4. Nie masz dowodów!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tydzień później
*Wilson*

Minął tydzień od kiedy na Perłe wprowadziła się Mya, ze swoim synem. Można powiedzieć, że zbliżyliśmy się do siebie razem z Myą. Lloyd zaczął mniej się stresować, przy opiece nad Ailyn
Przechodziłem razem z Myą obok telefonu stacjonarnego, kiedy niespodziewanie zadzwonił. Kobieta podeszła do telefonu i odebrała
Mya- Halo... Tak jest tutaj... - spojrzała na mnie i podała mi słuchawkę - Do ciebie...
Wziąłem telefon do ręki i przyłożyłem słuchawkę do ucha
Wilson- Halo?

Pielęgniarka- Czy rozmawiam z Wilsonem Dragon?

Wilson- Przy telefonie. Coś się stało?

Pielęgniarka- Okazuje się, że nie to DNA przebadaliśmy co pan nam dostarczył

Wilson- Czyli wynik nie jest prawdziwy?! Lloyd jednak jest jej ojcem?

Pielęgniarka- Bardzo możliwe. Prosze przyjść po wyniki DNA za jakieś 15 minut

Wilson- Oczywiście. Do widzenia

Pielęgniarka- Do zobaczenia

Odłożyłem słuchawkę na miejsce i spojrzałem z uśmiechem na Mye
Mya- Czemu się tak szczerzysz?
Wilson- No więc, okazało się, że Ailyn jednak może być córką Lloyda
Mya- Ale jak to? - podeszła do mnie
Wilson- Normalnie. Próbki DNA im się pomyliły i za jakieś 15 minut dowiemy się całej prawdy!
Mya- To... Świetnie - zaśmiała się
Wilson- Musze idźć. Będę spowrotem za jakieś pół godziny
Zanim Mya zdąrzyła odpowiedzieć, byłem już po drugiej stronie korytarza. Wyszedłem na zewnątrz i spojrzałem na rozmieszczone pod nami miasto Ninjago City
Wilson- Dobrze, że wróciliśmy do Ninjago kiedy Kai'owi urodziła się córka - powiedziałem do siebie, po czym zeskoczyłem na dół
Dobrze, że jestem w połowie duchem, bo inaczej zostałaby ze mnie tylko plama krwi na chodniku

Udałem się do laboratorium, w którym odbywały się badania DNA oraz innych rzeczy. Wszyscy byli zajęci, dlatego też nikt mnie nie zaczepiał, że jestem tutaj a nie powinienem. Pytają się tak każdej osoby, która tutaj przychodzi, żeby sprawdzić czy nie ma ze sobą broni lub bomby.
Stanąłem przed drzwiami prowadzącymi do gabinetu pielęgniarki, z którą jakiś czas temu rozmawiałem. Zapukałem do środka a po drugiej stronie pokoju w tej samej chwili usłyszałem głos kobiety.
Pielęgniarka- Proszę!
Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, zamykają je za sobą.
Pielęgniarka- Siadaj Wilson... - pokazała na fotel na przeciwko, na którym od razu usiadłem - Wilson. Ponownie przebadaliśmy próbki DNA, które do nas wysłałeś... - przerwałem jej
Wilson- I jaki wynik? Lloyd jest ojcem Ailyn?
Pielęgniarka spojrzała jeszcze raz na wyniki badań, po czym podała mi kartke z całymi badaniami opisem i tym podobnymi
Wilson- Aha... Aha... Rozumiem... Mam tylko jedno pytanie. Co to oznacza? - oddałem kobiecie wyniki i spojrzałem na nią z nadzieją, że odpowie mi w jakiś normalny sposób
Pielęgniarka- Wynik pozytywny - uśmiechnęła się przyjaźnie w moją stronę
Wilson- DNA się zgadza?! - zdziwiłem się tak, że gwałtownie wstałem z krzesła - Musze od razu powiedzieć to Lloydowi! Do widzenia!
Zanim pielęgniarka zdąrzyła powiedzieć co kolwiek ja już zdąrzyłem wybiec z gabinetu. Przemknąłem niezauważony między lekarzami i naukowcami, którzy dalej eksperymentowali.
Wyszedłem z budynku i skierowałem się w strone latającego statku, który jak się później okazało stał na dachu wysokiego budynku. Był to dom Kaia i Skylor. Postanowiłem ich odwiedzić. Wszedłem do ich domu i ruszyłem do salonu gdzie - jak się później okazało - byli tam wszyscy. Nawet Jay z Nyą oraz Zane z Pixal się pojawili. Nie miałem prezentu, więc gdy szedłem do nich, z jakiegoś ogródka po drodze wyrwałem kwiaty z doniczki... Miałem nadzieje, że właściciel nie zauważy, że zniknęły mu kwiaty.
Podszedłem do Sky i podałem jej stokrotki.
Skylor- Nie trzeba było Wilson - wstała i wsadziła kwiaty do wody
Wilson- Ale każdy kto przychodzi, powinien coś przynieść
Kai- I ty przyniosłeś kwiaty naszego sąsiada? - zaśmiał się
Wilson- Nie masz dowodów!
Czerwony ninja wstał i podszedł do okna. Wskazał ogród sąsiada, w którym aktualnie przebywał i chyba zauważył zniknięcie kwiatów
Wilson- To i tak nie oznacza, że to ja jestem winny!
Kai- Oznacza...
Wszyscy wybuchnęli świechem. Nawet ja, pomimo iż to wszystko było przeciwko mnie!
Wilson- Dobra. To gdzie są dzieci? Chciałbym poznać nowo narodzone dziecko
Nya- Są w pokoju obok
Ninja wody pokazała na drewniane drzwi, prowadzące do pokoju, w którym znajdowały się dzieci. Dopiero teraz zauważyłem, że nigdzie nie widać ani Lloyda, ani Zane'a. Pewnie byli z dziećmi. Tylko dlaczego do dzieci nie dołączył Jay?

Wszedłem do pokoju dziecięcego i w tej samech chwili drewniany klocek przeleciał przez moją głowę. Uwielbiam zamiane w ducha!
Wilson- Kto tym rzucił? - wziąłem drewniany klocek do ręki i spojrzałem na Lloyda i Zane'a
Lloyd&Zane- To on! - oboje wskazali na siebie a ja tylko zaśmiałem się
Wilson- Myślałem, że na dzieci to zwalicie!
Zane- I tak byś nam nie uwierzył!
Wilson- Racja...
Podszedłem do wózka i spojrzałem na leżące tam dziecko Kaia i Skylor. Wyglądało słodko gdy spało, ale sądząc po ojcu moge spodziewać się wybuchowego charakteru
Wilson- Oby charakter był po Skylor - zaśmiałem się pod nosem i spojrzałem na Zane'a - A ty Zane? Skonstruowałeś potomka?
Zane- A widać żebym skonstruował? Ostatnio wraz z Pixal zastanawiamy się nad adopcją
Wilson- Chce być chrzestnym!
Zane- Y... Nie
Wilson- Dlaczego? - spojrzałem na Zane'a smutnym wzrokiem
Zane- Bo nie chce, żeby dziecko miało zrujnowaną psychikę przez ciebie
Wilson- Teraz to przesadzasz Zane! - udałem obrażonego - Jestem odpowiedzialny. Niby kto zajmowałby się Ailyn gdy nikogo nie ma?
Zane- Opiekunka...
Wilson- Uznajmy że wszystkie opiekunki trafiły do innego wymiaru
Zane- To... - android rozglądnął się po pomieszczeniu , w celu znalezienia czegoś - Jakaś inna osoba
Wilson- Jestem odpowiedzialny!
Naszą kłutnie przerwał Cole, trzymający dziecko na rękach
Cole- Ej, panowie odpowiedzialni! Dziecko wam uciekło - zaśmiał się i położył dziecko na miękką kołdrę
Wszyscy- To jego wina! - wszyscy wskazaliśmy na siebie. Ja na Lloyda, Lloyd na Zane'a, a Zane na mnie
Cole zaśmiał się i wyszedł zamykając za sobą drzwi czego ja nie zrobiłem, bo drewniany klocek wybił mnie z tego co miałem zrobić

***

Dobra. Jest coraz lepiej. Jest sobota, tyle że nie 12 ale jest coraz lepiej XD
Co myślicie o rozdziale? Macie jakieś pomysły?
Dobra nie mam pomysłu na notatke więc do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro