4×3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Y/n POV

Przytrzymałam się ściany, dalej ryjąc ze śmiechu.
Ten czarny dalej szarpał klamkę, więc wybuchnęłam jeszcze donośniejszym śmiechem.

Odwrócił się nagle.
Zaczął iść w moją stronę z gniewnym grymasem na twarzy.

-Ty....

-Ja.

Zwolnił wyraźnie zbity z tropu.

-Co mi zrobisz? Zabijesz??? Niewiele to dla mnie znaczy. Jak chcesz, to sama chętnie to zrobię.

Zatrzymał się.
Moje słowa odniosły skutek.

Pewnie spodziewał się, że padnę na kolana i będę błagać o litość. Błąd.

Error POV

Co?

Czemu tak mówiła?

Większość ofiar błagała o litość.

A ona jakby nigdy nic powiedziała, że może odwalić brudną robotę za mnie.

Tak swoją drogą ma ładny głos.

Otrząsnąłem się. Wariuję. To pewnie przez to miejsce.

Zauważyłem, że mi się przygląda. Patrzyłem na nią przez chwilę.

Odetchnąłem. Raz kozie śmierć. Mój los i tak jest przesądzony.

-Tooooooo... jak ci na imię?

Zacząłem żałować, że w ogóle się odezwałem.

-Y/n, a tobie????

To mnie zaskoczyła.

-Error.

Zacząłem nerwowo bawić się palcami.

-Ciekawie.

Poczułem nieznane dotąd uczucie palenia na twarzy.
Co się dzieje???

👽🏟

Dowiecie się po przerwie.

Miejsce na ocenę rozdziału:

Miejsce na odpowiedź dla Errora:

Miejsce na przemyślenia:

Miejsce na idee:

Miejsce na pytania:

Miejsce na lenny:

Ąđłìjąś

200 słówyay

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro