Nowe życie|| Latarnik

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Skawiński był na statku wypływającym z Aspinwall do Nowego Yorku. Nie miał jak zapłacić za rejs, dlatego pomagał przy utrzymaniu odpowiedniej temperatury w piecu. Zajmował się tym jeszcze jeden człowiek. Był on wysokim, dobrze umięśnionym mężczyzną o krótko ściętych, blond włosach. Twarz jak i całą skórę miał opaloną. Wyglądał jak żołnierz. Skawiński przyglądał mu się w zamyśleniu. Zastanawiał się co mógłby zrobić, gdy dotrze na miejsce. Nie miał bladego pojęcia, gdzie szukać nowej pracy, a co dopiero miejsca do zamieszkania. Z zamysłu wyrwał go głos młodszego mężczyzny:

- Dorzuć więcej węgla, bo piec jest za mało nagrzany. Zaraz kapitan przyjdzie i zrobi awanturę.

- Już, już. Dokąd się wybierasz jak dopłyniemy na miejsce młodzieńcze?

- Jadę do swojej żony. Niedawno urodziła nam się córeczka i bardzo się z tego powodu cieszymy.

- To moje gratulacje młody człowieku. Niech twoja żona i córka będą zdrowe.

- Serdecznie dziękuję. Lepiej wracajmy do pracy, bo wtedy szybciej będziemy na miejscu.

Zaczęli dorzucać węgla i do końca podróży już się nie odzywali.

Gdy dotarli do miasta Skawiński i młody mężczyzna uścisnęli sobie dłonie życząc szczęścia. Po pożegnaniu starszy poszedł pozwiedzać okolicę i rozejrzeć się za pracą. Jak wpływali do portu widział budowę jakiejś wielkiej statuy. Postanowił zobaczyć czy nie ma tam wolnego miejsca pracy.

Po około czterech godzinach zwiedzania poszedł w kierunku budowy. Widać szczęście mu sprzyjało, bo właśnie szukali kogoś na miejsce robotnika, który niedawno odszedł. Skawiński dostał pozwolenie na zamieszkanie w małej stróżówce niedaleko placu budowy. Dowiedział się, że budują tu statuę wolności- prezent od Francuzów dla Amerykanów.

Następnego dnia wstał bardzo wcześnie. Zjadł śniadanie, umył się i poszedł zapytać się co ma robić. Został przydzielony do spawania ze sobą elementów konstrukcji. Było to zadanie nawet łatwe jak pomyślał mężczyzna. Pracował cały dzień z małymi przerwami na napicie się i zjedzenie. Praca szła dosyć szybko.

Skawiński pracował na budowie już niespełna dwa miesiące. Statua była już prawie skończona. Zostało jeszcze wykończyć "koronę" znajdującą się na jej głowie. Miał się tym zająć wraz z kilkoma innymi robotnikami. Zadanie to było trudniejsze do wykonania niż się mogło wydawać na początku. Zabrakło zabezpieczeń, a "korona" musiała zostać jak najszybciej ukończona. Wszyscy zdecydowali się zaryzykować i wykonać zadanie. Skawiński wszedł ostrożnie na głowę konstrukcji i zabrał się za lutowanie ze sobą kawałków złocistej miedzi.

Wszystko szło jak po maśle. Kończyli już przytwierdzanie ostatniej części ozdoby, kiedy nagle starszy mężczyzna potknął się i spadł z samej góry. Robotnicy zeszli na dół i sprawdzili co z poszkodowanym.

- Co z nim?
- Nie oddycha. Nie wyczuwam pulsu.
- Spróbuj go reanimować! Już!
- To nie ma sensu. On nie żyje.
- Trzeba chociaż spróbować!
- W tym wieku i przy upadku z tak wielkiej wysokości nie ma szans na powodzenie reanimacji.

Mężczyznę przewieziono do kostnicy. Tydzień po tym zdarzeniu odbył się pogrzeb. Przyszli na niego wszyscy robotnicy. Mężczyznę pochowano wraz z książką Adama Mickiewicza pt. "Pan Tadeusz". I tak oto Pan Skawiński zakończył swój żywot.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
475 słów
Mam nadzieję, że się spodobało. Opinie mile widziane. Do następnego! 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro