Rozdział II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov.Dream•

Patrzyłem na chłopaka z wielkimi oczami, czy on sie do mnie włamał? No oczywiście że się włamał! Rozejrzałem się do pokoju i spostrzegłem otwarte okno, no tak standard... Ponownie spojrzałem na chłopaka którego obleciał strach? Włamywacz ale się boi, trochę to nie zbyt pasuje ale nie wnikam. Przejrzałem się mu żeby w razie co zapamiętać jak najwięcej szczegółów.

Był to chłopak o bardzo wyrazistych (Nawet w ciemności) rudych włosach i lisich uszach, posiadał też czarne oczy jak noc i lisi nosek, miał on na sobie czarną kurtkę zrobioną przy zamku paroma kolorowymi zrobieniami, na ramionach miał złote naramienniki a u boku dzierżył najpewniej żelazny miecz. Posiadał również ogon(Tak samo rudy jak włosy) i całkiem mały kapelusik pomiędzy uszami.

Szczerze nie wyglądał na włamywacza ale nie wnikam. Rozejrzałem się po pokoju widząc otwarte okno, w tamtym momencie miałem ochotę walnąc się łopatą w łeb, jak mogłem nie zamknąć okna? A Bad zawsze ostrzegał, no to się doigrałem...

Dalej patrzyłem na przeciwnika, widać było ze sparaliżował do strach więc wykorzystując sytuację szybko odskoczyłem do szafy wyjmując miecz i pod biegając do przeciwnika.
-Kim jesteś?! -wykrzyczałem starając się opanować strach bo w końcu, skąd mam wiedzieć czy zaraz nie przyjdzie ktoś jeszcze?
-H-hej spokojnie młody-powiedział biorąc ręce do góry zakłopotany-Może odłorzysz miecz?
-Najpierw gadaj kim jesteś!
-Dobrze dobrze, j-jestem Fundy a ty? -spytał kładąc kciuk na mieczu i kierując go w dół żebym go opuścił a ja posłuchałem..
-Cl-jestem Dream... Ale czego chcesz? -dalej trzymając w razie co miecz w gotowości patrzyłem podejrzanie na tak zwanego, Fundy'iego.
-Przyszedłem sie rozejrzeć, jakoś tak? -zaśmiał się nerwowo
-Taaa, w sumie głupie pytanie ale teraz lepiej idź chyba że mam cie zabić!
-E-ey ey spokojnie! Nie chcemy krwi a ja przyszedłem tylko po coś do jedzenia na podróż
-Nie mogłeś kupić- czekaj podróż? -zaciekawiłem się, wiem ze teraz to co chciałbym zrobić jest nierozsądne, lekko myślne, głupie i inne lecz jeśli jest nadzieja, chce próbować na każdy sposób.
-Noo podróż, a co? -spytał
-Hm-mruknąłem podchodząc do niego-Nie wyglądasz zbyt groźnie... Czy mógł byś mi powiedzieć więcej?
-No nie zbyt, wiesz ściśle tajne-zaśmiał sie-Ale mogę uchylić skawka tajemnicy skoro i tak mnie zabiją lub wsadzą do lochów, wybieram się w podróż odbić króla innego królestwa pasuje?
-O-odbić króla? Uh.. -przez chwilę się zastanawiałem, to jest naprawdę chyba poważne a on mi to mówi od tak? Jest strasznie naiwny, przecież mogę to jakoś wykorzystać ale nie specjalnie chce tym bardziej ze jeśli mam teraz szanse, może mnie zabierze cóż raz się żyje.
-Hmm Fundy-okrażyłem chłopaka uważnie się mu przyglądając-Proponuje układ
-Słucham uważnie
-Nie zgłoszę cię nikomu, pomogę zdobyć pożywienie na podróż i załatwie potrzebne rzeczy ale-i tu zrobiłem chwilową przerwę ostatecznie zastanawiając się nad tym co robię.
-Ale co? -widać że z większą nadzieją spojrzał mi w oczy na co ja się uśmiechnąłem
-Zabierzesz mnie ze sobą!
-Chwila, co?! -spytał wyraźnie zaskoczony ja tylko przytaknąłem głową a tamten dalej patrzył na mnie conajmniej jak na ducha-No nie wiem młody, to może być naprawdę niebezpieczne a po za tym ty nie jesteś rycerzem lub cos?
-Wiem! Ale i tak chce sie wyrwać z tego zamczyska, mam dość siedzenia tutaj i nie nie jestem, jestem... Giermkiem? -chwilę się zastanawiałem kim mam tu być ale jak bym powiedział prawdę szansa na wzięcie mnie ze sobą była by jeszcze mniejsza więc chcąc nie ryzykować po prostu przybrałem nazwe giermka.
-No to masz całkiem niezły pokój ale cóż-westchnął przerywając sam sobie-Zgoda za dwa dni masz być gotowy i mieć rzeczy ze sobą, spotkajmy się przy bramie zamku po 24.00 dobra?
-Zgoda! Będę zwarty i gotowy, ale pamiętaj bez żadnych sztuczek-mówiąc ostatnie słowa położyłem mu miecz pod szyję patrząc podejrzliwie.
-T-tak, mam nadzieję-przełkną śline zabierając miecz z gardła-To ten, ja już będę leciał, widzimy się za dwa dni
-Do zobaczenia-po tych słowach oboję się do siebie usmiechneliśmy po czym zobaczyłem jak chłopak po prostu skoczył, czekaj skoczył?!

Podbiegłem do okna zobaczyć czy Fundy'iemu nic się nie stało(W końcu był by trochę przypał gdyby teraz coś by mu się stało) lecz nikogo nie zobaczyłem, co on sie w ninja bawi? Okey, nie wiem ale też chce tak umieć. Westchnąłem i chyba dopiero wtedy zorientowałem się co zrobiłem, ucieknę z zamku z jakimś obcym kolesiem (Na dodatek WŁAMYWACZEM) gdzieś żeby obalić jakiegoś innego króla hmm, tylko szkoda ze nie spytałem dlaczego chce go obalić ale najwyżej zrobię to za dwa dni, tylko teraz pozostaje jedno pytanie a dokładniej [I w tym momencie zapomniałam jakie to pytanie a więc ]...

C. D. N

[Nie no its just a joke bo przypomniało mi się pytanie]
A dokładniej jak mam zorganizować posiłek, rzeczy napewno dobre uzbrojenie i konie? Ehh, może i jestem księciem ale zwykle nie mam takie rzeczy na co dzień(Bynajmniej np. Konie). Spojrzałem jeszcze raz na gwiazdy, dalej pięknie lśniły na tle czarnego nieba, uśmiechnąłem się na ten widok i na jakiś czas zapominając o problemie, położyłem się do łóżka zasypiając.

×××

Następnego dnia obudziłem się dość rano jak na mnie, może około 8:00 ale postanawiając nie zwlekać zszedłem z łóżka i podchodząc do szafy, wybrałem sobie ubrania. Wziąłem dzisiaj bardziej luźny strój(Chociaż i tak okropny ale wiem ze jeśli ktos by mnie zobaczył w normalnych ubraniach to by mnie po prostu zjedli żywcem) a dokładniej bialą koszule że srebrnymi naramiennikami, granatowe spodnie podwinkete pod łydki i buty, sam nie wiem jak się nazywają ale są wygodne? Są, nie zjedzą mnie za mnie? Nie zjedzą, wyglądają okropne? Nie zbyt (Ale w sumie kogo to obchodzi oprócz połowy zamku)Nie wiem co jeszcze ale wiem ze po prostu jestem ogarnięty. Po przebraniu się wstąpiłem do łazienki żeby wyczyścić zęby i ochlapać twarz wodą.

Po krótce, po wykonanej rutynie stanąłem przed drzwiami mojego pokoju ciężko wzdychając, zapowiadają się wspaniale dni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro