Rozdział 27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rano obudziłam się, albo zostałam obudzona przez butelkę zimnej wody lądującej na mojej głowie. Czy ja już mówiłam, że ich kiedyś zabije? Nie? To mówię teraz. Jestem to od około tygodnia, a już drugi raz zostałam obudzona w ten sposób.

- Idiota. - syknęłam patrząc na mojego oprawce z żądzą mordu w oczach.

Oj zemszczę się.

- No to poranny prysznic masz już z głowy. - zaśmiał się Ash, a ja tylko warknęłam wściekła. - Za pół godziny w sali narad mamy zebranie dotyczące twojej pierwszej akcji. Masz na nim być.

Mruknęłam coś, byleby tylko poszedł. Gdy wyszedł z powrotem rzuciłam się na łóżko, ale przez tą głupią, mokrą pidżamę i pościel nie mogłam spać. Nie wiele myśląc zrzuciłam z łóżka wszystko z wyjątkiem poduszki i zdjęłam mokrą koszulkę w której wcześniej spałam, po czym z powrotem pokrążyłam się w krainie snów.

Niestety nie dane mi było się tym długo nacieszyć po chłopcy zaserwowali mi kolejną wodną pobudkę. Wstałam jak poparzona piorunując wzrokiem mojego oprawce, którym tym razem okazał się Simon. Ten jednak kompletnie zignorował mój wzrok, po swojego nie mógł oderwać od moich nagich piersi. Chwila... Nagich?! O kurwa! Ale przecież teraz jak zacznę piszczeć czy się zasłaniać, to i tak będzie za późno bo i tak widział mnie bez biustonosza.

- Ekhem...- odchrząknęłam, a on z wyraźną niechęcią skierował swój wzrok na moje oczy. - Nie chce Ci przeszkadzać, czy coś. Ale czego ty do cholery chcesz od mojego pokoju, że przerywasz mi mój sen?!

- Spotkanie trwa już od 15 minut, a że ciebie wciąż nie ma, to wysłali mnie, żebym sprawdzić czy najzwyczajniej w świecie nie poszłaś dalej spać.

- Luke. - warknęłam, a chłopak się zdziwił.

- Skąd wiesz, że to on?

- Za dobrze mnie zna. Wie, że jak się mnie nie przypilnuje, żebym wstała, to po prostu pójdę dalej spać. A przy okazji był pewien, że skoro Ash oblał mi bluzkę i kołdrę, to je zrzucę, więc dla beki wysłał ciebie.

- Dziwne, że nie wolał sam przyjść.- mruknął chłopak swój wzrok ponownie kierując na moje cycki.

A co mi szkodzi? Niech sobie popatrzy. Mi korona z głowy nie spadnie, a on będzie miał przy czym sobie ulżyć.

- Dużo razy widział mnie już bez ubrań i pewnie jeszcze nie raz zobaczy. W końcu jak to wczoraj ująłeś jestem tylko dziwką.

- A właśnie co do tego... Ymmm... Chciałem cię prze... Przeprosić.- wyjąkał.

- Szczerze mówiąc, to mnie to nie obchodzi.

- Ale ja naprawdę nie chce, żebyś była na mnie zła i żeby ci było przykro.

Na jego ostatnie słowa nie mogłam zareagować inaczej, niż zacząć się śmiać. No bo proszę was... Tyle razy co ja w życiu słyszałam, że jestem puszczalską szmatą itp., to chyba polityków w USA nie ma.

- Ty serio myślisz, że mi przykro z tego powody?- zaśmiałam się, a chłopak pokiwał głową.- Muszę cię niestety rozczarować. Nie obchodzi mnie zdanie ludzi, którzy nic o mnie nie wiedzą. I nim coś powiesz.- szybko kontynuowałam widząc jak otwiera usta. - Nie mam tu na myśli danych typu nazwisko, adres, przyjaciele. Tylko prawdziwej mnie. Nie wiesz jakie mam o czym zdanie, nie znasz moich marzeń, nie masz pojęcia o czym myślę, więc nie znasz mnie. A teraz pozwolisz, że pójdę się ubrać, a później pójdziemy na to debilne spotkanie.

Nie czekając na jego odpowiedź, weszłam do garderoby, a następnie łazienki, aby się przygotować.

POV. SIMON 

Ona ma rację. Wczoraj ją obraziłem, znając w zasadzie tylko jej najważniejsze dane. Nie znam jej uczuć, ale czy to od razu znaczy, że jej nie znam? Chyba tak.

"Co z tego, że dziewczyna lubi się zabawić, przecież ty też nie jesteś święty. Co raz to inna laska, pamiętasz chociaż imiona połowy z nich?"- zapytał jakiś głosik w mojej głowie.

Musiałem przyznać mu rację. Maya jest naprawdę fajną dziewczyną. Jest zabawna, pewna siebie, inteligentna i cholernie seksowna. Gdy tylko pomyślałem o jej pewności, przed oczami stanęła mi scena, gdy pierwszy raz widziałem blondynkę bez stanika. Zachowałem się wtedy jak kretyn, ale nie żałuję tego. Czasem mi się wydaje, że ta dziewczyna ma więcej odwagi, niż większość z nas. A propos jej odwagi, przypomniał mi się wczorajszy dzień, gdy nie dość, że wykiwała, to jeszcze postrzeliła Roba. Jest niesamowita...

Kurwa Simon! Ogarnij się! Laska jak laska, jest niezła i nie jest cnotką, więc może uda Ci się ją przelecieć.

Zaśmiałem się w duchu. Nawet gdyby była cnotką, to i tak prędzej czy później by wylądowała ze mną w łóżku.

Ja pierdole! Czemu ja cały czas o niej myślę?!

"Bo ci się podoba"- szepnął ten denerwujący głosik.

Podoba to mi się jej ciało. Te długie nogi, zgrabny tyłek, płaski brzuch, duże cycki.

Kurwa! Teraz zrobiło mi się jeszcze ciasno w spodniach.

W chwili w której to pomyślałem Maya wyszła z łazienki w krótkich spodenkach i bluzce odsłaniającej pępek.

Ona to chyba robi specjalnie. Wzrok dziewczyny powędrował po mnie, na chwilę zatrzymując się na moim kroczu.

- Widzę, że masz problem.- powiedziała uśmiechając się kpiąco.- I tak jesteśmy spóźnieni, więc dodatkowe 10 minut nas nie zbawi.

Chwila, chwila... Czy ona właśnie proponuje mi seks?

- Wiesz, gdzie jest łazienka, jak potrzebujesz, to idź sobie zwal, ja poczekam.

Kurwa. A już miałem nadzieję, że pójdzie tak łatwo. 

POV. MAYA 

Po wyjściu z łazienki zobaczyłam chłopaka, który stał w miejscu, gdzie ostatnio go widziałam, ale mogę powiedzieć, że nie tylko on stał. Jego kolega w spodniach, robił dosłownie to samo.

- Widzę, że masz problem.- powiedziałam z kpiącym uśmiechem .- I tak jesteśmy spóźnieni, więc dodatkowe 10 minut nas nie zbawi.

Gdy zorientowałam się jak to zabrzmiało i widząc błysk podniecenia w jego oczach, szybko dopowiedziałam.

- Wiesz, gdzie jest łazienka, jak potrzebujesz, to idź sobie zwal, ja poczekam.

Nie to, że nie miałam na niego ochoty, bo miałam i to wielką. Ale przynajmniej teoretycznie powinnam być na niego zła, za to, że uważa mnie za jakąś tanią dziwkę. Prawda jest jednak taka, że mimo, iż wmawiam sobie, że kompletnie nie rusza mnie to co o mnie myśli, to tak naprawdę, trochę mnie to zabolało. Postanowiłam to jednak zignorować.

- A może byś mi pomogła z moim problemem?- zapytał, a łobuzerski uśmiech wykrzywił jego wargi.

- No chyba śnisz.- zaśmiałam się

- Oj w moich snach robiliśmy to już dawno. - zaśmiał się, a ja pocieszająco poklepałam go po ramieniu

- Tak mi przykro.

- Czemu?- zdziwił się.

- Że żadna laska Cię nie chcę a twoje życie seksualne kończy się na fantazjach erotycznych o mnie. - powiedziałam uśmiechając się smutno, chodź tak naprawdę miałam ochotę się śmiać. - Jak chcesz to później poszukam Ci jakiegoś psychologa, żebyś mógł się wygadać. Ale teraz musimy już iść. 

*** 

Spotkanie tak jak myślałam było cholernie nudne. Ja wiem, że musieli to wszystko omówić, że to moja pierwsza misja i bla bla bla. No, ale ja was proszę... Co może być trudnego w pojechaniu na jakąś starą drogę za miastem, dwoma samochodem z siedmioma chłopakami, którzy już tam byli nie raz, odebraniu towaru i wysłaniu przelewu? Tym bardziej, że ja mam tylko stać. Nie muszę, ani nosić narkotyków, bo to robi Luke, Ash, Tom i John, ani robić przelewu, bo to zadanie Sama, ja razem z Simonem i Mattem tylko ubezpieczamy resztę, więc będziemy stać i się przyglądać.

Normalnie zaraz zejdę na zawał od tego stresu...  Czujecie ten sarkazm?

Spotkanie trwało coś koło 4 godzin, a później musiałam iść jeszcze do szefa.

- Hej Mark. - przywitałam się.- Nie za często ty mnie tu wzywasz?

- Cześć Mayu. Gdybyś tak często się w coś nie pakowała, to nie wzywałbym Cię tu prawie codziennie.- zaśmiał się.

- Normalnie jak na dywaniku u dyrektora... A nie chwila. Ty jesteś dyrektorem.- ironizowałam, a mężczyzna się śmiał.

- Takie życie.

- Tsa... Bo każdy ma dyrektora, który jest jednocześnie szefem gangu, do którego ten ktoś należy, a jego wychowawcę jest jeszcze zastępcą bossa.- kpiłam dalej. - Przecież to jest taaakie normalne.

- Dobra, niestety nie mam całego dnia na rozmowy z tobą.- powiedział ze smutną miną, na co zachichotałam.- Opowiedz mi co się wydarzyło wczoraj na tych wyścigach, że postrzeliłaś naszego wroga.

Więc zaczęłam opowiadać od wyścigu mojego i Simona, który oczywiście wygrałam, a skończywszy na momencie, w którym chłopacy z gangu Roba wkładają go prawie nieprzytomnego do samochodu.

- Nie jesteś na mnie zły?- zapytałam kończąc opowieść.

Może i jakiś czas temu, byłam zła na tego człowieka, że na siłę kazał mi wstąpić do tego gangu, ale teraz szczerze powiedziawszy byłam mu wdzięczna. Dzięki temu poznałam chłopaków, którzy są naprawdę genialni, moje życie stało się ciekawsze. No bo szczerze jaka laska, która nie jest less, nie chciała by mieszkać z 30 mega seksownym i umięśnionymi typowymi bad boyami, ale traktującymi ją jak księżniczkę, pod jednym dachem? No bo szczerze to tak teraz wygląda moje życie. Z chłopakami mam super kontakt i mimo, że znamy się około tygodnia, to już wiem, że są najlepsi i nikomu nie pozwoliliby mnie skrzywdzić.

- Zły? - zdziwił się mój szef - Ja jestem z ciebie dumny. Nasz najnowszy nabytek, a tak świetnie sobie radzi. Wiedziałem, że będziesz tu pasować.

- Tia... Bo każdy dyrektor szkoły cieszy się, gdy jego uczennica postrzeli człowieka. - zaśmiałam się

- A kto powiedział, że jestem każdy?- zapytał z uśmiechem.- Ale z tego co widzę, nie masz żadnych wyrzutów sumienia, czy innych tego typu bzdur. Mam rację?

Zastanowiłam się chwile, ale prawda jest taka, że miałam w dupie to czy Rob się wykrwawił i zdechł czy nie.

- Absolutną.- potwierdziłam, a szczęśliwy mężczyzna klasnął w dłonie. Jak dziecko...

- To znakomicie. A teraz mam do ciebie jeszcze jedną sprawę. Jak się dogadujesz z chłopakami.

- Szczerze, to nawet nie pamiętam jak połowa z nich ma na imię, ale gdy z nimi gadam, to im to nie przeszkadza.

- A zaprzyjaźniłaś się z kimś? Nie licząc Asha i Luke'a?

- Teraz to brzmi jak pytanie rodzica do małego dziecka, o to czy znalazło przyjaciół w nowej szkole.- zaśmiałam się.

- Ty zawsze będziesz dla mnie jak córka.

- Oooo... To było takie słodkie.

- A teraz odpowiedz na moje pytanie. - poprosił Mark ze śmiechem.

- No to...- zastanowiłam się chwile. - Patricka poznałam w wakacje i gdy tylko nie celował do mnie z broni, to był spoko.- zaśmiałam się przypominając sobie nasze pierwsze spotkanie, gdy razem z Simonem "włamywaliśmy" się do tego domu przechodząc przez płot.- Później dowiedziałam się, że spotyka się z moim najlepszym przyjacielem, a następnie wylądowaliśmy w jednym gangu. Więc z nim się raczej zaprzyjaźniłam. Tom też jest genialny. Zawsze potrafi mnie rozśmieszyć. Jak poznałam Arthura to wiesz i od tamtej pory dobrze się dogadujemy.

Wiem, że trochę się rozgadałam, ale tak jak wcześniej mówił, zawsze był dla mnie jak ojciec. Troszczył się o mnie i martwił. W szkole u poprzedniego dyrektora, który nawiasem mówiąc był strasznym chujem, i nie mówię tak tylko dlatego, że mnie nie lubił, Mark zawsze mnie bronił. W zasadzie tylko dzięki niemu zaliczyłam rok.

- A Simon?- zapytał

- Simon jak Simon, zachowuje się gorzej niż kobieta w ciąży i dziewczyna z PMS w jednym. - oznajmiam a nauczyciel się zaśmiał.- On ma takie zmiany nastrojów, że szok.

- Czyli widzę, że o twoją aklimatyzację się martwić nie muszę?- upewnił się, a ja pokiwałam głową.- To dobrze. A teraz zmykaj coś zjeść, a później przygotować się na akcję.

Pożegnałam się z nim tak jak to jeszcze było w zwyczaju przed tą całą sprawą z gangiem, czyli przytuliłam go i wyszłam kierując się do kuchni.

Zrobiłam sobie kanapki z sałatą, serem i pomidorem, po czym usiadłam do stołu, gdzie siedziało już kilku chłopaków

- Co od ciebie chciał Mark?- zapytał Simon.

- Potrzebował mojej rady, którego z was wysłać na najniebezpieczniejszą akcję w tym roku, z której najprawdopodobniej nikt nie wróci żywy. Zaproponowałam ciebie. - skłamałam, a widząc przerażoną minę chłopaka zaczęłam się śmiać.

On serio w to uwierzył?! Co za debil!

- A tak serio?- zapytał Tom, a ja westchnęłam.

- Pytał o wczoraj i ogólnie jak się z wami dogaduje.

- Mówiłaś coś o mnie?- zapytał Simon

- Tak.

- Wiedziałem, że nie wytrzymasz tych 30 minut nie mówiąc o tym jaki jestem wyjątkowy. A jeśli mogę wiedzieć, to o której z moich cech dyskutowaliście tyle czasu?- widać było, że się zgrywa, z czego wszyscy zaczynali się śmiać.

- W zasadzie, to Mark zgodził się ze mną, że jesteś gorszy niż kobieta w ciąży i dziewczyna z PMS w jednym. - wyjawiłam, a chłopacy którzy przed chwilą się śmiali teraz zwijali się z beki.

Wzruszyłam tylko ramionami, dokończyłam posiłek i poszłam na górę. 

Na moim łóżku leżał jakiś karton. Po otworzeniu go zorientowałam się, że jest tam czarna, obcisła bluzka bez ramiączek, tak samo ciasne, o tym samym kolorze, skórzane spodnie i czarne wysokie szpilki.

- Wszystko super, tylko po co mi to?- zapytałam siebie pod nosem i w tym momencie zauważyłam karteczkę.

Ubierz to na akcję, bez problemu wynegocjujesz lepszą cenę :)
Mark

Zaczęłam się śmiać, ale co racja, to racja, ten strój jest tak obcisły, że szokiem będzie dla mnie, gdy się w to wcisnę. Poszłam wsiąść prysznic, zabierając wcześniej nowe ubrania i czarne koronkowe majtki, bo stanika do tej bluzki nie potrzebowałam. Ja nie wiem kto mi wyposażał tą garderobę, ale mogę się założyć, że to jakiś facet, z obsesją na punkcie stringów i koronki, bo innej bielizny, to ja tu nie znajdę. Tak w ogóle to uznajmy to za normalne, że jakiś obcy dla mnie koleś wie jaki rozmiar stanika, czy ogólnie ubrań noszę.

Półtorej godziny później już umyta, w samej bieliźnie, czyli w tym przypadku majtkach, suszyłam włosy, a następnie zabrałam się za makijaż.

W tej chwili drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia jak gdyby nigdy nic wszedł sobie Simon.

- Mam nadzieję, że ty się nigdy nie nauczysz kluczyć drzwi.- zaśmiał się brunet lustrując moje ciało.

- A ja mam nadzieję, że ty się nie przyzwyczaisz do oglądania mnie w samych gaciach.- odpowiedziałam powracając do wcześniejszej czynności. Jednak cały czas czułam wzrok chłopaka na jedynym kawałku materiału, który mnie okrywał.- Uważaj, bo ci stanie. - zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się pod nosem. - Za późno.

Simon nic nie mówił, więc postanowiłam go zignorować i dokończyłam robić mój make-up.

- Czemu?- zapytał po jakimś czasie, a ja zdziwiona na niego spojrzałam. No bo sorry, ale wyskoczył z tym pytaniem nie wiadomo skąd. - Czemu ty się tak zachowujesz?

- Jak?

- No zawsze masz jakieś riposty, jesteś zawsze taka pewna siebie, nigdy się nie wstydzisz. Nawet jak kilkunastu obcych facetów widzi cię jedynie w stringach. Czemu taka jesteś?

- Taka się urodziłam?- zapytałam z wyczuwalnym sarkazmem.

- Nikt się taki nie rodzi. Jesteś odważna i pewna siebie, ale jednocześnie zamknięta w sobie. Dlaczego?

- A ty co? Książkę piszesz?- zapytałam powoli zaczynając się wkurzać

- Nie, jestem po prostu ciekawy.

- A wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?

- Jeśli piekło istnieje, to ja mam tam już zarezerwowane miejsce. - powiedział Simon smutno i wyszedł.

_________________________________
2500 słów! Mój nowy rekord :D Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Bardzo dziękuję za wszystkie gwiazdki, komentarze i wyświetlenia. To naprawdę super uczucie, że jak wchodzę na powiadomienia, to wyświetla mi się że ktoś zagłosował na moją historię, albo ktoś inny dodał ją do listy lektor. Naprawdę wam za to ogromnie dziękuje!!!!!
Buziaki :*
Vera__18

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro