1. Lloyd... Jesteś ojcem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Lloyd*

Minął rok od śmierci Andi. Ciągle o niej myśle. Wilson gdy dowiedział się o tym że odeszła również jego babcia został sam. Wszyscy inni byli duchami... Byli martwi. Jako jedyny jeszcze żył i nie był duchem. Wiele się od tego czasu zmieniło. Jay i Nya zaręczyli się, Skylor zaszła w ciąże z Kai'em, Cole i Roxi rozpoczęli podróż po świecie, a Zane i Pixal założyli własną firme. Ja zostałem na Perle Przeznaczenia razem z Wilsonem, Misako oraz Wu. Reszta - poza Colem i Roxi - czasem nas odwiedza. Często jednak czuje się samotny.
Dzisiaj rozpoczęło się lato a zarazem zaczęły się wakacje. Cole z Roxi obiecali że przyjadą na tydzień, ale zatrzymało ich coś i musieli zostać we Włoszech, Zane i Pixal byli w delegacji w Angli, Kai i Skylor wyjechali na wakacje do Francji, a Jay z Nyą również wyjechali za granice. Misako i Wu też chcieli gdzieś polecieć więc wyruszyliśmy do... Grecji a dokładnie to na pustynie. Poprostu wakacje życia!

Byłem w swoim pokoju, gdy nagle do pokoju wszedł Wilson... Zaraz! Co on tutaj robi? Podeszłem do przyjaciela
Lloyd- Wilson? Co ty tutaj robisz?
Wilson- A ty myślisz, że na wakacje to beze mnie? Nigdy w życiu! - zaczął się śmiać, ale po chwili przestał - Lloyd... Lepiej będzie jak usiądziesz
Lloyd- Co? Dlaczego niby mam usiąść?
Wilson- Bo boje się że mi tu zemdlejesz jak ci to powiem
Lloyd- Nie zemdleje. Mów śmiało!
Wilson- No dobra. Skoro chcesz - chłopak wziął wdech a po chwili zaczął mówić - Lloyd... Jesteś ojcem
Lloyd- Że co?!
Zobaczyłem mroczki przed oczami, a po chwili poczułem jak uderzam o twardą, drenianą podłoge... Szkoda że nie mam dywanów

2 godziny później

Zostałem oblany wodą z wiaderka przez Wilsona dzięki czemu ocknąłem się. Teraz siedze z nim i MOJĄ córką Ailyn (Czyt. Ejlin) - imie według Wilsona. Ja nadal nie moge w to uwieżyć. Usiadłem obok przyjaciela, który trzymał na rękach małe dziecko o niebieskich oczach
Lloyd- Patrz Wilson. To nie może być moja córka ani Andi. Ja mam zielone oczy, Andi ma takie niebiesko-fioletowe, a ta ma niebieskie
Wilson- Lloyd... - załamany spojrzał w moją strone - Czy ty wogule znasz się na dzieciach? Dzieci mają niebieskie oczy jak się urodzą. Z wiekiem może im to przejść
Przyjżałem się dziecku, które spało w ramionach Wilsona. Nie chciałem dziecka... Zwłaszcza po stracie Andi... Zaraz! Ale przecież nic nie robiliśmy, żeby mieć dziecko. Ona nie jest...
Wilson- Ona jest twoją córką Lloyd - mówił szeptem, by nie obudzić dziecka - Pamiętasz impreze "stworzenia" Zane'a, na której dla żartów był alkochol? To właśnie wtedy większość drużyny była pijana, wczym ty i Andi. Reszte dopowiedź sobie sam
Wilson wstał i zaczął z małą chodzić po pokoju. Jednocześnie byłem zły i zdezoriętowany tą całą sytuacją. Skąd on wiedział?
Lloyd- Teraz to jeszcze w myślach potrafisz czytać?!
Wilson- Nie, ale jesteś jak otwarta księga i spodziewałem się twoich myśli. Z resztą to mówiłeś to po cichu, więc było łatwo i nie krzycz, kiedy Ailyn śpi, bo ją obudzisz
Lloyd- To nie jest Ailyn! Posłuchaj mnie Wilson - zciszyłem ton głosu - Jeśli masz dowody na to, że to jednak jest moja córka to słucham
Wilson załamany spuścił wzrok i głęboko westchnął
Wilson- Lloyd, jeśli mi nie wierzysz to zrób badanie DNA, albo poprostu oddaj ją do adopcji. Wybór należy do ciebie. Ja mam już dosyć twojego narzekania
Wilson wyszedł z dzieckiem z pokoju. Znowu byłem sam w pokoju.
Zdąrzyłem przemyśleć pare spraw, odnośnie ostatnich wydarzeń sprzed roku. Zanim pojechaliśmy na wakacje do Zamku Upiorów. Nie chciałem wierzyć słową Wilsona, że Ailyn byłaby moją córką. Przypominała by mi o Andi...

Po trochę dłuższych rozmyśleniach, wyszedłem z pokoju i postanowiłem poszukać Wilsona. Okazało się, że był w kuchni i karmił małą z butelki. Oparłem się o ściane. Wilson mnie zauważył i uśmiechnął się do mnie
Lloyd- To kiedy będę mógł zrobić ten test DNA?
Wilson- Wystarczy, że dasz tutaj swój włos, paznokieć, albo ślinę - pokazał na woreczek z napisem ,,PRÓBKA DNA"
Lloyd- Jak zawsze przygotowany na każde możliwe pytanie - urwałem swój blond włos i włożyłem do woreczka
Wilson- I tego się trzymajmy - zaśmiał się, a ja wraz z nim

***

Hej. Co myślicie o rozdziale? To nie jest kontynuacja jak już kilka razy powtarzałam, ale pomyślałam że takie coś może być fajne. Jeśli wam się spodoba to może historie będę kontynuowana. Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro