Rozdział szósty.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W szpitalu jestem już od prawie miesiąca. Chłopcy codziennie do mnie przychodzili i rozmawiali ze mną. Często nawet zostawali na noc. Nawet George, z którym nie rozmawia mi się tak łatwo. Dzisiejsza noc będzie ostaną spędzoną tutaj. Mam taką nadzieję. Chłopacy pojechali do domu jak ich prosiłam. Światło było zgaszone. Na szczęście do sali padało światło z ulicy i nie bałam się aż tak. Siedziałam tylko i patrzyłam się w szybę. Słyszałam jak po korytarzu biegają lekarze i pielęgniarki. Nagle usłyszałam, że drzwi otwierają się. Szybko zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Poczułam jak owa osoba siada obok mnie i dotyka mojej twarzy zimną dłonią. Poczułam jak odgarnia mi włosy i swoimi ciepłymi i delikatnymi ustami dotyka mojego policzka. Poczułam jak włosy osobnika dotykają mojej twarzy. ' To nie możliwe to nie może być George... ale... przecież pamiętam dotyk tych ust i pamiętam jak te niepoukładane loki dotykały mojego czoła. Tego nie mogę pomylić z niczym innym, ale... kto go tutaj wpuścił.?' - Pomyślałam. Poczułam jak się czerwienię. Ciemność choć raz się na coś przydała.

- Nie mam odwagi powiedzieć ci tego prosto w twoje piękne duże niebieskie oczy Cat. Tym bardziej, że przy tobie często są też chłopacy ale myślę że... myślę, że mi się bardzo podobasz. - Usłyszałam słowa wydobywające się wraz z ciepłym powietrzem słowa wypowiadane przez George'a prosto do mojego ucha.

Zamurowało mnie. Coś czułam, że gdybym stała, to był usiadła albo zemdlała. Teraz byłam już pewna, że to George. Ten głos. On jest jedyny w swoim rodzaju. George wstał. Nie czułam już ciepła wydobywającego się z jego ciała. Słyszałam jak kieruje swe kroki do wyjścia. Chciałam otworzyć oczy lecz usłyszałam jakby szedł z powrotem w moją stronę. Poczułam dotyk jego ust na moim czole.

- Mam nadzieję, że dobrze śpisz, bo już jutro wracasz do domu. Nie mogę się tego doczekać. - Usłyszałam.

George odgarnął mi z czoła włosy i znowu poczułam dotyk jego ust. Teraz George wyszedł z sali i zamknął drzwi. 

Nie mogłam zasnąć. Cały czas chodziły mi po głowie jego słowa ' Myślę, że bardzo mi się podobasz.' że co on robi.? On myśli.? Chyba w swoich snach, a nawet w nich tego nie robi, bo nie umie ( z resztą JJ i Josh nie lepsi. Chyba z ich czwórki tylko Jaymi potrafi myśleć.) 

Resztę nocy spędziłam na patrzeniu się w okno albo w sufit i myśleniu o słowach George'a. Nie mogę w to uwierzyć. Ja jemu.? Podobać się.? Chyba się przesłyszałam ale jeśli tak to po co by mnie całował i tutaj przychodził.? Jak ja mu teraz spojrzę w oczy.? On myślał... no dobra nie myślał bo nie umie, ale wydawało mu się, że śpie, a tym czasem ja to wszystko słyszałam. Czuję się podle. Jakbym go oszukała, ale przecież mógłby mi to powiedzieć normalnie, po ludzku, a nie jak chciałam spać, no przepraszam ale trochę logiki. Mógłby tego mózgu wielkości ziarnka piasku czasem użyć, a nie, że najpierw coś robi bez zastanowienia się. Po coś to ziarno chyba tam ma, prawda.?

Nawet się nie obejrzałam, a był świt. W końcu prawie zasnęłam ale JJ ze swoim cudownym wyczuciem czasu wszystko popsuł.

- Dzień dobry, dzień dobry księżniczko.! - Krzyknął JJ podbiegając i całując mnie w policzek.

- Dzień dobry książę... - Odpowiedziałam zaspanym tonem.

- To jak.? Gotowa na powrót do domu.? - Spytał Josh czochrając moje włosy.

- Chyba tak... - Odpowiedziałam odpychając jego rękę oraz patrząc się na George'a, który opierał się o ścianę.

- Jak się spało kochana.? - Zapytał Jaymi podchodząc do mnie i przytulając się.

- Bywało... lepiej... - Powiedziałam nie spuszczając wzroku z Geo.

- Ślicznie wyglądasz... - Powiedział Geo patrząc się na mnie.

- Ty już nie bądź taki Romeo George. - Zaśmiał się JJ.

- Dzięki Geo, a ty się zamknij JJ. - Powiedziałam przerzucając wzrok na JJ'a.

JJ przewrócił oczami i usiadł pod ścianą. Po chwili chłopacy zrobili to samo. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam się ubrać, bo chłopakom nie chciało się wyjść, a jakoś nie miałam ochoty przebierać się przy tych gamoniach... i Jaymim.

Gdy wróciłam chłopacy stali już przy drzwiach gotowi do wyjścia. Spojrzałam na nich niepewnie i chwyciłam Jaymiego za rękę. Spojrzałam na George'a i mocniej ścisnęłam rękę Jaymiego. 

- Widzę, jak na niego patrzysz... - Powiedział mi Jaymi na ucho i uśmiechnął się.

Zaczerwieniłam się i nic nie odpowiedziałam.

- No nie wstydź się. Miłość to nic złego. Każdy z nas może być zakochany. Gożej gdy ktoś tego nie odwzajemnia. Wiesz ile czasu ja szukałem mojej miłości.? - Powiedział znowu

- Ty nic nie rozumiesz Jaymi... - Powiedziałam szeptem ale ten ułom JJ musiał mnie usłyszeć bo chyba byłby chory gdyby mnie nie usłyszał. 

- Czego Jaymi nie rozumie.? - Spytał JJ i uśmiechnął się szeroko.

- Ym... niczego nie ważne... - Odpowiedziałam zalewając się mocniejszym rumieńcem.

- Jasne, jasne. Rozumiem. Tylko żeby któryś z nas nie był tutaj przypadkiem zazdrosny. - Powiedział JJ patrząc na George'a.

- Czy wy o mnie gadacie.? - Spytał George podchodząc do mnie.

Serce zabiło mi szybciej. Ścisnęłam rękę Jaymiego z całej siły.

- Ała.! Cat.! - Krzyknął Jaymi. 

- Przepraszam... - Odpowiedziałam. - Czy możemy już iść.?

- Tak. - Powiedział George wbijając wzrok w ziemię.

- Joshua. Prowadź. - Powiedziałam uśmiechając się.

- Nie mów na mnie Joshua. - Usłyszałam po chwili odpowiedź. - Za mną.!

Lekarz wypisał mnie i powiedział żebym następnym razem na siebie uważała. Boję się tylko tego, że będę musiała wszystko powiedzieć Jaymiemu. W samochodzie siedziałam z tyłu pomiędzy nim a Georgem. Od George'a odsuwałam się jak najbardziej mogłam. Gdybym przesunęła się jeszcze musiałabym chyba siedzieć na jednym kolanie Jaymiego.

Gdy w końcu dojechaliśmy wyskoczyłam z samochodu jak poparzona. Jaymi mnie przytulił i zaczął uspokajać. JJ, Joshua i George weszli do domu, a Jaymi i ja poszliśmy na spacer.

- To... powiesz mi prawdę.? - Spytał Jaymi.

- W jakim sensie.? - Zapytałam.

- Nie odpowiada się na pytanie pytaniem. 

- Ale kiedy ja nie wiem o co ci chodzi Jaymi.

- O to, że podoba ci się George, a ty się tego wypierasz.

- No bo... ja nie chcę. Nie chcę mieć chłopaka ani nie chcę być zauroczona.

- Ty też się jemu podobasz.

- Wiem. Słyszałam.

- Co.? Kidy.? Jak.?

- W nocy. Był u mnie i mi to powiedział. Chyba myślał, że śpię.

- To ty nie spałaś.?!

- No właśnie chodzi o to, że nie, ale nie mówmy mu tego.

- Myślę, że to dobry pomysł.

- Ja też... wiesz, że ty chyba jako jedyny umiesz z chłopaków myśleć.?

- Serio.?

- Tak. Geo raczej nie umie, Joshua też, a o tym pijaku JJ'u nie wspomnę.

- Może i masz rację... ale ja też nie jestem normalny.

- Ta...jasne.  - Powiedziałam.

Nawet się nie obejrzałam, a już byłam przerzucona przez ramię Jaymiego. Zaczęłam się z niego śmiać i być go po plecach. 

Przez całą drogę powrotną byłam przerzucona jak worek ziemniaków, a gdy doszliśmy do domu Jyami wziął wąż ogrodowy i zaczął oblewać mnie wodą. Może jednak on też nie jest normalny.

 ____________________________

Podoba się.? xx 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro