18. Gromowładni zawalili...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Agailonie!

-T-tak panie?- zapytał sługa ze strachem w głosie.

-Dlaczego jej nie przyprowadziłeś?! -krzyknął mężczyzna.

-Już ją miałem, ale się wyrwała... P-Panie to był istny chaos. Gdy rozciąłem jej jedno skrzyd~

-Co zrobiłeś?! Jak śmiesz ranić ludzką nimfę!!! Życie ci nie miłe?!- złościł się.

-A-a-ależ ja n-nie wiedziałem Pa-pa-panie...- wydukał przerażony Agailon patrząc na swego pana, na człowieka z białą siecią na plecach, na człowieka ze śladem trawiącego ognia na twarzy i ręce. Ognia nimfy...
_______________☆ ☆_______________
                              O

-Powinien być niedaleko!-oznajmił Bickslow przyjaciołom.

Poszukiwania Agailona trwały już dobre dwa dni. Mężczyzna bardzo szybko uciekł i musiał pokonać spory dystans. Gromowładni jednak nie mieli zamiaru się poddawać.

W końcu, kiedy trafili na swojego rodzaju pustynię, zobaczyli porzuconą leleczkę Bickslowa.

-No nie... Trop się urwał!- stwierdził Freed.

-No i po Agailonie...- westchnęła Ikumi, która straciła cały zapał po kilkugodzinnej wędrówce.

-Wracamy do obozu. Trzeba przemyśleć plan działania.- stwierdził Laxus i zawrócił.

Reszta poszła za nim bez słowa. Cisza panowała również w obozie. Mimo, że wszyscy siedzieli razem przy ognisku, rozmowa ciężko im przychodziła. W końcu Bickslow, który czyścił swoje maleńkie, zmeczone Baby, przerwał ciszę:

-To co robimy?

-Agailon zginął bez śladów... -westchnęła Ikumi ze zrezygnowane miną.

-Na razie damy temu spokój. Jeśli znowu o nim usłyszymy, zaatakujemy go. Poza tym wątpię, że da Kayano spokój na długo.- powiedział lider.- Odpocznijcie dzisiaj.

Następnego dnia Gromowładni wyruszyli w drogę powrotną do Magnolii. Musieli pokonać spory dystans, gdyż oddalili się od miasta podczas pościgu. Z czasem atmosfera trochę się rozluźniła. Członkowie drużyny znowu dobrze się bawili podczas wędrówki. Tylko Ikumi cały czas była zamyślona i starała się zapomnieć o tym wydarzeniu.

W głowie pozostało jej jedno zdanie, które usłyszała, gdy straciła panowanie nad swoją mocą. Gdy już widziała tylko ciemność, a chałasy brzmiały, jakby była pod wodą, odezwał się tajemniczy głos:

"Zostaniesz jedyna i ostatnia, zginiesz i będziesz wieczna."

Nikomu nie mówiła, ale niepokoiło ją to. Wtedy przypomniała jej się Sara. Oby była cała i zdrowa.

Z rozmyślań wyrwała ja jej droga przyjaciółka:

-Coś się stało, Ikumi?- zapytała Evergreen.

-Co...? Nie... Tak tylko rozmyślałam...- odparła dziewczyna.

-Wyglądasz nieswojo. Na pewno wszystko w porządku?- kontynuował Freed.

-Tak!- bialowlosa podniosła głos. Nie wiedziała czemu, ale obudził się w niej gniew.- Nic mi nie jest, ok? Chcę chwili świętego spokoju...

-Okej...- powiedziała z ironią Ever. "Co w nią znowu wstąpiło? ": pomyślała z oburzeniem.

I reszta drogi minęła w ciszy. Wrócili do Magnolii i każdy poszedł do swojego domu.

Niefortunne misja i wydarzenia. Wszystko przykre i nielogiczne. Ikumi chciała o tym zapomnieć i żyć tak jak wcześniej. Domyślala się, że podzieli teraz los Sary. Będzie na celowniku jakiegoś bezdusznego typa, dla którego nawet człowiek może stanowić zwierzynę, byle był cenny. Nie chciała powiedzieć nikomu. Ściskała poduszkę, leżąc na łóżku. Ale i tak ktoś się kiedyś dowie. I tak kiedyś ta tajemnica zostanie rozwiązana. Tylko czy zakończenie będzie szczęśliwe? Ikumi w końcu zasnęła i uwolniła się od dręczących ją myśli.

Ohayo

Wiem, wiem
Rozdział wyszedł mega nudny i bezpłodny

Fabuła mi się troszeczkę nie klei ale próbuję to uratować

Postaram się dodać kilka luźniejszych wątków, bo mi zaraz zakończenie wyjdzie xd

I przepraszam, że nic nie dodaję ale jakoś tak po prostu wyszło

Gratuluję tym, co mieli cierpliwość, żeby to przeczytać

Do zobaczenia❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro