31. Rozpogodzenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ikumi wróciła do Magnolii. Wyszła z pociągu i pierwszy raz czuła się jak Smoczy Zabójca. Nogi się pod nią trzesły i mimo słońca, było jej zimno.

Zdała sobie sprawę, jak bardzo zraniła biednego Thundera. Czuła się z tym podle, ale wiedziała, że gdyby go okłamała, byłoby jeszcze gorzej. Szła znów powolnym krokiem do swojego domu. W końcu jednak usiadła na ławce obok parku, aby odpocząć i odrobinę się uspokoić. Było to jednak trudne zadanie. Dziewczyna chciała przestać myśleć o bólu jaki zadała Thunderowi, o swoich mieszanych uczuciach do Laxusa. Wtedy, słońce przysłonił jej cień. Gdy otworzyła oczy, zobaczyła...

-Gray? Co ty tu robisz?- zapytała bruneta w rozpiętej koszuli z krótkim rękawkiem.

-To raczej ja powinienem cię o to zapytać. No i dlaczego wyglądasz, jakby pociąg cię przejechał? - odparł chłopak.

-Długo by opowiadać...

-Tak się składa, że mam czas.

Ikumi streściła mu szybko swoją wizytę u Thundera i kiedy już skończyła, Gray lekko się zaśmiał.

-Dobrze zrobiłaś.- odparł.- Niech się nauczy, że nie może mieć wszystkiego, czego chce.

-Ale boję się o niego! Był taki przygnębiony...- westchnęła.

Gray objął jej ramiona.

-Nie martw się o niego. Za kilka dni będzie jak dawniej, albo nawet znajdzie sobie inną dziewczynę. Zobaczysz, będzie dobrze.- pocieszał ją Gray.

-Może masz rację...- odpowiedziała, czując się już troszkę lepiej.

Ikumi oparła głowę o ramię przyjaciela i odetchnęła głęboko. Z jej oczu spłynęły dwie samotne łzy, które spadły na dłoń chłopaka. Serce odeszło mu do gardła, kiedy zdał sobie sprawę z tego, jak to wygląda.

Wtedy podbiegła do nich Juvia i narobiła Gray'owi rabanu. Okazało się, że byli razem na zakupach. Na szczęście wszystko się wyjaśniło i Gray przekupił niebieskowłosą pocałunkiem w czoło. Yandere momentalnie odczepiła się od Ikumi. 😂

Trójka razem przespacerowała się do domu Ikumi, a następnie para wróciła do domu Gray'a. Oddalali się spacerkiem, trzymając się za ręce. Głowa Juvii spoczywała na ramieniu chłopaka i wyglądali na szczęśliwych. Szczęśliwych...

Ikumi czuła się już znacznie lepiej, ale coś wydawało jej się nie grać.
Weszla do środka i oddała się czynnościom, które miały pochłonąć jej uwagę i oderwać ją od poczucia winy. Bała się, że zostawiła w cudzym sercu bliznę, nawet, jeśli nie była to do końca jej wina.

Następnego dnia wcześniej wstała i wybrała się do gildii. Gdy otworzyła drzwi, zobaczyła na wycieraczce bukiet czerwonych róż. Nie było na nich podpisu, ani nic podobnego. Pachniały przepięknie. Wstawiła je więc szybko do wazonu i poszła do Fairy Tail.

Gdy weszła do środka, usłyszała wrzask. Kto wykrzyknął jej imię i momentalnie coś uderzyło ją w klatkę piersiową. Gdy spojrzała do dołu, ujrzała wszystkie trzy Babies Bickslowa.

Evergreen pobiegła do niej i również mocno ją przytuliła. Zaczęła opowiadać jej o ich misji.

Faktycznie, znaleźli ślady Agailona i nawet kilka jego listów do niejakiego Ikskara. Nikt nie wiedział kim on dokładnie jest, ale najwyraźniej był jego zleceniodawcą. Ponadto, zajmowali się tropieniem i porywaniem nimf.

Agailona jednak nie było. Musiał zniknąć moment przed tym, jak Gromowładni odnaleźli jego płonące jeszcze ognisko.

Freed również dosiadł się do dziewczyn i zaczęli snuć plany na pokonanie łowcy wróżek.

Nagle wszyscy usłyszeli trzask na piętrze i ich oczom ukazał się blondyn z blizną na twarzy. Zszedł po schodach i niechętnie usiadł ze swoją drużyną.

-Wszystko w po~ - zaczęła Ikumi ale Laxus jej przerwał.

-Nie! Nic nie jest w porządku!- wrzasnął i znowu paralizował wszystkich swoim spojrzeniem.

Przez chwilę w całej sali panowała cisza, a napięcie wisiało w powietrzu.

-Ooo... A widzisz? Ze mną by się wam udało!- zaczepnęła go białowłosa.

-Kayano, morda!- wściekał się blondyn.

-Przyznaj się, że zawaliłeś tą misję!- powiedziała wstając z krzesła. Inni gromowladni odwraca wzrok, czując, że zaraz nastąpi wybuch.- I nie zabrałeś mnie tylko dlatego, że nie bierzesz mnie na poważnie!

-Kayano! Na zewnątrz! - powiedział nadzwyczajnie łagodnie, jak na jego wybuch złości i skierował się w stronę drzwi wyjściowych.

Ikumi wyszła za nim dość zadowolona, że udało jej się go wyciągnąć. Musiała z nim poważnie porozmawiać.

-Kayano! Przestań się zachowywać jak mała, zrozumiała, zepsuta...

-Już, już. Policz do dziesięciu i posłuchaj co mam ci do powiedzenia.- powiedziała spokojnie. Laxus nie ukrywał swojego zdziwienia.

-Co ty kombinujesz? -zapytał.

-Chcę jechać na kolejne misje. Nie obchodzi mnie, że na mnie polują.- powiedziała Wróżka.

-Czy ty siebie słyszysz? - westchnął zażenowany blondyn.

-Tak, i na dodatek uważam, że mag powinien walczyć ze złem bez względu na zagrożenie. Ja chcę się dowiedzieć dlaczego, Laxus.- powiedziała.

Blondyn popatrzył chwile na nią, poczym westchnął głośno:

-Zastanowię się.

-Nie musisz się o mnie bać. Poradzę sobie.- zaśmiała się oddalając się od niego.

-Kayano!- krzyknął, wyraźnie zdenerwowany, ale po chwili się uśmiechnął. Może rzeczywiście zbyt ja dystansu je od walki. Może traktuje ją zbyt opiekuńczo. Postanowił pozwolić jej się wykazać. Mimo to, nadal bał się, że znowu skończy się jak ostatnio.

"W razie czego, musze mieć na nią oko. Ale dlaczego się tak przejmuję?: zapytał sam siebie i znowu wszedł do środka.

O.H.A.Y.O.

Kolejny rozdzialik
Może być odrobinę nudny Ole obiecuję, że będzie się powoli rozkręcać
Miłego czytania
Papa❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro