Kulisy powstania CSJS

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wiem, że czeka mnie w cholerę nominacji, z których większość jest od Wodorka, a klika od innych kochanych duszyczek (wcale nie mam ochoty dać wam za nie klapsa ~ nieeeee), ale ta z różnych względów jest ważniejsza.

Dostałam nominację (wcale się o nią nie prosiłaś) od naszej kochanej MiszaPL, która bardzo, ale to bardzo jest ciekawa w jaki sposób powstało to arcne dzieło pt. Czy się jeszcze spotkamy... No a skoro jest ciekawa, to muszę się grzecznie słuchać mojej młodszej siostry (bo nie chcę kolejnego modelowania pośladów - Tak bolało, mimo, że to tylko 2 były).

A zatem jak to mówią lecim na Szczecim... Dawajta te 15 punktów, zwierzeń, czy jak to tam kto chce nazwać. Biorę to na klatę....


1. Co zainspirowało Cię, aby napisać to opowiadanie?  

UWAGA! Będzie spoiler! Nawet dużo! 

Co mnie zainspirowało? Kruchy niczym lód. Kto mnie zainspirował? Oczywiście Misza :)

Siedząc pewnego dnia i czytając jeden z jej rozdziałów początkowo wpadłam na pomysł napisania pewnego dłuższego one-shota, o dalszych losach Yuri'ego i Nadii. Miało to być opowiadanie ogólnie życiu dwojga ludzi, których połączyła tragedia. Był to wynik chwilowego kryzysu, który pojawił się wraz z rozdziałem, w którym to Yuriś i Nadia siedzą razem w samochodzie i opowiadają o wszystkim i o niczym. Kryzys ten szybko jednak minął i z każdym kolejnym rozdziałem, czy informacją jaką wstawiła coraz bardziej była pewna, że Viktor żyje i ma się względnie dobrze (no znudziło mu się na siwym obłoczku, no xD). 

I tak oto 14 kwietnia 2017 roku leżąc sobie wygodnie na łóżeczku, tuż przed pójściem do Kościoła na obrzędy Wielkopiątkowe czytałam jej nominację, która w 100% upewniła mnie w przekonaniu, że Vitya żyje, w głowie zrodził mi się iście szatański pomysł.

Yuri chcąc kontynuować karierę łyżwiarską i zdobyć obiecane złoto dla Viktora (i oczywiście stabilną i szczęśliwą przyszłość u jego boku) postanawia przenieść się i trenować w Tokio. Czemu? Odpowiedź jest banalnie prosta, ponieważ Viktor nie potrafi sprostać wyzwaniu, aby być zarówno trenerem, jak i zawodnikiem. Nie chodziło mi jednak o to, że fizycznie... tylko bardziej mentalnie, czyli po prostu bardziej skupiał się na treningach partnera, a niżeli na swojej osobie. Oczywiście taka postawa nie podoba się Yakovo'wi, ale i sam Yuri nie czuje się z tym komfortowo, ponieważ nie chce wygrać "waklowerem", a w uczciwej walce. Dlatego Yuri w swoim mniemaniu podejmuje słuszną decyzję (w porozumieniu z Yakov'em) o powrocie do Japonii, gdzie ma kontynuować treningi. Po czym na przełomie października do grudnia walczyć z Viktorem jak równy z równym. Oczywiście Viktor jak to Viktor nie jest za bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale koniec końców musi się z tym pogodzić. 

I niby wszystko wydaje się pięknie, ładnie, pięknie. Plan Yuri'ego wydaje się idealny, praktycznie z góry okraszony powodzeniem, ba nawet wielkim sukcesem... Ale, ale...? Przecież Misza i jej Kruszonka były moją inspiracją, czyli wniosek z tego taki, że nie może być tak pięknie, cudownie, sielsko i anielsko. A różowe kucyki nie będą hasały po zielonej łomce i nie będą rzygały tęczą.  I rzeczywiście tak nie jest. Nie, nie miała to być kopia Kruchego tylko w wersji z Yuri'm (chociaż leciał do Japonii Aeropłotem). Więc się zastanawiam jaki dramat będzie najlepszy... Wypadek samochodowy - oklepany temat, napad bandytów - oklepany temat, jakiś gwałt na biednym Yurisiu - też oklepane. Poza tym co może wymyślić student geografii, który pisał pracę licencjacką o Japonii. Trzęsienie ziemi... Tak. To dobry pomysł, zważywszy na to, że Japonia jest pod geologicznym względem młodym krajem, przez co zjawisko trzęsienia ziemi nie jakimś odrealnionym pomysłem. Poza drugie nie spotkałam jak dotąd żadnego opowiadania Vikturi, w którym byłby taki motyw poruszany, więc... zabrałam się za pisanie.

Samo opowiadanie początkowo miało być dłuższym one-shotem, ewentualnie two-shotem. Ilość występujących postaci miała się ograniczyć do absolutnego minimum, jednym słowem miał to być po prostu jeden wielki kit pozbawiony zupełnie sensu, fabuły i wszystkiego co możliwe... Jednak w miarę pisania pierwszego rozdziału, w głowie zaczął budować się coraz obszerniejszy plan. Postanowiłam dodać klika śmieszkowych sytuacji, np. akcja Makkachin i najpilniej strzeżony sekret Yuri'ego, czy niedoszłe Mistery Box z Viktorem w paczce głównej :'). 

Każdy rozdział miał jakiś tam zarys planu (ale o tym w 2 punkcie). Mimo to przyznam się też szczerze, że pierwszy rozdział "Decyzja" ogólnie pisany był bez naszkicowanego w kajeciku planu. Po prostu jakoś tak sobie poszło. Pierwotnie także nie miało być sceny z bokserkami i Makkachinem, tylko jakieś moje bezsensowne ględzenie. Pomysł ten zrodził się dosłownie na 3 minuty (dobra może nie na 3 minuty xD) przed wstawieniem notki na wattpada.

Właściwie cały pomysł z heheszkami, zaczął się od przeglądania grafik na wujku Google. Przypadkowo natrafiłam na obrazeczek z chibi Yuri'm, Jurijem i Viktorem przebranymi w królicze piżamki. W mózgu (jakby to powiedział król Julian) zaczął się długi i dogłębny proces tentegowania w głowie, po czym nagle oświeciłam się wielgachna żółta żarówa i taki napis: "Dziecko dodaj trochę uśmiechu do tego smutku. Ludzie i tak się dosyć nad tym napłaczą (i nie mówię tutaj o tym, że biedny Yuri... tylko nad beznadziejnością tego opowiadania). Napisz coś, żeby przynajmniej trochę osłodzić im gorycz rozczarowania tym opkiem." I tak patrzyłam na ten obrazek i wymyśliłam, a co gdyby Yuri miał pewien, bardziej wstydliwy sekret niż tony plakatów w pokoju. I co gdyby Makkachin ten sekret odkrył. W tym momencie stanęły mi przed oczami bokserki z chibi Viktorem. A kto mógł być autorem takiego prezentu? Oczywiście Phichit :)

Drugi rozdział, "Pożegnanie"... Tu z kolei inspiracją było zarówno anime, tak ten sławetny najazd do Axela. Co jak co ale napisanie jak Yakov ruga Viktora jakoś tak poprawiło mi humor. Drugą z kolei inspiracją do tego rozdziału był wygrzebane z pamięci anime Gravitation (sentyment do pierwszego "yaoi" jakie obejrzałam w życiu - w całości). Przypomniała mi się scena, jak Shuichi, chciał się dostać do USA przebrany za walizkę.  Wtedy zrodził się pomysł, aby napisać scenę, w której Yakov nauczony wieloma doświadczeniami postanawia nie dopuścić do tego by Viktor znów mu zwiał. Miał być heheszek, a co jest lepszego od próby przeszmuglowania się w kartonie jako paczka. Znając też Viktora - nawet jeśli powiedział to tylko w żartach - to Yakov miał prawo przypuszczać, że jego podopieczny byłby w stanie to zrobić. 

W rozdziale trzecim, aby trochę rozweselić atmosferę, przed krytycznym końcem i Polsatem, postanowiłam dać informację, że profesor Minako znalazła w końcu miłość życia w osobie Celestino. Tu też inspiracją było anime. Ale to chyba wiadomo.   

W zamyśle i w moim umyśle pomysł, jak i całe opowiadanie miało być nietuzinkowe, oryginalne, niezwykłe... (w miejsce kropek Czytelniku wstaw sobie inny synonim jaki chcesz), a w efekcie wyszło to co wyszło. W taki oto sposób zaczął się tworzyć większy kit, który dalej pozbawiony był/jest sensu i jakiekolwiek fabuły, no ale to szczegół.


2. Jaką scenę napisałaś pierwszą?

Chyba nie będzie to nic odkrywczego, żadna nowa Ameryka też się nie pokaże na mapie jak powiem, że zaczęłam od pierwszej sceny. Po prostu taki ze mnie typ człowieka, który pisze wszystko po kolei od początku do końca. Nie lubię czegoś takiego: "Aaaaa napiszemy trochę środeczka, dobra znudziło mi się to idziemy napisać coś z początku, ale jednak, może lepiej teraz koniec". Nie. U mnie tak nie ma. Po prostu jest to dla mnie nie wygodne. Bo co mi z tego, że napiszę środek, a potem początek, a następnie napisany środek muszę przeredagować, bo kurde za Chiny ludowe nie idzie tego połączyć.

Jak już wcześniej wspomniałam, zawsze w głowie miałam ułożony ogólny plan jak dany rozdział ma ogólnie wyglądać. Czasem też coś sobie zapisałam (takie zapiski w afekcie), żeby mniej więcej ułożyć to sobie w opowiadaniu. Oczywiście plany zwykle były bardziej ambitne, a niżeli wyszło to w treści, ale no kto bogatemu zabroni :)  

A żeby było śmieszniej... Macie poczytajcie se moje tzw. zapiski w afekcie xD

Więc tak... to jest mój śliczny kołonotatniczek, jak na prawdziwego geografa przystało :)

Wypadało by jakoś roboczo nazwać rozdziały i może osiedlić gdzieś bohaterów... no w końcu pod mostem mieszkać nie będą xD

Dobra, pamiętaj człowiecze, że fanfik osadzony jest niejako w realistycznym świecie, więc jest różnica czasu pomiędzy Rosją - Petersburgiem, a Japonią - Tokio. I to nawet dość spora... I tu przydała się znajomość matematyki (~˘▾˘)~

Czasem nawet pojawiała się jakaś wątpliwa twórczość poetycka. I jeszcze więcej liczenia (ᵔᴥᵔ)

No i jeszcze więcej mojego bazgrolenia, ale co mi tam :)

I to by było na tyle, przynajmniej jak na razie... 


3. Jakie jest Twoje ulubione zdanie narracji?

Pomimo, że jest to bardzo przeciętna praca, to i tak bardzo ją kocham. Mam też parę takich najulubieńszych fragmentów dłuższych, ale i krótszych...

W sypialni panował jeden wielki rozgardiasz. Wszędzie walały się ciuchy i drobne przedmioty codziennego użytku. Na podłodze stały sporych rozmiarów kartonowe pudła zapełniające się powoli drobiazgami i starannie składanymi ubraniami ~ nie ma to jak siedzieć wygodnie na łóżku i patrzeć na gigantyczny bajzel w pokoju, najlepsza inspiracja do pisania ¯\_(ツ)_/¯;

Rozmowę oraz wszelkie rozmyślania przerwało pojawienie się czworonoga. Psiak znudzony samotnym szwendaniem po kuchni i przedpokoju postanowił sprawdzić, co takiego ciekawego dzieje się w sypialni panów. Przystaną na chwilę w drzwiach kręcąc ze zdumieniem puszystym łepek, po czym zaszczekał radośnie zaznaczając swoją obecność. Obaj mężczyźni spojrzeli na zwierzaka, a raczej na jego minę, która zdawała się mówić „Bawicie się, a mi się nudzi." Podreptał w stronę łóżka i wskakując na nie rozsypał kupkę ubrań czekającą na spakowanie ~ widzieliście kiedyś takie chamstwo w państwie, panowie bawią się w najlepsze ignorując ukochanego pupila, no ja się pytam jak tak można... ale jak widać psiak sam znalazł sobie kreatywne zajęcie;

Wystarczyło, że tylko spojrzał na różowy materiał, znajdujący się w psim pysku, by wiedzieć, co tak bardzo rozbawiło Nikoforov'a. Przez chwilę łudził się jeszcze, że Viktor faktycznie zaśmiewa się z powstałego bałaganu. Czar jednak prysł, w momencie, gdy jasnobrązowy łepek zwrócił się w jego kierunku. Policzki Yuri'ego poczerwieniały jeszcze bardziej o ile w ogóle było to możliwe. Nie miał już żadnych złudzeń,że na jaw wyszedł jeden z jego najpilniej strzeżonych sekretów ~ Yuri widzisz, nie warto mieć sekretów przed swoim partnerem, bo i tak prędzej czy później wyjdą na jaw (płakałam ze śmiechu jak to pisałam);

Siwowłosy widząc, że jego ukochany niemal trzęsie się z zimna od razu przygarnął go ramieniem do siebie,chcąc przynajmniej odrobinę ogrzać drożące ciało partnera. Japończyk spojrzał z wdzięcznością na wyższego mężczyznę i mimo, iż jego zabieg nie pomógł za wiele to i tak poczuł przyjemne ciepło w swoim sercu ~ trochę fluffu w tym całym bagnie smutku się przyda;  

Brunet nic nie rozumiał ze słów Rosjanki, zarejestrował tylko fakt, że padło jego nazwisko. Zwrócił przez to na nią dokładniejszą uwagę. Była dosyć niziutką, szczupłą osóbką, a kręcone,rude niczym ogniste płomienie włosy sterczały we wszystkie strony, mimo próby ujarzmienia ich gumką do włosów (przyp. autora: już ja wiem, jakie mogą wam się myśli nasuwać xD) ~ zastanawiało mnie jak zareagujecie, na to rudowłose diablę i czy będziecie mnie przeklinać za rzekomy romans z Vicią <3 (oj niedobra ja 3:-])

W domu czekał na nich obrażony pudel, foch jednak szybko mu minął kiedy dostał solidną porcję czułości zarówno ze strony swojego pana, jak i tego Japończyka, który opiekował się jego panem (przyp. autora: no psia logika :D) ~ no psia logika, no;

Obserwujący ich z oddali rosyjski trener westchnął cicho, zdając sobie sprawę z tego, że dla Viktora będzie to trudny okres w życiu. Jego uczeń pierwszy raz poznał smak prawdziwej,szczerej miłości ~ Yakov shiperem Vikturi, a czemu by nie, w końcu jakby nie patrzeć jestem autorką to mogę (¬‿¬);

W tym samym czasie pewien platynowowłosy Rosjanin o niebieskich oczach patrzył tęsknym wzrokiem na samolot, który kołował właśnie na pas startowy szykując się do odlotu ~ ta zUa autorka, która już dobrze wiedziała jaki będzie finał ;

„Czyli jednak Makkachin wyciągnął cię na ten poranny spacer. Biedny." - pomyślał, rozczulając się na samą myśl o zaspanym rosyjskim łyżwiarzu, który zapewne został zmolestowany (przypis autora: i znów coś dziwnego se pomyślicie xD) przez ukochanego pupila ~ Makkachin znów w akcji;

Przed oczami wciąż miał uśmiechniętą twarz partnera. Oboje niestety nie byli świadomi, że ta rozmowa może być ich ostatnią ~ kurde przykro mi ;_;   

Zarówno Viktor, jak i ratownicy, którzy cały czas walczyli o życie japońskiego łyżwiarza, nie zdawali sobie sprawy, że ktoś obserwuje każdy ruch. Pośrodku zamkniętej dla ruchu samochodowego drogi stała niepozorna postać. Oczy w kolorze płynnej czekolady patrzyły na to wszystko z boku. Widział, jak ratownicy próbują przywrócić go do świata żywych. Spojrzał także w stronę płaczącego Rosjanina, uśmiechając się lekko podszedł do niego. Dostał jedyną szansę na to by pożegnać się z ukochanym.Delikatny chłód otrzeźwił Nikiforova. Rozejrzał się wokoło, lecz nie zauważył postaci stojącej zalewie kilka centymetrów od niego. Wyczuwał jednak obecność duszy ukochanego. Pamiętał z opowiadań babci, że w podobny sposób, pożegnał się z nią dziadek, ale wtedy uznał to za bajki ~ chyba najlepszy fragment w całym opowiadaniu, pomimo, że opisuje dosyć przejmującą scenę.


4. Jakie jest twoje ulubione zdanie dialogi?

Szczerze to rozbudowanych dialogów jest w tym opowiadaniu tyle co kot napłakał. Jednak mimo wszystko znajduje się także kilka fajnych dialogów. 

- I co cię tak śmieszy? – spytał załamany. – Lepiej byś mi pomógł, a nie ty sobie siedzisz i się chichrasz, jak głupi.
- P-p-prze-pra-szam Yu-uu-uuri, a-ale, ch-chyba coś z-zgubiłeś! – śmiech Rosjanina rozszedł się po całym mieszkaniu. Na te słowa brunet przeniósł wzrok na łóżko. Widząc jeszcze większy bałagan przysiadł zrezygnowany i zdołowany.
- To naprawdę takie śmieszne? – mruknął, ale mimo to lekko się uśmiechnął.
- Nie, t-to nie je-jestś-śmie-szne. Yuriś! Ja nie w-wie-działem, że aż tak m-mnie wielbisz... -Zdumiony tymi słowami Katsuki spojrzał w końcu na psiaka i na to co trzymał w pyszczku ~ Makkachin pogromca sekretów Yuri'ego, przed jego pyszczkiem nic się nie ukryje :');

- W głowę zachodzę skąd ty to wytrzasnąłeś?! – przyglądał się części garderoby. Brunet w tym samym czasie stał oparty o ścianę próbując złapać oddech po szaleńczej pogoni.
- Proszę oddaj mi to. Viktor!
- Najpierw mi powiedź skąd je wytrzasnąłeś!! Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że robią bieliznę z moją podobizną – rozciągnął różowe bokserki, na których znajdował się obrazek Viktora, ale w tak zwanej wersji chibi, gdzie w dodatku jego trener przebrany był za niebieskiego, słodkiego króliczka.
- Pytaj się Phichita... To był jego pomysł - burknął obruszony.
- No już proszę nie złość się tak na mnie. Pamiętaj, że teraz przez długi czas nie będę miał takiej zabawy – podszedł do ukochanego, przytulając go do siebie. Katsuki korzystając z okazji wyrwał swoje gacie z dłoni szarowłosego
~ najprzyjemniejsza część, godzenie się (a kontynuacja godzenia to już tylko w sferze waszych wyobrażeń i moich też :D);

- Ty to nazywasz jazdą...to raczej zarzynanie niewinnego kota za pomocą łyżew. W życiu nie widziałem tak niechlujnie wykonanej sekwencji kroków. Już nie wspomnę o tym najeździe do Axela. Co to miało być? Ranisz moje oczy i to biedne lodowisko ~ Viktor sprowadzony do parteru (Misza jeszcze niżej :P), przez Yakov'a; 

- Chciałem się z tobą pożegnać. Poza tym muszę pilnować tego tutaj, bo znając jego możliwości, pewno przeszmuglowałby się w kartonie, jako bagaż. A do tego nie mogę dopuścić – spojrzał srogim ojcowskim wzrokiem na swojego podopiecznego, który się skulił.

- Jakim cudem przejrzałeś mój misterny plan. Myślałem, że wszystko dobrze dopracowałem. Nawet już karton sobie kupiłem – jęknął zawiedziony niebieskooki.
- Po prostu za dobrze cię znam Vitya. Już raz żeś mi zwiał, drugi raz ci na to nie pozwolę – stojący z tyłu blondyn uśmiechnął się cwanie, pokazując język starszemu koledze.
- Ty serio chciałeś to zrobić? – brązowooki spojrzał z politowaniem na partnera
~ i widzisz Viktor jednak twój misterny plan został rozszyfrowany ¯\_(ツ)_/¯;

- Do zobaczenia –wypowiedział cicho, w chwili, gdy samolot wzbijał się w powietrze ~ symboliczne ostatnie pożegnanie Viktora i Yuri'ego w tym świecie;   

- Ooo Makkachin, cześć piesku - powiedział Yuri, kiedy pupil dołączył do opiekuna. - Co tam u ciebie? Pilnujesz swojego pana tak jak mi obiecałeś? Nie opuszcza treningów? - pies jakby rozumiejąc słowa bruneta spojrzał na Viktora z nutą podejrzliwości, tak jakby chciał w nim wzbudzić poczucie winy. Nikiforov nie mógł po dłuższej chwili znieść tego oskarżycielskiego wzroku i wybuchnął łamiącym się głosem.
- No dobrze już dobrze przyznaję się - wyjęczał. - Tylko już nie patrz na mnie takim oczami. Nie było mnie wczoraj ani dzisiaj na lodowisku. Po prostu mi się nie chciało trenować i zrobiłem sobie wolne - wyznał na jednym wydechu (przypis autora: pies kabel xD). W tym momencie Yuri nie wiedział, czy ma opieprzyć partnera, za to, że nie dotrzymuje słowa, czy płakać ze śmiechu na widok załamanej miny, jaką zrobił Viktor. - Yuri coś ty zrobił mojemu kochanemu psiakowi. Czemu on bardziej trzyma twoją stronę a nie jest za swoim panem ~ no pies kabel, inwigilator, donosiciel... jednym słowem strzeżcie się psa (¬‿¬); 

- Yuri? - zapytał z nadzieją. W odpowiedzi poczuł chłód na policzku. Brunet dotknął go subtelnie, ciągle się uśmiechając.
- Zawsze przy tobie będę Viktor. Nawet jeśli ty nie będziesz mnie widział - powiedział. Słowa te nie dotarły niestety do uszu starszego mężczyzny. - Proszę nie opłakuj mnie i żyj dalej. Dla nas - nachylił się całując ukochane wargi.
- Proszę nie odchodź. Wróć do mnie. Mieliśmy przeżyć wspólnie tak wiele wspaniałych chwili. Chciałem zestarzeć się u twego boku - wyszeptał. Uniósł także rękę na pewną wysokość. Postronny obserwator stwierdziłby, że to głupie, jednak Viktor czuł obecność swojego ukochanego, a dłoń zatrzymała się w miejscu, gdzie jeszcze niedawno biło serce bruneta.
- Kocham cię - wraz z podmuchem wiatru postać ulotniła się, pozostawiając jedynie pustkę w sercu błękitnookiego Rosjanina ~ definitywne pożegnanie ze swoim ukochanym. 


5. Co było najtrudniejsze do napisania?

Hmmm sporo rzeczy sprawiało mi problem. Najtrudniejszym do napisania fragmentem okazał się moment, w którym wspomniałam o motywie przewodnim Yuri'ego. Samych motywów miałam chyba z 10 różnych, ale każdy był gorszy od drugiego. Np. "Oddanie" - fajnie, ale przecież oni mają być parą, a nie jeden oddaje się drugiemu pod władze, czyli tak trochę kijowo. "Namiętność" - też takie bez wyobraźni poza tym taki motyw był w anime, więc też odpada. No i tak myślałam, myślałam i w końcu wyszło "Wspólne szczęście" - też takie kijem w oko, ale z braku lepszego pomysłu zostało, bo w końcu Yuriś chciał pokazać jak bardzo jest szczęśliwy u boku Viktora (a raczej był). Dalej jak już umyśliłam ten motyw przewodni to w myśli Viktora, Yuri postanowił wszystkich zaskoczyć łącznie z samym, głównym zainteresowanym. Dlatego, kiedy już znajdował się pod opieką nowego trenera postanowił dodać do układu kombinację poczwórnego z potrójnym i podwójnym toeloopem (kombinacja ta jest autentyczna, wykonana została w 1999 roku przez Evgeni Plushenko). Moje kombinowanie, aby odpowiednio dobrać słowa to był normalnie wyczyn karkołomny, pisałam to dosłownie 15 razy, co chwilę coś dodając, zmieniając (nawet waliłam głową w klawiaturę ~ autorka desperatka), mimo to jakoś się udało.

Okazało się też, że szczególnie trudne było także napisanie rozdziału "Nadzieja". Zresztą wiecie, że pisałam go ponad 2 miesiące. Przyznaję się było mi ciężko napisać ten rozdział, bo niestety musiałam dobić w nim biednego Yuri'ego. Zwłaszcza, że początkowo dałam mu jeszcze nadzieję na uratowanie się. W ciągu tych 2 miesięcy wiele razy było tak, że miałam otwarty arkusz Worda i 5 godzin siedziałam, patrzyłam na pustą, białą karteluszkę i dupa blada nic nie przychodziło (z drugiej strony co się dziwić, jak się wenowi chłopa zabija, nawet jeśli sam to wcześniej podsunął). Dlatego wielką ulgę odczułam kiedy w końcu napisałam ostatnie zdanie. Nawet się popłakałam, że skończyłam. Potem to już tylko płakałam jak chowałam się do bunkra. 

Ogólnie trudne było także zestawienie czasowe zwłaszcza w rozdziale "Wiadomość". Miałam wyobrażenie. Wiedziałam, że informację ma Viktorowi przekazać Chris, a żeby mógł mu ją przekazać musiał się znaleźć, gdzieś blisko miejsca tragedii, czyli musiał lecieć do Japonii. I to był hardkor, a to dlatego, że w zamyśle było, że Vikuś o wypadku ma dowiedzieć się wczesnym rankiem (lub jak kto woli nocą). Czyli, żeby Viktor dowiedział się o tym wczesnym rankiem, w samej Japonii musiało być około południa (ludzie tyle matematyki skomplikowanej to na nawet na studiach nie miałam :'D), a żeby Chris przekazał mu brutalną prawdę musiał polecieć nocnym samolotem. I to już też nie było takie proste, bo wyszukanie lotu z najmniejszą liczbą przesiadek z Zurychu do Tokio graniczyło z cudem. A jak się już znalazło, to widniały, również całkiem ładne kwiatki, na przykład takie :')

Także w końcu po wielu alpejskich kombinacjach udało się wszystko ze sobą zgrać, żeby pasowało ładnie czasowo. Ale co się przy tym napociłam i na tworzyłam to tylko ja wiem :)


6. Co odróżnia to opowiadanie od innych Twoich opowiadań?

Jeśli chodzi o wattpada, to jest to pierwsze opowiadanie jakie tutaj publikuję, więc nie mam porównania. Mimo to wspominałam już chyba nawet nie raz, że wcześniej publikowałam opowiadania na onecie. Było to dobrych parę lat temu, stare dzieje, ale wciąż jakaś cząstka tego znajduje się, gdzieś w internetowych czeluściach. Więc jeśli porówna się to opowiadanie z tamtymi, to mogę powiedzieć tylko tyle. No podniosłam się o jeden level wyżej. Chociaż i tak ta twórczość jest słaba. Poza tym CSJS jest pisane w narracji trzecioosobowej, z koeli tamte opowiadania pisane były w mojej pokręconej narracji pierwszoosobowej. Czemu pokręconej, ponieważ bohater mógł np. przebywać w jakimś pomieszczeniu 10 sekund, a potem opisywał to pomieszczenie tak jakby cały czas w nim był (nawet jeśli to były jakieś wspomnienia). Inaczej mówiąc pisałam z perspektywy bohatera wszechwiedzącego. Wiem dziwne, ale prawdziwe... W tym przypadku tak nie jest, i przynajmniej mogę trochę pofantazjować, przy opisach itp. 

Chociaż i tak uważam, że to dno totalne znajdujące się na najniższym dnie, najniższego dna :)


7. Skąd wziął się tytuł?

No i kolejny wywód, który jest jak flaki w oleju. Przyznać się kto jeszcze nie usnął z nudów? 

Właściwie to wszystko zaczęło się od tytułu. Miał zawierać w sobie nutę tajemniczości. No sami powiedzcie, czy czytając tytuł Czy się jeszcze spotkamy - zwłaszcza jeśli dotyczy to naszego ukochanego OTP - nie zastanawialiście się już na samym początku co takiego mogło się stać. Czy rozstali się na dobre? Może, któryś z bohaterów miał wypadek w wyniku, którego zapomniał o swojej połówce lub co gorsza zginął? Niektórzy pewnie zadawali sobie pytanie: Viktor czym ty zawiniłeś, że Yuri chce cię zostawić? Podejrzewam było jeszcze wiele innych pytań, jakie zrodziły się Czytelnikowi w głowie. Dreszczyku dodawał również sam opis opowiadania, gdzie zadawane były pytania co do przyczyny rozstania. No co tu dużo ukrywać lubię zagadki, tajemnice i wkurzanie ludzi... Zwłaszcza Polsatami ¯\_(ツ)_/¯ (tak MiszaPL dlatego cię przejrzałam ~ z pozdrowieniami od twojego prywatnego ZUS-u i Skarbówki).


8. Czy zainspirowałaś się w jakiejś części realnymi ludźmi lub wydarzeniami?

Tak. 

Główną inspiracją było trzęsienie ziemi z 11 marca 2011 roku, to samo, które spowodowało uszkodzenie elektrowni atomowej w Fukushimie. Było to jedno z najsilniejszych trzęsień ziemi jakie nawiedziło północno-wschodnią część Japonii od ponad 140 lat. Jego magnituda wynosiła 8,9-9 stopni w skali Richtera. Hipocentrum tego trzęsienia znajdowało się na Oceanie Spokojnym, około 130 km na wschód od miasta Sendai w tzw. Pacyficznym Pierścieniu Ognia. Była to naprawdę straszna katastrofa, która w połączeniu z ogromną falą tsunami zmiotła z powierzchni ziemi wiele miast, a co najważniejsze zabrała tysiące żyć. 

Czytałam też inne doniesienia i oglądałam filmy dotyczące różnych trzęsień ziemi jakie praktycznie ciągle nawiedzają tamte rejony. Mimo to jednak wkradło się tu też sporo fikcji literackiej. 

Po pierwsze teoretycznie przeniosłam nieco bliżej Tokio to trzęsienie ziemi, żeby móc uzyskać większe zniszczenia w tym właśnie mieście. Po drugie no założyłam, że dzielnica, w której mieszka Yuri, była dzielnicą starszą, mniej odporną na skutki trzęsienia ziemi. No z tego co się orientuję, to Japończycy raczej starają się budować swoje miasta tak, żeby były odporne. Z drugiej strony podejrzewam, że gdyby faktycznie takie trzęsienie wystąpiło gdzieś blisko stolicy, to i tak, i tak pewno te budowle by się posypały. Poza tym pominęłam też całą tą sprawę z tsunami i wtórnymi wstrząsami, a samo trzęsienie, również nie miało na tyle siły.

Na upartego mogłabym też stwierdzić, że ludzie w pewien sposób też mnie zainspirowali. Każdy z ratowników, policjantów, lekarzy, który w moim opowiadaniu  pracował ratując ludzi spod gruzów, mógł mieć swojego odpowiednika w realnym świecie. 

Poza tym jak już zdążyliście zauważyć starałam się, aby opowiadanie nie było totalnie wyjęte z ram rzeczywistości, więc starałam się szukać nawet cholerne połączenia samolotowe. Nie chciałam, żeby powstało coś w stylu, Yuri poleciał sobie do Japonii w 10 minut.


9. Czy istnieje alternatywna wersja opowiadania?

Może całego opowiadania nie, ale zakończenie i owszem. Istnieją nawet dwie wersje alternatywne zakończenia, ale to tylko w mojej głowie i nigdy nie ujrzą one światła dziennego. Cicho sza *idzie do bunkra i nic nie powie*


10. Czemu wybrałaś taką/takie parę/pary do tego opowiadania?

Uuuu i będzie kolejny w cholerę dłuuuuuuugi, nudny monolog bez większego sensu i składni :D

Viktor Nikiforov i Yuri Katsuki, to moje najukochańsze OTP, za którym szaleję praktycznie od samego początku. Oglądając anime po raz pierwszy (aktualnie jestem na 5 odcinku, po raz 200-setny) myślałam, że będzie to standardowe yaoi, jak każde, które oglądał od ponad 7 lat. Czyli przewidywalna fabuła... Spotyka się dwóch facetów, znają się 5 minut i już Big Love, jestem twój na zawsze i na wieki. Kocham cię pomimo, że nie jesteś gejem, ale dla mnie się nim staniesz. I faktycznie pierwsze dwa odcinki zapowiadały właśnie taki obrót sprawy. Zwłaszcza moment, w którym Yuri pomaga Viktorowi w przenoszeniu bagaży. Po tej dosyć dwuznacznej scenie pomyślałam sobie ~ O zara wylądują w łóżku. Trochę szkoda, ale co zrobić ~ a tu taka niespodzianka. Akcja zwolniła, nie było żadnych nachalnych scen łóżkowych, czy pocałunków. Potem pierwsze wyznanie miłości w 3 odcinku (no chyba każdy tutaj dobrze wie, że Viktor pośrednio powiedział Yuri'emu, że go kocha (ᵔᴥᵔ) ). Obserwowanie tych drobnych gestów, tej czułości względem siebie (Yuriś tylko nie resetuj już trenera (: ). Po prostu to uczucie zostało tak pięknie pokazane, nie nachalnie, a właśnie w taki cudowny sposób. Bo w końcu miłość pomiędzy dwoma mężczyznami też jest możliwa. Po prostu w społeczeństwie utarło się, że geje i lesbijki zmieniają partnerów jak rękawiczki, a pomiędzy nimi nie ma żadnego uczucia. A niby skąd takie przypuszczenie? Równie dobrze można tak powiedzieć o parze mieszanej... ile jest przypadków, że mężczyzna/kobieta znajdują sobie partnera na jedną noc. Ale tego ludzie już nie widzą. Właśnie dlatego ta para tak mnie urzekła, rodzące się między nimi uczucie, nie wymuszone (dobra może Viktor czasem jest trochę nachalny, ale no to Viktor ^̮^). 

Wybrałam także tą parę, ponieważ chciałam pokazać swoją wizję dalszych losów tych bohaterów *ale ty kłamiesz... odgrywasz się na MiszaPL za tego cholernego trolla w jej opowiadaniu*. Jak zachowają się w obliczu tragedii, którą wywołało naturalne zjawisko. Czy ich miłość będzie silniejsza niż śmierć.

Dobra jednak nie wyszło tak długo jak początkowo myślałam, ale i tak nudno :)


11. Co najbardziej lubisz w tym opowiadaniu? 

Szczerze? 

Najbardziej podoba mi się to, że udało mi się wyrolować, kilka osób :D. Taaa nie ma to jak wmówić połowie czytających, że Yuri spiernicza do Tokio, ponieważ ma romans z Chrisem. O jeach zrobiłam to... przez prawie miesiąc wmawiałam ludziom, że tak naprawdę po tym jak Yuri dostał od Chrisa klepniaka w zadek zakochał się w nim. Cieszę się że tak koncertowo mi to wyszło, chociaż potem to siekiery latały, ale na całe szczęście minęły moją głowę.

Poza tym co jeszcze lubię, chyba to, że jest to opowiadanie o moim ukochanym paringu (w ogóle to jest mój pierwszy fanfik). Cieszę się, że mogłam pisać o tych ślicznych niebieskich i czekoladowych oczkach, jak bardzo się kochają i jakim darzą się uczuciem <3 

No i oczywiście podoba mi się to, że stworzyłam taką episką parę. No bo w końcu kto by mógł się spodziewać, że Celestino poprosi o rękę profesor Minako (może jak napiszę jeszcze jakiegoś fanfika to rozwinę ten motyw, ale nie wiem). Nie mogę też zapomnieć o psim kablu :D. Tak chciałam dać Makkachinowi jakąś większą rolę, bo w większości opowiadań on po prostu był i... w sumie tylko był. A w moim opowiadaniu mimo, że jest krótkie to sporo razy psiak się pokazuje, nawet można powiedzieć, że wspiera pana w trudnych chwilach. I robi za tajnego agenta Yuri'ego *Makka zakłada czarne okulary i uśmiecha się zawadiacko*  

A przede wszystkim to cieszę się, że w ogóle ktoś zechciał to przeczytać, ocenić i skomentować. Wiem, że opowiadanie jest totalną masakrą, nie ma fabuły, ani logiki, a mimo to dostałam wiele ciepłych słów, od tylu ludzi. Mój bunkier też ostatnimi czasy nie czuje się samotny, wręcz przeciwnie stał się bardzo potrzebny. Dzięki temu opowiadaniu poznałam też wiele fajnych ludzi, nie tylko na wattpadzie, z częścią utrzymuję kontakt na fejcie, a nawet widziałam ich w realu. Dziękuję, że jesteście...

Kocham WAS!!! 


12. Co najmniej lubisz w tym opowiadaniu?

Powiedzmy sobie szczerze, to opowiadanie jest BEZNADZIEJNE i nic tego nie zmieni. Cieszę się, że twierdzicie, że tak nie jest, ale ja wiem co pisze i mówię. Jest to totalny kit, którym ewentualnie mogę sobie okna połatać. Nie wiem, z czym ja się w ogóle wyrwałam do ludzi... Czytam tu tyle wspaniałych opowiadań, Kruch, Ziemia do Nikiforova, Newspapaer, Cinderella i wiele innych, które są napisane z fantazją, mają piękne bajkowe wręcz opisy. A wśród tego wszystkiego takie sobie moje marne opowiadanie. W dodatku jest sztywne jak viktorowa bielizna, którą Jurij włożył do zamrażarki i martwe jak biedny trzepnięty Henry, który chwilę wcześniej jarał się jak ten cholerny Boeing 777 300ER. Chciałabym umieć fajnie pisać. Pokazać ludziom świat, który kreuję sobie w głowie. A wychodzi z tego niestety zmarznięta kupa na fiordzie. Widać nie mam talentu, chyba jak go rozdawali to ja stałam w kolejce po głupotę. 

Dobra abstrahując od beznadziejnej fabuły, której w ogóle nie ma i ogólnie pomijając cały ten kit, to nie podoba mi się też masa błędów, które robię. Sprawdzam opowiadanie po 15 razy przed wstawieniem, a i tak pojawiają się tam chabry, maki, stokrotki i inne chabazie. Dobra wiem błędy się każdemu zdarzają, ale no cóż nie jestem z tego zadowolona. Chyba czas odświeżyć sobie zasady pisania w języku polskim. 

Mimo wszystko kocham to opowiadanie, bo jest moje. Może kiedyś uda mi się napisać coś czym naprawdę powalę ludzi na kolana *taaaa śnij dalej na jawie dziecko :)*


13. Jakiej muzyki słuchałaś, jeśli jakiejkolwiek, aby stworzyć nastrój odpowiedni do pisania tego opowiadania. A jeśli żadnej, to co byś poleciła do słuchania Czytelnikom przy czytaniu tej historii? 

Dobra jedziemy z tą niewielką litanią:

Na pewno praktycznie cały soundtrack z anime Yuri on Ice, a przede wszystkim: Yuri on Ice, Still Alive, A Talse of Sleeping Prince;

Pentatonix - Hallelujah, Take me home

Pentatonix and Lindsey Stirling - Radioactive;

Lindsey Stirling - Shadows, Roundtable Rival, Master of Tides;   

Nickelback - Lullaby, When We Stand Together, Savin' Me, Far Away, Never Gonna Be Alone;

Verba - cała seria Młode Wilki;

Poza tym słuchałam też różnych piosenek, podłożonych do teledysków z Yuri on Ice. Poczynając od sztandarowego chyba Shape of you :), które stało się pewnego rodzaju hymnem tego anime. Można jeszcze zaliczyć do tego kilka japońskich utworów jak np. Hope and Legacy, z programu dowolnego Yuzuru Hanyu, znalazło się nawet rosyjskie disco polo ¯\_(ツ)_/¯ (najlepsze dramy powstają tylko przy takiej muzie).


14.  Czy było coś, co chciałaś, aby Czytelnicy nauczyli się z tego opowiadania?

Jest parę ważnych rzeczy, które chciałam w tym opowiadaniu Czytelnikowi przekazać, chociaż nie wiem czy mi się to udało.

Po pierwsze primo: nie odpowiadam za uszczerbki na zdrowiu fizycznym, jak i psychicznym ludzi, którzy to czytali. Robicie to na własną odpowiedzialność. Biedny student jestem, światło mi z lodówki już dawno temu zwiało , więc tym bardziej nie stać mnie na odszkodowania. 

Po drugie (teraz już tak na poważnie): chciałam, aby Czytelnik zdał sobie sprawę z tego, jak nieprzewidywalne i niebezpieczna potrafi być natura. Człowiek jednego dnia może przyglądać się pięknemu niebu, które w wielu przypadkach było i jest inspiracją dla poetów, malarzy i innych artystów. Szybko jednak to niebieskie niebo może zmienić się w śmiercionośną, niszczycielską broń natury, która może pochłonąć setki, a nawet tysiące niewinnych istnień. Zniszczyć dorobek całego życia, pozostawiając po sobie jedynie ból, cierpienie, rozpacz, smutek, ale o dziwo również i nadzieję. Nadzieję na to, że są ludzie, którzy pomimo przeciwności losu, chcą nieść pomoc poszkodowanym. Często nawet narażając swoje własne życie, dla zupełnie obcych ludzi. Dlatego drogi Czytelniku nie bądź obojętny na ludzką krzywdę. Nawet jeśli nie możesz pomóc bezpośrednio zawsze istnieje jakaś alternatywa. 

Po trzecie: chciałam pokazać także jak ulotne jest życie człowieka. Jednego dnia rozmawiasz z kimś, a następnego dnia tej osoby może już nie być wśród żywych. Opiekujmy się zatem i troszczmy o bliskie nam osoby, ponieważ nie wiadomo ile czasu im jeszcze zostało. A kiedy już zabraknie ich wśród nas to pamiętajmy. Ci ludzie nadal są obok, mimo iż są dla nas niewidoczni, nie możemy ich dotknąć, czy usłyszeć ich głosu, to jednak są. Żyją przede wszystkim w naszych sercach, ale także we wspomnieniach. Pozostaną z nami na zawsze, aż po kres naszych dni. 

Po czwarte: jak już wcześniej wspominałam, chciałam także pokazać, że związek między osobami tej samej płci, nie jest czymś co powinno się piętnować. W końcu każdy ma prawo do miłości (oj będę ja się smażyć w piekle). Oczywiście nie mówię, tu o publicznym obnoszeniu się ze swoim związkiem, czyli np. pieprzenie na środku ulicy, jednak tyczy się również osób heteroseksualnych. Na takie zachowanie w obu przypadkach powinno się patrzeć krytycznym okiem, ale trzymanie za ręce czy przytulenie, nie jest niczym złym. Przecież każdy chce być szczęśliwy i kochany. 

To chyba byłoby na tyle... Już nie przynudzam więcej, bo siekiery znów pójdą w ruch i to dopiero będzie.


15. Czego Ty się nauczyłaś z tego opowiadania?

Ohohohohoh~  💜

Na pewno nauczyłam się, że trollowanie ludzi jest fajne, a latające siekiery nie są takie zUe jak umie się ich unikać :). MiszaPl jak powstanie kiedyś jeszcze jakieś moje opowiadanie, to zrobię takiego trolla, że skopię cię z tego piedestału i nic ci nie pomoże xD
A tak szczerze miałam naprawdę ubaw po pachy i to za darmocha, kiedy gadałam ze znajomymi na wacie czy fejsie i było takie, powiedzieć wam mały, nic nieznaczący szczegół z mojego opka. Po usłyszeniu taaaak poszło: "A wiesz, że tak naprawdę to Yuri pojechał do Japonii o to aby móc romansować z Chrisem. Wiesz poczuli do siebie mięte już wtedy jak Chris klepnął go w tyłem." A potem takie "A co z biednym Viktorem." "No jak to co załamała się chłopina i wynieśli go nogami do przodu." Nie no taki miałam, wtedy zaciesz, że aż brzuch mnie bolał ze śmiechu. 

Agent Makkachin rządzi... No w końcu uczy się od najlepszych? Co nie MiszaPL? Mam nadzieję, że dasz mi jeszcze kiedyś takie fajne zagadki do rozwiązania, tylko już się tak ładnie nie podkładaj ^_~

I ostatnie (bo o tym, że to kit to już kolejny raz pisać nie będę) to chyba to, że lubię pisać opowiadania z duchowym wątkiem. Nie wiem czemu, ale ta scena z duszą Yuri'ego, która obserwuje jak go reanimują, i która żegna się z Viktorem, była jedną z pierwszych, które wpadły mi do głowy. Widziałam dokładnie tą scenę. Chociaż  w głowie była bardziej rozbudowana, no ale niestety coś nie pykło i wyszło tak skromniutko.


No to to by było na tyle. Kończę już swój dłuuuuuuugi jak tasiemiec, nuuuuuuuudny jak flaki z olejem i bezsensowny wywód. Gratuluję temu kto wytrwał do końca i nie usnął! W nagrodę mam jeszcze parę fajnych zdjęć miejsc z mojego opowiadania :)

Kamienica, w której mieszka(ła) nasza ukochana parka

Kawiarenka, do której Viktor zaprosił Yuri'ego na randkę 

I wnętrze (jak kto ciekaw to na google maps można zrobić sobie wirtualną podróż po kawiarence ^_^) ~ wystarczy odnaleźć ulicę Karavannaya 14 i pobawić się pomarańczowym chopkiem

Ośrodek, w którym zamieszkał Yuri po przyjeździe do Tokio

I kompleks sportowy z lodowiskiem, na którym trenował (na czerwono zaznaczony ośrodek) ~ ok wiem, że to prawdopodobnie zwykły dom mieszkalny i szkoła, ale no przemodelowałam Tokio po swojemu :D


Teraz to już naprawdę koniec. Do odpowiedzi, a właściwie do przedstawienia kulisów powstania zapraszam (teraz poszaleję :D):

AoMegami - poproszę o kulisy powstania "Deszczowej piosenki

ruski_pierozek - dajesz relację ze "Stay close to us"

Wodorus - kulisy powstania "Oxygenium"

alice_vi_britania - ładnie proszę o "Please say something"

Bluemiss_96 - za to, że mnie rozjeżdżasz czołgiem, to chcę wiedzieć jak powstała "Russian Serenade"


Dziękuję za przeczytanie... Ostatni rozdział powoli się pisze. Na pewno kiedyś się pokaże, a tymczasem. Sayonara <3












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro