Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– Wcześnie wróciłeś – przywitał go Cherry jak tylko przekroczył próg posiadłości – Znowu się pokłóciliście z Rekim?

– Powiedział, że mnie lubi – delikatny uśmiech pojawił się na jego ustach na wspomnienie tamtego może i przypadkowego, ale jednak dla niego bardzo ważnego wyznania.

– Ten chłopak?

– Tak.

Langa na początku źle się czuł, że próbował wymusić na nim wyznania, jednak w tym momencie rozpierała go radość. Gdyby nie podjął tego wyzwania to może nigdy nie dowiedziałby się co tak naprawdę działo się w głowie nastolatka. Ludzie byli dla niego zbyt skomplikowani. Nawet własne uczucia zdawały mu się niemożliwą do rozwiązania zagadką. Z tego powodu stawiał na bezpośredniość oraz szczerość. Ukrywanie czegokolwiek jeszcze mocniej wszystko komplikowało, a Reki był dla niego niezwykle ważny i nie mógł sobie pozwolić na ponowną utratę go.

Jedyne co nie do końca go martwiło, ale jednak było w jakiś sposób dziwne to fakt reakcji nastolatka na zaklęcie. Nie przypominał sobie przypadku, w którym ofiara odczuwałaby własne emocje pod jego wpływem. Najczęściej miało się wtedy do czynienia z posłusznymi marionetkami gotowymi wykonać każdy rozkaz wypowiedziany przez własnego pana. Reki był jednak w stanie odczuć coś co doprowadziło go do łez. Langa miał zbyt małą wiedzę i nie wiedział czy źle wykorzystał swoją moc, czy to w nastolatku było coś tak silnego, że potrafiło stawić opór nawet kontroli mentalnej wampira.

– Rozwiniesz jakoś wątek? – spytał starszy mężczyzna prowadząc go powoli do głównego salonu.

W pomieszczeniu jak zawsze siedział Joe, który z błogim uśmiechem leżał na poduszkach i przyglądał im się tym wzrokiem mówiącym „potrafię odgadnąć co jest w waszych głowach". Wilkołaki przez swoje nadnaturalne zmysły bliskie zwierzęcym, a nawet je przewyższające potrafiły w lepszy sposób, niż wampiry odczytywać emocje. Ich empatia była na tak wysokim poziomie, że często nie potrzebowały wielu słów, aby porozumiewać się między sobą. Dzięki tej umiejętności Joe często ratował związek potrafiąc odczytać z Cherry'ego czasami nikłe zalążki emocji, o których wampir nie zdawał sobie sprawy.

– Był smutny i dowiedziałem się dlaczego. Powiedział, że się we mnie zauroczył. To znaczy, że mnie kocha, prawda?

– Jest bardzo duże prawdopodobieństwo – powiedział wilkołak skupiając na sobie uwagę.

– To znaczy, że może...ale nie musi?

– Zauroczenie to jest pierwszy stan przed prawdziwą miłością. To jest taki mały ogień. Jeśli będziesz się o niego troszczył to stanie się bezpiecznym ogniskiem.

– Ogień jest niebezpieczny dla wampirów.

– To metafora, tylko metafora – zaśmiał się – Wracając do niej, jeśli pozwolisz tej iskrze wygasnąć to będzie bardzo trudno ją na nowo rozpalić.

Langa próbował sobie to wszystko ułożyć w głowie. O miłości uczył się wyłącznie od swojego stwórcy i jeśli tą Adama można było porównać do ognia to określiłby ją mianem ogromnego, niekontrolowanego pożaru. Gdy pradawny w końcu odnalazł tą jedną jedyną osobę stał się przepełniony szaleństwem na zupełnie innym poziomie. To było wręcz w pewien sposób niesamowite, iż wampir potrafił wykrzesać z siebie takie pokłady emocji. Langa wiedział jednak jak skończyła się tamta historia. To była lekcja ogromnego błędu, którego sam nie chciał popełnić, ponieważ nie zniósłby cierpienia z nim związanego. Chciał być delikatny dla Rekiego. Nie wiedział jednak co by to miało znaczyć w praktyce, ale czuł że byłoby to coś dobrego.

Spojrzał na swoje dłonie, którymi objął nastolatka. Był drobny, kruchy i tak łatwy do skrzywdzenia. Dalej czuł jego zapach jakby ten stał tuż obok niego. W uszach słyszał głos piękniejszy niż jakakolwiek muzyka jaką usłyszał przez wieki. Na ustach dalej odczuwał mrowienie po tym jak pozwolił sobie ucałować czubek tej rudawej czupryny. Reki był idealny, nawet zbyt jak na zwykłego śmiertelnika.

Chciał go chronić, ale jednocześnie trzymać przy sobie tak długo na ile starczyłoby im życia chłopaka – bo nastolatek był śmiertelnikiem i nie miał zamiaru pozbawiać go tego daru. Jeszcze żaden wampir, który przemienił swojego partnera nie był szczęśliwy z tego powodu, bo wraz ze śmiercią nadchodzi nowe życie i brak tych uczuć, które miało się w przeszłości. To dlatego często było łatwo pogodzić się z brakiem kontaktu z rodziną, czy przyjaciółmi. Nie czuło się już z nimi tej więzi co kiedyś.

– Więc co powinienem zrobić? – spytał spoglądając raz na jednego to na drugiego mężczyznę.

– No to co zwykle zakochany.

– Czyli?

– Langa...żartujesz sobie, prawda?

– Nie wydaje mi się, żeby żartował – powiedział Cherry otwierając swój wachlarz – Tak naprawdę nigdy wcześniej nie było osoby, która by go zainteresowała, choć w małym stopniu jak w tym momencie.

– No to zawsze musi być ten pierwszy raz – uśmiechnął się do wampira wilkołak – Więc musisz go poderwać.

– Poderwać?

– Czy ty naprawdę, żyjesz tyle wieków? – westchnął Joe – Jednak co ja mogę oczekiwać jak wzorce bierzesz od takich postaci jak Cherry.

– Jeszcze słowo, a kupię ci kaganiec – warknął różowowłosy w stronę swojego partnera – Bardzo dobrze znam się na związkach oraz spotykaniu. Żyję dłużej od ciebie.

– Doprawdy? – na ustach Joe pojawił się kpiący uśmieszek, a w oczach zabłyszczały rozbawione iskierki – No to słuchamy cię w jaki sposób Langa powinien poderwać swojego chłopca, żeby ten stracił dla niego głowę. Słuchamy uważnie. Langa, notuj bo lepszego nauczyciela nie znajdziesz.

– Kpij sobie dalej – warknął Cherry i spojrzał z wyzwaniem na młodszego wampira – Zwiąż, zaknebluj i poczekaj, aż sam się przekona, że jesteś dla niego jedyny. To moja rada! I jak sierściuchu?

– Cieszę się, że to ja zacząłem się o ciebie starać nie odwrotnie, bo mógłbym nie do żyć naszego pierwszego pocałunku. Dobra, nie słuchaj tego starego wampira...Langa...ty serio to notujesz?

Zaskoczony wampir spojrzał na mężczyzn z nad ekranu swojego telefonu. W otwartym notatniku zapisana została rada Cherry'ego, ale widząc rzucane mu spojrzenia postanowił skasować treść oraz odłożyć telefon. Nie podobała mu się wizja wiązania oraz kneblowania, ale jeszcze bardziej jak długo by to potrwało. Langa chciał, aby Reki już go pokochał, ale najwidoczniej to był długotrwały proces i po raz kolejny nie zgadzało się to z wizją miłości jaką wyznawał jego stwórca, który zakochał się w nim od pierwszego zobaczenia i tak naprawdę równie szybko odkochał. Może dlatego Tadashi był tym jedynym, ponieważ ich wspólna gonitwa trwała latami.

– Czyli tak nie robić?

– Zdecydowanie tak nie robimy – podniósł się wilkołak i usiadł po turecku czując, że czekała go ciężka rozmowa – Musisz być bardzo delikatny i subtelny, ale też bezpośredni i twardy.

– Przeczysz sam sobie – warknął Cherry.

– Jesteś zablokowany, więc cicho i daj mi się wykazać – puścił oczko do swojego partnera – Po pierwsze musicie spędzić wspólnie czas tylko we dwoje. Jakaś randka w miłym miejscu, czy coś takiego. Po drugie komplementy! To rozczula wszystkie nawet najbardziej zlodowacone serca. Powiedz, że kochasz widok jego oczu, dotykać jego włosów i co tam jeszcze ci przyjdzie na myśl, ale niezbyt wiele gadek o wyglądzie. Najważniejsze są te o tym co ma się w środku.

– Że ma zdrową wątrobę?

– Nie o taki środek mi chodziło – parsknął śmiechem wilkołak, a Langa wyłącznie niewzruszony pokiwał głową – Bardziej taki duchowy...serio ma zdrową wątrobę?

– Tak czuję...jego krew jest bardzo zdrowa.

– Powinniście pracować jako analitycy medyczni.

– W szpitalach śmierdzi tymi środkami odkażającymi – zmarszczył nos Cherry.

– Wrażliwce – mruknął Joe i znowu skupił się na Landze patrzącym na niego zbyt intensywnie, jakby miał mu zdradzić najbardziej tajemniczą prawdę świata – No więc to są takie podstawy. Później to istotne potrzebujesz wyczucia.

– Wyczucia?

– Dokładnie, bo pewnie ręce już cię świerzbią i chciałbyś trochę więcej od Rekiego.

– Chciałem go pocałować...ale on się nie zgodził – mruknął wyraźnie smutny wampir.

– Szybki – zagwizdał z podziwem – ale tak nie robimy. To możesz sobie nawet zapisać. Nie całujemy bez zgody.

– Potrzebna jest umowa? – spytał Langa notując wszystko w telefonie, aby nie pominąć nic istotnego.

– Tak i akt notarialny – mruknął Joe załamany wiedzą swojego przyjaciela – Potrzebne jest właśnie to wyczucie. Patrzysz prosto w oczy tej osoby i czekasz.

– Na co?

– Jak cię uderzy to znaczy, że nie chce, albo jak będzie wyglądać na przerażonego to też nie chce, a jak będzie wzywać policję to uciekaj – Langa odwrócił się, a do salonu wszedł Miya – Dlaczego jestem pomijany?

– A co taki dzieciak jak ty może się znać na związkach? – zaśmiał się Joe.

– Jestem starszy od ciebie wilczku – fuknął siadając obok Langi – Więc ty i Reki jesteście razem?

– Nie...chyba nie.

– Dwóch idiotów w miłości to będzie niezła komedia – zaśmiał się Miya – Z przyjemnością będę ją oglądał.

Langa z uwagą słuchał tego co inni mieli do powiedzenia. Czasami robił notatki, a czasami musiał je kasować, ponieważ były zwykłym żartem. Nie umiał on jednak go wyłapać ze względu na to jak bardzo zależało mu, aby stać się idealnym. Bał się, że jeśli teraz wypuści taką okazję z dłoni to już ona się więcej nie pojawi. Zdawał sobie sprawę jak krótkie i ulotne było życie ludzkie. Nie chciał, by Rekiego potoczyło się bez jego obecności. Nastolatek dał mu sens istnienia, nauczył czegoś nowego i najważniejsze – przywrócił radość oraz uśmiech. Tak jak go uratował, tak on sam miał zamiar uszczęśliwić chłopaka.

– Niedługo będzie świtać, chyba to koniec naszego spotkania – powiedział Joe z delikatnym uśmiechem patrząc na powoli przysypiające wampiry – To wszystko Langa, czy są jeszcze jednak jakieś pytania?

– Do Cherry'ego – spojrzał na zaskoczonego różowowłosego – Czy ofiara może zignorować rozkazy pana?

– Nieczęsto, ale czasami gdy więź wykracza poza zwykłe pan-sługa może dojść do takiej sytuacji. Dlaczego pytasz?

– Użyłem zaklęcia na Rekim – mruknął niezbyt dumny z tego faktu – ale, gdy zadałem mu wrażliwsze pytanie zaczął płakać. Od razu przerwałem proces.

– I dobrze zrobiłeś, ponieważ gdybyś naciskał mógłbyś zniszczyć mu psychikę – westchnął wampir – Najwidoczniej Reki nie oszukał cię wtedy. Naprawdę cię lubi, więc więź, która między wami powstała jest trochę inna. Im silniejsza będzie tym trudniej będzie ci nad nim panować.

– Nie chce nad nim panować...chcę się tylko nim opiekować.

– Więc nie używaj już nigdy na nim tego – powiedział chłodno Joe – Nawet nie próbuj. Ten jeden raz już był błędem.

– Wiem – opuścił głowę i zacisnął mocniej pięści – Po prostu nie chciał mi powiedzieć co go martwiło. Bałem się.

– Ludzi nie tak łatwo zranić – ułożył na jego ramieniu dłoń wilkołak – Chyba, że zdradzisz ich zaufanie. Tym razem miałeś szczęście, że Reki ci wybaczył, ale wiedz jedno...nawet jeśli to zrobił to nie znaczy, że nie zapomniał. Musisz zwracać teraz jeszcze większą uwagę na jego zachowanie. Czy czasem się nie boi, że znowu wykorzystasz moc przeciwko niemu.

– Nie zrobię tego już!

– Obiecałeś mu to już wcześniej i nie dotrzymałeś słowa. Pamiętaj Langa. Ludzie są ulotni. Zamkniesz na chwilę oczy i mogą już zniknąć. Nie chcesz chyba, żeby Reki cię zostawił i znienawidził.

– Chcę tylko, żeby mnie pokochał – wyszeptał.

– I zrobi to, ale to musi być jego decyzja – poklepał go już przyjaźniej Joe – Pamiętaj też o jednej rzeczy. O czasie, który macie. On jest człowiekiem...dzieckiem światła.

– Wiem...dziękuję za pomoc. Pójdę już.

Kiedy Langa opuścił pomieszczenie Miya skończył udawać, że śpi a Cherry ciężko westchnął. Joe podszedł do swojego partnera i usiadł obok niego, aby następnie położyć się z głową ułożoną na kolanach wampira. Różowowłosy od raz wplótł długie palce między zielone kosmyki miękkich włosów. Panowała między nimi cisza, której żaden z nich nie potrafił przerwać. W końcu najmłodszy z wampirów również wstał ze swojego miejsca.

– Jak wiele wampirzo-ludzkich związków przetrwało? – spytał niepewnie.

– O żadnym mi nie wiadomo – powiedział Cherry – Najczęściej kończy się to zawsze tak samo. Człowiek nie wytrzymuje, że wampir się nie starzeje, więc odchodzi. Wampir przemienia ukochaną osobę i miłość się kończy, albo też ta osoba popada w szaleństwo i sama się zabija. Te więzi są zakazane nie tylko przez fakt, że mogą ujrzeć światło dzienne ważne dla nas tajemnice. Niszczą one coś co przetrwało różnice rasowe. Zabijają miłość.

– Ale pamiętaj, że był jeden przypadek prawdziwej miłości...Adam i Tadashi – wtrącił Joe.

– No i skończyło się to tym, że ten idiota przemienił Tada, a dalszy przebieg historii znamy. Gdyby pozwolił mu do końca żyć jako człowiekowi...jako łowcy. Na Tadashiego też nie działała kontrola...

– Może Reki jest równie silny co on i jednak wszystko będzie dobrze – trochę ożywił się Miya.

– Musi być dobrze – przeciągnął się Joe za co oberwał wachlarzem w twarz – Nie bijemy. Jestem pod ochroną.

– Nie wiem pod czyją – uśmiechnął się delikatnie wampir – Cokolwiek się nie będzie działo. My nie możemy ingerować, chyba że zagrozi to naszej tajemnicy. Wtedy nie będę miał skrupułów. Zabiję każdego kto spróbuje nas skrzywdzić.

– Jaki pozytywny akcent – zaśmiał się Joe – Wiesz jak rozgrzać atmosferę.

– Zamknij się – fuknął wampir.

Langa w tym czasie już w swoim mieszkaniu, choć był bardzo zmęczony to nie potrafił zasnąć. W głowie powoli zaczął wyobrażać sobie następne spotkanie z Rekim. Chciał, żeby było takie jak randki, o których opowiadał mu Joe. Pragnął sprawić, aby właśnie po takiej nocy i jeszcze kolejnej – nastolatek myślał już wyłącznie o nim. Z lekkim uśmiechem przymknął oczy i wyobraził sobie ukochanego. Ten promienny uśmiech oraz bursztynowe spojrzenie uśpiły go, ponieważ wiedział, że przez sen czas do ich następnego spotkania to będą już tylko minuty. I gdy już staną twarzą w twarz on pokaże jak bardzo pragnął, żeby jego uczucia zostały odwzajemnione.

...

Trochę w tym rozdziale gadaniny i zero romantyzmu, ale w kolejnym będzie randka naszej dwójki bohaterów 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro