Rozdział VII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


🦊
•Pov.Fundy•

Po tym jak Dream zasnął przytulając się do mnie spojrzałem na wprost mnie. Starałem się nie rozpraszać i nie myśleć o tym że aktualnie chłopak przytula się do moich pleców przez co jestem czerwony! Obok mnie jedzie Tubbo, jest już ranek a cała wcześniejsza trójka spi jak zabita. Gdyby nie techno miał bym teraz szanse na... Nie! Fundy, pamiętaj że masz zadanie.
Głęboko westchnąłem i spojrzałem przed siebie, Toby(Tubbo) chyba to zauważył i zmartwił się bo spojrzał na mnie po czym spytał co się stało. Szybko odpowiedziałem tylko krótkie "To nic, po prostu Dream na trochę niewygodne plecy" Żeby odsunąć podejrzenia od innych rzeczy, wiecie.
Chłopak najwyraźniej w to uwierzył bo zaśmiał się delikatnie i spojrzał ponownie przed siebie, jedynym zagrożeniem teraz był niejaki Technoblade...

Domyślam się że mnie podejrzewa tym bardziej że ostatnio "częściej się zamyślam albo jestem zmęczony", może zniszczyć tym nasz plan... Ale wątpię, nikt nie podejrzewa tego co chcemy zrobić i dobrze.. Chociaż dalej kiedy o tym myślę targają mną ogromne wyrzuty sumienia ale cóż, muszę pamiętać o tym co się stało, o tym co zrobił mi Wilbur i o tym... Ehh, zresztą czym ja się teraz zamartwiam, dalej nie jesteśmy nawet w dopiero połowie drogi! Puki nic się nie dzieje nie muszę się przejmować, oni patrzą...

---
---
---

Pare godzin później gdy wszyscy już wstali dotarliśmy do jakiejś wioski, Dream dalej obejnował mnie w pasie i jechał za mną z racji że nie chciało mu się schodzić i za tym chodzić.
Tommy razem z Tubbo cieszyli się z napotkanej wioski (Nie jest to wcale podejrzane że jakaś wioska znajduje się w środku lasu [Historie tej wioski dla ciekawskich wyjaśnię pewnie w innym rozdziale]) podobnie w sumie jak ja i reszta tylko że tamta dwójka znacznie to okazywała.

-Dobrze dotarliśmy do wioski, zaopatrzymy się tu w jeszcze pare rzeczy i będziemy ruszać dalej, pamiętajcie każdy ma zariobone jakieś pieniądze więc o pół mroku spotykamy się w centrum. Każdy ma obowiązek kupić miecz bądź siekiere, co zrobicie z resztą wasza sprawa-powiedział Will zsiadając ze swojego wieszchowca-Konie idą ze mną, wynajme stajnie na pare godzin

Każdy oddał wcześniej wspomnianemu chłopakowi konia, w sumie dobrze bo mogły by przeszkadzać no i teraz zostaje tylko sprawa pieniędzy. Sam mogę się pochwalić że mam 50 złotych monet! Tommy ma chyba 35 podobnie do Tubbo, świnka ma ich ok. 60 a Wilbur też 50 ale obejmując koszty itd. Na ich około 40,tylko ciekawi mnie ile ma ich Dream heh.
-Hej Dream-odżekłem patrząc kątem oka na chłopaka-Tak właściwie, ile masz monet?

•Pov.Dream•

-Hej Dream-odżekł Fundy patrząc kątem oka na mnie-Tak właściwie, ile masz monet?
-Mam 100 monet... A ty? -Powiedziałem zmieniejszając kwote, szczerze w sakwie mam około 250złotych monet ale wiem że mogło by być to zbyt podejrzane, w końcu nie szkoda by mi było?-A ty Fundy?
-C-co? Ja mam ich 50, chociaż w sumie logiczne skoro mieszkałeś w zamku -zaśmiał się trochę zaskoczony, faktycznie dalej mogłem przesadzić...-Idę kupić sobie jakieś lepsze jedzenie i broń, idziesz ze mną?
-No okej, tylko skończę jeszcze szybko po nową peleryne, ta jest strasznie brudna i poobdzierana... - powiedziałem zgodnie z prawdą, kaptur który nosiłem już odrywał się odnreszty tak jak zapinki, szajs.
-Oh no dobra, em... Mogę iść z tobą?-spytał odwracając głowę w bok na co ja z uśmiechem przytaknąłem.

I tak właśnie się rozdzieliliśmy, ja poszedłem razem z Fundy'm a co do reszty nie mam pojęcia.
Obaj Skierowaliśmy się do najbliższego sklepu z ubraniami po czym weszliśmy do środka. W samym sklepie roiło się od falbankowanych sukienek bądź wysranych garniturów z milionem pierdoł i innych drobiazgów na dodatek z wygurowanymi cenami chociaż moją uwagę przykuła jedna rzecz. Coś na rodzaj narzuty z kapturem, miała ona całkiem długie sznurki tak żeby kaptur był najpewniej lekko regulowany, cała jasno zielona z paroma czarnymi paskami po bokach i paroma dosłownie prawie nie widocznymi, złotymi zdobieniami.
-Podoba się panu? Najlepsza dla podróżnych! Bardzo wytrzymała, ciepła, po prostu idealna! Na dodatek widzę już że będzie pięknie na panu leżeć-sklepikarka która do nas podeszła zaczęła swój monogol, zdejmując z drewnianego stojaka narzute i podając mi ją do reki. Materiał faktycznie był wytrzymały a od zewnetrznej strony ciepły, intrygujące-Sprowadzona prosto z Manburgu! Kosztuje jedynie 35 monet ale dla pana mogę zaniżyć do 30! Co pan na to hah?
-Hm... -chwile zastanawiałem się nad odpowiedzią, faktycznie muszę przyznać że to idealne to czego szukałem, spełniając swoje wymagania. Spojrzałem na Fundy'iego i porozumiewawczo skineliśmy głowami-Biore
-Doskonale! Świetny wybór, prosze za mną-powiedziała kobieta idąc rzwawo w stronę kasy.

Po zapłaceniu za zakup sklepikarka pozwoliła mi się przebrać w schowku i jak również zrobiłem. Zdjąłem starą narzute i założyłem nową poprawiając w między czasie maskę. Przyznam że nie wyglądałem tak źle, czarne paski, mogę śmiało stwierdzić że wyglądam dość tajemniczo i nieźle hah. Wyszedłem z przebieranli i pierwsze co to spotkałem się ze wzrokiem lisa, od razu kiedy mnie spostrzegł jego twarz stała się czerwona na co jak się zaśmiałem. Wyglądał dość uroczo w czerwonej twarzy.
-D-dobra to teraz możemy iść kupić m-miecze! Haha, potem jedzenie-powiedział zająkany chłopak a ja do niego podszedłem, jego twarz jeszcze bardziej się zburaczyła i oboje spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Ładnie ci w czerwonym-powiedziałem śmiejąc się na co dostałem cios w bok, znowu.
-Rusz sie nie gadasz -powiedział odchodząc od skulonego mnie. No co za chłopak!

Gdy oboje się ogarnęliśmy ruszyliśmy w stronę najbliższego sklepu z jedzeniem. Oboje zdecydowaliśmy że bez sensu jest kupywać zbyt drogie jedzenie bo czasami nie wszystko co drogie to smaczne. Kupiliśmy sobie po mniejszym cieście i jakimś piciu po czym jedząc w spokoju skierowaliśmy się w stronę zbrojowni.

Oczywiście po drodze całkiem sporo gadaliśmy, śmialiśmy się z losowych rzeczy i zwiedzaliśmy wioskę. Mimo iż mogła wydawać się taka mała, pusta i bezradna to okazało się jednak że była całkiem sporych rozmiarów i dobrze wyposażona, takie małe miasteczko. Po zjedzeniu jedzenia i dojściu do celu, weszliśmy do niego.
Zbrojownia może nie była specjalnie wielka i miecze, siekiery bądź inne nie wyglądały na najlepsze to myśleliśmy że nie może być tak źle.
Przydało by się coś naprawdę dobrego bo moj żelazny miecz ja walkę boje sie, że może nie wytrzymać tym bardziej, że jest trochę zużyty. Potrzeba mi coś dobrego, naprawdę dobrego.

-I co? Masz coś Fundy? -spytałem podchodząc do chłopaka który przyglądał się sprzętowi.
-Podoba mi się ten, zobacz -wyjął żelazny, enchantowany[I znowu nie jestem pewna czy dobrze napisałam] miecz. Na nakleje było napisane ze był to rycerski miecz, ma płomień i ostrość więc jest bardzo dobry chociaż sam wolał bym coś innego.
-Dobry wybór, silny hah
-Wiem tylko problem jest jeden, nie stać mnie... -powiedział odkadając do widocznie speszony-Jak chcesz bierz, kupie coś innego
-Huh? No dobrze-faktycznie, po spojrzeniu na cene wynosiła ona 65złotych monet, chociaż mam pomysł. Wziąłem miecz i zacząłem rozglądać się dalej.

Po paru minutach nie znalazłem nic więc podszedłem do zbrojnika [Nie mam pojęcia jak go inaczej nazwać XD] i spytałem o najlepszą sztukę, najlepiej siekierę. Mężczyzna widocznie poznał że jestem z tych "bogatych" I Zaprowadził mnie na zaplecze gdzie dopiero działy się cuda. Na ścianach były zawieszone 3 miecze, i 2 siekiery a jedna z nich wyglądała dość znajomo...

-Witaj w swoich progach książę-powiedział patrząc na mnie znajomo, znam ten wzrok.
-Czekaj, książę?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro