49. Kanion Rosatown

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Tego dnia wszyscy załadowali się do pociągu, Laxus po wypiciu Esencji. Ikumi ledwie mogła usiedzieć na miejscu, bo była niemiłosiernie podekscytowana.

Nie mogła się doczekać, aż spotka Sarę. Do tej pory nie zdawała sobie sprawy jak bardzo za nią tęskniła.
Jednak gdzieś za zasłoną ekscytacji czaił się okropny strach, który zaglądał jej w oczy coraz częściej, im bliżej byli celu.

Bała się, że znowu nie da rady, wplącze bliskich w kłopoty lub znowu ich narazi. I bała się, że może teraz, kiedy jadą sobie niemal beztrosko pociągiem, Sara cierpi lub traci życie.

Ta myśl wywoływała u niej ciarki.
Laxus tymczasem grzebał w dużej, czarnej torbie i jakby liczył przedmioty, które ukrywała.

Ikumi, nieco zaciekawiona widokiem tak zaabsorbowanego blondyna, zapuściła żurawia, by zajrzeć do środka. Walały się tam liczne reklamówki i zawiniątka, kilka lacrym i... puste butelki.

-Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć co tu jest, to równie dobrze możesz mi pomóc Kayano.- powiedział Dreyar nawet na nią nie patrząc.

-Eeee.... - zaśmiała się białowłosa i przysiadła się bliżej.

-Chcę, żebyś napełniła je Esencją.- powiedział, rzucając okiem na jej twarz.

-Okej... Ale po co aż tyle?

-Na wszelki wypadek. Z Agailonem mieliśmy problemy. Co jeśli Iskar jest jeszcze gorszy?- argumentował blondyn, darząc Ikumi spojrzeniem stalowych oczu.

Dziewczyna jedynie westchnęła i wzięła od niego butelki. Napełniła ich chyba z pięćdziesiąt i przeczówała, że tak naprawdę lider miał na myśli coś innego, niż to co mówił.

Był przygotowany na rannych, może nawet śmiertelnie. Być może był gotowy na nią, jakby spodziewał się, że przeciwnik obierze ją sobie za cel. Ikumi wcale mu się nie dziwiła.

Kilka godzin przed ich planowanym przyjazdem, dziewczyna zdecydowała się na drzemkę, by zregenerować się po pomocy blondynowi.

Pociąg cicho płynął po szynach, a za oknami malował się wiśniowe niebo, które ozdabiało zachodzące słońce.


Wstawaj...

Obudź się...

PODNIEŚ WRESZCIE SWÓJ SEKSOWNY ZADEK!

Ikumi poczuła gwałtowne szarpnięcie i ktoś postawił ją na równe nogi.

-Wysiadamy! - krzyknął Laxus i zaczął prowadzić ją za rękę do wyjścia.

Ikumi była tak zaspana, że bez słowa poszła za swoim liderem i juz po chwili stała wśród innych Gromowładnych.

-Ikumi! Ty śpiochu!- zaśmiała się Ever i zarzuciła koleżance rękę na ramiona.

Po godzinie marszu, który zdążył rozbudzić białowłosą, dotarli do jakiegoś hotelu.

Wszyscy ulokowali się w swoich pokojach i zapadła gęsta, ciężka, nocna ciszą.

Właśnie wtedy do głowy Ikumi pchały się najgorsze myśli i obawy. Próbowała zająć się czymś innym, planowała swój następny tydzień, jak urządzić mieszkanie, gdy już weźmie do siebie Sarę i nawet zabrnęła do przyszłych wakacji.

Nestety za każdym razem, kiedy decydowała się zamknąć oczy i spróbować zasnąć, do jej myśli wkraczała wizja śmierci...


Po najmroczniejszej nocy zawsze musi nadejść słoneczny poranek. Nie było wyjątku i tym razem.

Ikumi wstała, czując się zmęczona jeszcze bardziej, niż kiedy kładła się spać.

Gromowładni spotkali się przy śniadaniu w obrzernej jadalni hotelowej. Laxus objaśniał swój plan na wtargniecie do kryjówki Łowcy Wróżek:

-Nadchodzimy z południa, jest tam wejście do kanionu. Schodzimy do jaskiń, a dalej... nie wiadomo. Nikt tam nigdy nie chodzi, bo podobno jaskinie zalewają się wodą nieregularnie.- stwierdził, wskazując palcem na niedużą mapę okolicy.

-Ja będę chronić nas przed utonięciem.- odpowiedziała Ikumi.

-My zadbamy o światło.- dodał Freed, wskazując na siebie i Evergreen.

-A ja będę was zabawiać moimi Babies.- ucieszył się Bickslow, na co zawtórowały mu wszystkie jego laleczki.

I ten plan nie idealny wcielili w życie, stając u wejścia do jaskiń.

Nad otaczającym je kanionem szalała burza, a Gromowladni,  jedno po drugim znikali w ciemności podziemi.

Nad nimi stał szarowłosy chłopak, który ruszył ich śladem, by móc mieć oko na swoją jedyną...



O.H.A.Y.O.

Obiecałam, że akcja się rozkręci?
Proszę bardzo
Rzucam naszych bohaterów do paszczy lwa
Zobaczmy jak sobie poradzą
Miłego czytania
Papa❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro