Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Razem z Aną udałyśmy się do swoich pokoi, aby przygotować się do wyjścia. Zrobiłam szybki makijaż, tradycyjnie Smoky Eyes i czerwona szminka, po czym zeszłam na dół. Na kuchennym blacie leżał mój telefon z którego wysłałam wiadomość do Ash'a


Do: Ash
Mamy nową współlokatorkę, Ana się do nas wprowadza. Jadę jej pomóc się spakować. Będziemy za jakieś dwie godziny. Klucze są pod donicą.

Długo na odpowiedź nie musiałam czekać, bo po niecałej minucie wyświetlacz mojego telefonu rozbłysnął informując o nowej wiadomości.

Od: Ash
Wyślij adres. Będę tam za 10 minut i wam pomogę.

Ooo... Czyżby Ash się zakochał? Zwykle miał tylko dziewczyny na jedną noc, a później je zostawiał tłumacząc, że od początku nie ukrywał tego, iż zależy mu tylko na seksie. Ale jeśli chodzi o moją przyjaciółkę zaoferował nawet pomoc przy przeprowadzce. Pewnie uważacie, że to tylko taka tam przysługa, albo robi to bo dziewczyna jest moją najlepszą przyjaciółką, ale gdy rok temu prosiłam go, żeby pomógł mi przestawić meble w pokoju, to uznał, że musi się uczyć. Może i bym w to uwierzyła, gdyby nie dwie sprawy: Po pierwsze- on się nigdy nie uczy, a po drugie- były wakacje.

Dobra, zresztą co za różnica, ich sprawa co jest między nimi, ale jak Ash ją skrzywdzi to wywalę go z domu. Zapytałam się Any, czy ma coś przeciwko pomocy chłopaka, ale zaprzeczyła, więc wysłałam kuzynowi adres.

10 minut później byliśmy już pod domem rudej. Zaparkowałyśmy auto, którym był biały Opel Mokka i podeszłyśmy do chłopaka który opierał się o swoje czarne BMW.

- To co dziewczynki? Gotowe?- zapytał mój brązowowłosy kuzyn.

- Tak. - potwierdziła dziewczyna wyciągając z torebki klucze. - Matka i Bob pojechali do ciotki, więc będą za jakieś 3 godziny.

- Wyrobimy się.- powiedziałam, gdy wchodziliśmy do domu dziewczyny.

Był to mały przytulny domek rodzinny, w którym mieszkała Ana, jej dwie dziesięcioletnie przyrodnie siostry (bliźniaczki), matka i Bob, ojczym rudej. Dziewczyna nigdy nie potrafiła się z nim dogadać, zresztą się jej nie dziwie. Ten człowiek nie robił nic po za piciem taniego piwa i oglądaniem meczów. No po za chwilami w których był taki zmęczony całym trudem minionego dnia, że musiał o 15 zrobić sobie drzemkę.

Przeszliśmy przez maleńki salon, w którym mieściła się tylko kanapa oraz telewizor i ruszyliśmy po schodach na piętro, gdzie znajdowała się sypialnia dziewczyny. Pokój miał może 9m², pod oknem stało biurko, obok szafa, a po lewej stronie łóżko. Ściany miały lawendowy kolor, a meble kompletnie do siebie nie pasowały.

- Dobra, ja idę po walizki, Ash niech spakuje książki, a my z Mayą zajmiemy się ubraniami i kosmetykami.- zadecydowała Ana i po niespełna 5 minutach wykonywaliśmy nasze zadania.

- Nie zapnę tego. A nie mam już więcej walizek. - westchnęła zrezygnowana ruda. Sięgnęłam do tylnej kieszeni, wyciągając kluczyki, które po chwili znajdowały się w ręce mojej przyjaciółki.

- Wiedziałam, że będziesz miała problem z spakowaniem się. W aucie masz moje walizki. - wyjaśniłam widząc jej zdezorientowaną minę.

- Dzięki. - rzuciła biegnąc do auta, a po chwili wracała już dźwigając dwie torby, które położyła przy szafie.

- Kto by pomyślał, taka mała szafa, a tyle ciuchów. - mruknęłam, a dziewczyna się zaśmiała. - No oczywiście pomijając fakt, że i tak większość ciuchów masz u mnie.

- Oj tam, oj tam

Nagle do głowy przyszło mi coś genialnego, a dziewczyna widząc błysk w moich oczach spojrzała na mnie przerażona. No może i to prawda, że wszystkie pomysły, na które wpadałam nie zawsze kończymy się zgodnie z moimi planami, no ale bez przesady.

- Co?- zapytałam widząc jej przerażenie.

- Oczy Ci się świecą. Ostatnio, jak to się działo oznajmiłaś, że w szkole nikt się nie będzie czepiał, gdy przefarbuje włosy na niebiesko i zrobię kolczyk w pępku. Przypomnieć Ci jak to się skończyło? Zostałam zawieszona na tydzień, a ty o mało co nie wyleciałaś, gdy postanowiłaś mnie ratować i zmieniłaś w dyrektorskiej łazience mydło na niebieską farbę i zaczęłaś wrzeszczeć, że skoro nasz dyrektor zmienia się w smerfa, to nie ma prawa zawieszać mnie za farbowanie włosów.

- Oj tam, nie przesadzaj. Wiesz, że byłam pijana. - czy ona mi już to zawsze będzie wypominać?!- A nasz dyrektor był debilem. W tym roku będzie jakiś nowy. Ale wracając do tematu. Tym razem mój plan się tak nie skończy.

Obiecałam, a dziewczyna po chwili wahania pokazała mi ręką, że mam kontynuować.

- Teraz nie mieszkasz już z rodzicami, a to trzeba jakoś uczcić. - zaczęłam, a dziewczyna była coraz bardziej sceptyczna. - Więc, żeby to zapamiętać, zrobimy Ci tatuaż.

- Zwariowałaś?!- pisnęła - Nie ma mowy!

Może i bym próbowała ją przekonać, ale widząc jej minę, byłam na 100% pewna, że to i tak nic nie da, więc postanowiłam namówić ją na coś innego. Od początku wiedziałam, że na jak to ujmuje dziewczyna "oszpecenie się" nie dam rady jej przekonać, dlatego najpierw powiedziałam to, żeby zgodziła się na mój plan B.

- No to przynajmniej zmienimy twój styl, a dokładniej to to co nosisz do szkoły. - oznajmiłam wskazując zdegustowana na walizkę, w której znajdowały się same sweterki.

- Nad tym mogę się zastanowić, ale teraz wracamy do pakowania.

I tak przez następną godzinę chowałyśmy wszystkie jej ubrania do walizek. Gdy skończyłam wyjęłam telefon i sprawdziłam godzinę. 16:48, przy okazji zobaczyłam, że mam dwie nowe wiadomości.

Od: Luke

Wyścigi tam gdzie zawsze o 24. Powiedz Anie. Będziecie?

Gdy tylko dziewczyna powiedziała, że będzie odpisałam chłopakowi i przeczytałam kolejną wiadomość, tym razem od nieznanego numeru, co mi przypomniało, że miałam napisać do Roberta, dupka z małym kutasem.

Od: Nieznany

Nawet mi numeru nie dałaś :( a ja tu się zamartwiam czy wszystko ok po tym jak Cię odstawiłem do domu. Oj brzydko pszczółko.


Że co kurwa?!


Do: Nieznany

Po pierwsze nie jestem żadną pszczółką!!! Po drugie skoro mnie odwiozłeś to chyba wiesz, że wszystko ok. Po trzecie skąd masz mój numer?!?!?! I po czwarte znamy się?


Nie doczekawszy się odpowiedzi schowałam telefon i pomogłam przyjaciółce znosić walizki. Ash gdy zobaczył nas zaczął się śmiać.


- Och dziewczynki, dziewczynki... Wystarczyło zawołać. - oznajmił gdy się uspokoił

- Ale my jesteśmy takie miłe... - zaczęłam

- Może i uwierzyłbym, że Ana jest miła, ale ty?- znowu zaczął się śmiać

Zignorowałam jego wypowiedź i dokończyłam.

- Że postanowiłyśmy zawieść ci te walizki, aż do schodów.

- Och dziękuję ci, łaskawa pani. - powiedział kłaniając się teatralnie.

- Nie dziękuj mi błaźnie, a pomóż.- warknęłam, po czym zwróciłam się do przyjaciółki. - Nie wiedziałam, że to cholerstwo jest takie ciężkie.

Dziewczyna tylko się zaśmiała i zaczęliśmy całą trójką targać walizki do mojego samochodu. Gdy torby były już zapakowane dziewczyna wrzuciła klucz przez wcześniej uchylone okno i ruszyliśmy do mnie, a w zasadzie to już do nas. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o sklep z farbami, gdzie po godzinnej dyskusji wybraliśmy kolory do pokojów moich współlokatorów. Ja postanowiłam zostawić moje ściany w kolorze w którym były, czyli ciemnym fiolecie.

Do domu dotarliśmy o 18:30, Ash poszedł przygotować wszystko do malowania, a my zamówiłyśmy pizze.

Pół godziny później usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, więc biorąc wcześniej portfel, poszłam otworzyć. Odebrałam nasz obiad i numer do całkiem słodkiego dostawcy, po czym zabraliśmy się do jedzenia.

Po posiłku ruszyliśmy sprawdzać swoje zdolności artystyczne, czyli malowaliśmy ściany. Zdążyliśmy tylko pomalować pokój przyjaciółki, bo dochodziła już 22, a wszyscy byliśmy cali w farbie lawendowej i brzoskwiniowej, które zdobiły także ściany pokoju dziewczyny. Poszliśmy się przygotować i półtorej godziny później już na naszych ścigaczach jechaliśmy na wyścigi. Ja wzięłam moją nową Hondę, Ana jechała swoją niezawodną Yamahą, a Ash pożyczył ode mnie Toyotę.

Po nie całych dziesięciu minutach byliśmy na miejscu i od razu podjechaliśmy się zapisać. Gdy tylko zeszłam z motoru od razu wskoczyłam na plecy przystojnego zielonookiego chłopaka z dłuższymi brązowymi loczkami. Gdyby nie kolczyk w wardze i brwi, wyglądałby jak słodki dwudziestolatek, mimo, że tak naprawdę miał prawie 30 lat. Jego umięśnione ręce złapały mnie pod uda i odwróciły tak, że przytulałam się do jego klatki, a nie pleców.

- Cześć Maya.- zaśmiał się, a ja tylko nie wyraźnie mruknęłam "hej" w stronę jego muskularnego torsu. - Też się za tobą stęskniłem.

Luke był moim przyjacielem od... Nie jestem pewna, ale chyba od zawsze. Jest on najlepszym przyjacielem Asha, dzięki czemu zawsze spędzaliśmy dużo czasu w trójkę, a w zasadzie piątkę licząc Josha i Ane.

- Cześć Luke. - zaśmiał się mój kuzyn. - My się nie widzieliśmy pół roku, ale ja Cie nie przywitam tak jak Maya.

Po chwili wszyscy wokół zaczęli się śmiać, a ja udając oburzenie zeskoczyłam na ziemię.

- Oj już nie obrażaj się. - szepnął przygryzając płatek mojego ucha Luke. - O wiele bardziej wole twoje przywitania.

Pewnie zastanawiacie się co mnie z nim łączy, niestety muszę was rozczarować nie jesteśmy parą. Jesteśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi, a że oboje lubimy się zabawić to czasem ze sobą sypiamy. Ja wiem, że chłopak jest ode mnie starszy o 10 lat, ale jest naprawdę w porządku.

Uśmiechnęłam się do Luke'a, a w tym czasie wszyscy zaczęli się witać z moim kuzynem. Powiedziałam przyjacielowi, żeby zapisał naszą trójkę ( Ane, Asha i mnie) na listę, co od razu uczynił.

Kilka minut później nasz trójka i jeszcze jakiś dwóch typków stanęliśmy na linii startu. Wyszła skąpo ubrana dziewczyna, która miała nas wystartować, gdy rozpoznałam w niej Megan, z rozbawieniem spojrzałam po przyjaciołach. Kilka chwil później rozległ się strzał sygnalizujący początek wyścigu, więc ruszyliśmy.

Od razu udało mi się wyprzedzić przyjaciół, chodź muszę przyznać, że Ash był lepszy niż pamiętałam. Przede mną jechał tylko jeden z nowych. Mieliśmy do przejechania trzy kółka, więc nie starałam się go na razie wyprzedzać, a jedynie pilnowałam tego, żeby odległość między nami nie była zbyt duża. Dopiero na ostatnim zakręcie, w który weszłam płynnie wyprzedziłam zdziwionego chłopaka i jako pierwsza przecięłam linię mety.

Od razu podbiegli do mnie ludzie, aby pogratulować mi zwycięstwa. Uprzejmie podziękowałam jednocześnie zdejmując kask, ale cały czas rozglądałam się za przyjaciółmi. Po chwili ich zobaczyłam zbliżających się do mnie razem z Lukiem, który mnie namiętnie pocałował na co się zaśmiałam, Ash przewrócił oczami. Kątem oka dostrzegłam, że chłopak którego pokonałam się do nas zbliża. Zdjął kask, a ja zdziwiona, z otwartą buzią patrzyłam się na niego.

_______________________________

Tak wiem, wiem: W takim momencie?!?!?! ( Ruda1812 ) No, ale niestety :P czasem trzeba się pobawić w Polsat. Aby wam to wynagrodzić mam propozycję: Jeśli będzie 5 gwiazdek i 3 komentarze kolejny rozdział dodam jeszcze dzisiaj. Jeśli nie tradycyjnie będzie jutro :*

Jak zwykle przepraszam za błędy.

Ps. Jak myślicie, kogo zobaczyła???

Buziaki :*

Vera__18

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro