Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Cześć Maya. Wreszcie jesteś.- powiedział z uśmiechem Simon.

- No hej... Nie chce być niegrzeczna... Chociaż w zasadzie to mi wszystko jedno. Co ty tu robisz?

- Przyszedłem w odwiedziny do mojej ulubionej koleżanki z klasy. - powiedział brunet z uśmiechem, widząc moją minę kontynuował.- No taka prawda. Stęskniliśmy się za tobą.

- My?- zapytałam

- Patrick i ja.

- Aha. I co w związku z tym?

- I w związku z tym porywam Cię i zabieram do nas. - oznajmił wstając.- Chodź.

- Oszalałeś.- stwierdziłam głosem lekarza stawiającego diagnozę.

- Na twoim punkcie.

- Okey... To są trzy opcje: Jesteś pijany, naćpany, albo cię pojebało.

Chłopak tylko się zaśmiał i pociągnął mnie w stronę wyjścia.

- Rano zawiozę ją do szkoły.- oznajmił Simon moim przyjaciołom, gdy wychodziliśmy.

- Wytłumaczysz mi, czemu mnie porywasz?- zapytałam wściekła.

No bez przesady! Porywać kogoś w środku dnia... No dobra był już 21 no ale i tak... Porywać kogoś z jego domu i to jeszcze przy świadkach, którzy jedynie uśmiechali się pod nosem! Jak tak można?!

- Mówiłem ci.

- Nie kurwa, nie mówiłeś. Wróciłam do domu, a ty mi oznajmiłeś, że przyjechałeś po mnie i mam jechać do ciebie. A za kogo ty mnie do cholery masz?!

- Uspokój się. - powiedział tylko otwierając mi drzwi od strony pasażera.

Nie byłam pewna czy wsiąść do auta czy lepiej uciec do domu. Ale tak szczerze to co mi grozi? No bo to przecież tylko o rok starszy chłopak, który nosi przy sobie broń, a teraz zabiera mnie do swojego domu, w którym mieszka ze swoim przyjacielem, który też nosi przy sobie pistolet. A no tak, jednak coś może mi grozić... Ale o dziwo nie boję się go, w ogóle przy nim czuję się bezpiecznie. Może jest to z mojej strony głupotą, ale wsiadłam do auta i to jeszcze z własnej woli.

Po 15 minutach byliśmy już pod willą chłopaka. Widząc, że otwiera pilotem żelazną bramę, zaczęłam się śmiać, gdy chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, a ja dałam radę już mówić bez przerwy na śmiech, wyjaśniłam.

- Tym razem nie skaczemy przez płot. - Simon zaczął się śmiać. - To może dzisiaj też nikt nie będzie celował do mnie z pistoletu.

- Nic nie obiecuję. - powiedział ze śmiechem, a ja się dołączyłam. 

Może to dziwne, ale nie przerażał mnie fakt, że ktoś do mnie celuje z broni. Jestem albo odważna, albo głupia .

Wjechaliśmy do tego wielkiego garażu i zostawiliśmy tam samochód, a potem ruszyliśmy do salonu. Na kanapach siedziało kilkunastu chłopaków, większości z nich, gdybym gdzieś zobaczyła, to uciekłabym z krzykiem. Wszyscy byli wytatuowani, bardzo umięśnieni i cholernie przystojni.

- Cześć wszystkim. - powiedział mój towarzysz zwracając na nas uwagę tych przystojniaków. Jak się później okazało jednym z nich był Patrick. Chłopcy patrzyli na mnie z nieskrywaną ciekawością.

- Hej Simon. Co tam mała?- zapytał jeden z nich.

- Mała to jest twoja pała.- warknęłam.

- Uuu ostra. Lubię takie. - powiedział z uśmiechem.

- To zjedz kurwa Chilii.- na moje słowa cała reszta zaczęła się śmiać.

- Mówiłem, że ją lubię.- przypomniał Patrick, gdy się już uspokoił.

- Hej Patrick. - uśmiechnęłam się do niego.

- Cześć skarbie. - odpowiedział chłopak Josh'a uśmiechając się miło.

- Nie skarbuj mi do niej. - Simon udawał oburzenie, co wywołało kolejny napad wesołości. - Chodź na górę. - szepnął do mnie ciągnąc mnie za rękę w stronę schodów.

- Jeśli myślisz, że będę się tam z tobą pieprzyć to chyba na głowę upadłeś. - starałam się to powiedzieć cicho, ale chyba mi to nie wyszło, bo chłopcy z kanapy prawie płakali ze śmiechu.

- Oj Simonek, chyba jednak dzisiaj nie zarucha. - zaszydził znajomy głos

- Zamknij się Arthur.- syknął brunet, który dalej trzymał mnie za rękę.

- Arthur?- powtórzyłam zastanawiając się skąd znam ten głos. Czy ja znam kogoś o tym imieniu??? Już wiem!- Fotel!- pisnęłam, a wszyscy poza Simonem i Arthurem patrzyli na mnie jak na idiotkę, w czasie w którym ta dwójka zwijała się ze śmiechu.

- Czy jest coś o czym ja nie wiem?- zapytał chłopak który wcześniej mówił, że lubi ostre.

- Tak. - powiedziałam i zaczęłam wyliczać na palcach. - Nie wiesz jak wygląda dziewczyna bez ubrań. Nie wiesz jak się podpisać. Nie wiesz jak podrywać laski. Nie wiesz co to jest inteligencja i nie wiesz co mi teraz odpowiedzieć.

Wyliczałam co chwilę zaginając jeden z palców, a reszta osób w salonie śmiała się jak opętana. Chłopak zrobił się na twarzy purpurowy ze złości. Może i powinnam się bać, ale tak nie było wiedziałam, że nawet jakby chciał mi coś zrobić to Simon i Patrick na pewno by mi pomogli.

- Ma gadane. - zaśmiał się jakiś inny chłopak. - Ale weź powiedz o co chodzi z tym fotelem, bo nie mogę nic wykombinować.

- No okej.- powiedziałam, a chłopak gestem wskazał na kanapę, żebym usiadła, a ja chwilę się zastanowiłam i poszłam usiąść, ale na mój fotel. Chłopcy się zaśmiali i sypali tekstami do Simona w stylu "Twoja laska woli Arthura"- No więc.- zwróciłam ich uwagę na swoją osobę. - Dzisiaj jak weszłam do klasy, to ten o to człowiek siedział na moim miejscu, a gdy go grzecznie poprosiłam żeby się przesiadł to mnie...

- Grzecznie?- przerwał mi fotel ze śmiechem. - Warczałaś gorzej niż traktor.

- Cicho bądź fotelu.- warknęłam, na co wszyscy się śmiali.- Wracając do opowieści. Gdy GRZECZNIE poprosiłam, żeby się przesiadł.- powtórzyłam podkreślając słowo "grzecznie".- To zaczął się ze mną kłócić, a ja nie należę do cierpliwych osób, więc po chwili się wkurzyłam i po prostu usiadłam na niego całkowicie go ignorując.

Zakończyłam wzruszając ramionami, a oni ze śmiechem zapytali, czy siedziałam tak całą lekcje, wiec opowiedziałam im całą historię łącznie z wizytą u dyrektora.

Po około godzinie rozmów z nimi dowiedziałam się, że ten czarnowłosy chłopak co "lubi ostre" to Tom, a chłopak, który stwierdził że mam gadane to Chris.

- Chodźmy już na górę.- powiedział mi Simon na ucho. - Muszę Ci coś wyjaśnić.

Kiwnęłam głową na znak zgody i ruszyłam za nim w stronę sypialni.

Pokój chłopaka utrzymany był w czarno-białych kolorach. Ściana, na prawo od drzwi w całości składała się z okien. O przeciwległą, pomalowaną na biało ścianę oparte było łóżko małżeńskie przykryte czarną narzutą. Ustawione było w taki sposób, że leżąc na nim można podziwiać krajobraz. Po obu stronach łoża znajdowały się białe szafki nocne. Na przeciwko drzwi wejściowych były jeszcze dwie pary, które zgaduję, że prowadzą do łazienki i garderoby. Pokój był piękny i duży.

- Nie będzie Ci przeszkadzało spanie ze mną na jednym łóżku?- zapytał, a ja się zaśmiałam.

- Teraz o tym myślisz? Najp...

- Ja zawsze o tym myślę. - wtrącił chłopak, ale go zignorowałam.

- Najpierw mnie porywasz, nie pozwalasz mi się spakować, a nawet nie mam gdzie spać?

- Oczywiście, że masz gdzie spać. Każdy z chłopaków z przyjemnością cię ugości w swoim łóżku.

- Spadaj.- warknęłam- mnie chociaż ktoś chce.

Chłopak tylko się zaśmiał.

- Dwa pytania. W czym ja do cholery mam spać i w czym jutro mam iść do szkoły? Skoro wymyśliłeś, że zawieziesz mnie tam bez przystanku w postać mojego domu, a nawet nie myśl, że pójdę w tym co dzisiaj.- zapytałam odrobinę spokojniej.

- Spać możesz nago, ja się na pewno nie obrażę, a do szkoły idź w mojej koszulce. - zaśmiał się.

- Uważaj, bo ci jeszcze stanie na samą myśl o mnie w twoich ciuchach lub bez nich.

- No to spać możesz w mojej koszulce.- zaproponował rozczarowany faktem, że odrzuciłam jego propozycję. Widząc mój wzrok dodał - i w bieliźnie. A co do stroju na jutro to rano się pomartwimy, ok?

Zgodziłam się, więc chłopak wyszedł przez jedne z drzwi, jak myślę prowadzące do garderoby i podał mi białą bluzkę z krótkim rękawem i gestem wskazał ostatnie z drzwi.

Weszłam do przyległego pomieszczenia, które tak jak myślałam okazało się łazienką. Wcześniej Simon powiedział mi, że ręcznik znajdę w szafce znajdującej się przy drzwiach. Wyjęłam stamtąd dwa ręczniki i położyłam je obok dużej wanny, do której wcześniej nalałam wody.

Po wykąpaniu i wytarciu się założyłam koszulkę chłopaka, która sięgała mi jakieś 10cm za pośladki i swoje majtki, które przez intensywny kolor były widoczne przez materiał bluzki. Podeszłam do zlewu, gdzie w przyległej szafce znalazłam zapakowaną jeszcze szczoteczkę do zębów. Otworzyłam opakowanie i umyłam zęby, po czym wróciłam do pokoju. Na łóżku leżał już chłopak w samych bokserkach.

- Nie masz stanika. - mruknął Simon przyglądając mi się, na co przewróciłam oczami.

- Nie lubię w nim spać.- przyznałam wzruszając ramionami. - Nie podniecaj się tak.

Podeszłam do łóżka, na którym usiadłam. Już chciałam się kłaść, ale przeszkodziło mi w tym pukanie do drzwi, które następnie się otworzyły, a do środka wszedł Patrick.

- Simon?- zapytał zdziwiony nocny gość. - Czemu jesteś w pokoju Mayi, a nie swoim?

- Jak to kurwa pokoju Mayi?- wrzasnęłam zdziwiona

- Nie powiedziałeś jej jeszcze?- zapytał Simona, a ten zaprzeczył ruchem głowy.- No bo... Ymmm...ten...tego... Niech Ci to Simon wytłumaczy.

- Stój!- wrzasnęłam, gdy ten próbował wyjść spokoju. - A teraz siadaj i słucham.

- No, bo... Nawet nie wiem od czego zacząć.- jęknął Simon.- Czemu ja dostałem to zadanie?

- To może zacznij od tego od kogo i jakie zadanie dostałeś.- zaproponowałam już spokojnie.

- Od mojego szefa. - wyjaśnił.

- Jakiego szefa?

- No, bo ten... My wszyscy tutaj należymy do gangu.- powiedział i zaczął mi się przyglądać czekając na moją reakcję.
____________________________________
Miałam nie dodawać jeszcze rozdziału, ale wstawiam w podziękować wam za 28 miejsce. Jesteście najlepsi :D Dziękuję wam bardzo.
Buziaki :*
Vera__18

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro