60

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Do końca tygodnia chłodziłem do szkoły już normalnie. Nie olewałem zajęć ani nic, starałem się uczyć. Wszystko nadal było dla mnie trudne ale odpuściłem sobie trochę.

Razem z Lou zdecydowaliśmy się po prostu trzymać na dystans. On zerwał ze swoją dziewczyną a ja obserwowałem go z daleka. Mieliśmy po prostu odpocząć by później zdecydować co dalej.

Ja doskonale wiedziałem co powinienem zrobić jednak on nie był tego taki pewny, wiele się zmieniło, zraniłem go. Rozumiałem że potrzebował czasu a odpoczynek nie powinien nam zbyt mocno zaszkodzić, przynajmniej nie w obecnej sytuacji.

-Louis olał kolejny trening - westchnął Zayn kiedy staliśmy przed szkołą.

-To już się staje tradycją - prychnął Liam.

-Jeśli tak dalej pójdzie nie będzie już kapitanem, trener ma go dość.

-To zrób coś - wtrącił Niall - jest twoim przyjacielem, chyba możesz z nim pogadać.

-Bez szans, on nikogo do siebie nie dopuszcza i staje się nie do wytrzymania.

-Niech Harry z nim pogada - Liam spojrzał na mnie wymawiając te słowa.

-Ale że dziś? - odpowiedziałem zmieszany

-Nie, za rok... Oczywiście że dziś, może ty do niego dotrzesz, przecież pogodziliście się - Stwierdził Niall.

-Ale nie rozmawiamy ze sobą, na razie chcemy dać sobie czas.

-Obaj jesteście siebie warci, latacie wokół siebie a nie potraficie po prostu być razem, ciągle coś komuś nie pasuje.

-Dobrze że tobie i Liamowi wychodzi - przewróciłem oczami - sprawa nie jest tak prosta jak myślicie.

-Jest prostsza Hazz - mruknął Li.

Westchnąłem i po prostu od nich odszedłem. Ile można słuchać o swoim życiu od kogoś kto nie wie nic. Moja relacja z Lou nie jest prosta i zdaje sobie z tego sprawę, ale inni już nie koniecznie.

Słyszałem jeszcze jak Niall komentuje to wszystko ale wolałem już nic nie dodawać, niech żyją sobie w bańce lub zwyczajnie pogadają z Lou, chociaż sam chyba jednak powinienem to zrobić.

Dlatego zaraz po skończeniu lekcji poszedłem w stronę chłopaka, który pił właśnie kawę.

-Lou! - krzyknąłem by się zatrzymał, co oczywiście zrobił.

Tomlinson odwrócił się w moją stronę czekając aż znajdę się przy nim, dosłownie w momencie jak dotarłem posłał mi pytające spojrzenie, czekając na moje słowa.

-Dlaczego olewasz treningi?

-Nie sądzę, że powinno cię to obchodzić.

-Nie sądzę, że powinieneś być od razu tak wredny - prychnąłem.

-Ale mogę, nie rozumiem twojego zachowania Harry, gdy tylko czegoś się dowiesz zachowujesz się jakby ci zależało, ale chwilę później robisz wszystko by mnie odepchnąć.

-To nie ma tak wyglądać - szepnąłem bardziej się do niego zbliżając.

-Nie chce relacji w której to znajomi wypierają na tobie presję byś pokazał że ci zależy, robisz to na siłę a ja mam tego po prostu dość.

Złapałem jego dłoń spuszczając wzrok. Nie widziałem tego jak wygląda to wszystko z jego perspektywy, to było coś innego. Uważałem że dotychczas byłem zbyt oczywisty w moich uczuciach.

-Jest całkiem inaczej niż to odbierasz. Pomagałeś mi w najgorszych chwilach... Od jakiegoś czasu jesteś jedyną osobą której ufam.

-Więc pokaż mi to, udowodnij że Twoje słowa są prawdą i zależy Ci na mnie. Ja też czasem potrzebuje by ktoś okazał mi uczucia.

-Postaram się - posłałem mu szeroki uśmiech i spojrzałem w jego oczy.

Dziś wszystko mogło się zmienić, być czymś całkiem innym. Dokładnie tak jak powinno być od dawna. Czułem że właśnie z Lou mogę coś zbudować i że to on będzie tym odpowiednim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro