23: Jesteś zazdrosny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Weszłam do pokoju Zach'a i Trey'a razem z Hannah i od razu usiadłyśmy na kanapie obok Theo i Collina, którzy pili piwo i gadali z chłopakami z drużyny.

- Co wam podać drogie panie?- zapytał Zach, kłaniając się przed nami, co wyglądało komicznie.

- Może być piwo - odezwała się brunetka.

- Dla mnie coś z wódką. Byle mocne i kopnie.

Zach zaśmiał się kręcąc głową.

- Nastawiasz się na rozmowę z Noah?

- A co? Mówił Ci coś?

- Oprócz tego, że nie ma humoru to nic. Coś ty mu zrobiła, dziewczyno?- miedzy jego słowami wstałam i skierowałam się razem z nim do barku - Serio, kiedy powiedziałem mu, że wpadniesz był jakiś dziwny i nie gadał o Tobie od dwóch dni.

Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na niego z kwaśną miną. Na prawdę nie wiem o co chodzi Trey'owi. Przecież nic mu złego nie zrobiłam, jeszcze w środę rano było całkiem normalnie.

- Dziwne. Nie mam pojęcia co mu jest - wzruszyłam ramionami.

- Szoty?- zapytał chłopak, spoglądając na mnie i wyciągając dla nas dwa kieliszki.

- Szoty - odparłam.

Już po chwili stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy ich zawartość. Poczułam lekkie drapanie w gardle i ciepło płynące do mojego żołądka. Fuj.

- Jeśli chodzi o Trey'a, to on tak ma. Jak coś mu nie pasuje to się odcina i nie odzywa przez jakiś czas.

Wypiliśmy kolejny kieliszek i zapiliśmy sokiem.

- Pytanie brzmi dlaczego. Na pewno nic Ci nie mówił?

- Nic. Jestem pewny, że zaraz mu przejdzie, ale lepiej z nim pogadaj - zaśmiał się.

- Dobra, jeszcze jeden i zrób mi drinka - powiedziałam.

Po chwili wlałam w siebie zawartość kieliszka i odstawiłam go na ladę. Później Zach podał mi szklankę z jakimś trunkiem i wróciliśmy na kanapy, gdzie reszta grała w piwnego ping-ponga.

- Wygram, zobaczysz - powiedziała Hannah do Theo, pokazując mu język.

- No ciekawe - parsknął rozbawiony chłopak.

- Jeśli wygram stawiasz mi wino.

- A jeśli ja wygram to st..

- Zamknij się i graj - spiorunowała go wzrokiem, a chłopak rzucił piłeczką trafiając za dwa punkty.

Zaczęłam szukać wzrokiem Trey'a, którego nie widziałam od zakończenia meczu. Nie było go nawet na balkonie i już zaczynałam myśleć, że może gdzieś wyszedł, ale wtedy zauważyłam go po drugiej stronie pokoju.

Siedział na łóżku Zach'a razem z Harrym i innymi dwoma chłopakami z drużyny, a do jego szyi przyczepiona była niejaka Jess - dziewczyna, która chodzi z nami na poezję. Śmiała się i ciągle coś do niego mówiła, a ten wydawał się bardziej nią znudzony niż zainteresowany.

Przewróciłam oczami i zaczęłam iść w ich kierunku, kompletnie mając gdzieś to, że dziewczyna pewnie będzie miała ochotę mi conajmniej wyrwać włosy. Stanęłam na przeciwko z założonymi rękami i odchrząknęłam.

Wzrok Trey'a spoczął na mnie, a jego mina nieznacznie się zmieniła. Z pod maski obojętności wypłynęło zdenerwowanie. Jednocześnie mogłam zauważyć jak skanuje mnie wzrokiem od dołu do góry, przyglądając się temu jak wyglądam w krótkiej sukience.

- Pogadamy?- rzuciłam szybko, patrząc mu w oczy.

- O?

- Dowiesz się jak łaskawie wstaniesz - powiedziałam, chcąc zabrzmieć ostro.

- Nie możesz powiedzieć mi tego tutaj?

- Właśnie - odezwała się dziewczyna, która ciągle obejmowała jego szyję.

- Nie.

- Trey jeśli Ty z nią nie pójdziesz, z chęcią ja to zrobię - zaśmiał się Harry - W końcu miałbym okazję poznać ją bliżej i..

- Chyba śnisz - parsknął pod nosem Noah i momentalnie wstał, zrzucając z siebie ręce Jess.

Ruszyłam bez słowa w stronę balkonu, gdzie aktualnie była tylko jedna, paląca para.

- Więc? O czym chciałaś pogadać?- zapytał brunet, kiedy zamknął za nami szklane drzwi.

- A jak myślisz? Powiesz mi w końcu o co Ci do cholery chodzi? A może mam na prawdę myśleć, że obchodzi Cię Jessica i nagle zmienił Ci się nastrój o sto osiemdziesiąt stopni zupełnie bez powodu?

Noah stał patrząc na mnie i przejeżdżając językiem po górnych zębach. Ręce miał ściśnięte i patrzył na mnie tak intensywnym spojrzeniem, że przez chwilę bałam się, że wybuchnie.

- Może właśnie tak jest, huh? Może mi przeszło?- powiedział prowokująco.

W międzyczasie dwójka palących zdążyła wrócić do środka i zostaliśmy teraz zupełnie sami.

Trey może jest bipolarny i czasem zachowuje się jak idiota, ale wiem, że coś jest na rzeczy. Ewidentnie coś tu nie grało.

- Przeszło?- postanowiłam zagrać w jego grę i oparłam się o barierki, patrząc na niego z cwanym uśmieszkiem - Czyli wcale nie pożerasz mnie teraz wzrokiem?

Chłopak zrobił krok w moja stronę i położył ręce na metalowych rurach po obu stronach mojego ciała.

Jednak w tym momencie balkonowe drzwi gwałtownie się otworzyły i obok nas zjawili się Collin, Jake, Dylan i jakiś inny chłopak, którego nie znałam. Momentalnie odsunęliśmy się od siebie, jednak dalej na siebie patrzyliśmy.

- Poważnie, Trey. Masz mi powiedzieć o co Ci chodzi. To już nawet nie jest prośba.

Brunet westchnął, przewracając oczami i przejechał ręką po włosach. Przez chwile nic nie mówił, spoglądając co chwile na swoich kumpli, po czym gdy był pewny, że są zajęci rozmową, odparł:

- W sumie to dość głupie - zaczął - i nie wiem sam o co mi chodzi, dobra?

- Mów jaśniej - jęknęłam z irytacją - Człowieku, określ się.

- Musimy teraz o tym gadać?- zapytał cicho.

- Tak. Jeśli chcesz, możemy iść do mojego pokoju. Nikogo tam nie będzie, nikt nie usłyszy, jeśli o to chodzi - wywróciłam oczami.

To wciąż jest Noah Trey - kapitan drużyny i najbardziej rozchwytywany chłopak na kampusie - wiadomo, że nie chce, żeby kumple słyszeli naszą "kłótnię".

- Okej - odparł tylko.

Od razu ruszyłam do środka, żeby po chwili wyjść z pokoju, a później z akademika. Wiedziałam, że brunet idzie za mną, kiedy otwierałam drzwi swojego pokoju i stanęłam na jego środku, tyłem do niego. Usłyszałam zamykanie klamki i dopiero wtedy się do niego odwróciłam.

- I? Wytłumaczysz mi dlaczego mnie unikasz?

Brunet zacisnął szczękę i spojrzał gdzieś w bok.

- Byłem.. to znaczy widziałem.. jak w środę wieczorem jakiś koleś dał ci buziaka w policzek pod kampusem - wypalił zmieszani.

Spojrzałam na niego, mrugając kilka razy i zastanawiając się czy powinnam się zacząć śmiać. Trey ewidentnie był zazdrosny. Prawdopodobne widział mnie z Samem, który faktycznie pocałował mnie w policzek na pożegnanie i podziękował za spędzony razem czas. Nie sądziłam, że Noah to zobaczy. Albo co ważniejsze - że się obrazi.

- Jesteś zazdrosny - powiedziałam, unosząc jedną brew w górę.

Chłopak prychnął pod nosem i założył ręce.

- Nie, po prostu stwierdziłem, że jeśli już sobie kogoś znalazłaś to mogę sobie odpuścić.

- Odpuścić co?

- Staranie się, żeby się do Ciebie dobrać.

Spojrzałam na niego wielki oczami i po prostu zamilkłam. Ała.

Poczułam jak zaczynam robić się wściekła, więc zacisnęłam pięści, wbijając paznokcie w dłonie, próbując się opanować. To jakiś pieprzony żart.

- Wyjdź - powiedziałam.

- Co?- jego mina momentalnie zrzedła, jakby spodziewał się czegoś innego.

- Wyjdź, jeśli nie chcesz dostać w twarz.

Trey zacisnął szczękę i spojrzał na mnie po raz ostatni, a później pokręcił głową i odwrócił się na pięcie, wychodząc i trzaskając za sobą drzwiami.

A ja zostałam sama, czując się jakby ktoś mocno mnie kopnął.

_________________

Przypuszczam, że chcecie mnie zabić po tym rozdziale, przepraszam 😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro