rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

PROSZĘ O ZAPOZNANIE SIĘ Z OPISEM, GDYŻ JEST TO NIEZBĘDNE DO DALSZEGO CZYTANIA!

HARREH POV

  Obódziłem śe rano no bo pszecierz nie wieczoremXDDD Nie miałem rzadnych planuf oprucz zrobienia SURPRISE MADAFAKA Tommiemu..ile bym oddał żeby ten mały śmierdzielóś był szczenśliwy...Od dafna czółem do niego coś głempszego nisz tylko żeka jak beka czy jak to tam było. Nie mogłem mó jednag nic wjencej powiedziedź no bo to pszyjaciel...ONLI PSZYJAĆEL. "ELEANOR, MY GIRLFRIEND (...)"... Mósze coś dodawać? Nienawidziłem jej. NEVER. Ile bym oddał rzeby ta sóka mogła zginąć. Nu nje warzne.
-PUK PUK TOMMI! TO JA TFUJ HARRY!!!-kszyczałem głośno chociasz i tak gufniasz mnie nje słyszał. Czy to ma jakiś sens?
-Yyyy...Harry? HARY S-T-A-J-L-S? Co ty tu robisz? Bo ja właśnie z mojom ELEANOR, MY GIRLFRIEND miałem wyhodzić i ten...-powiedział zaaferowany Lołi, a za nim stała ONA. Pieprzona E-L-K-A.

LOŁIS POV

  Akórad w tej hwili miałem wyjść z Elą. Musiałem jeszcze poczekać bo cycki sobie husteczkami wypychała. Ehh kobity...Gdy była juz na dole uslyszałem dzwonek do dżwi mojej wilii jaksze prestirzowej. Otwożyłem dżwi i zobaczyłem mojego wielkiego PSZYJACIELA Harrego. Elka popaczyła na niego wzrokiem typu: „co ty tu robisz? Ktoś cie zaprosił?” Wtedy niespodziewanie powiedziała:
-Wywalaj z tond bo ide z Louisem na kebsa.
Harry wybuchnoł śmiehem. No co za karuzelaXD Zresztom ja hwilke po nim tesz. Eleanor popatszyła na nas i powiedziala:
-Dwa pedały sie znalazly..
Po czym wywruciła tymi swoimi bżydkimi oczyskami.

HARREH POV

-Dwa pedały się znalazły.. -powiedziała Eleanor poprawiając swoje deseczki aka implanty cyckuf kturych nigdy w rzyció nie mjała. Morze i pedały ale za to nasza miłość jest silniejsza nisz twoja jebana sóko-pomyślałem pod mojimi bójnymi loczkami. HFILA! WPADŁEM NA KOLEJNY GOAL POMYSŁ!!! O mój bobrze zaraz zejde na zawał.
-Louis? Aa...ten no....-zaczełem tszensoncym śe jak galaretka głosem.
-Ummm..No co?-odpofiedźał Lołi z nótkom niepefności.
-MUGŁBYM IŚĆ Z TOBOM I TOM SZMATOM...ZNACZY ELKĄ...TO ZNACZY KÓFA...ELEANOR tfu NA KEBSA? BO TO HYBA NIC WIELKIEGO PRAFDA?-wykumkałem na jednym wdechu czy tam wydechu.
-Eleanor?-spytał Tommuś trzensoncym śe głosem. Dziefczyna była cała czerfona jak może czerwone.

LOŁIS POV

Patżyłem nadal na tom szmacióre Elke, wyczekójonc na jej odpowiedż. Po chwili uslyszalem ten wkużajoncy głos:
-Wiesz Louisek, ten pedal mugłby z nami iść..-powiedziała z lekkim grymasem.
-Dzienki Elka.-powiedziałem szybko, po czym spojżalem na mojego boja.Wyglondał pjenknie jak zwykle. Po hwili rusziliśmy pewnym krokiem w strone kebabiarni. Elka w czasie drogi mósiała trzasnonć selfi z podpiskiem "z hłopakiem na kebsie". Harry spojżał na nią wzrokiem Lewandowskiego niczym dziennikarka na Nejla potczas jakiegoś wywjadu dla Polszy, po czym pszewrucił oczentami. Po jakimś czasie byliśmy na miejscu. W butce stał pżystojny arab, ktury na nasz widok potszedł, aby złorzyć zamuwienie. Widzialem jak ten arab patżyl na mojego pedałka. Byłem zazdrosny. Wrr normalnie. Po kilku minótah dostaliśmy swoje zamuwienia.
-Prosze i rzycze smacznego-powiedział uprzejmie kelner.
Gdy jedliśmy swoje kebsy Harry trafił na kartke z nómerem telefonu pży kturym pisało "zadzwoń do mnie kocie".

HARREH POV

Nje bende komentować tej drogi do kebabiarni. BOSZ JAK TA ELKA SRELKA MNIE DENERFÓJEEE. FHUI I TO TAKI DÓSZY JAK TEN MENDESA..AH NO NIE WASZNE. NIE O TYM PSZECIESZ. Po złoszonych zamufieniah czekałem na rzarcie. Ten arab się na mnie gapił jakby jósz wyobrarzał sobje mnje w łuszku nagjego. Ale był ładny! To trza pszyznać. Do mojego ARABSKIEGO KEBABIĄTKA dostałem kartke.
-CO TO JEST? RAHUNEK? A KOMÓ TO POTSZEBNE?-zaczełem śe wydzierać bo WHY NOT czy coś.-O ty pipo bobrze...ZARÓHAM!!! LOŁI SŁYSZYSZ TO?!! BRAHU ekhem ZARÓHAM!!!111!!111!ONE!!1!ONE!!111!!1ONE!-Bobrze byłem tak szczenśliwy. Czekaj co? Czemu Lołi ma takom mine złom?
-LOŁIS WYHODZIMY! J U S Z!!-zaczeła kszyczeć ELSZBIETA.
-Co do HÓIA? Lołis zostajesz ze mnom! Pszeciesz nawed nie zaczęłeś jeść tego kebsa!-kłuciłem siem bo hciałem być REBEL BOJ.
-Harr.....pszepraszam B R A C I E. -usłyszałem i zobaczyłem jak wyhodzom. Przes okno mogłem ujszeć Elke droncom morde na niego. LOŁI PŁAKAŁ. Nie mogłem uwieszyć w to co właśnie śe stało. DLACZEGO? Co tak właściwje mjało właśnie mjejsce? Zaczęłem ryczeć jak wtedy, gdy mamke kazała mi iść spać w połowje bajki na polsacie jak mjałem 5 years old. Dlaczego akórad ja? Oddałem PIEPSZONEMU ARABOWI nómer jego ajfona czy tam KSJAJOMI SROMI i wyszłem. Cały zaryczany. Chćałem teras być sam. ONLI SAM.

LOŁIS POV

Idonc z tom porombanom Eleanor (deskom) płakałem jak hói bober. Zabrała mnie od mojego P S Z Y J A C I E L A Harrego. Zaczeła kżyczeć że on jest wieśniakiem, przyniusł nam wstyt i mam pszestać go popierać. Jebana dzifka. W odpowiedzi tylko warknołem. Buntownik aww. W pewnym momencie jósz dłórzej tego nie wytszymałem.
-Zamknij psyk szmatko ja pierdole ktosi cje pytał o zdanie?!-wydarłem sie.- No hyba twoja stara..
Elke (deske) wbiło w ziemie jak ja w Harrego heheheh, po czym powiedziała tak szybko jak tyko ómiała wydawać moje chajsy:
-Lułi pszeciesz my sje kohamy, nje morzesz mnje publicznie obrarzać!- kżyknela obóżona.
Gdy doszliśmy (heheh prawie jak ja z H.S.) do mojego domu, szybko zdjołem bóty i popędziłem do mojego pokojó aby zamknonć sje w nim. Postanowiłem napisać do pedałka..Nie wytrzymałbym tego dłurzej.

Lułi: Hei pedał.

Hazz: Hei kocje.

Lułi: Sorki za Elke ale hyba okresiku dostala.

Hazz: Jak zwykle.

Lułi: Spotkaimy sje pżed klubem.

Hazz: Po co?

Lułi: Bo hce. Jak nie to tydzień bes kebsuf!

Uśmiechnełem sje triómfalnie. On mi zawsze ulegnie.

Hazz: No kk.

Wyrószyłem jak najszypciej z domu nie muwjonc nic Elce Srelce gdzje ide, bo by miała bul dópy.
Rebel ze mnje nie?

To tyle jeśli chodzi o pierwszy rozdział! Proszę po raz 8301837102 o dystans do wszystkiego. Zapraszam do głosowania a także komentowania!
Dzięki 💞
przy współpracy z: witchbladex

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro