PTYŚ prezentuje - II dodatek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

U - jak urodziny

lub umrzyj, bo to jest tak beznadziejne

* z okazji 17 urodzin autorki... :) 

Dawno, dawno temu żyła sobie…

- Stop! To brzmi beznadziejnie! – Nora była załamana poziomem pisarstwa Jamesa.

- Jak jesteś taka mądra, to sama to napisz. – Pokazał jej język i wznowił pisanie.

… bardzo wredna i okropna Autorka…

- James! To ma być prezent! Nie możesz jej obrażać. – Zabini zabrała mu notes i wyrwała z niego kartkę, niszcząc w ten sposób nieudolne twórcze próby chłopaka.

- Możesz mi przypomnieć, dlaczego się do tego zgłosiliśmy? – Potter rzucił się z jękiem na kanapę. – Przecież ona nam nie robi prezentów…

- … bo nikt z nas jeszcze nie miał urodzin… - wtrąciła pośpiesznie Eleonora.

- … i jestem pewien, że Al napisałby to lepiej…

- Albus powinien zaraz tutaj być. I na twoim miejscu nie angażowałabym go w napisanie tego… Pamiętasz, co było na Sylwestra? – Nora usiadła koło Jamesa i podkuliła pod siebie nogi.

- Przecież ty z nami nie spędziłaś żadnego Sylwestra… - Chłopak spojrzał na nią jak na wariatkę.

- Ale Lily i Autorka mi wszystko opowiedziały. – Eleonora oparła głowę na ramieniu Jamesa i umieściła notatnik na swoich kolanach. – Tamara i Nott poszli upiec ciasto… Podejrzanie długo nie wracają… Pewnie wysadzili w powietrzę kuchnię. Rose mówiła coś o zakupieniu wielkiego kaktusa, a Scorpius uparł się na dudy… Biedna Autorka… - Dziewczyna odchrząknęła i kontynuowała. – Lily poszła po jakieś przekąski, a Roxie obiecała, że za chwilkę będzie…

Właśnie ten moment wybrała czarnoskóra dziewczyna, by wpaść do pomieszczenia. Przeturlała się po całej podłodze i padła na twarz idealnie przed ich kanapą.

- Hej, Rox – przywitała ją Nora, naprawdę starając się nie wybuchnąć śmiechem; nie miała ochoty tracić którejś z kończyn…

- To było zamierzone – mruknęła, łypiąc na nich jednym okiem spod Afra.

James nie był aż tak subtelny… Parsknął śmiechem, łapiąc się za brzuch i wydając bardzo podejrzanie brzmiące dźwięki…

- Albo James się śmieje albo jakiś hipogryf się zakrztusił… - Albus stanął w drzwiach, mierząc pokój spojrzeniem. – Ahaaa… Czyli to był James… - stwierdził, uśmiechając się do nich pod nosem. Podszedł do Nory, pomagając po drodze wstać Roxie. – Macie już coś?

Zabini i James wymienili się spojrzeniami.

- Eeee… O! Jaką mamy ładną pogodę!

- No my… Tak! To drzewo jest piękne. Takie zielone…

- I ten tegos… Al, czy to nowa koszula?

Albus tylko westchnął i wziął od nich notes.

- Ok. Zacznijmy od początku…

Szesnastoletnia dziewczyna siedziała w ławce, stukając długopisem o blat i wciąż sprawdzając na zegarku, ile minut zostało do końca lekcji. Będąc tak blisko końca roku szkolnego, nie mogła usiedzieć w jednym miejscu. Zwłaszcza, że w jej głowie tyle się działo…

- I co? – Al spojrzał na nich z uśmiechem. – Może być?

- Trochę to nudne… - Roxie zerknęła na nich z ziemi, na której usiadła po turecku. – Wprowadź do tego jakąś akcję, tajemnice, smoki, wybuchające kupki…

- Wybuchające kupki? – Pozostała trójka posłała jej pytające spojrzenia.

- No tak. – Roxanne zmarszczyła brwi. – Nie słyszeliście o tym? Cristian mi mówił, ze jak idzie się do toalety i…

- Rox. Skończ. – James, który cierpiał od dzieciństwa na kibelkofobię, odrobinę zbladł. – Pisz dalej, Al. Dobrze ci to idzie.

- O czym napiszesz?

Dziewczyna uniosła wzrok, zgarniając swoje ciemno-ale-nie-do-końca-ciemnoblond włosy w koka.

- O córce Dracona Malfoy’a. A jej matką będzie… Hermiona Granger.

 

- O mój Merlinie! Nie wierzę! – Nora wstała na równe nogi i zaczęła się nerwowo przechadzać. – Czy ona naprawdę chciała, żebym była spokrewniona z tą kobietą?! Z największym potworem na świecie i osobą, która szczerze mnie nienawidzi?! – Trzy chrząknięcia, uzmysłowiły jej, kim byli ludzi znajdujący się w pokoju… - Znaczy… - Uśmiechnęła się niemrawo i mruknęła: - Em… Ma wiele zalet! Taaa… Jej zęby są równe? – spróbowała, ale szybko się poddała. – Dalej, Al.

Gabriela – która jeszcze samą siebie nie nazywała Gabsone nene – po raz trzeci spróbowała założyć bloga, obiecując sobie, że tym razem nie usunie go po pięciu minutach…

1 lipca 2014 roku na blogu Nowa w Hogwarcie pojawił się pierwszy – i naprawdę beznadziejny – post…

 

- Nie, nie, nie! – Roxie posłała im niezadowolone spojrzenia. – Nic się nie zgadza.

- Uważasz, że to zmyśliłem? – Al niebezpiecznie uniósł jedną brew.

- Nie. Pragnę tylko zauważyć, że została nam godzina do przybycia Autorki i coś mi się wydaje, że nie ucieszy się tak bardzo z opisu założenia Nowej.

- To jaki masz pomysł? – Nora niestety musiała przyznać Roxie rację. Autorka była bardzo specyficzną osobą… Którą lepiej było nie drażnić – pamiętajmy, że to ona wymyśliła takie postacie jak Roxanne i Tamara…

- Powiem tylko dwa słowa. – Weasley posłała im swój najlepszy uśmiech. – Leo Valdez.

- … i tak oto Gabsone nene żyła ze swoim mężem Leonem Valdezem szczęśliwie, aż do końca ich dni. Koniec. – Albus przeczytał ostatnie zdanie.

Wszyscy wlepili wzrok w Autorkę, oczekując jej reakcji…

- To było… - Smarknęła nosem. – Wspaniałe!

Rzuciła się na swoich bohaterów.

- Al! Tamie! Może dam wam szansę! – wykrzyknęła ściskając chłopaka, a później klepiąc Rosjankę po głowie.

- Zaraz… Co?! – wykrzyknęli razem, patrząc na siebie z obrzydzeniem.

- Roxie może cię nie wywalą ze szkoły… - Za jej plecami Weasley wykonała taniec radości, gratulując sobie Valdezowej pomysłowości.

- Lily, skarbie! I ty Fredzie! Może zaczniecie więcej występować! – Ta dwójka przybiła sobie piątkę.

- James… - Odwróciła się do chłopaka. – Ciebie i tak Jill* wykastruje!

- Nora! Może dożyjesz końca roku szkolnego! – Przytuliła mocno dziewczynę, z którą była jednak najbliżej i szepnęła jej na ucho: - A w następnym rozdziale zrobię ci niespodziankę. Tym razem dobrą.

- Nott zrobię z ciebie geja…

- CO?! *przekleństwo*, *przekleństwo, *przekleństwo*!

- To był tylko taki żarcik… - Autorka spróbowała słodko się uśmiechnąć. – A może i nie :D

- Hugo… - Odwróciła się do małego chłopca, który cały był umazany w czekoladzie.

- Pozwolisz mi się w końcu obudzić i znów odejdę w cień? – zapytał ją z nadzieją.

Autorka trochę się zmieszała.

- Hugo… Wiesz, że cię kocham… - Chłopczyk trochę zmarkotniał. – Dlatego pozwolę ci pokroić mój zielony tort! – Wzięła go za rękę i zaprowadziła do stolika.

- Dlaczego on jest zielony? – spytała Nora.

Tamara uśmiechnęła się drapieżnie.

- Nie chcesz wiedzieć…

Wiem, że strasznie krótko, ale nie czuję się najlepiej… Sto lat dla mnie :D

* Chyba wiadomo, że chodzi o Jill z

Ale nie zostawię was z niczym. Łapajcie jeszcze TO:

Wywiad Kaktusa Mikołaja z Eleonorą Zabini:

K: Witam was bardzoserdecznie! W dzisiejszym wywiadzie porozmawiamy z niejaką Eleonorą Zabini!

N: Po prostu Nora.

K: No dobrze… Wiesz… Mogę się do ciebie jeszcze inaczej zwracać, Kasjopejo…

N: Nie możesz, bo jesteś głupim kaktusem, który bardzo ceni sobie swoje igiełki…

K: *przełknięcie śliny* A specjalnie nie prosiłem o Roxie, by być bezpieczniejszym…

N: Mówiłeś coś?

K: Nie, nie…

Ekhem.

Pytanie numer jeden: Co czujesz do Jamesa?

N: *jęczy* Musimy o tym rozmawiać?

K: Tak. Odpowiadaj, rybeńko.

N: Jest dobrym kolegą…

K: I…?

N: Ma ładny uśmiech…

K: Iiiii?

N: No dobra! Jest mega przystojny, ale nie mów mu tego. Jego ego jest już wystarczająco wysokie, nawet bez takich pochwał.

K: I o to nam chodziło!

Pytanie numer dwa: Skąd się wzięło twoje imię?

N: Nie wiem, dlaczego Blaise mnie tak nazwał, ale chyba wiem, skąd się to wzięło u autorki… Podzielcie sobie Eleonorę na części…

E-LEO-nora… I wszystko jasne.

K: Pytanie numer trzy: Skąd wziął się pomysł na to, żebyś była adoptowaną córką Blaise Zabiniego?

N: Nie mam bladego pojęcia… Pierwotnie autorka miała zupełnie inny pomysł na opowiadanie. Wydaje mi się, że Nową stworzyła pod wpływem czystej weny… Zobaczymy, do czego nas to zaprowadzi.

K: Czy mogę jeszcze spytać o… *szepcze Norze coś na ucho*

N: Nieeee! *rzuca się z wrzaskiem na kaktusa – bardzo mądre*

K: Em… Na tym kończymy ten nieudany dodatek… Jeżeli macie jakieś pytania do bohaterów, to już wkrótce pojawi się specjalna strona poświęcona magicznym wywiadom… Specjalnie dla was! Nie przegapcie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro