Rozdział IV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

•Pov.Dream•

Gdy Tommy rzucił sie na mnie z mieczem ja robiąc unik za chwilę wyjąłem miecz z sakwy i zacząłem biegać wokół przeciwnika dla zmyłki, lekko zdezorientowany chłopak rozejrzał się wokół lecz było za późno bo zaatakowałem go od tyłu skacząc mu na plecy, powalając go na ziemię i przyglądając mu miecz do karku.
-Jeszcze coś? -spytałem znowu chichocząc, myslałem że będzie trudniej.
-Zejdź ze mnie! -wykrzyknął próbując się uwolnić lecz na marne, był zbyt zakreblowany żeby się uwolnić wierzgając. Postanowiłem już go nie męczyć i po prostu zszedłem z niego.
-A jednak nie jest taki słaby na jakiego wygląda-zaśmiał się Tubbo a ja uśmiechnąłem się szeroko.
-Dobra chłopaki, ruszamy trochę dalej bo jeśli ktos zobaczy że tu jesteśmy i ten-
-Giermek-dokończyłem
-Tak, jeśli ktos tu zobaczy tego giermka z nami o tej godzinie mogą być kłopoty-powiedział Wilbur odwracając się plecami i ruszając w przeciwną stronę od bram-Chodź nowy, mam do ciebie kilka pytań

Przełknąłem ślinę, jak by na to nie patrzeć brązowo włosy wyglądał dość groźnie z tym czerwonym okiem lecz może nie będzie tak źle. Podgoniłem go dotrzymując mu kroku gdy ten powiedział:
-A więc jesteś Dream tak?
-Taaak, miło poznać Wilbur?
-Dokładnie, a tak właściwie ksywka czy naprawdę sie tak nazywasz-spojrzał na mnie kątem oka, zacząłem się zastanawiać nad odpowiedzią aż w końcu rzekłem:
-Em... Ksywka ale nie lubię mojego imienia-dodałem po chwili
-Rozumiem, jeśli nie chcesz mówić to nie mów-powiedział po czym zapadła chwilowa, troche niezręczna cisza-Ile masz lat?
-Mam 17 lat... Aa wy?-dodałem niepewnie
-Cóż, ja mam 19 lat, Techno i Fundy mają też po 17lat no i Tommy i Tubbo mają po 16 lat-mowiąc to spojrzał przed nas czyli w miejsce które mieliśmy zaraz wejść, znany dla mnie z plotek "Nieskończony las" Wątpię że jest nieskończony ale tak mówiono a raczej mówią że ludzie którzy do niego weszli nie mogli przejść na drugą stronę przez to że był taki długi.
-A więc... Jeśli można spytać, dlaczego właściwie chcecie odbić króla? -spytałem a widocznie Will chyba się zniesmaczył-Oh przepraszam, nie powinienem chyba pytać teraz..
-Nic się nie stało i cóż dużo mówić, wygrał oszustwem kiedyś ja byłem królem tak zwanego L'menburgu lecz teraz Menburgu który został przejęty-dodał patrząc pustym wzrokiem w przestrzeni przed nami, trochę mnie to zdziwiło bo jeden raz, kiedyś jedyny raz kiedy wyszedłem z zamku byłem w L'menburg'u lecz nie pamiętam żeby to on był jego królem chociaż to wyjaśnialo by to dlaczego wygląda trochę znajomo.
-Oh byłem kiedyś w L'menburg'u,dawno temu możliwe że za twoich rządów ale teraz rozumiem dlaczego chcecie go powalić-odpowiedziałem zgodnie z prawdą, spojrzałem przed nas a dokładniej na las do którego mieliśmy właśnie wejść. Teraz to była ostatnia szansa żeby się wycofać, czy napewno chce im pomóc? Stanąłem w miejscu, w sumie i tak i tak będę musiał mieć przypał że uciekłem więc im dalej na razie tym lepiej. Czapkowaty chyba to zauważył i odwrócił się w moja stronę.
-Byłeś kiedyś w tym lesie? -spytał
-Raz, kiedy właśnie kierowałem się w stronę twojego królestwa lecz miałem wtedy może dwa lata i z obstawą bo mówiono że w lesie można zniknąć bez śladu... -westchnąłem i dopiero wtedy zauważyłem że reszta (Która wcześniej trzymała się bardziej tyłów) nas dogoniła.
-Spokojnie Dream! W tym lesie nie ma nic strasznego, tamte ployki to bujdy a nawet jeśli z nami nic ci się nie stanie-uśmiechnął się "Furry" Dodając mi troche otuchy.
-Taa, mam nadzieję-westchnąłem odwzajemniając uśmiech liska i ruszyliśmy w podróż wchodząc do "Nieskonczonego" Lasu. . .

•Pov.Fundy•

Weszliśmy do lasu, przyznam że jakoś mi się go nie uśmiechalo bo podróż powrotna zajmie nam kilka dni a na dodatek potem przedostać się do prezydenta. Spojrzałem się na nowego przyglądając się mu jak gada z Will'em, nosił maskę ale dlaczego? Może bał się że go zdradzę? W końcu zna mnie tylko z jednego spotkania i mógł nie mieć pewności chociaż i tak już dość ryzykował, ale nie powiem na początku miałem zamiar go zdradzić chociaż jakoś nie mogłem, sam nie wiem czemu... Po prostu kiedy patrzę na tą jego twarz o myślę co będę musiał zrobić to po prostu czuję ból, ale zresztą puki nie jesteśmy nawet blisko nie będę się przejmował.
-Hej Fundy wszystko okej? -spytał Tubbo podchodząc do mnie.
-Tak tak, to tylko zmęczenie-udałem ziewnięcie-Wiesz późna godzina
-Rozumiem... Ale jeśli coś by cię martwiło to mów, w końcu jesteśmy drużyną!-wykrzyczał chłopak po czym wszyscy spojrzeli na nas i przytakneli, miał rację jesteśmy drużyną lecz czy napewno wszyscy?
-Tak, masz rację -uśmiechnąłem się.

Szliśmy dalej, staraliśmy się nie zbaczać z drugi ale zmęczenie trochę przygniatała. W pewnym momencie chłopcy w końcu wyprosili więc stanęliśmy w miejscu postanawiając rozbić obóz, rozłożyliśmy trzy namioty po dwie osoby, trafiliśmy tak:
Dream i Techno
Ja i Tubbo
Wilbur i Tommy
Oczywiście nie byłem pewny czy dobrze zostawiać Dream'a i Techno samych bo jak wiemy, świnka jest królem krwi ale lider zdecydował że bez sensu jest pchać inaczej z racji na okoliczności czyli, ja i Tommy byśmy się prędzej zabić w tym namiocie, Tubbo i Techno no Wilbur zbyt bardzo jakoś bał się tego połączenia, teoretycznie można było też zrobić np. Dream'a i np. Tommy'ego ale skończyło się na aktualnych parach.
Rozpaliliśmy ognisko i ustaliliśmy też warty żeby w razie zagrożenia ktoś pilnował, na początku wybraliśmy że to Wilbur idzie na warte, następnie Tubbo a na sam koniec Techno, każdy z innej pary a ci którzy nie poszli(Czyli Ja, Dream i Tommy) po prostu pójdą na warty przy następnej nocy. Wiem ze król(Wilbur) nie był pewny jak narazie co do stawiania Dream'a na Warcie bo chyba z tąd nie miał do niego bardzo dużego zaufania i na dodatek zważając na to z jaką łatwością pokonał Tommy'ego więc no.

Po ogarnięciu się i wejściu do namiotów [Jako iż w ''tamtych czasach" Raczej nie było zwykłych namiotów jakie są dzisiaj uznajmy że były to coś w stylu paru podpur a na nich jakiś materiał, nie wiem jak to inaczej opisać przepraszam ;-;], razem z panem pszczółką rozłożyliśmy kawałki jakiś kocy na podłogę żeby nie było nam zimno i przez chwilę jeszcze rozmawiając o różnych rzeczach związanych z odbiciem L'menburgu, paru żartach i zamienieniu zdań co do nowego, zwyczajnie położyliśmy się spać.

×××××

Dream był by idealną creepypastą
Chenge my mind

XD nie no ale w sumie tak z tzw. Nightmare'em no śmiesznie by było jak by Dream był by creepypastą

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro