46 (4)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Podeszłaś do drzwi szatyna, otwierając je za pomocą karty magnetycznej, którą ci pozostawił. Zaraz po wejściu do pomieszczenia w oczy rzucił ci się stos gier na jednej z półek i rozciągający się za nią widok na ulice Nowego Yourku.

Wciągnęłaś ze świstem powietrze, bacznie analizując każdy kąt w pokoju Justina. Marmurowe blaty, sosnowe stoliki i kanapy tak miękkie, że zapadałaś się w nich pod wpływem ciężaru, powodowały u ciebie pewnego rodzaju dyskomfort. Przepych, jaki panował w tym pokoju, od razu dawał wszystkim do zrozumienia, że nie zamieszkuje go byle kto. 

Ruszyłaś w stronę telewizora, włączając go przy pomocy niewielkiego pilota, przy okazji strącając jedną z gier. Pudełko z trzaskiem wylądowało na podłodze, ukazując swoją zawartość. Schyliłaś się z zamiarem odłożenia go na ówczesne miejsce, kiedy twoim oczom ukazał się  laptop, którego zielona lampka oznajmiała nieprzeczytaną wiadomość.

Mimowolnie wzięłaś go do rąk, w duchu karcąc się za swoją wścibskość. Nie było to fair zachowanie wobec szatyna, jednak jego ostatnio podejrzane zachowanie skłoniło cię do uruchomienia urządzenia. 

-Cholera, zabezpieczył się.-przygryzłaś dolną wargę z niezadowolenia, widząc na ekranie cyferki i informacje z prośbą wpisania kodu. Pierwsze co przyszło ci na myśl to oczywiście data urodzin Biebera, która ku twojemu zaskoczeniu okazała się strzałem w dziesiątkę. 

Po kilku sekundach na ekranie startowym ukazało się zdjęcie Esther i kilka folderów ze zdjęciami i niewydanymi piosenkami.  Twoją uwagę przykuło jednak okienko z wiadomością od Ryana. 


Twoja złość mieszała się z czymś na wzór zazdrości. Tak jakby kilka pustych słów, uderzyło w ciebie z ogromną siłą. Niepojęte.

Odłożyłaś laptopa, rozglądając się dookoła z nadzieję, że uda ci się znaleźć coś na wzór dowodu, potwierdzającego rzekomy związek bruneta z modelką. 

Jego szafka nocna aż prosiła się o dokładne spenetrowanie. Nie tracąc czasu, podeszłaś do niej pewnym krokiem, jednym ruchem ukazując całą jej zawartość. 

Oprócz kilku prezerwatyw-tych otwartych, jak i zapieczętowanych-znalazłaś niewielkie pudełko, przyozdobione sporej wielkości, czerwoną wstążką. Uniosłaś wieczko, zaglądając do środka. 

Jako pierwsza ukazała ci się fotografia uśmiechniętej brunetki z kręconymi włosami. Miała delikatnie ciemniejszą karnację i dosyć skąpe ubranie. Wiedziałaś, że Justin ma swoje za uszami, ale nie przypuszczałaś, że posunął się do tego, żeby fotografować swoje 'panie na jedną noc'.

W rogu zdjęcia dostrzegłaś datę 01.03.2014. Był to dzień urodzin Justina. Starałaś się sobie przypomnieć ów rok i skojarzyć z nim twarz brunetki, jednak wszelkie twoje staranie nie przyniosły żadnego rezultatu. Odłożyłaś więc zdjęcie, sięgając po kolejne, które tym razem było odwrócone. Momentalnie straciłaś czucie w rękach, a twoje oczy rozszerzyły się do nieprawdopodobnie dużych rozmiarów, kiedy zobaczyłaś, co znajduje się na kolejnej fotografii.

Nagie ciało tej samej brunetki pokryte było licznymi siniakami, które miejscami przeradzały się w krwiaki. Jej długie, lokowane, rozproszone były na kafelkach w całości pokrytych krwią. Wyglądała tak bezbronnie, jakby po prostu spała, jednak kto śpi z szeroko otwartymi oczami?

Kolejne zdjęcia ukazywały inne kobiety w podobnym wieku, lecz w innych okolicznościach. Zaczynało się tak samo-niewinnym, pełnym uśmiechu zdjęciem, a kończyło sesją rodem z sekcji zwłok. 

Wszystkie te fotografie łączyła wspólna i bardzo istotna rzecz. Mianowicie data ich zrobienia. Z pierwszego marca pochodziły te normalne, na nic nie wskazujące, natomiast z dnia później wszystkie te przedstawiające drastyczne sceny. W tym roku jednak zastałaś jedynie karteczkę ze sporej wielkości znakiem zapytania... W twojej głowie rodziło się mnóstwo pytań, na które w żaden sposób nie potrafiłaś udzielić odpowiedzi. Jednym z nich było- kto będzie następny?

Niespodziewanie z salonu dobiegł cię dźwięk otwieranych się drzwi. Drżącą dłonią odłożyłaś pudełko na miejsce, w pośpiechu zawiązują niezgrabną kokardę. 

-Tu jestem!-zdradziłaś swoją lokalizację, kiedy szatyn znalazł się w progu.-Byłam zmęczona, mam nadzieję, że to nie problem.-wskazałaś na łóżko, posyłając mu przy tym ciepły uśmiech.

-Ależ nie, już niedługo będzie częściej przez nas używane.-mruknął, oblizując przy tym dolną wargę.-To znaczy... żaden problem...

-I jak było?-zignorowałaś słowa Justina, kierując się w stronę Nathaniela. 

-Bardzo przyjemnie.-zapach alkoholu momentalnie wypełnił twoje nozdrza. 

-Tak, całkiem fajnie rozmawiało się z twoim bratem.-nagłe wtrącenie szatyna spowodowało, że twoje usta mimowolnie się uchyliły, a wzrok wbił w podłogę.-Myślisz, że nie wiem?

Opcje:

1. Zaprzeczaj

2. Pocałuj Nathaniela

3. Wyjdź z pokoju

Czy ktoś tu jeszcze jest?



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro