Rozdział ósmy.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Dzisiaj odbył się pogrzeb Jaymiego. Patrzyłam na jego martwe zimne ciało spoczywające w dębowej trumnie. Wyglądał jak anioł. Mój anioł. 

Cały czas nie mogę wybaczyć sobie tego, że mu nie pomogłam. Mimo iż od tego zdarzenia minął prawie tydzień. Nie pomogłam mu tylko czytałam ten cholerny list, a on się w tym czasie wykrwawiał. Nie daruje sobie tego. Miał jeszcze całe życie przed sobą. Żyłby gdybym mu pomogła zamiast czytać tę durną kartkę. To wszystko moja wina. Moja wina, że nasz kochany Jaymi leży teraz w dębowej trumnie. Może patrzy na nas z góry. Mam nadzieję, że nie jest zły za to co mu zrobiłam... a raczej czego nie zrobiłam.

Od tego wydarzenia nie tknęłam jedzenia. Nie mogłam jeść. To nie tak, że nie chciałam. Po prostu nie mogłam. Gdy chłopacy mnie zmuszali zmuszałam się do wymiotów albo zaczynałam ich bić. Sama nie wiem co się ze mną dzieje. Nigdy się tak nie zachowywałam. Czy to ta sytuacja źle na mnie wpływa.? Wszystko jest możliwe prawda.? Gdyby Jaymi tu był pomógłby mi. Wiedziałby co mi jest. Chłopcy albo radzą sobie z tą sytuacją albo udają. Jaki człowiek byłby taki spokojny po śmierci bliskiej mu osoby.? Gdy przyszłam z chłopakami do domu od razu pobiegłam do pokoju Jaymiego. Wyjęłam z szafy jego bluzę, owinęłam się nią i położyłam się na łóżku. Wyjęłam z kieszeni telefon i włączyłam sobie zdjęcie Jaymiego.

- Jaymi dlaczego teraz.? Dlaczego ty.? Czemu mi to zrobiłeś.? Dlaczego zrobiłeś to nam.?! - Powiedziałam do ekranu telefonu i przytuliłam go do siebie. 

Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. Słyszałam jak ktoś nadusza klamkę. Sięgnęłam po pistolet, który był w pasku spodni i usiadła na łóżku po czym wycelowałam w drzwi.  Gdy drzwi otworzyły się zobaczyłam w nich George'a. 

- Wszystko w... Cat.! Co to jest.?! - Krzyknął przerażony. 

- A to, ty... - Powiedziałam cicho chowając pistolet do spodni i kładąc się.

- Co to jest się pytam.?!

- Nie drzyj się na mnie idioto.! - Powiedziałam i otarłam ręką łzę. - To jest pistolet jakbyś nie wiedział.

Obróciłam się tyłem do drzwi i próbowałam tamować łzy.

- Wszystko w porządku.? - Spytał George siadając po drugiej stronie łóżka.

- A jak sądzisz.?! Jaymi nie żyje i to z mojej winy.! Jak może być.?! W porządku.?! Może dla ciebie bo dla mnie jest koszmarnie.!  Ja mam uczucia nie to co wy.! Wasz przyjaciel nie żyje, a wy nie okazujecie żadnych emocji. Znam go krócej, a jest mi gorzej niż wam z tego co widzę.

- Jest nam smutno ale widocznie tak musiało być... - George zaczął mówić drżącym głosem.

- Wyjdź.

- Ale...

- Wyjdź powiedziałam.! Chcę pomyć z Jaymim.

- Ale Cat... Jaymiego tu nie...

- Wyjdź.! Powiedziałam. Wyjdź.!

George nie ruszył się z miejsca. Wstałam z łóżka i wyjęłam pistolet po czym wycelowałam w Geo.

- Wyjdź albo zaraz ty też będziesz leżał w trumnie.! - Powiedziałam ze łzami w oczach.

George wstał i otarł załzawione i przerażone oczy, po czym wyszedł. Trochę mi głupio, że postraszyłam go pistoletem ale chciałam pobyć sama. Z Jaymim.  Lecz czemu się z nim najbardziej zżyłam.? Nie chcę tego. Nie chcę czuć tej pustki po Jaymim. Czemu to zrobił.? Przez chłopaka.? Przecież był, jest i będzie wspaniałym człowiekiem. Znalazłby sobie innego chłopaka... Boże...co ja pisze.? Przecież Olly był jego miłością, a z nim zerwał. Gdybym go znała i miała na niego namiar to bym do niego poszła i dała mu w prezencie kulkę między oczy. Zapłaciłby za to co zrobił mojemu Jaymiemu. 

Spojrzałam na zdjęcie, które było tapetą na mojej komórce. Muszę się zmienić. Jaymi by tego chciał. Chciałby abym stała się dziewczyną, która się wszystkim nie zamartwia. 

Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do pokoju gdzie była moja torba. Wyjęłam naboje do pistoletu i załadowałam go, po czym schowałam go znowu w spodnie. Wyszłam z pokoju i poszłam na dół. 

- Hej. Księżniczko, wszystko w porządku.? Jaymi jest teraz w lepszym świecie. Uwierz. Nie martw się tak o niego. - Powiedział JJ stając przede mną.

Nie odpowiedziałam tylko się do niego przytuliłam i pocałowałam w policzek. 

- Dziękuję - Powiedziałam szeptem stając na palcach.

- Za co.? - Spytał zdumiony JJ.

- Za to, że jesteście. - odpowiedziałam.

Wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam założyć katanę. Nadusiłam klamkę i wybiegłam z domu. Wyjęłam telefon i napisałam SMS'a : ' Mogę wykonać jedno zlecenie. Napisz tylko gdzie i kiedy, a się stawię.' i kliknęłam 'Wyślij' . Szłam przez miasto. Gdy szłam obok jednego zaułka toś pociągnął mnie za rękę.

- Co do diabła.?! - Krzyknęłam.

- Tak to się witasz z przyjacielem.? - Spytał głos.

- Ah, to ty. Myślałam, że jakiś gwałciciel albo ktoś.

- No dzięki - Zaśmiał się. - Tak więc... mam dla ciebie zadanie skarbie. Musisz załatwić tego kolesia. - Pokazał mi jego zdjęcie. - Okrada ludzi ze swoją bandą. Jest ich z czterech, ale wierzę, że sobie poradzisz.

- No raczej, że sobie poradzę. Co ty myślisz. - Zaśmiałam się sztucznie. - Gdzie go mogę znaleźć.?

- Najpewniej w okolicach metra.

- Ok. Dzięki.

- Ej.! Masz jeszcze swoją stara kurtkę - Powiedział i rzucił do mnie kurtkę, z narysowanym z tyłu wilkiem. - Witaj z powrotem.

- To tylko na jeden raz.

- Ah tak...

Pożegnaliśmy się i wyszłam szukać tego faceta.  Nałożyłam jeszcze maskę i kaptur tak aby nikt mnie nie rozpoznał gdy będę robić swoje.

*

Gdy doszłam na dworzec zaczęłam rozglądać się dookoła. W końcu go znalazłam. Miałam to szczęście, że dworzec jest ciemny i nikt nie zauważył zniknięcia jakiegoś faceta. Zasłoniłam mu usta chusteczką, a której był proszek, który zaczął wdychać. Jedna osoba to zauważyła. Powiedziałam, że to mój wujek, który zasłabł i teraz biorę go do domu. 

Zadzwoniłam do chłopaka, który zlecił mi to zadanie.  Powiedział, że zaraz po mnie przyjedzie. Dziwne, że ludzie są tak obojętni. Szłam przez pół dworca z facetem na ramieniu, a ludzie się tylko patrzyli. Czy to nie dziwne, że dziewczyna ubrana na czarno, w masce, kapturze, skórzanych rękawiczkach i skórzanej kurtce kogoś niesie na plecach.? Jak widać na dzisiejsze czasy nie. Pewnie ludzie pomyśleli, że się upił, a ja go zanoszę do domu... głupota ludzka nie zna granic.

*

Gdy dojechaliśmy w końcu na miejsce, pod stary zapuszczony dom, o którym nikt nie miał bladego pojęcia wyjęliśmy tego faceta z samochodu i przywiązaliśmy go do krzesła. 

Po jakimś czasie się ocknął.

- Co się do cholery dzieje.?! - Krzyknął przywiązany do krzesła.

- Ładnie to tak okradać ludzi.? - Spytałam nachylając się nad jeńcem.

- Gówno was to obchodzi.! Wypuście mnie stąd.! - Krzyknął znowu.

- Nie krzycz. Nikt cię nie usłyszy, a teraz my okradniemy cię z najcenniejszej rzeczy jaką posiadasz. - Powiedział chłopak stając obok mnie, kładąc mi rękę na ramieniu.

- To znaczy.? - Zapytał nasz jeniec.

- Życie. - Odpowiedział mu. - Dalej, mała. Dwie kule i po krzyku. - Powiedział kierując spojrzenie na mnie.

Skinęłam głową potwierdzając gotowość.

- 3, 2, 1... - Rozległ się strzał, a krew z głowy mężczyzny znajdowała się na ceglastej ścianie budynku. 

Chłopak wziął zwłoki i zakopał je za domem, tam gdzie pozostałe trupy.

- To jak.? Wracasz do gry.? - Spytał opierając się o łopatę.

- Nie wiem. Raczej nie. To była jedno razowa powtórka z przeszłości. Nie chcę już do tego wracać Olly. - Powiedziałam obracając się i idąc w kierunku wyjścia.

Zanim jednak wyszłam oddałam chłopakowi, maskę, kurtkę i rękawiczki.

*

Gdy przyszłam do domu JJ dosłownie rzucił się na mnie. Przytulił mnie do swojej piersi, a ja zaczęłam się dusić.

- Księżniczko.! Jesteś.! Martwiliśmy się o ciebie. - Powiedział.

- A ty mnie zaraz udusisz mój ty pijany książę. - Zaśmiałam się, a JJ puścił mnie z uścisku.

Przywitałam się z Joshem i poszłam na górę, do pokoju Jyamiego. Wzięłam jego koszulkę z szafy, przytuliłam do siebie i siadłam na ziemi pod ścianą. Nagle usłyszałam nacisk klamki.

- Spokojnie. Nie strzelaj. To ja. George. - Powiedział ktoś zza drzwi.

Nie odpowiedziałam. 

- Wszystko dobrze.? Jak się trzymasz.? Jak życie.? - Spytał kucając przede mną.

- Wiesz co.? Jest super. Mój przyjaciel nie żyje z mojego powodu. Jak mogę się do cholery trzymać.?! A co do życia to ono było życiem dopóki ty się w nim nie pojawiłeś.! Może i mieszkałam w patologicznej rodzinie ale w porównaniu z tym co się dzieje tutaj. U was to tam był spokój. 

- Przepraszam, że mi na tobie zależy i, że chcę ci pomóc.

- Jak chcesz mi pomóc to wyjdź... albo nie... ja wyjdę. - Szybkim ruchem podniosłam się z ziemi, odepchnęłam Geo  i wybiegłam z pokoju. 

Zbiegłam po schodach, przytuliłam JJ'a i Josh'a po czym wybiegłam na dwór. Otarłam łzy i udałam się w kierunku cmentarza.

*

Po kilku minutach doszłam na cmentarz. Uklękłam przy grobie Jaymiego, a nawet trochę się na nim położyłam i zaczęłam płakać jeszcze bardziej niż przez całą drogę. Padał deszcz, a ja byłam przemoczona w bluzie Jaymiego i było mi zimno. Lecz chciałam tu być. Czułam się jakby Jaymi mnie przytulał. To było piękne uczucie.

- Jaymi, co ja robię.? Zabiłam człowieka... znowu. Nie chciałam już tego robić, a jednak to zrobiłam. Skrzywdziłam Geo. Znowu. Tego też nie chciałam robić. Dlaczego.? Dlaczego jestem takim potworem.?! - Powiedziałam do marmurowej płyty, ocierając oczy pełne łez.

Usłyszałam za sobą szelest. W normalnym przypadku wyjęłabym pistolet ale nie zrobiłam tego. Byłam zbyt przybita, załamana, zmarznięta i zdruzgotana. Było mi wszystko jego czy mnie ktoś zabije, zgwałci porwie albo zrobi jeszcze coś innego. 

Poczułam, że ktoś dotyka mojego ramienia. Nie podniosłam głowy. Poczułam jak ktoś się przytula do moich pleców. Teraz podniosłam głowę. Ucieszyłam się jak małe dziecko gdy go zobaczyłam.

- Przepraszam. Nie chciałam tego powiedzieć. - Powiedziałam patrząc mu w oczy.

- Rozumiem Cat. Ostatnio dużo przeszłaś. Więcej niż Josh, JJ czy ja. Przepraszam, że nie wylałem na ciebie tej kawy wcześniej. Może to by coś zmieniło.

Zaśmiałam się cicho.

- Teraz jest dobrze Geo. Teraz jest dobrze - Odpowiedziałam.

- Cat... 

- Tak.?

-  Nie płacz... kocham cię...

Zbliżyliśmy się do siebie. Kochałam ten dotyk jego ust, są takie delikatne. Mam nadzieję, że nam się kiedyś ułoży. Szkoda, że Jaymiego tu nie ma. Byłby z nas dumny. Cieszyłby się, że w końcu się nam układa. Nikt mi go nie zastąpi. Założę się, że chłopakom też.

_______________________

Podoba się.? :) :3 xx ~HAIA / Carrie White

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro