🚦31🚦

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tydzień później

Z Ashem i Nickiem dogadywalam sie swietnie. Codziennie do mnie dzwoni Ash zadajac ciagle te same pytania czy wszystko ze mna w porządku i czy zastanawiam sie nad udziałem w wyscigach.

Em jeszcze nie wie o mojej znajomosci z nimi. Ale dzisiaj jej to wszystko musze powiedziec. Jak narazie jestem w szkole a ona jest nie obecna. Pisala mi ze jest chora.

Po szkole pojechalam w umowione miejsce czyli do Emmy. Otworzyla mi i gestem reki kazała wejsc do srodka.

-no niezbyt dobrze wygladasz
-wiem ale za to nawet spoko sie czuje
-no to dobrze
-co tam opowiadaj rzadko sie widzialysmy przez ten tydzien co robilas no gadaj
-oj duzo sie działo- przyznalam jej racje- poznalam dwoch spoko gosci. Ashtona znasz co nie?
-niekojaze a jak on wygląda
-no to jest ten brunet co spotkalysmy go tydzien temu co pomogl nam wrocic do domu
-no teraz juz wiem. No to opowiadaj dalej
-i on mial przyjaciela Nicka. Spotkalam go gdy musialam Asha podwiesc do niego.to sa dobre wiesci...
-ale tez sa zle jakie?- wtracila sie
-no bo Ash prosi mnie abym wziela udzial w nielegalnych wyscigach i mozna sporo kasy zarobic. Bick na poczatku sie nie zgodzil abym brala w nivh udzial a pozniej powiedzial ze decyzja nalezy do mnie. I co o tym sadzisz mam jechac czy nie?
-hmm i ty mi dopiero teraz mowisz ja cie chyba zastrzele...
-fakt energia ci dalej dopisuje a myslalam ze bedziez sie zle czula i tak jakby mniej kontaktowała ale nie wszystko musi byc na odwrot.
-no widzisz takie zycie
- a Theo o tym wie ze bierzesz udzial w tych wyscigach
-czekaj co ty powiedzialas
-no ze bierzesz w nich udzial. Dostaniesz duzo kasy i bedziemy mogly sobie nakupic tyle ciuchow.
-a wracajac do twojego wczesniejszego pytania to nie nie powiedziałam mu jeszcze.

-to kobieto dzwon do niego za nim zycie masz mile bo później jak on sie dowie ale nie od ciebie to bedziesz miala koszmar a nie zycie.- wziela moj telefon i wystukala numer do chlopaka. Próbowałam jej zabrac urządzenie ale sie nie udalo. Wlaczyla na glosno mowiacy. O nie teraz to jestem juz w dupie.

-halo to ty Adel
-yy tak
- o hej cos sie stalo- kurde ico tu robic
-yy nic tak tylko chcialam spytac sie co u ciebie slychac- jej udalo mi sie cos wymyslic moze i nie jestem taka tepa jak sadzilam. Jedna osoba mi to utrudnia. Emma patrzy na mnie niecierpliwym spojrzrniem abym przeszla juz do sedna.
-u mnie spoko nic ciekawego a u ciebie owszem bo sie nie odzywasz- warknal jakby byl na mnie wkurzony.
-przepraszam ale to wszystko wina mojej pracy teraz nie mam czasu- no coz musialam zaczac klamac aby wywinac sie od tematu wyscigow ale moja przyjaciolka przejela telefon. O nie tylko nie ona.

-no hej Theo to ja Emma.
-no czesc
-bo Adel chciala ci cos innego powiedziec
-co takiego mam sie bac
-no wlasnie niewiem
-mow
-no bo jej nowy przyjaciel i kolega jej przyjaciela...
-co..
-daj mi skonczyc i nie pospieszaj bo ci nie powiem...
-dobra ok...
-prosi ja o udział w nielegalnych wyscigach ja sie zgodziłam
-coooo ona juz na leb upadla przeciez jak ja policja zlapie to pojdzie siedziec- słyszałam jak krzyczy
-spokojnie nic sie jej nie stanie bo ja ich dopilnuje zeby ja bronili.
-ok
-pa
-pa

Wkońcu oddala mi telefon. Podeszlam do szafy biorac pierwsze lepsze ciuchy i rzucajac w nia tym. Chyba załapała o co mi chodzi bo poszla do lazienki. Wyszla po dziesięciu minutach. Mialam zamiar isc gdzies na jakas łąkę sie zrelaksowac i zapomniec o wszystkim. Moglabym pojezdzic szybko zeby zapomniec ale dzisiaj pobede z naturą.
-gdzie idziemy
-na łąkę- odpowiedzialam
-ty i na łąkę po co- powiedziała z rozbawienien
- chce odpoczac i wszystko przemyslec ok- odpowiedzialam troche juz zdenerwowana.

15 minut później. ..Łąka

Byłyśmy na łące calkiem same. Dookola tylko zielona trawa i drzewa.Polozylam sie na trawie i uluzylam ręce pod glową. Em polozyla sie kolo mnie.

Po jakims czasie obudzil mnie dzwonek. Było juz ciemno Em lezala i spala obok mnie. Sporzalam na zegarek byla 22:30 a ja mialam 6 połączeń nieodebranych od taty...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro