Rozdział I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

×Pov. Dream×

Siedziałem sam w swojej Izbie(? Nie wiem, zawsze uciekałem z lekcji robiąc sobie wagary ale wracając) siedziałem w pokoju rozkładając się na boki i patrząc na żelazny miecz w moim ręku. Dostałem do potajemnie od Sr.Skeppiego czyli mojego najlepszego rycerza u którego również biorę lekcje walki i również od którego pod niewiedzę mojego jak że nad opiekuńczego opiekuna Darryl'a(Badboyhalo) dał mi ten miecz. Byłem mu za to bardzo wdzięczny bo w końcu mam już 17 lat a cały czas siedzę w zamku! No ile można? Czuje sie jak Elsa z Krainy lodu, "nie wypuszczana z zamku z powodu swoich mocy lodu" Tylko że ja bez mocy, no chyba że uzdolnienie pod względem szybkiego myślenia, dobrych taktyk, wspaniałych umiejętności walki i wiele innych nie można nazwać mocą. Nie rozumiem, mam zarządzać tym Królestwem a mogę je zobaczyć tylko z okna! Okej rozumiem że jestem niepełnoletni, rozumiem że moja matka jest w innym, swoim Królestwie a Ojciec nie żyje no ale skoro Drista(Siostra Dream'a) ma przejąć królestwo po matce a ja mam przejąć to królestwo po ojcu no to chyba oboje musimy je znać! A nie, ja muszę siedzieć w zamku a ona sobie lata i wykonuje niebezpieczne misję... Jestem starszy! Życie jest niesprawiedliwe...

Burknąłem pod nosem szybko podnosząc się do siadu czego zaraz pożałowałem przez lekkie zawroty głowy. Nie specjalnie się tym przejmując wstałem chowając miecz do sakwy a następnie do szafy, myślicie głupia skrydka? Możliwe gdyby nie to że mam w szafie w grom ubrań przez co bardzo łatwo ją wtopić i zamaskować. Westchnąłem i podszedłem do okna, otwierając je.

-Ahh ile ja bym dał żeby w końcu się stąd ruszyć... -oparłem łokcie o parapet wpatrując się w cudowny zachód słońca, był już koniec dzisiejszego dnia a przez parę letnią i brak chmur na niebo wkradało się co raz więcej małych, lśniących kropeczek. Uwielbiałem ten widok, kiedyś kiedy mój tata jeszcze żył i żyliśmy ze wszystkimi w jednym zamku co roku o tej samej porze zbieraliśmy się dzisiejszego dnia żeby oglądać gwiazdy, tak dzisiaj jest noc spadających gwiazd ale niestety kolejny rok patrzenia na nie samemu... Chciałbym je obejrzeć przynajmniej z Gogy'm, Sapnap'em, Skeppy'm lub nawet Bad'em ale większość ma jeszcze o tej porze obowiązki i nie mają zbyt czasu a potem po prostu śpią, ehh co poradzić.

Siedziałem tak wpatrując się w słońce które po ok. 20 minutach zaszło całkowicie a na niebie pojawiły się tony gwiazd, wszystko wyglądało przepięknie ale mimo tego nie było widać żadnej spadającej gwiazdy, czyżbym pomylił dni? Nie, napewno nie. Rozejrzałem się na dole czy nie ma przypadkiem mojego opiekuna po czym wskoczyłem na parapet tak żeby moje nogi zwisały z kilkadziesiąt metrowej wieży, była wysoko ale nie przyjmowałem się próbując co chwile dostrzec jakaś, chociaż najmniejszą spadającą gwiazdę lecz niestety, na marne.

Po paru godzinach siedzenia w oknie zaczęło robić się chłodno i ciemno, bardzo ciemno(Nie to żeby mi to przeszkadzało lub coś ale po prostu jeśli ktos z nocnych patroli zobaczył by że w moim pokoju o tej godzinie pali się światło i na dodatek ktoś siedzi w oknie już napewno do końca życia nie wyszedł bym z tej wieży! [Księżniczka Clay]) więc postanowiłem zejść z okna chociaż w pewnym momencie coś przykuło moją uwagę, a dokładniej była to pierwsza (I chyba ostatnia) spadającą gwiazda! Szybko zacisnąłem ręce i pomyślałem życzenie, bardzo chciałabym żeby się spełniło a jakie? Cóż, nie mogę powiedzieć bo się nie spełni heh.

Po pomyśleniu życzenia uśmiechnięty skierowałem się w stronę mojego łóżka. Położyłem się na nim wtulajac w moją kołdrę, całkiem ładnie pachniała chociaż zarazem dziwny zapach ale wracając, zamknąłem oczy nie myśląc zbyt dużo o innych rzeczach niż o życzeniu aż w pewnym momencie po prostu zasnąłem odpływając w krainie Morfeusza.

•Pov.??? •

Cholera, że też mnie Will musiał wziąść na taką misję! Naprawdę, czy nie mógł przyjść ta świnie lub jeden z elfów? Nie no bo przecież eghem "Jesteś najzwinniejszy Furry"
Po pierwsze nie jestem żadnym Furry!A po drugie co prawda to prawda, ale naprawdę nie umiem się zbyt dobrze bic, jeśli wysłał by tu na przykład Techno było by lepiej bo on przynajmniej powalił by wszystkich strażników i dalej by uciekł bez zadrapania ale ja? Uhh, dobra po prostu stres mnie zjada i zbyt bardzo wątpię w swoje możliwości ale co może pójść nie tak prawda?

Stanąłem pod chyba najwyższą wieżą do której mam się dostać, można by powiedzieć że "ale chwila, jak ty chcesz się tam dostać? Jest tam w ogóle też jakieś wejście? " Otóż wepsne się po budnykach, skrzynkach i innych(Parkour heh) i też pytanie dlaczego akurat wybrałem najwyższą? Bo osoba która tam jest lub była czy cokolwiek nie zamknęła okna więc będę mógł bezszslestnie tam wejść. Wzdychając podszedłem do sterty skrzynek stojących obok jakiegoś mini budynku, nie zbyt pasował mi pomysł wspinania się po nich ale jakieś inne pomysły? Wspiąłem się po nich na dach a następnie wziąłem linę i nóż po czym zacząłem dalej trochę pomając sobie wcześniej wspomnianymi rzeczami przy wejściu na okno(Jak ten typek z roszpunki, spoko gość ale za nic nie pamietamj jak się nazywa). Cóż, po paru minutach dostałem się do okna zdrabnie się na nie wdrapjąc, gdy spojrzałem do środka można bylo zobaczyć na łóżku jakiegoś... Chłopaka? Wszedłem dalej jak najciszej i tak, wiem że powinienem iść i szukać więcej zapasów ale chyba można spojrzeć kogo mam obrabować?

Przejrzałem się chłopakowi, szczerze? Wygladał bardzo ładnie... Chociaż czego się spodziewać po gościu mieszkającym w zamku. Miał on średniej długości blond włosy, piekną wypiegowaną twarz i lekkie wory pod oczami, na oku miał bliznę? Oh, trochę szkoda mi się go zrobiło że taka piękna buzia musiała- dobra skup się! Miałeś wykonać robotę i spadać a nie przyglądać się jakiemuś gościowi. Oderwałem wzrok i podszedłem kawałek do biurka przy którym stały drzwi i w tamtym momencie dostałem zawału, podłoga bardzo ale to bardzo głośno skrzypneła.

-Huh...? -uslyszałem za sobą i odwracając głowę spojrzałem na drugiego przecieracego oczy, wyglądał wtedy naprawdę uroczo ale teraz nie o tym. Wystraszyłem się do tego stopnia że znieruchomiałem patrząc na coraz bardziej rozbudzonego i tak samo przestraszonego chłopaka, no świetnie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro