65. Podwójna katastrofa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Co ci strzeliło do głowy, żeby się zgadzać?! Przecież to idiotyczne.- gniewał się Laxus, pakując swoje rzeczy.

-To mój przyjaciel. Poza tym chyba nigdy nie byliśmy oficjalnie na randce, a ostatnio zrobiła się z ciebie przylepa. Wszystko pasuje.- Ikumi domknęła walizkę.

-Przecież ten mały dupek~, znaczy Thunder...- Laxusa poprawiło jakże mordercze spojrzenie jego dziewczyny.- On zawsze chciał cię odbić. Co jeśli to jego kolejny plan, żeby cię poderwać?- walizka blondyna otworzyła się z trzaskiem i wypluła wszystkie jego rzeczy na podłogę.

-A czy ja wyglądam na taką, którą do się tak po prostu wyrwać?- białowłosa uniosła brew, zbierając z podłogi rzeczy Dreyar'a.

-Wkurzasz mnie.- westchnął, biorąc obie walizki.

-Ooo, ja ciebie też.

I wyszli z pokoju.
_________________________________

-Nie musiałeś jej zapraszać.- stwierdziła złotooka, leżąc na łóżku.

-Taki jest plan, nie? Nie zapominaj, że to twój pomysł.

-Ale jeśli nie chciałeś, to nie musiałeś.- powtórzyła. Wyglądała jakby cały jej optymizm z niej wypłynął.

-Hej, musisz spełnić to całe życzenie, więc ja się nie wycofam. Wiem przecież, że to dla ciebie ważne.- odparł, pakując ich rzeczy.

Astra dalej leżała na łóżku, twarzą do dołu. Czuła się jak jajko, które zostało przebite i teraz wypływa z niego mozolnie żółtko. W sensie motywacja. Czy tak mają ludzie? Bo gwiazdy nie powinny.

-Wstań w końcu, uczesz się albo mi pomóż.- rządził się chłopak.

Astra powlokła się do łazienki i ogarnęła swoją burzę fioletowych włosów.

Gdy wróciła, walizki były już spakowane, więc mogli już spokojnie opuścić Coverwood.
_________________________________

Już niecały tydzień później miała się odbyć ta cała podwójna randka.

Najbardziej przeciwni byli jej Laxus i Astra.

Niestety Thunder i Ikumi już wszystko ustalili, zamówili i przygotowali.

Laxus wywołał prawdziwą burzę z piorunami, gdy Ikumi zasugerowała, że mógłby założyć krawat. Meble w jego domu były nadpalone, a kwiatki pospadały z parapetu. Minuta ciszy dla roślinek. [*]

A więc stanęło na i tak do połowy rozpiętej koszuli. Ikumi natomiast wybrała przewiewną, miętową bluzkę na ramiączka i dzinsową spódnicę, prawie sięgającą kolan.

Tymczasem w gildii Sabertooth to Astra robiła Thunderowi wielki problem. "Nie mam w co się ubrać.", "Moje włosy są dzisiaj paskudne.","Muszę iść się naładować."

Yukino, która zajmowała się przygotowaniem Gwiazdeczki do randki, miała jej już po dziurki w nosie.

Najpierw dała jej śliczną, przylegającą sukienkę. Była czarna i zdobiły ją złote wzorki.

Później upięła lekko jej falujące włosy, które bynajmniej nie wyglądały "paskudnie".

Na ostatnią wymówkę nie mogła jednak nic poradzić. Wtedy do pokoju wszedł Thunder.

-Nie musisz już się ładować.- powiedział i stanął za jej plecami. Już po chwili Astra poczuła, jak chłopak kładzie coś na jej szyi.- Zrobiłem to dla ciebie.

W lusterku zobaczyła śliczny naszyjnik z rzędem uwięzionych na nim kamieni, łudząco przypominających bursztyn. Ale tak na prawdę były to odłamki jej samej, jej gwiazdy.

-Dziękuję.- odparła i poczuła płomyki w swoich policzkach. Co to? Przecież gwiazdom to się nie zdarza...

Niecałą godzinę później wszyscy wybrali się do restauracji.

Ikumi i Laxus spóźnili się odrobinę, bo, jak mówiła białowłosa, chciała zabrać na wszelki wypadek krawat, co bardzo nie spodobało się blondynowi. Zdecydowanie też tłumaczyła to ta rozmazana pomadka na jej ustach...

Thunder wszystkiego pilnował, zabawiał towarzystwo i składał zamówienia. Zachowywał się zbyt dojrzale, co wprost denerwowało Astrę. A te płomyki ciągle siedziały w jej policzkach.

-Ładny naszyjnik.- powiedziała Ikumi do Astry, sącząc swój napój przez słomę.

-Och, dzięki...

-Ode mnie. Sam zrobiłem. Powinienem zostać jubilerem.- zaśmiał się szarowłosy.

A w Ikumi nie dało się wzbudzić zazdrości, przez co plan Astry dawno temu upadł.

Spotkanie przeciągnęło się do pierwszej w nocy. Laxus i Thunder, wypiwszy trochę za dużo shotów, stali się dobrymi przyjaciółmi.

Razem chrzanili jakieś głupoty, a Laxus pozwolił Stormowi nazywać się Lamusem, stwierdzając, że i tak ma tak napisane w dokumentach.

Ikumi była co najmniej zeżenowana, a Astra w końcu dobrze się bawiła na tej nieszczęsnej randce.

Na koniec Laxus zaczął wypytywać Astrę jakiego typu życzenia spełnia dla Thundera i wcale nie chodziło mu o magię. Był tak grubiański i nietaktowny, że Astra czuła się okropnie skrępowania.

Zdenerwowała się i po prostu wyszła z restauracji, żegnając się tylko z Ikumi, wymieniając z nią spojrzenia.

Była pewna, że sama nie trafi choćby i na dworzec, ale nie miała zamiaru czekać w pobliżu tej restauracji!

Co sobie myślała, chcąc zniszczyć jedną relację, by zbudować drugą, sztuczną? I wiedziała, że straci wtedy swojego jedynego przyjaciela, że utraci jedyną wartościową więź w swoim życiu.

A najbardziej bała się, że spełni się jego życzenie i już nigdy go więcej nie zobaczy. Może Wróżka miała rację, lubiła go...




O.H.A.Y.O.

Kochani
Mam do was czysto hipotetyczne pytanko
Obrazilibyście się, jakby ktoś z głównych bohaterów tej książki sobie... ekhm... zginął?
Nie mam pomysłów na zakończenie, a zbliża się ono nieubłaganie
Napiszcie w komentarzach

Papa❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro