Rozdział XIII "Czy to...koniec?"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov.George•

Byłem już gotowy ja najgorsze, z odruchu wziąłem rękę przed siebie i zamknąłem oczy w łzach czekając na śmierć która... Nie nastąpiła? Gdy po chwili nic nie czułem postanowiłem otworzyć oczy, zobaczyłem w tym momencie jak nasz napastnik stoi w miejscu i się nie rusza, Jak by zamarzł? Trochę to dziwne bo nawet kiedy ja podsunąłem się do tyłu w próbie jakiekolwiek ucieczki to tamten dalej nie reagował. Spojrzałem ukratkiem na Sapnap'a który również siedział zdezorientowany aż do momentu gdzie można usłyszeć całkiem głośny huk, huh?

-Chłopaki! -krzyknął jakiś chłopak a nieznajomy padł przede mną.
Okazało się że za tamtym stał Quackiy z łomem w ręku [Jejku chciałam napisać patelnią XD w sumie śmiesznie by było ]-Szybko, trzeba go związać i wziąść do zamku.
-Dobra dobra i ten.. Dzięki-mruknąłem pod nosem podczołgując się go nieprzytomnego chłopaka i wyjmując z ekwipunku linę. Zawiązałem mu ręce i nogi a kątem oka widziałem jak nasz "zbawca"pomaga wilkowi wstać. 
Chłopak dalej nie odzyskał przytomność więc jako iż trzeba było go jakoś przenieść ustaliliśmy że to ja pomogę Sap'owi a BigQ weźmie napastnika.

•Pov.Wilbur•

Udało nam się razem z Technoblade'm przedostać do sali tronowej, akcja miała wyglądać po cichu ale nie mogłem tak. Techno został trochę z tyłu walcząc z kimś a ja po biegłem dalej, muszę odzyskać zamek i mm.. Muszę tylko odzyskać moje królestwo.

Wbiegłem na tzw. Chama do sali tronowej i pierwsze co mnie zdziwiło to fakt ze nikogo nie było oprócz jednej osoby-Jschlatt. Nie ma żadnych strażników, nikogo i tylko ja i on.

-Witaj Wilbur! Czyżbyś przyjął jednak moją propozycje? -uśmiechnął się baran odwracając się w moją stronę.
-Nie! Nie chce twoich propozycji po prostu poddaj się a oszczędzę ci życie! -wykrzyczałem zirytowany, nie miałem zamiaru się z nim godzić teraz w jaki kolwiek sposób, może kiedyś byliśmy kochankami ale po tym co zrobił na ten moment nie ma szans na nic..
-Oh czy ty naprawdę myślisz że się poddam? -przewrocił oczami wyglądając na zawiedzionego po czym podszedł bliżej środka sali-Mam cię w garści Will!
-Czekaj.. Co masz na myśli? -stanąłem w miejscu aż nagle z drzwi po prawej stronie zobaczyłem Punz'a z paroma opatrunkami trzymającego za włosy Tubbo i Tommy'iego. Obydwaj chłopcy byli dość ciężko ranni więc nie mieli szans, co prawda skrzydlaty dalej od czasu do czasu się szarpał ale nawet z daleka można było że za tym idą konsekwencje czyli mocniejszy uścisk i szapniecie za włosy.
-Co powiesz na to? Hm?-roześmiał się na co ja spojrzałem w jego stronę wściekły.
-Jak możesz to robić?! Po tym wszystkim do cholery?! -byłem wściekły, naprawdę! Jak ja w ogóle kocha-kochałem tego, tego...
-Hah oh to jeszcze nie koniec mój drogi~ -i po wypowiedzeniu przez jego słów zamarłem, zza jego pleców wyszedł Fundy. Mój syn we własnej osobie ale, ale jak? Dlaczego...?
-F-fundy? -dalej nie mogłem dowierzyć własnym oczom, chłopak stanął obok mojego byłego i ze spyszczoną głową siedział cicho a w moich oczach zgromadziło się trochę łez.
-Podoba się nie spodzianka? To dalej nie koniec! -tym razem zobaczyłem jak z teraz lewej strony Wychodzi Quackity z Dream'em, pół przytomny m i ledwo trzymającym się na nogach Dream'em...
W tym samym momencie również przy otwieraniu drzwi którymi wszedłem wypadł tak samo nie przytomny Techno, co oni ci zrobili?
-I to prawie koniec! Teraz chce ci jeszcze pokazać że nie tylko jeden w szeregach ukrywał przed wami dużo!-jeszcze bardziej się roześmiał kiedy ja podbiegłem do mojego starszego brata sprawdzając co z nim.
-Co jeszcze...? -po mału bałem się pytać ale zauważyłem że Jschlatt odwrócił wzrok w stronę zmasakrowsnego zielonka. Dream coś ukrywał? Może też był- nie, nie mógł w końcu wtedy stał by obok Schlatt'a więc... O co chodzi?
-Quackity! Zdejmij jego maskę i kaptur! Niech wszyscy zobaczą kim naprawdę jest! -wykrzyczał z okropnym uśmiechem po czym jego podwładny wykonał zadanie ujawniając nam twarz chłopaka-Przedstawiam wam... Księcia, przyszłego króla królestwa za lasem... Clay!
-Clay...? -pomyślałem przyglądając się jego twarzy, trzymający go chłopak szarpnął go za włosy zebyśmy mogli lepiej mu się przyjrzeć i faktycznie, skąd poznawałem ten głos...
Jego oczy były ledwo otwarte, mocno przymrużone, z ust widoczna była dość spora ilość zachniętej krwi i podobnie z nosa... Miak również trochę rozdrapany policzek i pare łez w kącikach oczu. Czyli tak naprawdę był księciem i uciekł z zamku? Cholera..

•Pov.Fundy•

Po tym jak zobaczyłem stan Dream'a łzy staneły mi w oczach. Był cały poszaroany a jego ramię dalej też krwawiło... Z każdą chwilą czuje się bardziej winny za to co się dzieje, Tubbo i Tommy... Technoblade i Dream... A teraz jeszcze tak właściwie Wilbur który został sam. Mój wzrok zatrzymał się dalej na zielonym chłopaku, książę Clay... Ciężko było mi to w to uwierzyć ale w sumie mnóstwo by to tłumaczyło lecz nie o tym.. Nie mogę uwierzyć że ten okrotnik dopuścił żeby coś mu się stało, mieliśmy umowę! Kiedy to wszystko się skończy i tat-Wilbur się podda będę musiał go przeprosić nawet jeśli mi nie wybaczy...

-A więc jak podoba ci się kochany? Widzisz, mogłeś po prostu zaakceptować moją propozycje a nic z tych rzeczy by się nie zdarzyło! -ponownie ten baran podszedł bliżej drugiego na odległość dosłownie paru metrów-Widzisz... Każdy z twoich przyjaciół jest w pułapce co? Jedna zła decyzja i wszyscy zginą~

Odwrociłem głowę w bok i zobaczyłem jak Big Q i Punz podkładają swoje miecze pod szyję naszych, nie... Nie może ich skrzywdzić!

-To jak? Poddajesz się, idziesz ze mną a twoi przyjaciele przeżyją albo walczysz dalej, przegrywasz i giną-Schlatt wystawił rękę w stronę jedno-czerwono okiego a tamten stał w miejscu.. Widać że wachał ale po przeleceniu jeszcze raz wzrokiem po sali, Tommy, Tubbo, Technoblade, Ja i Dream... Podał mu niechętnie rękę a po jego policzkach spłynęły łzy.
-Zgoda...

------

Hellu! Wesołego nowego roku ludki(od razu pisze na zapas ma jutro heh) miejmy nadzieje ze lepszego trochę niż 2020 :// ale cóż, mam nadzieję że wam miło mija nocka i jeszcze raz wesołego nowego roku!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro