48. Trening i (s)paring
Ikumi tym razem nie próbowała mozolnie wygramolić się z łóżka ani biegła spóźniona do gildii.
Słońce ledwo wyglądało zza horyzontu, a ona już ćwiczyła używanie magii na polanie poza murami miasta.
Ćwiczyła codziennie przez trzy godziny rano i do wyczerpania wieczorem. Oczywiście ten morderczy trening nie był zwykłym widzi-mi-się.
"To dla Sary": powtarzała sobie w chwilach zwątpienia i dawała z siebie 200%.
Po swoim treningu, szła zwykle do domu i brała szybki prysznic, jadła śniadanie i wtedy biegła spóźniona do gildii.
Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają.
W przeddzień podróży do Kanionu Rosatown Ikumi znów maltretowała się na polanie, tym razem dodając również trening fizyczny w postaci biegu dookoła miasta.
Niby Magnolia nie była dużym miastem, a jednak bieg wokół niej przypominał Ikumi maraton. Czy padnie trupem u mety jak Maratończyk?
Gdy zbliżała się do końca, jej oczom ukazała się wysoka postać w czarnym, futrzanym płaszczu. W końcu do niego dobiegła.
-Co tu robisz?- wymamrotała zdyszana.
-Pomyślałem, że możesz chcieć się napić wody.- odparł Laxus.
-Skąd wiedziałeś, że tu jestem?- Ikumi obdarzyła go spojrzeniem, wypełnionym dezaprobatą.
-Trudno nie zauważyć, że codziennie jesteś padnięta. To oczywiste, że ćwiczysz.- odpowiedział z wyższością.
-A po co ty tu jesteś?
-Żeby cię sprawdzić.- odparł z zawadiackim wyrazem twarzy.
-Chcesz walczyć?- zapytała dość obojętnie białowłosa.
Laxus tylko rozprostował wzywająco palce u rąk, które głośno zgrzytały. Podobnie zrobił ze swoim karkiem.
Ikumi przygotowała się do walki, przyjmując postać nimfy ziemi. Każdy cios blondyna odprowadzała do ziemi, zasłaniając się skałami.
Laxus uderzał w nią nieskutecznie piorunami i kulami elektryczności.
Dziewczyna nabrała doświadczenia podczas swojego pobytu w Fairy Tail. Poruszała się płynnie, ciosów unikała naturalnie oraz wyprowadzała potężne ataki, które trafiały bezbłędnie w cel (tylko, że Laxus to mag klasy S, więc efekty były... mierne).
Blondyn był zadowolony z jej zdolności, jednak nie zamierzał przegrać ich drobnego sparingu.
Powoli zmniejszał dystans między nimi, co utrudniało manewrowanie żywiołem dziewczynie. W pewnej chwili mężczyzna wyskoczył do przodu.
Oberwał skałą, która wyrosła z ziemi tuż przed nim, ale nic sobie z tego nie robił. Podkosił dziewczynę i, zanim upadła, złapał ją w swoje ramiona.
Czuł na sobie jej rozkojarzone spojrzenie i jej drobną dłoń, która trzymała się niepewnie jego ramienia. W pewnej chwili, kiedy kurz po ich walce opadał na ziemię, blondyn złapał ją za skrzydło.
-Co ty wyprawiasz?- zapytała bez nuty złości w głosie.
-Wygrywam. Gdyby to był Agailon, już byś była martwa.
-Gdyby to był Agailon, oberwał by teraz ode mnie. A ty nim nie jesteś.- odparła, wpatrując się w jego stalowo szare oczy.
Laxus zbliżał się do Ikumi z każdym jej słowem, natomiast dziewczyna wydawała się zaczarowana.
Oczy połyskiwały kolorami drogi mlecznej, a jej różowe usta rozchyliły się lekko. Chwila idealna.
W końcu jego czoło zetknęło się z jej, a czubku ich nosów pocierały się, gdy oddychali. Dziewczyna drgnęła niespokojnie i odsunęła blondyna od siebie. Na twarzy Laxusa malowała się mieszanka zawodu i zrozumienia.
-Nie jestem gotowa.
-Wiem... Nie będę na ciebie naciskał.- odparł blondyn oglądając kostki odwróconej plecami do niego dziewczyny.
Ikumi zaśmiała się cicho.
-Chodzi mi o prawdziwą walkę z Agailonem.- zażartowała.
Laxus strzelił buraka. W powietrzu wybrzmiało krótkie "Are?".
-Ja... wiem przecież.- naburmuszył się dumny Dreyar.- Nie mogę cię zostawić samej, jeśli będziemy z nim walczyć.
-Ja wiem. Przecież miałeś mi pomóc.- odparła z niewinnym uśmiechem i, wziąwszy wodę, przyniesioną przez Laxusa, poszła w stronę domu.
Gdy dotarła do gildii, wśród Gromowladnych panowało podekscytowanie, towarzyszące chaotycznym przygotowaniom do podróży.
Evergreen szykowała prowiant, Freed zajął się mapami i informacjami o Kanionie Rosatown, a Bickslow denerwował ich swoimi komentarzami i wszędzie krzątającymi się Babies.
Z pojawieniem się białowłosej atmosfera nieco się rozluźniła i wszyscy nieco zwolnili.
-To ja zorganizuję leki i transport.- zagadnęła przyjaciół Ikumi.
-Tak, Laxusowi się przyda.- zaśmiała się Ever.
Ikumi pomagała później Freedowi z mapami, a ostatecznie, zanim wróciła do domu, przeprosiła Lucy i Wendy za to, że nie może iść z nimi na misję, jak obiecała.
Wieczorem Wróżka odpuściła sobie trening i postanowiła się porządnie wyspać.
O.H.A.Y.O.
Przepraszam
Znowu zapomniałam
A chciałam dodawać rozdziały regularnie
Co środę i sobotę
Ale nie, szkoła to zło
Na szczęście jeszcze tylko miesiąc
No, ponarzekałam sobie, teraz wasza kolej
Piszcie jak tam u was w szkole
Papa❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro