56

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od mamy dostałem jeszcze wiadomość że mogą nie zdążyć przed dzwonkiem ale nauczyciele już wszystko wiedzą. Postanowiłem wykorzystać to że mam trochę czasu i znaleźć Lou. Co nie było zbyt trudnym zadaniem.

Stał zaraz przy Szkole jednak ciągle miał tą samą towarzyszkę co dziś rano. Nie chciałem im przeszkadzać mimo że nie podobał mi się ten widok. Teraz jednak miałem to gdzieś.

Nie patrząc na brunetkę po prostu podszedłem do Lou rzucając mu się w ramiona. Czułem że się spiął i dość niepewnie mnie objął.

-Louis? Kto to jest? - zapytała

Czułem to jak nie pewny tego był, a ja po prostu się rozpłakałem w końcu chcąc spokoju. Bałem się co będzie dalej.

-Daj nam chwilę, muszę z nim pogadać - szepnął zaczynając przeczesywać moje włosy.

Czułem spokój gdy zostaliśmy sami w końcu zadzwonił dzwonek i wszyscy zbierali się na lekcje, Louis został że mną.

-Skarbie?

-Gemm nie żyje... - zacząłem bardziej płakać.

-Co?

-Dziś... Niedawno... Ona źle się czuła.

Nie musiałem nic więcej mówić, mogłem po prostu uspokoić się w jego ramionach tak jakby to było kompletnie naturalne. Czułem że brak Nicka był moim najlepszym planem.

Nie wiedziałem nawet kiedy minął ten czas że przyjechali  moi rodzice by wszystko załatwić. Na początku co prawda nieco niechętnie odsunąłem się od Lou jednak po chwili byłem zapłakany w ramionach rodziców, którzy tak jak ja byli całkiem załamani zaistniałą sytuacją.

Wiedziałem że Louis dalej stał w pobliżu nas obserwując. Byłem wdzięczny że nie poszedł tak po prostu do domu zostawiając mnie samego.

-Hazz? - zapytał cicho jakby nie koniecznie wiedział czy może dalej tu stać.

Spojrzałem na niego odsuwając się od rodziców. Oni szli do szkoły porozmawiać z dyrektorem i wychowawcą przez co miałem jeszcze jedną chwilę dla Lou.

-Wiem, że to jest dla ciebie trudne, pamiętaj że jestem przy tobie.

Uśmiechnąłem się lekko mimo tego że w ogóle nie czułem szczęścia. Było mi miło przez słowa Lou, że nie chce zostawić mnie samego.

-Porozmawiamy wieczorem? - zapytałem z nadzieją.

-Z wielką chęcią.

Patrzyłem na niego jeszcze chwilę lecz po tym czasie musiałem go puścić by wraz z rodzicami zająć się wszystkim.

Ta sytuacja była bardzo trudna dla naszej rodziny przez co również wiele miało się zmienić, rodzice zaczęli planować to już chwilę po tym wszystkim, najpewniej próbując oswoić się z myślą, że już nigdy ponownie nie zobaczą swojej córki.

Rozumiałem że czekają mnie dość spore zmiany w końcu nic nie może być takie jak wcześniej gdy z twojego życia znika człowiek któremu ufałeś i którego kochałeś, zawsze cząstka tego będzie w tobie żyć bez względu na wszystko.

Gemms była cudowną siostrą, i zawszę będę pamiętał o tym że tu była, że pomagała Lou, że opiekowała się mną gdy tego potrzebowałem. Wiedziałem że szybko nie wypuszczę jej z mojego życia i że nigdy nie wypuszczę jej z mojego serca.

Teraz musiałem przygotować się na wiele nowych sytuacji, więc tym bardziej miałem nadzieje mieć przy sobie osobę która pomoże mi to wszystko przetrawić i nie załamać się całkiem.

Nigdy jednak życie nie było dla mnie aż takie trudne jak właśnie w tym momencie...

Przepraszam, ostatnio jakoś nie mam weny

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro