Rozdział XII "...Nightmare..."

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pierwszy zatytułowany rozdział hehe
---

•Pov.Dream•

Zostałem zaatakowany przez Sapnap'a, cholera co oni tu robią? I jak dostali się tu szybciej od nas? Chociaż w sumie żołnierze... Zresztą!
Odparłem kolejny atak od wilka ale w tym samym momencie zostałem zaatakowany przez Gogy'iego. Musiałem grać bardzo defensywie bo nie chciałem skrzywdzić ani jednego ani drugiego co było dość trudne.
Walka dalej trwa, przez pewnien moment chciałem się ujawnić ale to chyba narazie zły pomysł narazie muszę skupić się na wa-

-George teraz! -nawet nie wiem kiedy ale w pewnym momencie usłyszałem jednego z moich przyjaciół  i nim się obejrzałem moja ręką została dość... Dość mocno zraniona, rękaw został prawie całkiem przecięty a spora rana w poprzek ręki zaczęła się sączyć świerzą czerwoną krwią.
Złapałem więc za krwawiące miejsce starając się docisnąć ranę rękawem żeby zatamować krwawienie.

-Cholera sam sobie nie poradzę... Gdzie jest Fundy? -spytałem sam siebie w myśląc rozgladając się szybko za chłopakiem. Zniknął, wyparował... Może się schował albo... Zostawił mnie? Po tych wszystkich rozmowach i po tym wszystkim on zostawił-nie, nie mógł tego zrobić chociaż... Dobra Dream skup się na walce!

Poprawiłem swoją siekierę w ręku aż poczułem dziwne uczucie, skąd ja je znam.. Zaatakowałem ale nie sam, czuje sie jak by coś przejeło kontrolę nad moją reką! Uderzyłem skrzydło Gogy'iego, nie mógł latać więc w sumie ułatwiło mi to sprawę chociaż jego rana dość obficie krwawi. Widać że na mój ruch teraz Sap się wkurzył i odepchnął mnie dość daleko w klatkę piersiową przez co na chwilę odebrało mi oddech ale chwila... Oni poruszają się schemtycnnie! Teraz George powinien zaatakować mnie wślizgiem i jak pomyslałam tak również się stało, to jest tak jak na treningach! No tylko że z wyjątkiem że teraz jest to bardziej naprawdę.. Dobra uda się, dokończymy misje nawet jeśli Fundy.. Fundy poszedł dalej?

-George! -krzyknął sam gdy przy "wślizgowym uniku" Przypadkiem nadepnąłem na skrzydło chłopaka, wybacz gogy...
-S-sap będę musiał się wycofać-powiedział chłopak z poździeraną reką, faktycznie nie wygląda to dobrze.
-Poradzę sobie! Nie wiem kim jesteś ale skoro jesteś po ich stronie nie przeżyjesz! -krzyknął na co ja na chwilę stanąłem w miejscu, co ja robie? Chociaż to trochę bolało Sap to wybaczcie jaki ja musiałem wam sprawić ból przy ucieczce...

W tamtym momencie już nie wiedziałem co robię, teraz całkowicie straciłem kontrolę i rzuciłem się na niego? O nie, nie, nie Nightmare błagam, nie teraz! Zrobisz im coś! Poczułem że coraz bardziej zmieniam się, faktycznie teraz pamiętam... Ale nigdy więcej tak nie trafiłem kontroli i czy to znaczy... Mój Bloodust wzrósł?

[Okey jeśli ktoś nie wie co to Bloodust to przyznam że trochę może ciężko będzie mi to wytlumaczyc ale to jest coś takiego może mogę to określić siłą w tobie? Wiecie, kiedy wasz blooddust wynosi zbyt dużo to możecie tracić kontrole i "twoja inna osobowość" Może zabrać ją na jakiś czas. Skala tego wynosi od 0-10
Np. Technoblade blooddust wynosi 8,5
Fundy blooddust wynosi 6
Blooddust George'a wynosi 7
Blooddust Sapnap'a wynosi 7,5
I inne takie, wybaczcie ale nie wiem zbyt jak to wytlumaczyć ]

Powoli czułem się jakby moje ciało zaczynało mnie piec, nienawidziłem tego uczucia tym bardziej że moje lewe(zielone) oko wtedy niemiłosiernie bolało.. Złapałem się za maskę poprawiając ją i trochę się kuląc, chłopcy byli chyba bardziej zdezorientowani i cofnęli się rozpoznając chyba że straciłem kontrolę... Mogą mnie poznać ale teraz to chyba było by najlepsze wyjście.

-U... Uciekajcie-to jedyne co udało mi się wyszeptać przed całkowitym stracenia kontroli. Zacząłem krzyczeć bo ból robił się nie do zniesienia więc trzymałem się też za oko.
Widziałem że końcówki moich włosów przybierają o wiele ciemniejszego koloru, z moich ust poleciał kolejny strumyk krwi a moje zęby zmieniają się w kły.
-Huh? Sapnap wycofajmy się! -uslyszałem jak przez wodę.
-Nie ma mowy!-   - Walczyć! -tym razem nie uslyszałem całego zdania tylko pierwsze i końcówkę, zgaduje że Sap nie ma zamiaru się poddać i racja, to nie w jego stylu ale chcesz się tak bawić? Więc proszę, zabawmy się~

•Pov.Sapnap•

Razem z George'm odsunęliśmy się trochę od nieznajomego, najwidoczniej stracił kontrolę nad Bloodust'em, chyba więc dopiero teraz zacznie się prawdziwa walka heh.. Będzie ciężej, tego jestem pewnien.

Oboje widzieliśmy jak osoba przed nami skręca się z najprawdopodniej bólu, jego wyglądał zaczął się zmieniać trochę diametralnie chociaż skądś go kojarzę... Nie wiem ale teraz może nie o tym. Razem z skrzydlatym wymieniliśmy się spojrzeniami aż do momentu kiedy usłyszeliśmy śmiech, dość przerażający śmiech.

-A więc zabawmy się chłopcy! Poleje się krew~- jeszcze raz się zaśmiał po czym niewiarygodnie szybko chłopak pojawił się za Gogy'm kopiąc go w plecy. Brązowo włosy odleciał ma dobre pare metrów na co drugi spojrzał w moją strone, teraz moja kolej.

Pan maska ponownie zaatakował z niewiarygodną szybkością ale udało mi się odeprzeć pierwszy atak lecz w pewnym momencie poczułem zimny podmuch wiatru za mną, jak?!
Poczułem wtedy ból przeszywający moje plecy, tak jakby przewidział że... Czym on jest? Sam nie wiem ale jest silny, nie wiem czy nie zbyt silny.
Odleciałem na pare metrów uderzając tym samym w ścianę jakiegoś budynku, będzie ciężko... Ale mam chyba plan. Spojrzałem w stronę George'a i porozumiewawczym spojrzeniem oboje(ledwo co ale jednak) wstaliśmy. Musimy zaatakować oboje, w pojedynkę nie mamy szans.
Pobiegliśmy z dwóch stron, widziałem że nieznajomy skupił się na Gogy'm więc to była moja szansa. Wziąłem swój diamentowy miecz w rękę i wbiłem przeciwnikowi go w ramię.
Usłyszałem kolejny krzyk bólu ale zarazem widziałem jak wyjął ten miecz zachowując się jak by nic się nie stało! Czym to do jasnej cholery jest?!

-Za wolno Sapinapi~ -no i po wypowiedzeniu tych słów mój miecz został wbity mi w ramię, tak jak ja jemu tylko że moja rana strasznie piekła.. Cholera co teraz?

Kątem oka widziałem jak Maska zbliża się do George'a... Nie byłem w stanie nic zrobić, traciłem teraz tyle krwi że coraz gorzej się czułem a skala mojego ruszenia się zmniejszała się już prawie do zera, jak bym nie mógł się ruszać. Widziałem że okularnik miał podobnie tylko że ze skrzydłem.

-Zostaw go! -krzyknąłem ostatnimi siłami patrząc jak nieznajomy coraz bardziej zbliża się do mojego przyjaciela ale nie słuchał, co teraz?
W oczach Gogy'iego pojawiły się łzy aż powiedział...
-Sap.. Jeśli przeżyjesz i znajdziesz Dream'a, powiedz mu że był najlepszym przyjacielem jak ty-uśmiechnął się przez lecące łzy na jego policzkach przez co sam zacząłem płakać. . .
Co się właśnie stało?

--

Taaak, wiem ze jestem jak że cudownym Polsatem ale zobaczycie co się stanie hehe.
Mam nadzieję że się podobało i do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro