jego tęczówki, które zmieniły odcień na czerwony – Rozkazem moim jest prawda na każde moje pytanie. Zrozumiałeś, Reki?

Langa nie miał zamiaru używać tej mocy na przyjacielu. Obiecał, że nigdy się do tego nie posunie. Nie zmieniało to jednak faktu, że był w desperacji. Bał się, iż jeśli pozwoli chłopakowi teraz odejść już nigdy go nie zobaczy. Spojrzał na Rekiego będącego teraz pod wpływem jego słów. Odkąd napił się jego krwi byli połączeni i dzięki temu jeszcze wyraźniej odczuwał, że coś było nie tak. Wewnętrzny niepokój zmusił go do działania. Strach, którego nie doświadczał, póki nie poznał Rekiego.

– Tak, panie.

– Nie mów tak do mnie.

– Dobrze – kiwnął chłopak głową w transie.

– Co cię martwi? – spytał nie wiedząc dokładnie jakie tak naprawdę pytania powinien zadawać.

– Moje uczucia.

– Dlaczego?

– Są dziwne.

– Dlaczego?

– Nigdy wcześniej się tak nie czułem.

– Co w takim razie się zmieniło? Co na to wpłynęło?

Po policzkach chłopaka zaczęły spływać łzy, pomimo tego że dalej miał nieobecny wzrok. Langę ogarnęła panika. W jednym momencie przerwał zaklęcie, a Reki parokrotnie zamrugał i z dezorientacją zaczął się rozglądać po otoczeniu. Uniósł dłoń i dotknął nią mokrego policzka. W końcu spojrzenie utkwił w stojącym naprzeciw niego wampirze.

– Co mi zrobiłeś? – spytał drżącym głosem.

– Chciałem się tylko dowiedzieć co cię tak martwi – odpowiedział z paniką w głosie.

– To była ta kontrola, o której mnie ostrzegałeś? – spytał cicho Reki – Zrobiłeś mi to?!

– Przepraszam! Ja...

– I dobrze ci się słuchało mojego ckliwego wyznania?! – warknął zdenerwowany Reki kompletnie zapominając o tym, że jeszcze chwilę wcześniej chciał uciec do domu – Czujesz teraz satysfakcję z tego, że ty jesteś powodem mojego stanu? To jak już wiesz, że możliwe jest, że w jakiś sposób się tobą zauroczyłem to może wyłóżmy karty na stół i zakończmy tą znajomość teraz? W końcu nie chcesz mieć pewnie problemu z człowiekiem, który możliwe, że zaczyna coś do ciebie czuć!

– Ja przerwałem zaklęcie zanim cokolwiek mi zdradziłeś – powiedział zaszokowany wyznaniem chłopaka.

Kiedy do Rekiego to dotarło, zdał sobie sprawę, że sam wykopał sobie grób. Z przerażeniem patrzył na wampira. Nie wiedział co powinien w tym momencie zrobić i podobnie cierpiał Langa, który czekał na takie wyznanie – jednak nie w takich okolicznościach. Czuł gorycz oraz żal bijący od chłopaka. Był rozdarty, ponieważ zdawał sobie sprawę, że teraz każde nietrafione słowo wyłącznie pogorszy sytuację.

– Jestem idiotą – zaśmiał się gorzko chłopak. Przeczesał dłonią włosy i jeszcze raz parsknął śmiechem nie wierząc w tak wielki brak szczęścia – Kompletnym idiotą...Dlaczego zatrzymałeś to zaklęcie?

– Widziałem, że odpowiedź cię zrani.

– Chciałbym czasami umieć się zamknąć. I co dalej? – spojrzał na wampira czekając na wyrok z jego strony.

– Czy naprawdę jakiekolwiek uczucia do mnie są złe?

Rekiego zaskoczyło to pytanie. Nie spodziewał się go, ale dzisiejsza noc była jeszcze mocniej pokręcona niż wczorajsza. Tak naprawdę odkąd zaczął te nocne spotkania nic nie działo się tak jak sam tego chciał. Gubił się w myślach, uczuciach, a kiedyś wszystko się zdawało takie proste. Był wyłącznie postacią wspierającą. Nie przeszkadzało mu to, ponieważ nigdy nie miał zbyt wiele czasu, aby się nad tym wszystkim zastanawiać. Poświęcał go na innych, a teraz niemal każda minuta wypełniona była myślami o wampirze stojącym przed nim i zdającym się być równie złamanym co on.

– Nie! To nie tak – od razu zaprzeczył Reki – Tu nie chodzi o ciebie.

– Jestem jedynym powodem. W końcu jestem potworem.

– Przestań tak siebie nazywać – nastolatek podszedł do niego i złapał go za koszulę, aby zmusić do zrównania ich wzroku – Nie jesteś żadnym potworem. Obroniłeś mnie wczoraj. Nie zabiłeś nikogo, choć mogłeś.

– Zrobiłem to tylko dlatego, ponieważ mnie o to poprosiłeś. Zabiłem już wielu ludzi – wyznał Langa – Nie pamiętam ich twarzy oraz imion, ale wiem że było ich wielu. Jestem potworem Reki. Żywię się krwią i dla niej zabijam. Mógłbym sam umrzeć, ale jednak nie potrafię. Boje się, więc poświęcam innych. Dlatego nie mogę cię winić, że nie chcesz do mnie nic czuć.

– Zamknij się – Reki zamachnął się i swoim czołem uderzył w to Langi.

Jęknął z bólu, ale złość go nie opuszczała. Spojrzał z wyzwaniem na zaskoczonego jego postępowaniem wampira. Sam również zdawał sobie sprawę, iż jego zachowanie było irracjonalne. Powinien być dalej wściekły za zastosowanie na nim zaklęcia, rozgoryczony tym, że jego prawda wyszła na jaw, choć do końca nie jest pewien czy to co zaczął czuć jest tym o czym myślał – Po prostu się zamknij, bo gadasz głupoty. Jesteś takim samym idiotą jak ja, albo nawet większym.

– Reki – wyszeptał cicho.

– Odkąd dowiedziałem się prawdy o tobie wiedziałem, że przez te lata musiałeś przynajmniej jedną osobę zabić...Podejrzewałem to, ale i tak...ale i tak nie potrafiłem przestać się z tobą spotykać, a później...później zapomniałem o tym, bo...kiedy jestem z tobą zapominam, że dzieli nas tak wiele. Tak szczerze to mnie nawet to nie obchodzi, bo skupiam się na tym czasie jaki mamy, a że go jest niewiele to nie potrafię wybiegać gdzieś dalej myślami. Odkąd cię poznałem zawsze myślę wyłącznie o tobie Langa i wiem jedno, że nie jesteś potworem...i że chyba się w tobie zakochuję. To jest dopiero potworne – zaśmiał się chłopak, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Puścił koszulę wampira i cofnął się parę kroków – Nie wiedzieć czym jest miłość i czy się do kogoś coś czuje. To o co chciałem cię wtedy spytać to o tamten pocałunek. Czy coś on dla ciebie zna...

– Znaczył! – wtrącił się Langa, ponieważ nie miał już odwagi dalej przyglądać się załamanemu obliczu Rekiego – Ja odkąd cię po raz pierwszy zobaczyłem w parku to wiedziałem, że będziesz dla mnie najważniejszy. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Chciałem być blisko ciebie nieważne jako kto. Chciałem cię po prostu chronić i uczyć się ciebie na pamięć. Kocham cię Reki. Od samego początku.

– Co? – spytał zaskoczony chłopak.

– Powiedziałem, że cię kocham Reki – uśmiechnął się Langa podchodząc do chłopaka – Dlatego jestem szczęśliwy, że w jakiś sposób i ja dla ciebie jestem ważny. Zakochaj się we mnie tak mocno jak ja w tobie.

– Zaraz, zaraz! – zaczął panikować nastolatek – Kochasz. Zakochać się w tobie?! Ja...Daj mi chwilę, bo chyba mi się myślenie wyłączyło...Ty mnie kochasz.

– Tak – kiwnął głową bez żadnego skrępowania.

– Od samego początku?

– Tak.

– Jaja sobie ze mnie robisz?

– Nie.

– Cholera! – chłopak przykucnął, wziął parę oddechów i znowu stanął przed wampirem próbującym nadążyć zza reakcjami nastolatka – To nie jest żart, ani żadnego rodzaju litość?

– Czy mogę cię w końcu pocałować jak już wyznałem ci uczucia?

– Co?! Nie! – od razu pomachał rękami Reki zawstydzony wizją, że on mógłby...i że tak z Langą – Żadnego na razie całowania! Nie, zdecydowanie nie. Za szybko, cholera to wszystko za szybko się dzieje i...to nie na moją głowę...Ja chyba śnię. Niech mnie ktoś uszczypnie.

– Mogę ja.

– Nie, dziękuję – westchnął Reki coraz bardziej podziwiając spokój wampira – Nie wiem co mam teraz zrobić.

– Wiesz Reki – jeszcze trochę zbliżył się do chłopaka, a kiedy zauważył, że ten przestał uciekać. Jak najdelikatniej mógł objął go i przytulił do siebie. Słyszał szybkie bicie serca, ale nie miał zamiaru tego komentować – Mój stwórca był szalony, ale w jednym miał rację. Gdy chodzi o miłość nie można jej analizować. Bierze się to czego się pragnie. Staje się egoistą i najważniejsze. Ten kto zakocha się jako pierwszy przegrywa. Jestem teraz zdany wyłącznie na ciebie Reki. To ty masz ostatnie słowo i nieważne jakie będzie...dostosuję się.

– Dlaczego ja? – spytał niepewnie chłopak.

– Bo gdy myślałem, że już nigdy nie ujrzę słońca pojawiłeś się przed moimi oczami i sprawiłeś, że znowu zobaczyłem kolory.

– Też zmieniłeś trochę mój świat – mruknął zawstydzony Reki.

– I chciałbym robić to dalej – wyszeptał i ucałował czubek głowy chłopaka – Dasz mi tą szansę?

– Z nikim mi się tak dobrze nie jeździło na desce.

– Mam to uznać za tak?

– Rób jak chcesz – fuknął nastolatek – ale wiedz, że dla mnie to wszystko jest nowe...i dalej nie jestem pewien, no i dalej jestem zły o te twoje czary.

– Jeszcze raz za nie przepraszam – powiedział Langa odsuwając się. Ułożył dłoń na policzku chłopaka i delikatnie uśmiechnął się widząc go tak zawstydzonego i jednocześnie dalej niezwykle uroczego – I nawet, jeśli teraz nie jesteś pewny sprawię, że uczucie do mnie będzie jedyną dla ciebie pewną rzeczą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro