[82] Dwa odrębne zdania

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Yamaguchi

Z chłopakami wybrałem się na plażę tylko po to, żeby odstresować się trochę przed badaniem USG, które miałem odbyć dzisiejszego popołudnia. Tsukki był jeszcze w pracy i nie mógł mi towarzyszyć. Nie, żeby mi to specjalnie przeszkadzało, nawet wolałem sam pojść na to badanie. Wiem, że gdyby Tsukki był blisko, denerwowałbym się i z badania byłyby nici.

Gdy zaproszono mnie na badanie, denerwowałem się. To było moje piwrwsze takie badanie i na dodatek zostanie z lekarzem sam na sam było trochę dziwne. Starałem się być dzielny, a gdy zobaczyłem na ekranie zarys dziecka, wzruszyłem się i naprawdę o mało co nie rozpłakałem. Zdałem sobie też sprawę z pomocą słowom lekarza, że moje dziecko rozwija się szybciej, niż u kobiet i najpewniej za zaledwie 4 miesiące będę... mamą? Tak, chyba mamą... Haruto nazywa Shouyou mamą, więc, czy moje dziecko będzie robiło to samo? Na tą myśl zapiszczałem wewnętrznie z nieporadości.

Wyszedłem ze szpitala, mając w ręku zdjęcie z USG dziecka, które rozwijało się w moim brzuchu. Byłem wzruszony, gdyż od zakochania się w Tsukkim pogodziłem się z myślą, że nie będę miał dzieci, a tu taka niespodzianka... Za sprawą jakiejś magii jestem w ciąży. To sen? Jeśli tak, nie chcę się z niego budzić, niech trwa on wiecznie. Nie dość, że czeka mnie wiele nowych rzeczy, to niektóre stare też zostaną... Czy podczas ciąży zawsze ma się takie zafascynowanie małymi rzeczami?

- Wróciłem - powiedziałem, otwierając drzwi od swojego mieszkania, w którym praktycznie już nic nie było, poza potrzebnymi rzeczami. Tsukki znalazł dla nas większe mieszkanie i postanowił, że będziemy wychowywać nasze dziecko w większym miejscu. Rozumiem go, ale gdy zobaczyłem to mieszkanie, aż nie mogłem uwierzyć, że na coś takiego było go stać.

- Dobre wyczucie czasu - blondyn wychylił się zza ściany, poprawiając w tym samym czasie okulary. - Zawiozłem do nowego mieszkania swój ostatni karton, od jutra możemy tam mieszkać.

- A dzisiaj?

- Dzisiaj śpimy tu i jemy na podłodze.

Tsukki zaprowadził mnie do salonu, gdzie na pustej podłodze leżała pizza w pudełku, a obok niej dwie poduszki i sok pomarańczowy. Wyglądało to nawet fajnie, chociaż dziwiło mnie, że Tsukki pozwoli mi usiąść na czymś, czym nie jest krzesłem. Nawet schylać mi się nie pozwala z obawy, że coś mi się stanie. Po prostu się martwi, rozumiem to, ale co za dużo to niezdrowo. Czy Kageyama zachowywał się z Shouyou tak samo?

- Pizza, sok, podłoga... Bardzo romantycznie - zaśmiałem się, siadając na zielonej poduszce. Była nawet wygodna. Blondyn usiadł na tej czerwonej obok.

- Mógłbym zapalić świecę zapachową dla klimatu.

- Nie, nie trzeba. Ostatnio drażnią mnie miłe zapachy, zastanawiam się, czy to nie przez ciążę?

- Pewnie tak. Jedzmy, stygnie.

Wziąłem ostrożnie jeden kawałek pizzy w ręce i powoli zacząłem ją jeść. Tsukki w tym czasie otworzył karton soku i wziął z niego łyk. Po chwili też zaczął jeść, a między nami zapanowała cisza. Myślałem nad tym, w jaki sposób pokazać mu pierwsze zdjęcie naszego dziecka. Tak normalnie mam je wyjąć z kieszeni i mu je dać? To nie byłoby uczuciowe.

- Byłeś na USG? - zapytał nagle, wprawiając mnie w dreszcze. Spojrzałem na niego.

- No... Tak, byłem...

- I jak? Dziecko zdrowe?

- Lekarz nie potwierdził żadnych nieprawidłowości... Podejrzewa też, że to dziewczynka.

- Co do tego, mam kilka propozycji imion.

- Tak szybko? - zdziwiłem się, na co Tsukki znów poprawił okulary. Sam jeszcze nie myślałem nad imieniem dla naszego dziecka, nawet jeśli nie znałem jego płci. - Słucham uważnie.

- Meiko, Kaho, Himiwari, Souka, Tayuzu... - zaczął szybko wymieniać, licząc imiona na palcach. Robił to tak szybko, że większości imion nie usłyszałem.

- Myślałem, że masz dwa, a Ty aż dziesięć wymyśliłeś!

- Dwanaście. Starałem się. Oczywiście nie nazwę dziecka którymś z tych imion bez konsultacji z Tobą.

- Chociaż tyle... Cieszy mnie Twój entuzjazm. Ja... Mam coś dla Ciebie ‐ gdy skończyłem piwrwszy kawałek pizzy, wyciągnąłem ostrożnie z kieszeni zdjęcie z USG i podałem je Tsukkiemu. Przez krótką chwilę się nie odzywał, jednak potem zobaczyłem na jego ustach uśmiech. Również się uśmiechnąłem.

- Jest takie malutkie...

- Yhm. Kiedy już z nami będzie, nie będziesz mógł uwierzyć, jak mieści Ci się na rękach.

Po powiedzeniu tego, spojrzeliśmy sobie w oczy, a blondyn przysunął się bliżej mnie, by pocałować mnie krótko w policzek. Chciałem w tej chwili płakać ze szczęścia, ale nie chciałem niszczyć tej miłej chwili, której oboje nie zapomnimy. Życie zawsze było takie miłe?

***

Tobio

Po otrzymaniu wiadomości od swojego brata, zostawiłem gadającego Harinezu i migiem ruszyłem na przystanek. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu i porozmawiać na ten temat z Shouyou. Nie odpiszę bratu teraz, najpierw oboje musimy podjąć jakąś decyzję. Na wstępie mogę powiedzieć, że rozmowa, którą przeprowadzimy nie będzie należała do najprostszych. Skąd to wiem? Powiedzmy, że to przeczucie.

Na autobus czekałem jakieś 40 minut. Trwało to długo, dlatego zacząłem się niecierpliwić. Po sprawdzeniu kiedy miał byc następnu autobus, przypomniałem sobie, że jest niedziela i autobusy kursowały do 13. Była 14:22. Musiałem wracać na piechotę, bo pieniędzy na taksóskę przy sobie nie miałem. Zmęczenie po treningu dawało o sobie znać już po pierwszych 50 metrach.

Wszedłem do domu godzinę później. Pot zlatywał mi z czoła, a w ustach miałem pustynię, więc od razu po zdjęciu butów poszedłem do kuchni, wyjąłem z lodówki karton mleka i wziąłem z niego duży łyk. Zimne mleko w czerwcowe popołudnie to coś wspaniałego.

- Tobio? - usłyszałem głos Shouyou za sobą i migiem odwrociłem się w jego stronę. Stał w innych ubraniach, niż w tych, w których widziałem go rano i miał trochę mokre włosy. Chyba się kąpał.

- Wróciłem z treningu.

- Widzę. Aż tak się zmęczyłeś, że wypijasz do końca nasze ostatnie mleko?

- Przyszedłem tu z buta, autobusy już nie kurwowały. Zaraz... To było ostatnie?!

- Prawda boli, co? - rudowłosy podszedł do mnie i pocałował mnie w mokrą twarz. Skrzywił się od tego. - Jesteś lepki i śmierdzisz...

- Co Ty nie powiesz?

- Natychmiast idź do dolnej łazienki. Haruto się tam kąpie, na pewno Cię do siebie wpuści.

- Ale ja muszę Ci coś...

- Bez dyskusji! Brudnego i śmierdzącego ani ja, ani Haruto nie będziemy Cię dotykać! - krzyknął, odganaiając mnie w stronę łazienki. Nie podobało mi się to, ale jeśli w ten sposób mnie wysłucha, nie widzę w tym problemu.

Po wejściu do łazienki zdjąłem w małym przedsionku przed nią ubrania. Nie zapomniałem, że Haruto tam jest. Gdy przekroczyłem próg łazienki, chłopiec siedział po nos w wannie pełnej piany. Bardzo zabawny widok. Był wyraźnie zaskoczony moim widokiem, jednak ucieszył się, że już wróciłem.

Podczas mycia buzia Haruto praktycznie się nie zamykała. Opowiadał jak minął im dzień. O tym, że poszli na plażę, jak bawił się z wujkami w wodzie i zakopali wujka Tanakę w piasku. Kiedy mówił to ostatnie, wyglądał, jakby się z tego cieszył, a ja słuchając tego, cieszyłem się, że mój syn tak ochoczo opowiada mi o swoim dniu. Mam nadzieję, że kiedy podrośnie, równie ochoczo będzie dalej to robił.

- Mamo, tata i ja jesteśmy czyści! - krzyknął Haruto, mając owinięty wokół siebie niebieski ręcznik. Ja założyłem jakieś ubrania, które leżały w suszarce. Poszliśmy do kuchni, gdzie Shouyou był w połowie robienia obiadu.

- Świetnie! Ty jeszcze musisz się ubrać, nie będziesz jadł goły.

- Dlaczego nie?

- Bo możesz przez przypadek obsikać krzesło.

- Ja już nie sikam pod siebie!

- Więc kto moczy Twoje łóżko?

- Krasnoludki!

Haruto był wyraźnie rozdrażniony ta małą kłótnią, ale w końcu się poddał i niechętnie poszedł na górę, do swojego pokoju. Też miałem nadzieję, że się ubierze. Oparłem się biodrami o blat kuchenny. Rudowłosy stał do mnie tyłem, smażył dla wszystkich rybę. Zastanawiałem się, jak mam mu powiedzieć o wiadomości od mojego brata. Wścieknie się? Raczej nie ucieszy... Stoję nad przepaścią, mając do dyspozycji jedynie łyżkę do zupy. Niezbyt przekonujące.

- Słuchaj... Muszę Ci coś powiedzieć - zacząłem niepewnie, drapiąc się po karku. Denerwowałem się.

- Hm? Co takiego?

- Dostałem dziś wiadomość... Taką... Nietypową...

- Znów chcieli Ci wcisnąć garnki?

- Nie, nie tym razem... Mój brat do mnie napisał - kiedy to powiedziałem, Shouyou spojrzał na mnie, odwracając się w moją stronę całym ciałem. Wzdrygnąłem się, bo robił bardzo dziwną minę. Taki... gniew pomieszany z jeszcze większą ilością gniewu zawitał na jego twarzy. Bardzo mądre stwierdzenie.

- I co chciał?

- Ten... On chce, żebyśmy spotkali się z moimi rodzicami...

- Ja też?

- Raczej tak...

- Nie ma takiej opcji - powiedział chłodno, wracając do smażenia ryby. Na moje oko zaczynała się przypalać.

- Dlaczego nie? Pomyśl, w końcu moglibyśmy się z nimi pogodzić. Haruto poznałby swoich drugich dziadków...

- Za cholerę to "poznanie dziadków" skoro przez ostatnie lata namawiali Cię do odejścia ode mnie? Chcieli zniszczyć naszą rodzinę!

- Nie rozumieli naszej miłości, to pewnie dlatego...

- To ich nie usprawiedliwia! Nie, znaczy nie! Nie zmienię zdania! Jak chcesz, to sam do nich idź, mnie i Haruto do ich spraw nie mieszaj!

Niższy z wściekłością wyłączył palnik gazowy i z jeszcze większą agesją zaczął nakładać na trzy talerze rybę, a zaraz potem do niej ryż i gotowane grzybki. To nie tak, że chciałem się z nimi spotykać, wiem, że po tym, co nam zrobili powinniśmy oddzielić nasze światy murem, ale... To nadal moi rodzice. Kocham ich, ponieważ dali mi tyle wspomnień. Nie chcę, żeby Haruto ich nie poznał, to są jego dziadkowie. Chcę, żeby miał z nimi kontakt i przekonam Shouyou do tego spotkania, jakkolwiek bym nie próbował. Będzie ciężko, jednak każdy trud jest warty swojego efektu końcowego.

__________

Hej, hej, Yogurciki!

Jak czujecie się z tym, że zostało jakieś 10 dni wakacji? Tak, ja też nie chcę nawet o tym słyszeć...

No, ale cóż, życie powinno w którymś momencie wrócić do normy, a my musimy cierpliwie na to czekać.

A tak z innej beczki...

Dziękuję szyszauwu za ślicznego oraz bardzo uroczego fanarta~!❤❤❤❤❤
To chyba mój drugi fanart od kiedy zaczęłam karierę z fanfiction i bardzo się cieszę, że go dostałam UwU

A oto i on:

Jest przecudowny~! Uwielbiam go i na zawsze pozostanie gościem w mojej galerii UwU

Dziękuję za uwagę i do następnego rozdziału~!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro