66. Attack on menel

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Thunder pożegnał się z Ikumi i Laxusem.

Czy plan wypalił? Oczywiście, że nie. Chłopak już zamartwiał się tym, jak załamana będzie jego Gwiazda.

Propo Gwiazdy, musiał znaleźć Astrę. Zdawał sobie sprawę z tego, że Laxus mógł ją zdenerwować i wiedział, że brak jego reakcji musiał być jeszcze gorszy. Czuł się okropnie.

Był też w 100% pewien, że Astra zgubiła się gdzieś w Magnolii.

Łaził po całym mieście, szukając swojej zguby. Był coraz bardziej zmartwiony i obawiał się, że nie znajdzie jej tej nocy. Nie dość, że panowała niesamowita ciemność, to jeszcze nie myślał trzeźwo, bo nie był trzeźwy.

Po dwuch godzinach krążenia, usiadł na czyichś schodach i zaczął nerwowo wycierać dłońmi swoją twarz. Rozejrzał się jeszcze raz po mieście i olśniło go. Na dachu jednego z budynków stał piorunochron.

Niebo momentalnie się zachmurzyło, zagęszczając panującą wokół ciemność. Z nieba zaczęły sypać się pioruny, spadające prosto na urządzenie. Tworzyło to w górze wręcz chamski drogowskaz dla zagubionej. Tylko czy zechce za nim podążyć...?
_________________________________

Astra kierowała się w... nie wiedziała gdzie, ale prawie na pewno w przeciwnym kierunku do restauracji.

Miała gdzieś, że na pewno się zgubi, ale jeszcze nigdy nie kierowały nią takie emocje. I z pewnego powodu chciała też dopiec swoją ucieczką Thunderowi. Dlaczego?

Bo mimo że poszedł z nią na tę nieszczęsną randkę, to była sama, niezrozumiana.

Z rozmyślań wyrwał ją głośny grzmot w środku miasta. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że zaszła praktycznie do murów Magnolii.

Z nieba sypały się pioruny, tozświetlając niebo jak fajerwerki i przyćmiewając gwiazdy. A Astra była pewna, że to dzieło nikogo innego, jak jej szarowłosego przyjaciela.

Po co miałby rzucać piorunami po całym mieście? Jest pijany, może się wygłupiał. Może jej szukał, ale ona nie chciała być znaleziona.

Poszłaby w przeciwnym kierunku ale właśnie wtedy musiały pojawić się kłopoty.

-Co tu robisz, Gwiazdeczko?

Głos jakiegoś brodatego faceta bez kilku zębów i z dość dużą butelką po bimbrze, którą mógł je sobie wybić zabrzmiał tuż przed nią. Szedł w jej stronę, zataczając się co chwilę ze swoim wybrakowanym uśmiechem.

W głowie Astry słychać było tylko słowo "Biegnij!".

Ruszyła więc pędem do Thundera. Nie chciała wcale aby ją ratował, ale bez życzenia pozostawała bezradna. Nie mogła się bronić.

Zaraz też się przewróciła. Pozbyła się sabotażystów w postaci szpilek i uciekała przed strasznym menelem, który teraz zawołał nieco trzeźwiejszych kolegów.

Jej stopy wydawały jedynie śmieszny dźwięk, uderzając o brukowe drogi Magnolii.

Można by pomyśleć, że z dość oczywistym drogowskazem przed sobą każdy bez trudu dotrze do celu, ale mówimy o Astrze, a ona trafiła na ślepy zaułek.

Nie zrozumcie mnie źle, złotooka miała gdzie uciec, bo po prawej ścieżka biegła dalej i prowadziła do centrum miasta. Tylko że pioruny były na wprost niej!

W takim miejscu nasza bohaterka mogłaby się pokłócić z GPS-em.

"Skręć w prawo."
"Ale Thunder jest tam, z przodu."
"Skręć w prawo!"
"Ale on jest tam! Za ścianą!"
"Nie dotrzesz do celu. Krzysztof Hołowczyc już Cię nie poprowadzi."

Tyle by było z nawigacji. Jednak pod presją pościgu meneli i wkładem upartości Gwiazdy, dziewczyna postanowiła przejść po śmietnikach i wdrapać się na ścianę.

Zręcznie przedostała się na drugą stronę, ale mądre pijaczyny powlokły się okrężną drogą i znów rozpoczęły pościg z drugiej strony.

Astra nadal biegła w stronę piorunochronu i w pewnej chwili zobaczyła szarowłosego chłopaka przy fontannie.

Thunder niesamowicie ucieszył się na widok dziewczyny, która bardzo szybko do niego biegła. Jednak po chwili skapnął się, że coś tu nie pasuje.

"Dlaczego ona jest boso?": pomyślał najpierw, a po około piętnastu sekundach dodał już na głos:

-Dlaczego gonią ją menele?!

-Thunder! Życzenie!- krzyczała dziewczyna zdyszanym głosem.

-Chcę, żebyś walczyła!- posłusznie odpowiedział.

Zaraz też Astra dostała do rąk olbrzymi dzban na wodę, który energicznie przechyliła i spłukała napastników wgłąb labiryntu miasta, który musiała niedawno przechodzić.

-Szkoda, że to nie piwo!- zaszlochało kilku pijaków po drodze.

Jak się domyślacie, Astra mimowolnie drgnęła i, tak jak chcieli, umiliła im rejs wysokoprocentową rzeką.

-Co... tu się stało?- Thunder zapytał, nie gubiąc już dawno zaginionej szczęki.

-Nie wiem. Chodźmy do domu.- odparła dziewczyna dość chłodno.

Droga na peron okazała się nieprzyjemna, głównie ze względu na ciszę i dziwną niechęć bijącą od Astry. Gdy dotarli na miejsce, przywitała ich kolejna "milutka" niespodzianka.

Następny pociąg do Crocus był dopiero rano.

-Świetnie...- westchnął srebrnooki i usiadł na ławce. Zaraz też jego wzrok powędrował na jego towarzyszkę. Zauważył jej zaczerwieniony nos i to, że pocierała swoje bose stopy jedna o drugą.- Zimno ci?

-Nie... tak...- odparła, przypominając sobie, że miała na sobie tylko krótką, obcisłą sukienkę bez żadnych rękawów czy nawet ramiączek.

Thunder, jak ten podręcznikowy dżentelmen, okrył ją swoją marynarką. Usiedli razem na ławce i jedyne co im pozostało, to czekać...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro