55. Nauka...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Ikumi, powiedz co wiesz o nimfach światła.- zadała pytanie profesor Sylva.

-Skupiają się na naprawie szkód i zachowaniu praw natury. Chronią równowagę i zachowują wewnętrzne światło.- wyrecytowała Ikumi.

Już tydzień zakuwała wiadomości o żywiole, który miała opanować.

Sylva starała się jak mogła, by przybliżyć Ikumi naturę nimf światła, ale sama nie rozumiała żywiołu światła czy nawet powodów zachowania tych nimf. Tę część Wróżka musiała odkryć sama.

Pewnego dnia Ikumi i Sylva urządziły sobie zwykły trening siłowy. Zjawa dopingowała niczym najlepszy trener, a dziewczyna biegała wokół oazy.

Gdy Ikumi zrobiła ostatnie, piętnaste okrążenie, Sylva tak się ucieszyła, że aż podskoczyła  (o ile duchy mogą skakać) i upusciła swoją lacrymę, która rozbiła się na kawałki.

Sylva zbladła, stała się bardziej przeźroczysta i poleciała szybko do swojego jeziora. Ikumi pobiegła za nią.

-Sylva, wszystko gra?- zapytała białowłosa.

-Moja lacryma... Bez niej znowu stanę się tylko słabym widmem, a jeśli ludzie zabiorą moją manę wraz z wodą, zniknę.- zapłakał duch.

-Ja... Ja ją naprawię.- obiecała Wróżka i pobiegła do lacrymy.

Kula była roztrzaskana na cztery duże odłamki i wiele mniejszych.
Ikumi dotknęła ich opuszkami swoich palców i zamknęła oczy.

Chciała ją naprawić, tak jak mogły to robić Nimfy Światła. Nic z tego. Musiała wiedzieć co się za tym kryje.

Ale wtedy znowu poczuła, że musi to zrobić. Dla Sylvy, dla Laxusa, dla przyjaciół i przede wszystkim dla Sary.

Pod jej palcami coś zaczęło się poruszać i, gdy otworzyła oczy, zobaczyła kulę, do której doklejały się resztki jej odłamków oraz swoje ręce, pokryte jakby świetlistym pyłem.

Wzięła kulę na ręce i poszł z nią do zjawy. Gdy Sylva zobaczyła lacrymę, szybko wzięła ją do wody i rzuciła się Ikumi na szyję.
_________________________________

Astra miała być bardzo grzecznym dzieckiem. Sama tak mówiła. Problem był w tym, że to było perfidne kłamstwo, a ona przecież nie była dzieckiem, tylko gwiazdą.

Po pierwsze, większość jedzenia jej nie smakowała, bo jako gwiazda nigdy nic nie jadła.

Po drugie, nie umiała o siebie zadbać, umyć się czy ubrać, bo gwiazdy tylko wiszą na niebie.

Po trzecie i najgorsze, miała niekontrolowany odruch spełniania życzeń.

Za każdym razem, gdy ktoś powiedział: "Chciałbym abyś się zamknął." albo "Oby za to zapłacił.", ludzie nie mogli otworzyć ust albo winowajcy przychodzili z pieniędzmi do innych. (Bo Astra niektóre rzeczy rozumie dosłownie.)

Thunder więc za każdym takim wybrykiem, musiał to odkręcać, wypowiadając swoje własne życzenie.
Z czasem wszyscy w gildii nauczyli się, żeby uważać na to, co się mówi przy Gwieździe Życzeń.

-Musi iść do szkoły.- powiedział stanowczo Rogue.

-Nie przyjmą jej. Pojawiła się znikąd.- odparł Sting.

-I ma ponad sześćset osiemdziesiąt dwa lata...- mruknął Thunder, co spotkało się ze zdziwieniem i może nawet obawami kolegów.- No co? Powiedziała mi.

-Szkoły są złe. Wszystkie dzieci tak mówią.- odparła Astra, machając nogami zwisającymi z krzesła w pokoju Storma.

-Skąd ty to wiesz?- zapytał blondyn.

-Dużo widziałam z nieba.- dodała z uśmiechem fioletowowłosa.

-To może nauczanie indywidualne?- podsunął Rogue.

-Yukino?- zaproponował szarowłosy.

-Yukino.- potwierdziły zgodnie bliźniacze smoki.

I zabrali Gwiazdę do salonu, gdzie magini gwiezdnych duchów malowała swoje paznokcie białym lakierem.

Yukino chętnie się zgodziła, gdyż lubiła towarzystwo Astry.
W ciągu tygodnia dziewczynka pochłonęła mnóstwo informacji, niczym gąbka.

Zdania budowała dłuższe, nauczyła się liczyć do tysiąca i matematyki, mniej więcej jak w podstawówce.

Gdy gwiazdka rysowała sobie spokojnie literki w zeszycie, gdzieś niedaleko dwóch magów prowadziło komiczną rozmowę.

Rufus próbował nauczyć Dobengala jakichś tekstów na podryw, bo ten ponoć wypatrzył sobie śliczną dziewczynę.

Ich rozmowa była na tyle głośna, że przyciągnęła uwagę Yukino i Astry.

-To jakie znasz teksty? Wyobraź sobie, że ona, to ja.- powiedział Rufus do kolegi.

-Ale ona nie wygląda jak ty.- zmarszczył czoło chłopak.

-Znaczy ja to ona. Nie ważne. No mów co znasz.- ponaglał blondyn w kapeluszu.

-Okej... Na przykład: Gdyby wystawała ci metka, pisało by na niej "Made in China".- wyszczerzył się Dobengal dumnie.

Rufusowi opadła szczęka.

-Jak otworzyłeś usta ze zdziwienia, to jest dobrze?- zapytał niepewnie chłopak w masce.

-Do... ben... gal...- wycedził blondyn.- Mówi się "Made in Heaven"!

-Ups?

-Mów dalej. Chociaż nie wiem czy chcę tego słuchać.- westchnął Rufus i poparł brodę ręką na stole.

-A może: Jesteś córką maga natury? Bo masz wprost genialne cytrynki.- powiedział i spojrzał na kolegę wyczekująco.

-Cytrynki... Cytrynki?! Wystarczą ci cytrynki?! Mówi się arbuzy ty ciołku!- Rufus nie należał do baaaaaardzo cierpliwych ludzi w tych sprawach.

-Ale ona nie ma arbuzów...

Obaj usłyszeli dziewczęcy chichot.

-Astra... Ne słuchaj ich, to nie dla dzieci.- Yukino uciszała dziewczynkę, która nie mogła powstrzymać się od śmiechu i miała łzy w oczach.

-Jakie to beznadziejne...- śmiała się dalej, aż jej twarz przybrała truskawkowy kolor.- To może: "Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia, czy mam przejść jeszcze raz?".

Tym razem wszyscy wyruszyli na poszukiwanie swoich szczęk.

-Albo "Narysujesz mi mapę? Bo zgubiłem się w twoich oczach?", albo...

-Skąd ty to znasz?!- wykrzyczała białowłosa, wstając z fotela w salonie, gdzie zwykle się uczyły.

-No bo słyszałam, jak byłam na niebie.- odpowiedziała, już zirytowana zdziwieniem koleżanki.

Później odbyło się przesłuchanie, w czasie którego Smoki, Yukino i Thunder mieli dowiedzieć się jak dużo Astra widziała i słyszała przez sześćset osiemdziesiąt dwa lata.

Tak więc Astra widziała mnóstwo, setki rozmów, wojen, miłości i kłótni.

Widziała wszystkie walki magów z Fairy Tail i Sabertooth, wszystkie randki Stinga z Yukino, wszystkie kosze, jakie Thunder dostał od Ikumi...

-Widziałam nawet jak Rogue spotkał się z...- i tu Cienisty Smoczy Zabójca zakrył dziewczynie usta, a jego twarz wyglądała, jakby miał gorączkę.

-Ja spotykam codziennie wielu ludzi, zleceniodawców i znajomych. Jasne?- zapytał sugestywnie.

Astra pokiwała głową i od razu, gdy jest usta były znowu wolne, wykrzyknęła:

-Co ja poradzę, że ciągle widzę zakochanych?

Dzięki Astrze wszyscy dowiedzieli się o swoich podbojach miłosnych, a w przypadku Thundera, rozdrapała ona jego głębokie rany.

Gdy fioletowowłosa nie miała zajęć, Thunder robił za jej niańkę. Głównie spacerowali po Crocus albo próbowali nauczyć Astrę jakiejś magii, ale dziewczyna za nic nie mogła niczego opanować.

-Weźmy się za twoje życzenie Thunder.- zagadnęła go.

-Co? Ale ja nie jestem pewien, co ty możesz zrobić.- odparł trochę zdziwiony.

-Dotrzymuję ci towarzystwa, ale widzę, że wciąż kogoś ci brakuje...

-Chodzi o taką jedną dziewczynę... Ale ona ma już kogoś.- westchnął Thunder.

-Nie poddawaj się!- wykrzyknęła.- Jeśli to cię uszczęśliwi, ja pomogę ci ją zdobyć.

Jak dziecko mogło mu pomóc? Co mogła zrobić? Thunder miał wiele wątpliwości, ale spojrzenie jej płonących jak słońce oczu wydawało się niezwykle potężne. Jakby była kimś więcej, niż zwykłą, drobną dziewczynką.

Kim była? Chyba jeszcze nikt nie wiedział, czym tak naprawdę jest gwiazda...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro