3 Ukraina

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Polska.

Nerwowo rozglądałem się za siebie, czekając na "starego znajomego". Mieliśmy spotkać się po szkole, jednak dziś w szkole z niewiadomego mi powodu nie było go. Postanowiłem napisać do niego.

Włączyłem telefon i wysłałem krótkiego SMS z nadzieją, że tym razem odczyta. W ciągu roku wysłałem już do niego trochę SMS, ale ani razu ich nie odczytał. Tak, jakby całkowicie zniknął z tej planety. Jakby rozpłynął się w powietrzu.

Czekałem i czekałem wciąż spoglądając na wyświetlacz telefonu. Nagle usłyszałem dźwięk powiadomienia, i...

Ktoś odpowiedział na mój komentarz na reddicie. Aha.

Na ulicy jeździło wiele samochodów, jednak żaden z nich nie przypominał jego samochodu.

Może zmienił numer telefonu, i mi nie powiedział?

O, ktoś do mnie dzwoni.

Odebrałem już nawet nie patrząc, kto to.

-Hej - odezwałem się

-Hej, czy byłby pan zainteresowany...

-nie - odpowiedziałem rozłączając się.

Telemarketerzy... Czy ktoś w ogóle nabiera się na te oszustwa?

No, to chyba go już nie będzie. Za dziesięć minut mam ten kolejny autobus, więc już nie będę dalej czekać.

Już miałem iść, gdy nagle...

Ukraina: Hej, dziś mnie nie było w szkole bo źle się czułem ale jest już ok.

Polska: to będziesz czy nie?

Ukraina: zaraz będę poczekaj

Polska: ok

A więc jednak będzie.

Usiadłem na ławce i włączyłem aplikację pod tytułem Reddit, by jakoś ten czas zleciał. Po chwili usłyszałem krzyk!

-Hej polska!

Był to oczywiście nikt inny jak Ukraina.

-hej - odpowiedziałem

-Przejdziemy się do parku? - spytał się

-No dobra - odpowiedziałem - możemy się przejść.

Wstałem z ławki i zaczęliśmy iść. Chłopak po drodze rozglądał się dookoła, uśmiechając się.

-Wiesz... - zaczął - cieszę się, że znów się spotkaliśmy.

-No, ja też... - odpowiedziałem

-patrz! - przerwał, wskazując na sportowe auto tak sobie parkujące przed zwykłym budynkiem. W naszym mieście.

-To Mclaren, nie? - spytałem się

-Tak! - odpowiedział - Mclaren 570s. Nigdy nie widziałem takiego w tym mieście.

-Ja też nie - odpowiedziałem szczerze, patrząc się na samochód - a tak w ogóle to możemy wstąpić do żabki? Muszę kupić sobie coś do picia.

-jasne! - odpowiedział.

Niedługo po tym znaleźliśmy się pod wspomnianym sklepie. Weszliśmy do środka. Wziąłem sobie Tymbark jabłko-mięta z lodówki oraz dwie niebieskie gumy turbo.

-Hotdoga? - spytał się kasjer

-nie, dzięki - odpowiedziałem - zapłacę kartą.

Po wypowiedzeniu tych słów wyjąłem kartę i włożyłem do odpowiedniego urządzenia, aby następnie wpisać kod pin. Również odpowiedni. Po tym wyszliśmy i odkręciłem korek od butelki, by się napić.

-Chcesz jedną gumę? - spytałem się

-Jasne - odpowiedział, otwierając ją i władając do ust. Potem wyjął papierek z samochodem.

-Subaru impreza? - spytał się - nie miałeś czasem takiego samochodu?

-Tak, i nadal mam - odpowiedziałem, otwierając swoją gumę - ja na papierku mam jakąś mazdę.

Po tym wszystkim zaczęliśmy iść dalej w stronę parku. Moja szkoła jest w centrum miasta, więc nie mamy daleko, gdyż park również jest blisko centrum miasta. Dostanie się do parku daleko nam chyba jakieś  niecałe 15 minut.

Gdy zjawiliśmy się tam, gdzie chcieliśmy, Ukraina znów się odezwał.

-Wiesz co, może usiądziemy na ławce?

-No dobra - zgodziłem się - chodź tam, bo tam nie ma nikogo.

Gdy usiedliśmy, chłopak wyciągnął telefon.

-Masz tiktoka? - spytał się

-Tak, a co? - odpowiedziałem

-Podasz?

-Jasne, czekaj - odparłem i zdjąłem plecak, by następnie wyjąć z niego telefon i go włączyć.

Potem włączyłem dane komórkowe oraz aplikację TikTok, by przypomnieć sobie swoją nazwę.

-To moje konto - pokazałem na telefonie

-Okej - odpowiedział - już cię zaobserwowałem.

Spojrzałem się na powiadomienia. "Użytkownik @plackizmlekiem cię obserwuje".

-to ty? - spytałem się

-Tak - odpowiedział.

Kliknąłem w to powiadomienie, by zobaczyć jego profil. Nie ma tu żadnych filmów, podobnie jak i u mnie.

-Wiesz... - wyciągnął ręce za siebie w celu rozprostowania kości.

Po chwili był ciszej, wyglądał jakby nad czymś rozmyślał. Przy furtce parku zauważyłem Niemca z jakimś dzieckiem.

-Chodź, przejdziemy się dalej żeby nie było słychać samochodów - odezwał się, wstając z ławki.

Również wstałem i poszedłem za nim, choć miałem wrażenie, że przenosimy się z innego powodu niż 'hałas samochodów'.

Usiedliśmy na ławce wśród trochę większej ilości drzew, zdała od ulicy oraz wszelkich samochodów.

-A więc wiesz no, tak jak kiedyś mówiłem to trochę czasu minęło... Działo się coś ciekawego u ciebie przez ten czas?

Rozejrzałem się po okolicy. Park jak to park, dużo drzew i "zieleni" oraz nieszczęsnych ptaków. Było ich chyba setki nad nami.

-блять!! - krzyknął nagle, odsuwając się ode mnie.

Spojrzałem się na niego niezrozumiale.

-Wybacz, ale... - wyglądał na lekko zakłopotanego - pójdziemy gdzieś indziej? Ptak nasrał na moją kurtkę.

-No... - odpowiedziałem, próbując się nie zaśmiać - dobra, idziemy. To gdzie?

-Nie wiem - wstał, rozglądając się - pójdziemy tam, gdzie nogi nas poniosą.

-No dobra - zgodziłem się, i zaczęliśmy iść przed siebie.

Po drodze minęliśmy wiele "ciekawych" według niego rzeczy, dużo rozmawialiśmy i szliśmy. Były to nic nie znaczące rzeczy. Gdy zjawiliśmy się obok głównej stacji autobusej w mieście, chłopak się zatrzymał.  Zadzwonił jego telefon.

Postanowił odebrać.

-Halo - odezwał się - co?... Już?! Nie mogę zrobić tego później? Ahh.. no dobra.

Jego mina od razu zrzedła.

-Wiesz co, ja muszę już wracać... - poinformował mnie - nie mam dużo czasu. Dzięki za razem spędzony czas, do później!

Po chwili zaczął biec przed siebie, zostawiając mnie. A ja wciąż stałem, i stałem... Autobus mam dopiero za trzydzieści minut. Nie wiem, co będę robił przez ten czas ale okej.

Usiadłem na przystanku. Przede mną ujrzałem jakąś osobę z klasy, ktoś szedł z kotem na smyczy...

Westchnąłem. Kontakt z innymi to jedno, jednak muszę też trochę odpocząć. Zdecydowanie.

***
Ktoś w ogóle pamięta o tej książce?
Wiem, że rozdziały miały być co tydzień w sobotę, ale po prostu nie miałam weny... Niedługo może wleci więcej rozdziałów. Nie wiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro