Rozdział dziewiąty.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od śmierci Jaymiego minął miesiąc. Prawie codziennie odwiedzam go na cmentarzu i rozmawiam z nim. Może ktoś pomyśli, że to dziwne, ale poprawia mi to nastrój. Mam wrażenie, że on mnie słucha i nadal stara się mi pomagać mimo iż nie ma już go z nami.

Dzisiejszego dnia obudził mnie deszcz. Atmosfera za oknem była okropna, czego nie można było powiedzieć o atmosferze wewnątrz domu. Na dole było słychać JJ'a i Josh'a wyzywających się i krzyczących na siebie ( nie ma to jak kłótnia, kto ma wstawić wodę na kawę... z kim ja mieszkam.? ) . Zaś na górze, w pokoju George'a i moim było cicho. Gdyby nie deszcz za oknem i stare małżeństwo na dole można by pomyśleć, że nikogo nie ma w domu.

- Dzień dobry kochanie - Powiedział George i pocałował mnie w czoło.

- Dzień dobry panu. - Powiedziałam uśmiechając się oraz próbując wyplątać się z uścisku chłopaka.

- A gdzie się pani wybiera.? Czyżby pani próbowała ode mnie uciec.? - Zapytał Geo ściskając mnie jeszcze bardziej.

- Tak. Właśnie zamierzałam uciec od pana, panie Shelley. 

- A gdzież to.? 

- A do kuchni uciszyć stare małżeństwo zanim zaczną rzucać talerzami albo jeszcze czymś innym. Puści mnie pan.? 

- No niech już będzie, ale to wyjątkowo, żeby nie było. 

- Ok.

George rozluźnił swój uścisk, a ja usiadłam na łóżku i założyłam koszulę Geo, po czym wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz. Krzyki chłopaków były coraz głośniejsze oraz wyraźniejsze. Z ostatniego, najniższego stopnia schodów spojrzałam do salonu, na zdjęcie Jaymiego i uśmiechnęłam się oraz pomachałam do zdjęcia za małą szybką, w drewnianej ramce. Następnie spojrzałam na kuchnie, w której kłóciło się nasze kochane stare dobre małżeństwo. Przewróciłam oczami i przeszłam tak aby mnie nie zauważyli. Wzięłam czajnik, nalałam no niego wody, a następnie postawiłam na kuchence gazowej. Rozpaliłam ogień pod czajnikiem i stanęłam pomiędzy chłopakami.

- Hej, panienki... może tak łaskawie, ale już tak ostatecznie... przestaniecie się wydzierać na całą Anglię i dacie ludziom spać.?! - Krzyknęłam.

- O, witaj księżniczko. Z przemiłą chęcią lecz jest już po ciszy nocnej ponieważ jest prawie czternasta, a Geo i ty śpiąca królewno wciąż nie wstaliście. - Powiedział JJ i pocałował mnie w policzek.

- Nie macie mi nic do powiedzenia.? - Spytałam

- Przepraszamy. - Wymamrotał Josh.

- No i to właśnie chciałam słyszeć.! A teraz przepraszam szanownych państwa, wracam do mego chłopaka. - Powiedziałam dumna.

- Uuu... kiedy dzieci.?! - Spytał JJ.

- Jak kogoś zapłodnisz - Odpowiedziałam i udałam się na górę.

*

Gdy George i ja wygrzebaliśmy się w końcu z łóżka uznaliśmy, że pójdziemy na zakupy. Mieliśmy zamiar iść w czwórkę ale JJ oznajmił nam iż musi szykować się na wyjście ( pomyślałam sobie, że pewno znowu idzie się nasz kochany pijak upić i zasnąć gdzieś w parku ) . Zostawiliśmy go więc samego sobie w domu. W końcu jest już dużym chłopcem i powinien sobie sam poradzić.

W sklepie najpierw udaliśmy się do działu spożywczego. Ja jak to dziewczyna uznałam, że mam mało ciuchów, więc muszę sobie jakieś kupić. Do JJ'a dzwoniłam co piętnaście minut aby upewnić się, że nic mu nie jest. Wiem, że jest samodzielny ale... ale to JJ. On jest zdolny do wszystkiego.

Gdy kupiliśmy już wszystkie rzeczy spożywcze ( w tym alkohol ) chłopacy zanieśli produkty do samochodu, a ja poszłam do sklepu z ciuchami. Po jakimś czasie dostałam SMS'a, że muszę wrócić sama bo George jedzie do rodziny, a Josh ma randkę. Wzięłam więc torby i wyszłam ze sklepu, bo do domu kawałek dojść trzeba.

Po pół godzinie marszy z zakupami dotarłam do domu. Położyłam torby na progu i zaczęłam oduluczać drzwi. Gdy je otworzyłam rzuciłam torby na korytarz i zamknęłam za sobą drzwi.

- JJ, już jestem.! - Krzyknęłam. Nikt nie odpowiedział. Pomyślałam, że być może gdzieś wyszedł.

Postanowiłam więc do niego zadzwonić. Dzwonek z telefonu rozbrzmiewał w salonie. Pomyślałam, że może zapomniał telefonu. Poszłam więc do salonu patrząc przed siebie.  Nagle poczułam pod mymi stopami coś mokrego. 

- JJ coś ty wylał.?! - Powiedziałam sama do siebie patrząc na dół.

Ten widok mną wstrząsnął. Pod moimi stopami leżał JJ, a z jego boku sączyła się szkarłatna ciecz. Uklękłam przy nim i sprawdziłam puls. JJ żył. Rozejrzałam się wokoło. Nie było żadnej kartki ani żadnego ostrego narzędzia. Wyjęłam telefon z kieszeni i chciałam wybrać numer na policję oraz na pogotowie. Poczułam coś na moim kolanie. Spojrzałam w dół. To była dłoń JJ'a.

- Nie dzwoń. - Powiedział na jednym wdechu. - Nie dzwoń. Weź pistolet i mnie wykończ. - Dokończył.

- Nie.! Nie zrobię tego.! Zadzwonię.! - Odpowiedziałam ciągnąc nosem.

- Przyszedł na mnie czas. Widocznie tak musi być. Umrę. Lecz pamiętaj jedno księżniczko... kocham cię - Powiedział JJ po czym osunął się w otchłań. Zmierzyłam puls. Nic. Przyłożyłam policzek do ust. Nic. Przyłożyłam ucho do piersi. Nic. JJ umarł na moich oczach. Kolejna osoba. Kolejna osoba, którą kocham. 

Podciągnęłam JJ'owi koszulkę i zobaczyłam ranę. Rana była bardzo głęboka. Nigdy takiej nie widziałam. Z owej rany sączyła się jeszcze krew. Po dotychczas czystych jak łza panelach płynęły czerwone strużki cieczy.

Położyłam głowę na brzuch JJ'a i zadzwoniłam do George'a. Geo przyjechał najszybciej jak potrafił.

- Ale co się stało.? - Spytał zdruzgotany. 

- Jak przyszłam to się wykrwawiał. Nie chciał pomocy. Chciał żebym go dobiła. Dlaczego.?! Dlaczego JJ i Jaymi.?! Czemu oni.?! - Krzyknęłam wybuchając płaczem.

- To się robi coraz bardziej podejrzane... - Powiedział George przytulając mnie i całując w czoło.

- Najpierw Jaymi, potem JJ kto będzie następny.? Josh, ja, a może ty Geo.?!

- Nie martw się. Nic nam nie będzie, a teraz ty dzwoń do Josh'a, a ja na policję i pogotowie.

Skinęłam potwierdzająco głową i wybrałam numer do Josh'a. George zadzwonił na policje i na pogotowie.  Gdy przyjechali opowiedziałam im co widziałam. Policjanci doszli do wniosku, że przebicie boku nastąpiło w kuchni, a rannego przeciągnięto do salonu. Przed przebiciem boku ofiarę ogłuszono twardym metalowym narzędziem. Nad przecięciem był napis markerem : ' To jeszcze nie koniec'.

____________________________

Jak się podoba.? ~HAIAxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro