14. Nie jestem słaby

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Evie- Naprawdę jesteś w stanie mi pomóc?
Xian- Oczywiście że tak - uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie - To jak jest na imię twojemu ojcu?
Evie- Dragon... Wilson Dragon
I właśnie w tej chwili poczułem, jakbym dostał w twarz kulą do kręgli... Co najmniej trzydzieści razy... Z armaty
Xian- Wilson Dragon?
Evie- Znasz go może?
I co teraz? Jak skłamię a prawda wyjdzie na jaw, to mnie znienawidzi. Za to jak powiem prawdę, to nie będę miał pewności czy chodzi o tego Dragona czy w Ninjago mieszka też inny. To duże miasto
Xian- Kojarzę nazwisko... - odwróciłem wzrok - Jak go zobaczę, to ci powiem
Evie- Zgoda... Przy okazji naprawisz nam dach, przez który wpadłeś
Xian- Niech będzie
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, po czym Evie poszła w swoją stronę, a ja w swoją

*Kilka dni później*
*Ailyn*

Xian nie przyszedł do szkoły. Martwię się o niego
Nell- No i tak się to skończyło... Lyn? Czy ty mnie w ogóle słuchałaś?
Ailyn- Co? - spojrzałam na nią rozkojarzona - Tak, jasne że cię słuchałam
Nell- To o czym mówiłam?
Ailyn- O tym... O tym jak dostałaś się do finału rejonowego z biologii?
Nell- Raczej z chemii - parsknęła śmiechem - To skoro nie słuchałaś co do ciebie mówię, to musiałaś o czymś myśleć... Co się dzieję?
Ailyn- Martwię się...
Nell- O kogo? O mnie? Xiana? Ume? Chrisa, że nie skończy ostatniej klasy i zostanie jeszcze rok?
Ailyn- O Xiana
Nell- Ale co z nim? Ma się świetnie. Widziałam go kilka minut temu przy szafkach
Zamknęłam szafkę z hukiem o mało co nie uderzając przy okazji Pauli w twarz, kiedy wzięłam zamach
Paula- Co was dzisiaj wszystkich opętało?! Najpierw Simon i Xian się biją, potem Chris myli mnie z Sandrą, a teraz ty mnie prawie w twarz uderzyłaś z pomocą szafki
Nell- Nic nowe... Zaraz? Jak to Simon i Xian się biją?!
Paula- Bili się, a teraz są u dyrektora - wzruszyła ramionami, po czym poszła sobie dalej
Spojrzałam przerażona na Nell. Wygląda na to, że myślimy podobnie, bo mogę się założyć, że myślałyśmy o dokładnie tym samym. Bez większego namysłu pobiegłyśmy korytarzem prosto do gabinetu dyrektora...

*Simon*

Czułem jak krew cieknie mi powoli z nosa. Spojrzałem na mojego byłego przyjaciela, który siedział na drugim krześle z podbitym okiem i rozciętą wargą. Nie wyglądał na przejętego całym zajściem
Dyrektor- Kto by pomyślał, że dwójka najgrzeczniejszych uczniów w szkole rozpocznie bójkę... Czy znowu to wina Christiana? Ma na was zły wpływ!
Xian- To nie wina tego ciokła
Simon- Przyjaciela nazywasz ciołkiem?!
Xian- To nie jest mój przyjaciel Walker! Ty zresztą też nim już nie jesteś!
Brunet spiorunował mnie wzrokiem. Nie powiem... Odwdzięczyłem mu się tym samym. Dyrektor uderzył w swoje drewniane biurko
Dyrektor- Przestańcie! Natychmiast, albo będę zmuszony zadzwonić do waszych rodziców
Xian- A niech pan dzwoni. Mnie to i tak nie rusza - wzruszył ramionami
Nagle usłyszeliśmy dobijanie się do drzwi. Patrzyliśmy w tamtą stronę z niemałym zdziwieniem... No poza Xianem, który rozglądał się po gabinecie dyrektora. Planował pewnie swoją ucieczkę.
Dyrektor- Kto się dobija?! Wejść!
Od razu drzwi otworzyły się z hukiem. Do pomieszczenia weszła Ailyn i Nell. Zaczęły strasznie szybko mówić. Jeśli dobrze zrozumiałem było to coś o latających kurach próbujących uciec z lampy do wina... Chyba jednak jest coś ze mną nie w porządku
Nell- Panie dyrektorze to musi być pomyłka! Xian a tym bardziej Simon nie są w stanie doprowadzić do bójki. Znam ich i to nie jest do nich podobne
Ailyn- Nell ma racje. Prosze ich nie karać. Nigdy wcześniej nie sprawiali kłopotów. To był jednorazowy wybryk - spojrzała najpierw w moją stronę, a potem na Xiana - Prawda?
Zapadła niezręczna cisza. Nawet dyrektor nic nie mówił. Pewnie zastanawiał się, czy ma nas ukarać, czy ułaskawić. Ciszę przerwał Xian wstający z krzesła. Podszedł do dziewczyn i stanął naprzeciwko nich. Szepnął coś Ailyn na ucho, po czym wyszedł z gabinetu.
Dyrektor- Niech mi ktoś tutaj przyprowadzi Xiana. Albo ukaram was wszystkich!
Nie musiał powtarzać tego po raz drugi. Od razu wyszliśmy z gabinetu. Szliśmy korytarzem, a Lyn cały czas patrzyła w podłogę. Wymieniliśmy z Nell zmartwione spojrzenia. Jasnowłosa podeszła do przyjaciółki
Nell- Ailyn? - położyła jej dłoń na ramieniu
Ailyn- Nie musicie wiedzieć co mi powiedział...
Do końca lekcji żadne z nas się do siebie nie odzywało. Nell poszła na zajęcia z robotyki, Ailyn poszła do domu, a ja postanowiłem pochodzić po mieście. Nigdzie nie spotkaliśmy Xiana, musiał uciec ze szkoły i zaszyć się gdzieś.

Szedłem ulicą, gdy zaczęło padać. Nałożyłem kaptur na głowę i przyśpieszyłem kroku, aby jak najszybciej dotrzeć do domu.
???- To ofermy. Dlaczego się z nimi przyjaźnisz? Przecież masz nas
???2- To nie są moi przyjaciele Paul i nigdy nimi nie będą
Udało mi się rozpoznać głos Xiana. Dochodził z rogu ulicy. Schowałem się za kubłami na śmieci i słuchałem o czym mówią
Paul- Myślisz że nie wiem że byliście najlepszymi przyjaciółmi? Założę się, że jedna z tamtych dziewczyn była dla ciebie kimś więcej niż przyjaciółką
Xian- Ha no pewne. Żadna z nich mi nawet do pięt nie dorasta. One to nie mój typ a zresztą jedna z nich jest po części moją kuzynką
Paul- Mówiłeś że Nell została adoptowana jako dziecko
Xian- A jeśli nawet to zawsze jest dla mnie tylko denerwującą kuzynką. Ailyn, Uma i Paula były moimi przyjaciółkami, ale to już przeszłość
Paul- Czemu jak zawsze pytam cię o tą zgraję dzieciaków to nasza rozmowa kończy się na tym, że mówisz ,,To już przeszłość"
Paul spróbował naśladować głos Xiana, jednak nie za bardzo mu się do udało
Paul- Obiecałem ci miejsce w ekipie, ale widzę że temat twoich przyjaciół to twój słaby punkt. Inni pomyślą że jesteś słaby
Xian- Nie jestem słaby. Sam wiesz na co mnie stać i do czego jestem zdolny!
Paul- Tak tak... Wiem kim był twój ojciec i że odziedziczyłeś po nim pewną zdolność, ale wątpie że to może przekonać moich znajomych
Xian- Chyba sobie żartujesz! Jutro. Punkt 15. Sam wiesz gdzie. Udowodnie, że nadaje się do tej twojej grupy.
Usłyszałem kroki. Z każdą sekundą stawały się coraz głośniejsze. Szybko wstałem na równe nogi i odszedłem w kierunku z którego przyszedłem tak szybko jak tylko mogłem. Naszczęście albo mnie nie zauważyli albo po prostu nie zwrócili uwagi na gościa w kapturze. Pobiegłem okrężną drogą do domu. Musiałem o wszystkim powiedzieć Pauli

*Uma*

Padało od dobrej godziny. Wyszłam właśnie ze szkoły. Musiałam dokończyć swój projekt na jutrzejsze zajęcia. Dochodziła piętnasta a ja ciągle szłam przed siebie z kapturem na głowie. Już wtedy wiedziałam, że książki jak i wszystko inne w plecaku było przemoczone. Przechodziłam właśnie przez pasy, gdy usłyszałam czyjś głos
???- Uma!
Niestety było już za późno. Kilka metrów obok usłyszałam hamujący samochód, jednak przez śliską drogę nie zdążył wyhamować. Uderzył we mnie. Ostatnie co zapamiętałam to ludzi biegnących w moją stronę oraz tajemniczą osobę, stojącą po drugiej stronie ulicy. Wpatrywała się w moją stronę. Później była już tylko ciemność...

~***~

Witam witam i o zdrowie pytam. Jak to ja, jak coś planuje to w połowie (na końcu lub w 1/3) opowieści musi pojawić się smutny moment za który będziecie chcieli mnie zlinczować ale ja was proszę o darowanie życia. Mówiłam że rozdział niedługo się pojawi. Jak wam się on podoba? Pytania:

1. Jakaś opinia co do fabuły? XD

2. U was nauczyciele strajkują czy należą do solidarności i idziecie do szkoły?

3. Jesteś w gimnazjum/8 klasie i piszesz egzaminy? (Dla osób czytających to w przyszłości - pytanie z 2019 roku)

No więc co do egzaminów. Ja piszę je już w środę aż do piątku, tak więc moja życiowa porażka zbliża się xD rozdziały zacznę pisać dopiero w piątek, żeby się nie rozpraszać i skupić na egzaminach. Tak więc cześć!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro