rozdział dziewiąty: listy remusa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lipiec był dla Remusa Lupina ciężki, ale to w sierpniu nastał prawdziwy kryzys. Chłopak czuł się tak samotny i opuszczony, że postanowił napisać list do Syriusza. Wiedział, że  Black może go nie przeczytać, a znając jego temperament sądził nawet, że Łapa natychmiast go spali. Remus chciał jednak spróbować. Dlatego napisał. Najpierw jeden list, a potem kolejny i jeszcze następny, aż w końcu nie było w sierpniu takiego dnia, kiedy nie sięgnąłby po pióro.

Drogi Syriuszu,

rozumiem, że jesteś na mnie zły. Masz do tego kompletne prawo. Nie będę się jednak tłumaczył z obietnicy, jaką złożyłem Jamesowi, Twojemu przyjacielowi. Nie po to do Ciebie piszę.
Syriuszu, chcę tylko, żebyś wiedział, że potwornie za Tobą tęsknię. Nigdy nie kłamałem, kiedy mówiłem, jak wiele dla mnie znaczysz. Nic z tych rzeczy się nie zmieniło. Wciąż myślę o tych niewielu chwilach, w których byliśmy razem i okropnie boli mnie serce, ponieważ bardzo boję się, że to odeszło bezpowrotnie.
Zastanów się proszę, czy istotnie chcesz, aby to, co mieliśmy, zostało zaprzepaszczone przez jedną głupią kłótnię.

Wciąż kochający,

Lunatyk.

Listy nie były długie, bo Lupin nie chciał wyjść na nachalnego. Fakt, że wysyłał je codziennie wystarczał w zupełności. Jednak podświadomie każda następna wiadomość, jaką kierował do Blacka, była coraz bardziej emocjonalna, bardziej szczera.

Syriuszu,

to już kolejny list, który do Ciebie wysyłam, a wciąż nie wiem, czy Ty w ogóle decydujesz się je czytać. Mam nadzieję, że nie wrzucasz ich do kominka, gdy tylko się pojawiają. Bardzo mi Ciebie brakuje. Każdego wieczoru zastanawiam się, czy jeszcze kiedyś będzie jak dawniej. Gdybym miał wybór, być tylko Twoim przyjacielem, a nie mieć Cię wcale, oczywiście wybrałbym pierwszą opcję, ponieważ moje życie bez Ciebie jest niekompletne, puste, nudne i wybrakowane.
Proszę, daj znać, że u Ciebie wszystko w porządku.

Zawsze Twój,

Lunatyk.


Odpowiedź nadeszła dopiero pod koniec miesiąca i nie zadowoliła ona Remusa.

Remusie,

odwal się.

S. Black.

Mimo bólu, jaki rozlegał się w Lupinie, chłopak postanowił, że nie da za wygraną. Nie pozwoli sobie na utratę przyjaciela i chłopaka z tak naprawdę błahego powodu. Postanowił jednak dać sobie spokój z listami. Nie chciał przecież bardziej zdenerwować Syriusza.

Zakupy na ulicy Pokątnej jeszcze nigdy nie były tak nudne, jak w tamtym roku. Samotnie snuł się od sklepu do sklepu, kupując wszystkie potrzebne rzeczy według listy, która przyszła ze szkoły. To smutne, ale tegoroczny list z Hogwartu był jedyną pocztą, jaką dostał w czasie wakacji, jeśli nie liczyć krótkiego komunikatu od Łapy. Remus wiedział, że mógłby skontaktować się z Lily albo Peterem, ale jakoś nie miał na to ochoty. Nie oczekiwał też, że któreś z nich napisze pierwsze. Przyjaźnili się, owszem, ale oni mieli wiele własnych spraw i zajęć.

Kiedy już Remus miał odwrócić się i wrócić do Dziurawego Kotła, może przy okazji pijąc jedno kremowe piwo dla pocieszenia, w tłumie chłopców, wchodzących do sklepu ze sprzętem do Quidditcha, mignęła mu znajoma sylwetka. Lupin nie musiał zastanawiać się nawet chwili, natychmiast ruszył do wejścia. Nie wiedział, co chce zrobić. Wywlec Syriusz na zewnątrz i zmusić go do rozmowy? Czy to w ogóle było możliwe? Black był od niego o głowę wyższy i zdecydowanie silniejszy, ale Remus znał wiele przydatnych zaklęć, o których jego przyjaciel pewnie nigdy nawet nie słyszał. Problem w tym, że nie byli w Hogwarcie i nie mogli używać magii. Trudno, Lunatyk był zdecydowany, że jeśli trzeba będzie, użyje pięści, żeby zmusić tego aroganckiego, obrażalskiego kretyna do rozmowy.

- Syriusz! - zawołał, kiedy tylko dostrzegł chłopaka razem z jego młodszym bratem i kimś jeszcze. - James!

Obaj odwrócili się w stronę przyjaciela, żaden jednak nie wyraził entuzjazmu tym spotkaniem. Potter natychmiast wrócił do oglądania najnowszej miotły, Syriuszowi zajęło to jednak trochę więcej czasu, co Lupin uznał za dobry znak. 

- Porozmawiaj ze mną, proszę - szepnął rozpaczliwie, w desperacji sięgając po rękaw Blacka.

Starszy chłopak natychmiast cofnął rękę, obdarzając Lunatyka chłodnym spojrzeniem. Skinął jednak głową i ruszył z nim do wyjścia ze sklepu. Zrobił to dobrowolnie, co zdecydowanie pokrzepiło Remusa.

- Robię to tylko dlatego, że od patrzenia na Pottera, śliniącego się na widok mojego brata, robi mi się niedobrze - rzucił z zimną obojętnością. - W ogóle od jego obecności mnie mdli. Chociaż od twojej pewnie nie będzie lepiej.

Lupina zabolały te słowa, ale starał się wytłumaczyć sobie, że Syriusz też jest zły i zraniony, że nie myśli tego, co mówi. 

Tak naprawdę w głębi duszy Syriusz ucieszył się na widok Jamesa, a kiedy pojawił się Remus, jego serce zabiło szybciej. Oczywiście, że wciąż go kochał. Bardzo chciał przestać, próbował przestać, ale nie był w stanie. Lupin za dużo dla niego znaczył, a listy, które przysyłał mu przez cały sierpień, nie pomagały w zapomnieniu o tym uczuciu. Black miał ochotę odpisać mu, że też ogromnie tęskni, że te wakacje są paskudne bez niego i Rogacza, ale jego duma mu na to nie pozwalała. Te dwie tak bliskie mu osoby tak paskudnie go oszukały, okłamały, zwyczajnie zawiodły jego zaufanie. A bez zaufania ciężko jest zbudować jakąkolwiek silniejszą relację. 

- Naprawdę tak bardzo, bardzo cię przepraszam, Syriuszu - zaczął zrozpaczony Lupin. - Wiem, że cię zawiodłem, ale musisz mi uwierzyć, kiedy mówię, że niczego nie żałuję bardziej. 

- Okłamałeś mnie - przypomniał mu bezlitośnie Black. 

- Technicznie nie - jęknął z rezygnacją jego rozmówca. - Nigdy nie powiedziałem, że James idzie spotkać się z Lily, po prostu nie podzieliłem się z tobą moją wiedzą i nie wyprowadzałem cię z błędu, w który wprowadził cię przyjaciel.

Syriusz prychnął pod nosem, ale nie dlatego, że był zły, a przez to, że nawet rozbawił go fakt, jak skomplikowane i mądre zdania jest w stanie budować Lupin w środku kłótni. 

- To żadna różnica.

- Praktycznie... Nieważne. Nie powinienem był tego robić, ale James bał się twojej reakcji, obiecał też, że w końcu sam ci o wszystkim powie, dlatego nie mieszałem się w to. Wiem, jesteś wściekły, poczułeś się oszukany przez osoby, którym najbardziej ufałeś. Pewnie czułeś się wykluczony i było ci źle. Mnie też było źle, Syriusz. Przez całe wakacje żyłem z wzmożonym lękiem, że stracę cię bezpowrotnie, a przysięgam, że nie byłbym w stanie tego przeżyć. To ty tu jesteś dobry w słowach, nie ja - westchnął, z roztargnieniem przeczesując swoje włosy palcami. - Po prostu nie chcę cię stracić, dobra? Zależy mi na tobie, cholernie zależy, Syriusz. 

- Już? Skończyłeś przedstawienie?

Remus otworzył usta, ale zaraz je zamknął, uświadomiwszy sobie, że nie ma bladego pojęcia, co powiedzieć. Zamrugał kilkukrotnie, patrząc na skwaszoną minę Blacka. Stał przed nim taki dumny, z arogancko splecionymi na piersi ramionami. Mierzył go obojętnym spojrzeniem, przez które Lupin poczuł się taki niewielki. Że też Syriusz Black musiał mieć ten urok, onieśmielający każdego w dowolnej sytuacji. Remus nienawidził tego całym sercem, przynajmniej w tej chwili.

- Jak śmiesz pytać, czy ja skończyłem przedstawienie, kiedy to ty jesteś właścicielem tego żałosnego teatru! - warknął w końcu, co zaskoczyło Syriusza na tyle, że z oczu zniknęła mu pewność siebie. Nie zmienił jednak postawy ciała, takiej władczej i pretensjonalnej.

- Wiesz co, Lupin? - prychnął z kpiną. - Pierdol się.

- Jeśli dasz mi szansę, wezmę ją - odpowiedział złośliwie, mrugając do Syriusza.

Później nie czekał na reakcję Blacka. Odwrócił się i odszedł, zanim oniemiały z wrażenia Black zdołał zamknąć swoje szeroko otwarte z wrażenia usta.

+++

wczoraj nie wrzuciłam rozdziału, bo wattpad nie chciał ze mną współpracować, żałosne

Btw szykuję niezły rollercoaster emocjonalny za kilka rozdziałów, fajnie będzie 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro